kwietnia 25, 2018

MARK HILL, CENIONY ANGIELSKI FRYZJER I JEGO XL VOLUME AMPLIFYING CZYLI SERUM ZWIĘKSZAJĄCE OBJĘTOŚĆ WŁOSÓW



Znana twarz w reklamie produktów kosmetycznych nigdy nie była dla mnie żadnym wyznacznikiem. O wiele większym zaufaniem jestem w stanie obdarzyć produkty, których twórcami są osoby będące specami i pasjonatami w dziedzinie tworzenia formuł kosmetycznych.. o ile ważniejszego głosu nie mają pieniądze. W końcu łatwo wypuścić produkty, oznaczone tylko podpisami znanych nazwisk doktorów, fryzjerów, dermatologów.. mimo wszystko warto w każdym z tych przypadków ufać sobie i własnej wiedzy na temat składów kosmetyków. W końcu znane nazwisko często ma wpływ jedynie na cenę produktu, a niekoniecznie na jakość zastosowanych składników.



Mark Hill to znany w Wielkiej Brytanii fryzjer, wielokrotnie nagradzany w międzynarodowych konkursach, a także stylista gwiazd. Jednak jak już wiemy z Polskich przypadków sygnowana linia produktów do włosów znanych i cenionych fryzjerów wcale nie jest wyznacznikiem skuteczności i jakości. O XL Volume Amplifying Serum nie wiedziałabym, nie zainteresowałabym się, ani nie używała gdyby nie dodatek do moich zakupów w angielskiej sieci drogerii Boots. Sęk w tym, że praktycznie nie używam żadnych lakierów, pianek ani innych wspomagaczy objętości czy utrwalaczy na włosach. Zazwyczaj tego typu produkty od razu oddaję, bo inaczej latami przestawiam z miejsca na miejsce. Nie lubię uczucia oblepienia włosów, nie lubię gdy ich struktura jest inna niż gładka i lejąca. Jednak dla tego produktu zrobiłam wyjątek.



Zadaniem produktu jest nadanie objętości włosom u nasady czyli ich podniesienie. Ktoś kto cierpi na odwieczny przyklap wie doskonale o co mi chodzi. Niejednokrotnie produkt aplikowałam na całą głowę zaraz po myciu i osuszeniu ręcznikiem. Następnie suszyłam włosy suszarką na szczotce lub spuszczając głowę i włosy do dołu. Nie za bardzo byłam w stanie jasno określić czy jest jakakolwiek różnica. Czy moje włosy są bardziej odbite od nasady z serum czy wyglądają dokładnie tak samo gdybym go nie stosowała? Ostatecznie do zadania podeszłam fachowo.. pół głowy z serum, druga połowa bez. Eksperyment przeprowadzono kilka razy i co? Nic. Wciąż nie widzę żadnej różnicy w uniesieniu czupryny.. ale, żeby nie było tak całkiem nijak to jednak coś zwróciło moją uwagę. Tak gdzie serum zostało zastosowane włosy są gładsze i dłużej zachowują świeżość. O ile po umyciu i wysuszeniu włosów nie widzę żadnej różnicy to na drugi/trzeci dzień zaczyna się ujawniać pewna zależność. Im szybciej włosy tracą świeżość tym szybciej tracą objętość. Skoro serum przedłużą świeżość to automatycznie dłużej włosy pozostają odbite od nasady. Zatem.. produkt działa tylko, że to chyba nie tak miało być.. chyba, że czegoś nie zrozumiałam? Z pewnością jego zaletą jest to, że nie ma żadnego negatywnego wpływu na jakość moich włosów. Nie pozostawia żadnej powłoki, nie obciąża włosów, nie skleja ich, nie wydłuża procesu suszenia.. zupełnie nic.



Pokaż kotku co ukrywasz w środku..

Skład (INCI): Aqua (Water), Phenoxyethanol, PEG-40 Hydrogenated, Castrol Oil, Polyquafernium-10, Sodium Benzoate, Collagen Amino Acids, Panthenol, Hydroxypropyltrimonium Honey, Salicylic Acid, Citrus Medica Limonum (Lemon Peel) Oil, Hydrolyzed Keratin, Keratin, Oxidized Keratin, Ethylhexylglycerin, Citrus Aurantium Dulcis (Orange Fruit) extract, Potassium Sorbate, Amyris Balsamitera (Bark) Oil, Artemisia Pallens Flower Oil, Citrus Aurantium Bergamia (Bergamot Fruit) Oil, Juniperus Mexicana Oil, Mentha Viridis (Spearmint Leaf) Oil, Salvia Sclarea (Clary) Oil, Citral, Limonene, Linalool.

Nie można odmówić produktowi obecności fajnych składników, tylko co z tego! Na pierwszym miejscu mamy wodę, a potem konserwant który występować może w produkcie jedynie o ograniczonym stężeniu 1%. Więc generalnie płacimy tu za wodę.. podejrzewam, że jest jej tu jakieś minimum 96%, czyli 50 ml wody za około 35 zł.. super!



Zasadniczo jestem pod wrażeniem samego faktu, że odczuwam jakąkolwiek różnicę. Jest ona minimalna ale jednak. Z pewnością nie liczyłabym na przedłużenie świeżości włosów o kilka dni ale nie mogę wykluczyć, że na mniej ciężkiej czuprynie niż moja produkt sprawdziłby się dużo lepiej. czy jest wart zachodu? Nie. Baza składu jest fatalna. Woda i konserwant, który wchłania się przez skórę do krwiobiegu nawet w niewielkim stężeniu 1%.. to wciąż wygląda fatalnie i razi w oczy. Cena również wydaje się nie adekwatna do uzyskanych efektów. Jedynie opakowanie jest fajne w użytkowaniu i warto sobie zostawić.

Jak sobie radzisz z przyklapniętymi włosami? 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger