sierpnia 07, 2017

LUSH - COSMETIC WARRIOR


Zaczynamy poniedziałkowy maraton z maseczkami Lush! Cieszę się jak małe dziecko w piaskownicy, bo jednak są to produkty, które z całego asortymentu Lush chciałam sprawdzić w pierwszej kolejności. To co jest tu najistotniejszą kwestią to to, że maseczki są świeżo robione przez co mają jedynie 4 tygodniowy termin przydatności. Zatem jakim cudem planuję to wszystko zużyć? Połowę masek wysłałam Monice z bloga Mama z różową torebką, a dodatkowo połowę która mi pozostała.. zamroziłam. Tym milym akcentem zapraszam wraz z Moniką na pierwszą papkę.. z czosnkiem 😱 czyli Cosmetic Warrior.


Opis producenta:
Delikatna i równoważąca maseczka do twarzy z antybakteryjnym olejkiem herbacianym i świeżym czosnkiem, które współpracują aby oczyścić skórę. Świeże zielone winogrona oczyszczają i chłodzą skórę, podczas gdy jaja pochodzące od kur z wolnego wybiegu zwężają pory, zaś antybakteryjny miód pozostawia skórę miękką i nawilżoną. Nałóż hojną warstwę maski na twarz i pozostaw na 10 do 15 minut.
(tłumaczenie własne)


Lushowe opakowania pochodzą z recyklingu plastiku i możemy zwrócić je do Lush! Gdy przyniesiemy 3 puste opakowania możemy wybrać dowolną maseczkę w gratisie. Czy to nie jest świetna polityka? Ponadto Lush nie testuje na zwierzętach, a produkty w dużej części oparte są na świeżych składnikach. Tak jak wspomniałam we wstępie maseczki te mają dość krótkie terminy ważności (4 tygodnie) i należy przechowywać je w lodówce. Część maseczek podzieliłam i przełożyłam do małych opakowań, a następnie partię zamroziłam. To pozwoli mi cieszyć się maseczkami dłużej i nie czuję się zmuszona do zużywania produktu na wariata. Jednak nie oznacza to, że zamrożone maseczki można przechowywać miesiącami. Osobiście nie planuję przekroczyć terminu dłużej niż o 3-4 tygodnie.


Czytając skład maseczki Cosmetic Warrior zastanawiałam się czy osoba, która to wymyśliła miała równo pod sufitem. Czosnek.. olejek z drzewa herbacianego.. jajka.. skrobia kukurydziana.. serio? W dodatku moja skóra na glinkę różnie reaguje. W związku z czym maseczki troszkę się obawiałam.. na tyle, że przed pierwszym użyciem w pogotowiu miałam płyn aloesowy i wodę termalną. Z założenia jest to produkt oczyszczająco-łagodzący co również jest raczej rzadko spotykanym połączeniem. Takie maseczki najczęściej robią albo jedno albo drugie.


Maseczka w konsystencji przypomina gęsty mus i jest raczej jednolita ale gdzieniegdzie przy rozprowadzaniu odnajduje małe farfocle.. naprawdę sporadycznie. Przy nakładaniu nie sprawia większych problemów, chociaż to nie jest krem, który rozprowadzimy jednym pocięciem. Producent zaleca nałożyć hojną warstwę i z tym problemu nie ma najmniejszego. Wręcz przeciwnie.. trudniej uzyskać tutaj cienką warstwę, choć nie jest to nieosiągalne. Próbowałam nakładać produkt na skórę zwilżoną wodą termalną ale to raczej kiepski pomysł, bo maska się ślizga po skórze i niespecjalnie chce się odkleić od palców.. ale w ten sposób można uzyskać cieńszą warstwę. Dla chcącego nic trudnego. Nakładana zgodnie z zaleceniem na oczyszczoną skórę trzyma się świetnie. Nic nie spływa i jest dość komfortowa ale zdecydowanie ją czuć.


Podczas rozprowadzania czuć chłód co jest efektem przechowywania maseczki w lodówce. To jednak nie sprawia, że mam wrażenie zamrożenia twarzy, bo jeszcze w trakcie rozprowadzania maseczki to "zimno" zupełnie zanika. W okresie letnim można być troszkę zawiedzionym ale to sprawia, że po maseczkę z równą przyjemnością można sięgać w zimie bez grymaszenia.  

W opakowaniu wyczuwam dość silny zapach.. glinki, czosnku i drzewa herbacianego.. z przewagą tego ostatniego. Nie jest to za piękna kompozycja zapachowa ale najbardziej przypomina mi przemokniętą ziemię. Bez obaw zapach jest mocniejszy tylko w opakowaniu, czuć go jeszcze podczas aplikacji ale na twarzy całkowicie o nim zapominam.

Zdarzyło mi się maskę trzymać zarówno 5.. 10, a nawet 30 minut..  wszystko przez youtuba! Twarz wciąż mam wiec obyło się bez dramatów i tragedii. Początkowo maseczka jest komfortowa chociaż wyczuwalna, ale z czasem zaczyna zastygać co daje efekt ściągnięcia. W zalecanym przez producenta czasie 5-10 minut można tego efektu specjalnie nie odczuć ale im dłużej maska pozostaje na skórze tym efekt jest bardziej wyczuwalny. Niewielkie problemy może sprawiać zmywanie. Jednak osobiście do tego (niezależnie od rodzaju masek) preferuję używanie gąbki celulozowej, która radzi sobie z tym świetnie.

Skład  (INCI): Kaolin (glinka kaolin), Fresh Green Grapes (świeże zielone winogrona), Fresh Organic Free Range Eggs (organiczne jajka od kur z wolnego wybiegu), Honey (miód), Cornstarch (skrobia kukurydziana), Glycerine (gliceryna), Fresh Garlic (świeży czosnek), Tea Tree Oil (olejek z drzewa herbacianego), Limonene (limonen), Parfum (kompozycja zapachowa).


Efekty? Jestem bardzo zaskoczona. Z uwagi na glinkę, czosnek i olejek z drzewa herbacianego  spodziewałam się, że moja skóra zareaguje źle, a już tym bardziej na stosunkowo częste używanie maski 3 razy w tygodniu. Jednak po każdym użyciu (nawet po 30 minutach) moja skóra nawet nie wołała o natychmiastowe nawilżenie! Gdy nakładałam maseczkę pierwszy raz na linii żuchwy po prawej stronie miałam dwudniową delikatną kaszkę.. prawie podleczoną. Po Cosmetic Warrior wszystko zniknęło. Byłam przekonana, że w tym miejscu pozostanie lekko przesuszona skóra, a zastałam wygładzoną i nawilżoną.


Ogólnie skóra po Cosmetic Warrior faktycznie jest delikatnie, nie nachalnie oczyszczona ale dodatkowo przyjemnie ukojona, nawilżona i gładka. Do tego pory zostały delikatnie ściągnięte, a skóra jakby bardziej napięta, jednak to wszystko wciąż mieści się w granicach mojego komfortu. Po zmyciu maseczki nie odczuwam silnej potrzeby nawilżenia skóry, a mam chęć wciąż ją dotykać. Z każdym kolejnym użyciem skóra wygląda po prostu lepiej. Według mnie ta maska ma szansę sprawdzić się na każdej cerze nie tylko mieszanej, tłustej czy zanieczyszczonej.

Nie chcę przedwcześnie popadać w zachwyt, bo jednak przede mną jeszcze pięć maseczek ale.. Cosmetic Warrior rośnie mi tu na maseczkowego ulubieńca i faworyta.

Koniecznie sprawdź co na temat Cosmetic Warrior sądzi Monika z bloga Mama z różową torebką:

LUSH - ŚWIEŻA MASECZKA COSMETIC WARRIOR.

a za tydzień zapraszamy na kolejną świeżą maseczkę Lush!


Kusi? Ja chcę więcej!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger