grudnia 21, 2016

KURIERSKIE DRAMATY - INPOST

   Okres świąteczny to wzmożone zakupy. Kupujemy nie tylko prezenty dla najbliższych ale także korzystamy z promocji. Osobiście nie lubię tłoków sklepów stacjonarnych czy większych domów handlowych. Jak ktoś przy kasie wjeżdża we mnie wózkiem mimo, że ciągle się podsuwam o te 5 cm do przodu to dostaję szału.. oj.. lepiej za mną wtedy nie stać.. choć z natury jestem bardzo łagodną i niekonfliktową osobą. W sklepach odzieżowych, gdy widzę wielką kupę ubrań "ułożonych" niczym świeżo wyprane ubrania w pralce, to nawet nie chce mi się wchodzić do takiego sklepu. Dlatego często korzystam z zakupów internetowych.. ale tu również nie zawsze wszystko przebiega po mojej myśli. Problemem często są kurierzy.. a już szczególnie kurierzy InPostu.


   W zasadzie takiego postu nie planowałam. Wyszło to dość spontanicznie i za namową Moniki z bloga Mama z różową torebką, która uświadomiła mi, że sprawa jest warta publikacji.
   Niektóre sklepy internetowe czy też sprzedawcy z allegro oferują wyłącznie kurierskie przesyłki poprzez firmę InPost. Firma ta na tyle podpadła mi w tym roku, że całkowicie zrezygnowałam z zakupów w sklepach internetowych jeśli nie oferują innego przewoźnika. Obecnie wolę zapłacić za produkt więcej w innym sklepie niż płacić mniej i mieć do wyboru przesyłkę poprzez InPost. Oto trzy tegoroczne historie, które przelały szalę goryczy. 
   Historia 1
   Przed ślubem na allegro zamówiłam kilka rzeczy: pudełko na koperty, kotyliony dla rodziców, balony itp. Jakby nie patrzeć wszystko było mi potrzebne. Zamówienie złożyłam na 2 tygodnie przed ślubem, a przesyłka miała trwać 2-3 dni. Po tygodniu nic.. do ślubu zostało 5-6 dni. Dzwonię bezpośrednio do InPostu.. czekam pół godziny i słucham jakieś irytującej muzyczki, która później mi się po nocach śni. Dzwonię drugi dzień (4 dni do ślubu).. absolutnie nikt nie odbierał.. ciągle zajęte. W końcu dzwonię do sprzedawcy na allegro, bo czuję się po prostu bezsilna.. a data ślubu coraz bliżej.. jeśli to wszystko miałoby przyjść w poniedziałek po ślubie.. to mogłabym to sobie już wtedy wsadzić.. wiesz gdzie. Sprzedawca ma w końcu bezpośredni kontakt z kurierem, bo niemal codziennie nadaje przesyłki. Sprzedawca przejął się i zlecił komuś kto cały dzień siedział i dzwonił do InPostu. Interwencja okazała się na tyle skuteczna, że na drugi dzień przesyłka została dostarczona.
   Historia 2
   Ponownie zakupy z allegro i ponownie termin dostawy w ciągu 2-3 dni. Przesyłki spodziewałam się w poniedziałek. Zamówienie złożyłam na adres rodziców, bo mama jest na emeryturze i często jest w domu. Oczywiście uprzedziłam rodziców o przesyłce, która miała nadejść. W poniedziałek mama zauważyła w oknie kuriera ale jedyną przesyłkę jaką miał dostarczył sąsiadce. Mojej przesyłki brak.. uznałam, że będzie we wtorek (następnego dnia), jednak jeszcze tego samego dnia popołudniu dostaję e-mial z informacją "wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że otrzymałaś przesyłkę... itd." Dzwonię do rodziców i pytam czy był kurier. Nie. Czekam kolejne 3 dni.. dalej nic. Dzwonię do InPostu, a oni twierdzą, że przecież podpisałam odbiór! Dzwonię do mamy i proszę aby zapytała tatę czy czasem czegoś nie odbierał (może zapomniał) oraz żeby przeszła do sąsiadki czy czasem przez pomyłkę nie odebrała mojej paczki.. nic z tych rzeczy. Paczki nie ma i nie było, a odbiór podpisany co świadczy o tym, że jakiś Kurierzyna bezczelnie sam podpisał odbiór mojej paczki! Czyli podrobił podpis, co jest przecież karalne! Dzwonię do nich i robię burdę! Jeszcze tego samego dnia paczka dociera.. ale podpisu odbioru już nie chcą. Tłumaczenie: "a gdzieś się zawieruszyła". Opakowanie było zmasakrowane! Na szczęście z zawartością nic się nie stało. 
   Historia 3
   Ostatnia historia dotyczy perypetii wysyłkowych związanych z jedną z moich Gaduł. Po wygranej w rozdaniu wysłałam paczuszkę prosto ze sklepu z dostawą do domu (z podanym numerem telefonu dla kuriera). Gadułka zastaje w skrzynce świstek, że ma do odebrania przesyłkę w punkcie InPostu, chociaż powinien dostarczyć przesyłkę do domu. Z tego co pamiętam Gadułka była w domu (jeśli się mylę to przepraszam) ale żadnego kuriera nie było.. również nie dzwonił.. ale przecież pod domem był bo zostawił kartkę! Mało tego! Chociaż w mieście Gadułki był punkt odbioru przesyłek InPostu, to kurier zostawił przesyłkę w sąsiednim mieście! Nawet nie masz pojęcia w jak idiotycznej sytuacji postawił mnie kurier.. byłam po prostu wściekła! Tyle szczęścia, że nie sprawiło to jakiś większych trudności w odbiorze.. mimo wszystko nie tak to powinno wyglądać.

   Ta ostatnia historia przelała szalę.. to już było największe przegięcie.. 
   Nigdy więcej niczego nie zamówię poprzez InPost!
   Z tego co się orientuję takich historii jest o wiele więcej.. jeśli spotkałaś się z podobną to podziel się nią w komentarzu.


Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger