Chyba nie ma takiej osoby, której nazwa marki Satl of The Earth nie chwyciłaby za serducho. Mnie chwyciła nie tyle nazwa ale i opis, funkcjonalność oraz nagrody jakie ten produkt zebrał. Mowa oczywiście o naturalnym dezodorancie. Jednak wbrew pozorom nie jest to produkt wyłącznie skierowany do kobiet. Z powodzeniem mogą go używać także mężczyźni. Są tu jacyś?
Od producenta:
Dezodorant zapewnia długotrwałą ochronę przed nieprzyjemnym zapachem potu, jednak nie blokuje mechanizmu pocenia się. Zawiera naturalne sole mineralne, aloes i sodę, które nie dopuszczają do pojawienia się nieprzyjemnego zapachu.
Bezzapachowa formułą dezodorantu pozwala na użycie zarówno przez mężczyzn jak i kobiety.
Sposób użycia: przed użyciem wstrząsnąć, zastosować na umytą, suchą skórę pod pachami.
Produkt kupiłam przy okazji innych zakupów w sklepie iwos.pl. Skusiłam się na małą wersję podróżną, bo to zawsze bezpieczny wybór i wystarczający na przetestowanie produktu. Jednak inną kwestią jest to czy takie małe opakowanie jest opłacalne. Najczęściej nie, a w tym przypadku wyjątkowo nie opłacalne. Za taką miniaturkę o pojemności 20 ml zapłacimy około 14 zł, a za pełnowymiarowy produkt 100 ml prawie 18 zł. Różnica cenowa to jedynie 4 zł, a różnica pojemności to prawdziwa przepaść. Zdawałam sobie z tego sprawę od początku. Jednak te 14 zł to wciąż niewiele i w razie bubla nie musiałabym się specjalnie męczyć ze zużyciem takiego kosmetyku.
Plusem takiego poręcznego opakowania jest z pewnością fakt, że można go zabrać w podróż bez niepotrzebnego przeciążania bagażu. Zarówno opakowanie, grafika jak i nazwa marki skradły moje serce. Jedyne zastrzeżenia mam do aplikatora. Spodziewałam się tu raczej mgiełki, a mam dość mocny rozprysk. Nie jest to coś co mi specjalnie utrudnia stosowanie produktu ale mogłoby być ciut lepiej.
Sam płyn jest bezbarwny i zupełnie bezzapachowy przez co nadaje się zarówno dla kobiet jak i dla mężczyzn. Dla pań które jednak preferują wersje zapachową producent stworzył dezodorant w wersji lawendowo-waniliowej. Jest on jednak droższy i za 100ml opakowanie należy zapłacić około 28 zł. Dla mnie brak zapachu z pewnością nie jest wadą. Często dezodorant w połączeniu z perfumami tworzy wyjątkowo kiepską kompozycję dlatego warto mieć coś neutralnego.
Od dawna jestem przeciwniczką używania antyperspirantów, a zwolenniczką dezodorantów. Jednak wielokrotnie spotykam się z myleniem tych produktów, które z założenia mają różne działanie. Antyperspiranty blokują wydzielanie potu, a dezodoranty jedynie ukrywają przykry zapach. Bazą antyperspirantów są najczęściej szkodliwe dla naszego zdrowia związki aluminium (glinu), jednak znajdziemy je również w większości drogeryjnych dezodorantów. Z pewnością w ten temat warto bardziej się zagłębić.. ale zrobię to przy innej okazji.
Zmęczona poszukiwaniem dezodorantu o bezpiecznym składzie dla mojego zdrowia sięgnęłam w końcu po ałun.. ale po latach używania wszystko może się znudzić. Od jakiegoś czasu chodzą za mną wersje dezodorantów w słoiczkach ale wciąż nie jestem do końca przekonana do takiej formuły.. choć z pewnością w końcu się skuszę. Z kolei dezodorant Salt Of The Earth z miejsca wydał mi się idealnym rozwiązaniem. Łatwa, szybka i higieniczna aplikacja. Ale co z działaniem? Jest tak jak opisuje producent, czyli.. nie cuchnę.W składzie nie ma alkoholu więc nic nie szczypie. Nie robi też białych plam na ubraniach. Działa tak jak powinien, czyli pocę się w naturalny sposób ale rozwój bakterii powodujący przykry zapach jest zahamowany.
Co jeszcze ciekawego? Dezodorant może być stosowany przez wegan i wegetarian. Nie jest testowany na zwierzętach. Jest wielokrotnie nagradzanym produktem naturalnym. Nie zawiera alkoholu, parabenów, aluminium czy substancji zapachowych. Opakowanie jest wielokrotnego użytku i można kupić nawet litrową butelkę uzupełniającą (choć w Polsce nie jest ona chyba dostępna). Bez problemu produkt dostaniesz w Anglii, bo stamtąd pochodzi. Jednak jego cena w Anglii jak i w Polsce jest niemal identyczna (groszowa różnica). Na iwos.pl gdzie znalazłam produkt do wyboru mamy jedynie 3 wersje o których już wspominałam. Angielski asortyment wzbogacony jest o różne pojemności i wersje zapachowe. Dla zainteresowanych podaję stronę producenta: crystalspring.co.uk.
Skład (INCI): Aqua (Water), Potassium Alum (siarczan potasowo-glinowy - czysta sól mineralna naturalna), Propamediol (glikol roślinny), Triethyl Citrate (cytrynian trietylu), Aloe Barbadensis Leaf Juice (aloes), Galactoarabinan (polisacharyd otrzymywany z modrzewia), Sodium Bicarbonate (soda oczyszczona), Sclerotium Gum (zagęstnik), Sodium Anisate (sól kwasu anyżowego pozyskiwanego z kopru).
Niby producent zapewnia, że w składzie nie znajdziemy aluminium.. ale mam wątpliwości co do Potassium Alum. Jest to oczywiście Ałun ale i o tym produkcie krąży wiele informacji, jakoby nie jest bezpieczny dla naszego zdrowia.
O ile od dawna staram się unikać:
- Aluminium Chloride (chlorek glinu);
- Aluminium Chlorhydrate (chlorowodorek glinu);
- Aluminium Zirconium Tetrachlorohydrex (tetrahydroksychlorek glinowocyrkonowy GLY);
- Aluminium Sulphate (siarczan glinu);
- Aluminium Phenosulphate (fenosiarczan glinu).
ze względu na ich udowodnioną badaniami szkodliwość (uszkodzenia DNA, rak piersi, Alzheimer) oraz na to, że w kosmetykach są dodawane w wysokich stężeniach 15%-25% wagowych.
Prawdopodobnie myliłam się także co do Ałunu (z ang. Alum).
Okres jesienno-zimowy to czas gdy wysokie temperatury nam nie dokuczają. Jeśli na co dzień stosujesz produkty z aluminium, to w tym okresie szczególnie zachęcam do przejścia lub chociaż wypróbowania czegoś bardziej naturalnego. Z pewnością doczekasz się listy naturalnych dezodorantów, bo po wykończeniu tego będę poszukiwać czegoś o jeszcze lepszym i z pewnością bezpieczniejszym składzie (także w formie kremowej).
Nie jestem hipokrytką i od razu przyznaję, że na mojej półce stoi antyperspirant Etiaxil, który w składzie zawiera Aluminium Chloride oraz Aluminium Lactate. Jednak sięgam / sięgałam po niego wyłącznie w wyjątkowych sytuacjach jak egzamin, gdzie trzeba zachować pokerową twarz, większe imprezy typu wesele gdzie przepocona sukienka może wprawiać w zakłopotanie itp. W tym roku Etiaxil posłużył mi tylko dwa razy i nie sądzę aby tego typu specyfiki towarzyszyły mi w życiu częściej.
Mimo wszystko pamiętajmy, że nasze zdrowie jest najważniejsze!
Nie jestem hipokrytką i od razu przyznaję, że na mojej półce stoi antyperspirant Etiaxil, który w składzie zawiera Aluminium Chloride oraz Aluminium Lactate. Jednak sięgam / sięgałam po niego wyłącznie w wyjątkowych sytuacjach jak egzamin, gdzie trzeba zachować pokerową twarz, większe imprezy typu wesele gdzie przepocona sukienka może wprawiać w zakłopotanie itp. W tym roku Etiaxil posłużył mi tylko dwa razy i nie sądzę aby tego typu specyfiki towarzyszyły mi w życiu częściej.
Mimo wszystko pamiętajmy, że nasze zdrowie jest najważniejsze!
Znasz badania jakie zostały przeprowadzone na ludziach chorych na raka czy
Alzheimer.. a raczej na zwłokach?
Wiesz, że ludzki organizm nie potrafi się pozbyć Aluminium, co oznacza, że przez lata kumuluje się wyrządzając nieodwracalne szkody?
Kto pod choinkę chce zafundować sobie i bliskim bezpieczny naturalny dezodorant?
Wiesz, że ludzki organizm nie potrafi się pozbyć Aluminium, co oznacza, że przez lata kumuluje się wyrządzając nieodwracalne szkody?
Kto pod choinkę chce zafundować sobie i bliskim bezpieczny naturalny dezodorant?
Nie znam tego dezodorantu:)
OdpowiedzUsuńNie mogę uniknąć aluminium rozpylanego w powietrzu, przynajmniej unikam go w kosmetykach. Do antyperspirantów mam podobne podejście jak Ty, więc przyjrzę się polecanemu przez Ciebie gagatkowi.
OdpowiedzUsuńWystraszyłaś mnie tym aluminium
OdpowiedzUsuńMuszę go poszukać jak skończę swój :)
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt niestety nie wszyscy zadowolą się takimi naturalnymi dezodorantami, zwłaszcza jak ktoś się bardzo poci ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tego produkty ale
OdpowiedzUsuńChętnie go muszę wypróbować ! Pozdrawiam
Ja sama wybieram takie dezodoranty które nie mają w składzie aluminium. Zastanawiam się czemu ten składnik dalej jest dozwolony skoro potwierdzono jego szkodliwość?
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze styczności z takim produktem, ale obawiam się, że nie czułabym się do końca komfortowo ;( Ale mimo wszystko kosmetyk mnie ciekawi, na początek też zdecydowałabym się raczej na tą mniejszą wersję ;)
OdpowiedzUsuńNa ile tak mniej więcej ci starczył? Wygląda na całkiem fajny produkt, ostatnio też coraz częściej jednak sięgam po dezodorant :P
OdpowiedzUsuńNie znałam go do tej pory :) Z naturalnych rozwiązań polecam wodę uzdatnioną i zmiękczoną w bardzo prosty sposób filtrem prysznicowo-kąpielowym z systemem kdf.
OdpowiedzUsuń