grudnia 12, 2017

DOMOWA MIKRODERMABRAZJA Z PEELINGIEM DO TWARZY BIOAMARE


Milutka i gładka skóra.. kto tego nie lubi? Z drugiej strony złuszczanie to konieczność ale raczej większość osób to lubi. Kiedyś bardzo lubiłam peelingi mechaniczne.. potem testowałem enzymatyczne choć z dość przeciętnym skutkiem.. dalej nastała era szmatę muślinowych, aż w końcu pokusiła się o peeling z korundem z BioAmare. Jego poprzednia bardziej żelowa wersja cieszyła się ogromnym uznaniem.. obecnie już zastąpiona nową wersją. Ale czy ta różnica jest jakaś drastyczną? Jeśli tak to na plus.. prawda? Bo po co robić produkt gorszy?


Od producenta:
Przedstawiamy wzbogacony naturalnym ekstraktem roślinnym peeling pozwalający uzyskać efekt mikrodermabrazji w domowym zaciszu. Peeling ma kremową konsystencję, która zapewnia delikatne oczyszczenie skóry, a jednocześnie nie podrażnia jej. Zapanuj nad dokuczliwymi zmianami trądzikowymi z pomocą naszego peelingu, który reguluje wydzielanie sebum i zapobiega ich powstawaniu. Oprócz oczyszczenia skóry zawarte w nim składnik zadbają również o jej nawilżenie i regenerację.


Miękka tubka o pojemności 75 ml. Łatwo dostępny produkt, nawet stacjonarnie w sklepach Tesco. W środku zielona maź o kremowo-chemicznym zapachu, który na szczęście nie drażni i nie męczy szczególnie. Konsystencja delikatna, kremowa ale przy masowaniu wyraźnie wyczuwalne drobinki korundu. Początkowo byłam bardzo podekscytowana tym produktem, bo to mogła być prawdziwa perełka za śmiesznie niską cenę i do tego powszechnie dostępna.


Słyszałam już wiele o działaniu korundu ale jego moc zawsze mnie przerażała. Dlatego doceniem jego moc i wiem, że postępować należy z nim ostrożnie. Przy mało delikatnych dłoniach można nabawic się podrażnienia więc początki z peelingiem były bardzo nieśmiałe.. i bardzo bardzo ostrożne. Delikatne nawilżenie skóry, a potem bardzo subtelne z minimalnym naciskiem na skórę masowanie.. I co? Nic. Skóra niby oczyszczona ale wszelkie skórki jak były tak są dalej. Po kilku kolejnych podejściach i ciut mocniejszym nacisku pomyślałam, że może warto peeling pozostawić na skórze przez kilka minut.. może objawi swoje enzymatyczne właściwości? Nie. Później przeczytałam recenzje Moniki z profilu Krytyk Kosmetyczny, która pisała co prawda o siostrzanej marce Nacomi ale trikiem mógłby się okazać po prostu dłuższy masaż. Hmm.. ok. Mam tyle czasu.. mogę go poświęcić co jakiś czas z myślą o skutecznym złuszczaniu.


Rzeczywiście im dłużej masowałam tym efekt gładkości skóry był bardziej zadowalający choć kosztem delikatnego rozdraznienia skóry. Grunt jednak, że peeling w jakimś stopniu działa, bo to jednak sprawia, że nie jest totalnym gniotem. Tylko co z tego skoro nie działa tak jakbym tego oczekiwałam. Skóra jest gładka ale nawet delikatnych skórek na mojej twarzy nie rusza.

Całkiem niedawno (w ostatni piątek) po raz pierwszy sięgnęłam po serum z retinolem LiqPharm. W przypadku retinolu na klatę trzeba brać ryzyko łuszczenia się skóry. Początkowo nic takiego nie widziałam do czasu aż w sobotę wieczorem sięgnęłam po podkład.. od kącika ust do linii szczęki wielka łuszcząca się plama. Fakt łuszczenie mnie troszkę zaskoczył, bo jednak miałam nadzieję, ze moja skóra lepiej przyjmie to spotkanie, ale to że podkład podkreślił wszystko tak, że po oczach biło z odległości 2 metrów.. wkurzyło mnie i to bardzo mocno! Bo rano użyłam tego peelingu! Delikatny choć staranny peeling ze szczególną koncentracją w strefie T.. w tym również brody! Skórki były bardzo delikatne.. mocniejszy podmuch wiatru by sobie z nimi poradziła.. więc pytam.. co jest z tym produktem nie tak ? ! Przecież ma potencjał.. w końcu to korund ! To ja robię coś nie tak ? Powinnam biceps trenować?  Wiatr jeszcze mnie nie przewraca więc chyba tak źle ze mną nie jest.


Skład (INCI): Aqua, Alumina, Vitis Vinifera Seed Oil, Simmondsia Chinensis Seed Oil,  Cetyl Alcohol,  Ricinus Communis Seed Oil,  Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Calophyllum Inophyllum Oil,  Stearic Acid, Glicerin, Urtica Dioica Extract, Benzyl Alcohol, Sodium Lauroyl Glutamate, Parfum, Aloe Barbadensis Extract,  Dehydroacetic Acid, CI 47005, CI 42090, CI 73015.


Nie zostało mi go wiele ale nie chce mi się dalej go używać.. szkoda mi twarzy i nerwów. Stosowany delikatnie niewiele robi, stosowany mocniej wygładza ale nie usuwa suchych skórek, a skóra reaguje rozdrażnieniem. Nie widzę tu żadnej zalety.. ale może moje przesuszone dłonie będą nim zachwycone..

A gdzie tam! Dłonie wygładza, ale żeby jakieś przesuszenia zmiękczyć czy zminimalizować po szorowaniu łazienki.. NIE. 

Ręce opadają.. po prostu nie kupuj tego.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger