Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dresdner Essenz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dresdner Essenz. Pokaż wszystkie posty

maja 31, 2020

ZUŻYCIA MAJA 2020

ZUŻYCIA MAJA 2020

Nie jest dobrze.. zaraz mnie tu ktoś zjedzie w komentarzu 😅 ale cóż.. z pełną świadomością informuję, że zdarza mi się myśleć o zakończeniu blogowania ale tylko z uwagi na ograniczony czas. Z drugiej strony tłumaczę sobie, że to przejściowe.. a przejściowo trwa kolejny miesiąc 😂 Z drugiej strony to przyjemne oderwanie od obowiązków i natłoku spraw jaki mi towarzyszy przy budowie domu, prowadzonej firmie i pracy.. ale przecież nie mam kota.. a kot to taki zwierz który odstresuje samym faktem głaskania.. więc chociaż blogiem się podratuję 😂 😘 A skoro na Instagramie dostałam reprymendę za obijanie się to chociaż dochowam wierności comiesięcznym porządkom w kosmetykach 😜


D'ALCHEMY - MICELLAR CLEANSING WATER
Chociaż to "tylko" płyn micelarny to w mojej pielęgnacji zmienił wiele. Zmieniło się podejście do miceli i przede wszystkim sposób ich aplikacji. Obecnie nie wyobrażam sobie aplikować płyn micelarny inaczej niż w formie.. sprayu! Co do samego produktu.. czuję smutek, że dobił dna. Był niesamowicie wydajny i ani przez chwilę nie pomyślałam, że mam go dość i chce czegoś innego.. ani razu! Niezwykle przyjemny delikatny zapach hydrolatu z róży damasceńskiej do tego bardzo skuteczny. Po jednej aplikacji płynu z D'Alchemy nie pozostawało wiele do zmycia. Tusz schodził błyskawicznie, bez rozmazywania, bez tarcia. Do tego wszystkiego piękny skład, eleganckie opakowanie i innowacyjny sposób aplikacji który ze mną zostanie! Opakowania się nie pozbywam.. zostaje ze mną i będzie mi intensywnie służyć przy kolejnym płynie micelarnym.. za to do samego D'Alchemy z wielką przyjemnością wrócę, bo jest tego wart. 



OVIUM - WIELORAZOWE PŁATKI KOSMETYCZNE
Kolejny płatek Ovium w zużyciach.. to dowód na to, że używam regularnie. Chwilami brakuje mi tradycyjnego płatka.. ale już wielokrotnie udowodniłam sobie, że mogę bez nich funkcjonować. W końcu Ovium towarzyszy mi ponad pół roku nieustannie.. właśnie naszła mnie czarna myśl.. nie wiem ile owieczek mam jeszcze w zapasach 🙀 Łoo.. kurdeczka! A nieee.. spoko.. mam jeszcze cztery 😅



DOUCES ANGEVINES - VIRGINALE, ORZEŹWIAJĄCY TONIK
Co za podły człowiek wykupił mi tonik Virginale?!! Jak tak można?! Zazwyczaj toniki nie wzbudzają we mnie szczególnej ekscytacji ale Virginale to prawdziwy diament wśród toników. Cudownie odświeża, a jego genialny aromat sprawia, że nie mam ochoty przestać wciągać powietrze do płuc. Niezwykle relaksuje, a codzienna pielęgnacja przy nim wkracza na poziom rytuału SPA.. nawet jeśli nie masz na to czasu. Uwielbiam go.. i za grosz nie jestem w stanie opisać słowami tego jakie wrażenie na mnie zrobił. jednak odnoszę wrażenie, że cała marka Douces Angevines ma w sobie niesamowity czar zamknięty w szklanych pojemniczkach. 


MARTINA GEBHARDT - ITENSIVE CARE HAPPY AGING INTENSYWNA KURACJA W KAPSUŁKACH
Kapsułki marki martina Gebhardt trafiały już do ulubieńców niejednokrotnie. Wszystko za sprawą intensywnej regeneracji, która niejednokrotnie ratowała mi skórę. Czy to jakaś niewyjaśniony stan alergiczny, podrażnienie, rozdrażnienie.. czy przypieczenie słoneczkiem, za każdym razem moją ostatnią deską ratunku były kapsułki Intensive Care i spisywały się świetnie. Została mi jeszcze jedna kapsułka w ramach wyciągnięcia wszelkich szczegółów i wrażeń do recenzji, która powinna pojawić się w czerwcu.


RESIBO - MULTIFUNCTIONAL EXFOLIATING FACE MASK ORAZ PRÓBKA KREMU LIFTINGUJĄCEGO
Peeling pochodzi z jednego z boxów Lost Alchemy. Dla mnie totalna nowość więc się ucieszyłam chociaż ostatecznie produkty marki nie budzą we mnie poruszenia. Obiło mi się o uszy, że peeling jest bardzo mocny.. i z tego powodu odkładałam nasze spotkanie. Zazwyczaj przypomniałam sobie o nim w niedzielę, a to za późno aby ryzykować ewentualne komplikacje. Pierwsze podejście miało miejsce w sobotę wieczorem. Aplikacja bezproblemowa, nic  nie piecze.. mycie zębów.. i zmywanie peelingu.. burak. Totalny burak! Niby skóra nie piecze ani nie pali ale wyraźnie dostała łomot. Na ratunek hydrolat i kojaco-nawilżajacy kremik z lodówki marki Tulua.. gruuuubą warstwą 😅 W poniedziałek wyglądałam już jak człowiek. Cóż.. chyba za długie było to spotkanie. Przy drugim podejściu byłam ostrożniejsza i obyło się bez buraczanej twarzy. Za to sam produkt wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie. Jest mocny i niezwykle skuteczny. Z wielką przyjemnością kupię niewielki zapas gdybym potrzebowała silniejszego złuszczenia skóry.

Za to jeśli chodzi o krem to jest cień szansy, że sprawdziłam już większość próbek kremów ale żadna się u mnie nie sprawdziła na tyle abym chciała sięgnąć po pełnowymiarowym produkt. Z wersją liftingującą kremu było podobnie.. słowem.. niczego mi nie podniosło 😅


PYUNKANG YUL - PRÓBKI
Zazwyczaj próbki mnie cieszą ale jeśli chodzi o ich używanie to jest gorzej. Najczęściej przekładam eksperymenty na weekend, a w weekend.. zapominam 😅 W przypadku próbek marki Pyunkang Yul (jak dobrze, że nie muszę tego wymawiać 🤣) było inaczej. Sama forma pełnowymiarowej pielęgnacji jest genialna ! W jasnym zestawie na dzień mamy: tonik, serum nawilżające, żel łagodzący oraz krem. Seria granatowa to piankę oczyszczająca, tonik, nawilżająca ampułka i krem. Wstępnie każdy z produktów się u mnie sprawdził. Byłam mile zaskoczona pianką oczyszczająca, nieco mniej kremami które były za ciężkie, a najbardziej zaskakującym produktem okazał się żel balansujący.. o konsystencji gęstego gluta 😅 W efekcie marką mnie zaciekawiła na tyle, że chętnie się jej przyjrzę bliżej.


ENCLARE - MYDEŁKO ZAJĄCZEK
Tego słodkiego zajączka wolałabym zapamiętać w takiej formie.. niż rozczłonkowanych, bezkształtnych bryłek. Mydełko okazała się.. duże, a przy okazji zaskakująco wygodne w użyciu. Zajączek miał towarzystwo rękawicy do kąpieli. Jako duet wiodło prym w mojej prysznicowej rutynie ale.. no właśnie.. zajączek okazał się łobuzem i zniszczył rękawicę! Z ładnej żółciutkiej rękawicy zrobiła się szaro-zielonkawa i zesztywniała. Pomimo różnego typu reanimacji rękawicy nie udało się uratować. Noo.. jednak barwnik w mydełkach to nie moja bajka. Dobrze, że moja skóra nie zrobiła się zielona 😂 Za to mydełko samo w sobie było bardzo poprawne. Myło.. pachniało mydłem, po użyciu balsam okazywał się nieocenionym przyjacielem, nie wzbudziło we mnie zachwytów użytkowych ale za to wygląd.. owszem.


DIY BY ANULA - PEELONG KAWOWY
Ten peeling ma długą historię 😅 Trafił do mnie w.. grudniu.. lub styczniu. Był tak mocno zakręcony, że za każdym razem kiedy chciałam po niego sięgnąć stawiał taki opór, że się poddawałam. W końcu któregoś pięknego dnia się opamiętałam i przed wskoczeniem pod prysznic poprosiłam męża o otwarcie. To naprawdę świetnej jakości peeling o kawowo-kokosowym aromacie. Spisywał się fenomenalnie! Pięknie trzymał się skóry podczas aplikacji i genialnie wygładzał skórę. Jak dla mnie Anula spokojnie mogłaby ruszyć z jego produkcją.


DIY BY ANULA - BABECZKA KĄPIELOWA
Babeczkę trzymałam w nadziei na możliwość skorzystania z wanny.. niestety. Trwało to stanowczo za długo, a jeden z majowych weekendów okazał się na tyle luźny, że mogłam sobie pozwolić na niekończące się Spa. Babeczkę wykorzystałam do kąpieli stóp. Na moje szczęście babeczka wciąż była dobra 😍 Pięknie się "rozpuszczała" uwalniając przy okazji ciasteczkowy aromat.. czysta przyjemność i masa dobroci dla stópek.


DRESDNER ESSENZ - SPRUDELBAD
Po udanej kąpieli z wyrobem Anuli poszłam za ciosem i wyciągnęłam kolejny z zapasów umilacz kąpielowy.. również Anulowy prezent. Pan Ciastek mnie rozczarował tylko pod względem wyglądu.. okazał się zwykłym krążkiem, a miałam nadzieję na "Pana Ciastka" 😅 To tyle z moich uszczypliwości.. zapach bardzo przyjemny, ilość bombelków zaskakująco duża, zabarwienie wody na pomarańczowo i bardzo fajne zmiękczenie skóry. Ehh.. jak ja bym chciała mieć już własną wannę.


REVERS - BAZY POD MAKIJAŻ
Tak.. zdaję sobie sprawę, że nie są zużyte. O ile z podkładami marki nie miałam problemu aby wyczyścić je do dna to z bazami totalnie mi nie idzie. Są to bazy typowo silikonowe.. które mnie zapychają. Nie chodzi o te konkretne ale w zasadzie o wszystkie bazy na bazie silikonu. Przy makijażu wszystko jest super ale pod koniec dnia zawsze na twarzy mam kilka niemiłych niespodzianek. Przez połowę maja testowałam obie bazy nieco uważniej.. a w efekcie doigrałam się katastrofy na twarzy.. po prostu świetnie. Cóż.. przynajmniej wyrzucam bez żalu i sentymentów.

stycznia 31, 2020

ZUŻYCIA STYCZNIA 2020

ZUŻYCIA STYCZNIA 2020

Pierwsze denko stycznia.. i jak co roku obfite nie jest. To efekt grudniowych porządków, które zostały skrupulatnie przeprowadzone. Mimo to coś tam jednak się znalazło z serii zużyć tradycyjnych ale pojawiły się i takie produkty, którym dałam ostatnią (miesięczną) szansę sprawdzenia się.. i dały ciała.. chociaż to zależy od punktu widzenia, bo równie dobrze to ja mogłam dać ciała 😅


BE THE SKY GIRL - PEEL ME TENDER
To podobno jeden z mocniejszych peelingów enzymatycznych, a ja siedziałam sobie z nim nawet 15 minut i żadnego podrażnienia nie odczułam. Co więcej wstępnie po tym pierwszym spotkaniu nawet mi się podoba, bo efekt jak najbardziej mnie zadowolił. W lutym powinien doczekać się swoich pięciu minut na blogu.


A JEDEN - HYDROLAT KOKOSOWY
Dopiero zaczynam odchodzić od ulubionej wersji z różą damasceńską, a wersja z kokosem to zdecydowany krok w inną stronę. Hydrolat znalazłam z bocie Terra Botanica, które w sklepie Lost Alchemy rozchodzą się niczym świeże bułeczki w ciągu 2-3 minut od pojawienia. Ale jeśli chodzi o sam hydrolat.. cóż.. był ok.


UNI TOUCH - HYDRATING MASK
Maseczka Uni Touch pochodzi ze spotkania blogerskiego. Otrzymałam dwie maseczki oraz genialną opaskę! W planie miałam zużycie maseczki jedna po drugiej ale stało się coś nieoczekiwanego. Nie chcę oskarżać o nic maseczki, dlatego chwilowo mam małą kwarantannę. Gdy skóra dojdzie do ładu ponownie użyję maseczki, a post powinien pojawić się w lutym.


DRESDEN ESSENZ - ŻEL POD PRYSZNIC Z POMELO
Niezwykle przyjemny i orzeźwiający zapach. Takie świeże zapachy wybieram najczęściej na okres letni ale nie mogłam tak długo przekładać tego spotkania. Używałam nałogowo, chociaż mam na ten rok silne postanowienie zmniejszenia do minimum zapasów mich mydeł w kostkach.. przy tym żelu nie było to możliwe. Pomimo tego, że moja skóra w okresie jesienno-zimowym o wiele łatwiej się przesusza to żel zupełnie nie pogłębiał tego stanu. Dzięki temu mogłam się cieszyć od początku do końca z jego obecności, a radość była tym większa, że był prezentem od Anuli z bloga Co kręci Anulę. Dziekuję



DESERT ESSENCE - ODŻYWKA Z MANGO
Nic się nie zmieniło.. wciąż ubolewam nad brakiem tej marki na naszym rynku. Szampony spisywały się u mnie genialnie i były niesamowicie wydajne. Z odzywkami miałam jednak nieco mniej wspólnego ale rewelacyjnie wspominam wersję kokosową. Tu natomiast mamy mango.. a mango kocham! Natomiast sama nie dała mi efektu wow.. była naprawdę dobra ale chyba okres zimowy jest dla moich włosów zbyt dramatyczny aby odżywka mogła sprostać tym wymaganiom. Miałam jednak na nią swój sposób. Wystarczyło na wypaciane odżywką włosy nałożyć czepek.. im więcej czasu dałam odżywce tym efekt był o wiele fajniejszy. Zdecydowanie lepiej sprawdzała mi się w roki 15-20 minutowej maski na włosy.. ale o tym więcej w lutowym poście.


SENSIQUE - CREATIVE EYESHADOWS ODCIEŃ 144 CHOCHLATE TRIO
Na pierwszy rzut oka.. genialna bazowa paletka neutralnych kolorów o wykończeniu matowym. Pierwsze macanie "palucham" pełen zachwyt nad pigmentacją. jednak kiedy pierwsza powłoczka została starta zaczęła się historia pełna rozczarowań i przekleństw. Najjaśniejszy cień okazał się tak twardy, że musiałam go zeskrobywać aby pędzel mógł cokolwiek nabrać. Równie dobrze mogłabym próbować na pędzel nabrać farbę ze ściany.. efekt ten sam. Najciemnijszy czekoladowy brąz po roztarciu okazywał się bordowy. Niby fajna magia ale osobiście oczekuję jakiejś podstawowej stabilności koloru. Jedynie na ciemny beż nie jestem w stanie narzekać.. ale mam już podobny w innych paletach, a dla dwóch beznadziejnych cieni z trzech nie opłaca mi się tej paletki trzymać. Prawdę mówiąc nawet nie jestem w stanie jej komukolwiek przekazać, bo jest aż tak zła. Pa maszkaro!

 
INGRID - SMOKY EYES SHADOW NR 118
W przeciwieństwie do zestawu cieni z Sensique ten jest w wiele bardziej godniejszy polecenia. Ponownie neutralne kolory. Same cienie są miękkie i niestety znacznie mniej napigmentowane. To opcja dla kogoś kto oczekuje lekkiego koloru. Osobiście jestem już przyzwyczajona do mocnej pigmentacji i lubię patrzeć jak cienie nabierają głębi na mojej powiece z każdym kolejnym muśnięciem. W tym przypadku tego nie ma. Paletka jednak nie jest zła na tyle abym miała ją wyrzucać do śmietnika.. powędrowała do siostry. 


CONSTANCE CARROLL - KOHL EYELINER ODCIEŃ 14 CREAMY
Mam identyczną kredkę innej marki. Nie widzę zupełnie różnicy w kolorze ale w twardości owszem. Kredka marki Constance Carroll jest o wiele twardsza przez co trudniej się nią pracuje. Zaznaczenie linii wodnej o wiele przyjemniej wykonać miękką kredką. Zapewne mogłabym znaleźć jej inne przeznaczenie np. podkreślić łuk brwiowy.. ale nie będę się oszukiwać, jeśli uda mi się sięgnąć po taką kredkę pięć razy w roku to będzie istne szaleństwo. Rzadko sięgam po taką kredkę.. może jeszcze nie doceniłam jej wystarczająco.. może to przyjdzie z czasem.. ale teraz i w najbliższym czasie nie widzę sensu aby walały się aż dwie.


INDIGO - PROTEIN BASE
Po tę bazę przestałam sięgać, a powód jest jeden.. trwałość. Robiła jakiś czas temu test porównawczy tej bazy z inną i wypadła niezwykle mizernie. Kiedy już robię manicure hybrydwy to oczekuję, że przetrwa minimum tydzień w dobrym stanie.. ale żeby nie było tak gorzko, to muszę przyznać, że baza ma jeden plus.. niezwykle łatwo ściąga się hybrydy.
Do testu bazy odsyłam do posta: Porównanie bazy Indigo i NeoNail


INDIGO - LAKIERPIJAMA PARTY
Z pozoru śliczny neutralny kolor odpowiedni na każdą okazję i świetnie łączący się z każdym innym kolorem. Problem mam z nim taki, że ciężko mi uzyskać jednolitą strukturę i krycie. Zawsze wychodzą jakieś prześwity. W zasadzie można by zadowolić się jedną warstwą która będzie wyraźnie przebijać.. ale i tak nigdy równa mi nie wyszła. Aby ogarnąć krycie tego lakieru muszę nałożyć minimum cztery warstwy.. to stanowczo za dużo zabawy, a do tego nigdy nie wiem czy efekt mnie zadowoli. To ostatnie moje spotkanie z marką.. sorry.

Przy okazji porządków w dziale mani będę miała do oddania trochę ozdób do paznokci. Jutro (sobota) lub najpóźniej pojutrze (niedziela) pojawi się nowy post, a na jego końcu będę ów drobiazgi. Wystarczy, że w komentarzu napiszesz, że chętnie je przygarniesz, a ja wyślę je do Ciebie (na terenie Polski) Także kto pierwszy.. ten lepszy.

stycznia 29, 2020

ORZEŹWIAJĄCY PRYSZNIC Z ŻELEM O ZAPACHU PAMELO I ZIELONEJ HERBATY OD DRESDNER ESSENZ

ORZEŹWIAJĄCY PRYSZNIC Z ŻELEM O ZAPACHU PAMELO I ZIELONEJ HERBATY OD DRESDNER ESSENZ

Od jakiegoś czasu jestem zawieszona pomiędzy żelami, a mydłami w swojej codziennej pielęgnacji ciała. Żele są zwyczajnie wygodniejsze w użyciu.. nawet jeśli jest to jakaś wersja kremowa, która bardzo skromnie się pieni to i tak jest szybsza w użyciu niż tradycyjna kostka. Za to z mydłami wciąż trwają dyplomatyczne rozmowy. Mam już wstępnie obrany kierunek, który mnie najbardziej ciekawi ale są to mydła z opcją peelingu czyli jednak coś, co nie do końca sprawdzi się zawsze i wszędzie. Po części jestem skazana na żele.. ale w najmniejszym stopniu nie jestem w stanie na to narzekać! Uwielbiam je, a już szczególnie gdy otaczają mnie aromatyczną mgiełka zapachu.


Produktów marki Dresdner Essenz nie znajdziesz tak łatwo. To niemiecka marka, której asortyment stoi na półkach drogerii DM. Taki wyjątkowy prezent sprawiła mi kochana Anula z bloga Co kręci Anulę z okazji Mikołaja i moich urodzin. Żel niemal od razu z paczki trafił do łazienki, a sprzyjał temu całkowity brak jakichkolwiek żeli z kosmetycznych zapasach!

Gdybym stała przed półką z żelami Dresdner Essenz, to wersja Pomelo zdecydowanie nie byłaby moim pierwszym ani drugim wyborem.. chociaż zapewne z powodu jesiennej aury (bo do zimowej wciąż daleko). Za to w okresie letnim.. bardzo możliwe! Chociaż? Widziałam wersję z guawą, czy z pomarańczą i yuzu.. ale! taki jest właśnie urok prezentów i bardzo się cieszę bo był to genialny wybór!


Opakowanie to miękka i wygodna tuba, która świetnie sprawdza się pod prysznicem. Otwieranie i zamykanie nie sprawia większych problemów więc z niczym nie muszę walczyć. Grafika w całości oddaje soczystość i świeżość tego co znajduje się w środku więc już sam wygląd sprawia, że czuję moc.

Konsystencji zupełnie niczego nie brakuje. Żel jest gęsty, nie zjeżdża z dłoni podczas aplikacji i świetnie trzyma się skóry. Piana tworzy się stosunkowo szybko, jest gęsta chociaż mam wrażenie, że nieco mniej obfita niż przy typowych żelach na bazie SLS.. ale dawno takiego u siebie nie miałam. Pomimo sporej dawki detergentów nie zauważyłam aby żel wysuszał skórę.. co nie oznacza, że ją nawilża. Bez dawki balsamu oczywiście się nie obejdzie ale jeśli ten etap akurat pominęłam to tragedii nie było. 

 
Skład (INCI): Aqua, Sodium Coco-Sulfate, Coco-Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Camellia Sinensis Leaf Extract, Hydrolyzed Wheat Protein, Allantoin, Caprylic/Capric Triglyceride , Glycerin, Parfum, Citric Acid, Sodium Cocoyl Glutamate, Hydroxypropyl Oxidized Starch PG-Trimonium Chloride, Sodium Lactate, Lactic Acid, Benzoic Acid, Sodium Benzoate, Denatonium Benzoate, Hexyl Cinnamal.

  • Aqua (Water ) (Woda) - naturalny rozpuszczalnik
  • Sodium Coco-Sulfate (sól sodowa siarczanu alkoholi tłuszczowych z oleju kokosowego) - anionowa substancja powierzchniowo czynna. Ma dobre właściwości pianotwórcze. Średnio drażniący i wysuszający skórę. Stosowany głównie w szamponach i preparatach do kąpieli. Osoby z bardzo wrażliwą skórą powinny go unikać
  • Coco-Glucoside (glukozyd kokosowy) -  naturalna substancja myjąca. Jest stosowana w produktach organicznych, ponieważ jest wyjątkowo łagodna dla skóry. Wzmacnia pianę w produktach pieniących. Poprawia konsystencję. Umożliwia połączenie z wodą substancji nierozpuszczalnych lub trudno rozpuszczalnych w wodzie. (Alergia: skala 1 na 5)
  • Cocamidopropyl Betaine (kokamidopropylbetaina) - Substancja myjąca, pianotwórcza stosowana w produktach do mycia twarzy, ciała, włosów. Łagodzi potencjalne działanie drażniące anionowych substancji myjących np. SLS. Składnik uznawany za bezpieczny w produktach przeznaczonych do spłukiwania. Może przesuszać skórę wrażliwą. W 2004 roku substancja otrzymała tytuł alergena roku. (Alergia: skala 1 na 5)
  • Sodium Chloride (chlorek sodu) - poleruje, ściera i redukuje nieprzyjemny zapach. Wpływa na konsystencję kosmetyków. Może wysuszać skórę i włosy lub działać drażniąco
  • Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej ze słodkich migdałów) - łagodny dla skóry olej zalecany do pielęgnacji każdego rodzaju skóry, zwłaszcza dziecięcej i alergicznej, podrażnionej, suchej i atopowej. Natłuszcza, odżywia, reguluje, wygładza i chroni. Wzmacnia płaszcz lipidowy skóry, polecany w celu zapobiegania rozstępom i tzw. pajączkom. Stosowany zbyt często i w dużych stężeniach może nasilać problemy trądzikowe (Komedogenność: skala 3 na 5. Alergia: skala 1 na 5)
  • Camellia Sinensis (White Tea) Leaf Extract (wyciąg z zielonej herbaty) - wykazuje działanie bakteriobójcze, ściągające, odkażające, oczyszczające, odświeżające, chłodzące, łagodzące i ochronne. nawilża i tonizuje. Wskazany do pielęgnacji cery zanieczyszczonej, tłustej i tądzikowej, ale również suchej lub odwodnionej czy wrażliwej ze skłonnością do pękania naczyń krwionośnych, podrażnieniami. Łagodzi poparzenia, regeneruje, hamuje rozwój stanów zapalnych i normalizuje pracę gruczołów łojowych. Jest silnym antyoksydantem. (Alergia: skala 1 na 5)
  • Hydrolyzed Wheat Protein (hydrolizowane białka pszenicy) - pomagają utrzymać wilgoć w skórze i włosach oraz zmniejszyć linie i zmarszczki. Ma właściwości liftingujące i napinające. Pokrywają zniszczone włosy filmem, wygładzając je, nadając elastyczność i wzmacniając (Komedogenność: skala 1 na 5, Alergia: skala 1 na 5)
  • Allantoin (alantoina) - substancja aktywna. Działa przeciwzapalnie, łagodzi podrażnienia, wspomaga proces regeneracji i odbudowy naskórka, stymuluje proces gojenia się ran. Działa silnie nawilżająco, przez co wywołuje uczucie gładkości skory. Zmniejsza drażniące działanie anionowych substancji powierzchniowo czynnych. Wygładza i zmiękcza skórę
  • Caprylic/Capric Triglyceride (trigliceryd kaprylowo-kaprynowy) - emolient tłusty. Zastosowany w preparatach do pielęgnacji skóry i włosów tworzy na powierzchni warstwę okluzyjną, która zapobiega nadmiernemu odparowaniu wody z powierzchni, przez co kondycjonuje, czyli zmiękcza i wygładza skórę i włosy. Poprawia konsystencję preparatu, powoduje wzrost lepkości kosmetyków. Jest to substancja tłuszczowa, która ułatwia poślizg przy aplikacji. Naturalna roślinna substancja zmiękczająca i ułatwiająca rozpuszczanie. Stosowany na skórę w stanie czynnym, może być komedogenny. (Komedogenność: skala 2 na 5)
  • Glycerin (gliceryna) - silnie hydrofilowa i higroskopijna substancja nawilżająca. Ma zdolność przenikania przez warstwę rogową naskórka, pomaga substancjom aktywnym przedostać się w głąb skóry. Skuteczna zwłaszcza w kosmetykach z dużą ilością wody. Łagodzi podrażnienia, przyśpiesza regenerację uszkodzonej skóry, wygładza zmarszczki, zmiękcza naskórek, likwiduje zrogowacenia. Kosmetyki z dużą zawartością gliceryny są zwykle nieco lepkie na skórze. (Komedogenność: skala 1 na 5. Alergia: skala 1 na 5)
  • Parfum (Perfumy, Zapach) - ogólne określenie kompozycji zapachowej, która może być różnego pochodzenia. Maskuje niepożądane zapachy. Niektóre kompozycje zapachowe mogą być bardzo silenie drażniące, uczulające i toksyczne, w zależności od użytych komponentów, z jakich powstały
  • Citric Acid (Kwas cytrynowy) - regulator pH. Wykazuje działanie złuszczające, dzięki czemu usuwa przebarwienia i rozjaśnia skórę
  • Sodium Cocoyl Glutamate (sól sodowa kokosowych alkoholi tłuszczowych i kwasu glutaminowego) - substancja myjąca, pianotwórcza. Łagodna dla skóry (Alergia: skala 1 na 5)
  • Hydroxypropyl Oxidized Starch PG-Trimonium Chloride (wyciąg ze skrobi kwaternizowanej) - tworzy warstwę ochronną. Przywiera do włosa nautralizując jego elektrostatyczność.
  • Sodium Lactate (mleczan sodu) - podnosi zdolności nawilżające kosmetyków, przenika przez warstwę rogową skory, zmiękcza ją i utrzymuje wilgoć. W wyższych stężeniach działa złuszczająco, oczyszczająco i przeciwłojotokowo. Najlepsze działanie wykazuje w obecności kwasu mlekowego. Może być stosowany przez kobiety w ciąży oraz karmiące jedynie w niskich stężeniach (pielęgnacyjnych). (Alergia: skala 1 na 5)
  • Lactic Acid (kwas mlekowy) - substancja nawilżająca. Ma zdolność przenikania przez warstwę rogową naskórka. Działa keratoplastycznie (zmiękcza warstwę rogową), a w wyższych stężeniach złuszcza zrogowaciały naskórek. Odblokowuje pory skóry i działa antybakteryjnie, dzięki czemu zapobiega tworzeniu ognisk zapalnych. Pomocny przy trądziku, polecany do pielęgnacji ciała i skóry włosów. Stężenie w produkcie gotowym 1-10%, w silnych peelingach 30-50%
  • Benzoic Acid (kwas benzoesowy) - substancja konserwująca. Uniemożliwia rozwoj i przetrwanie mikroorganizmów w czasie przechowywania produktu
  • Sodium Benzoate (benzoesan sodu) - konserwuje, chroni przed rozwojem drożdzy, pleśni, drobnoustrojów, bakterii masłowych i octowych. Reakcje alergiczne są niezwykle rzadkie, ale może podrażniać oczy. (Komedogenność: skala 1 na 5. Alergia: skala 1 na 5)
  • Denatonium Benzoate (benzoesan denatonium) - składnik służy do denaturacji niebezpiecznych substancji zawartych m.in. w mydłach, lakierach, farbach, środkach czystości czy perfumach w celu odstraszenia przed ich spożyciem. Ponadto neutralizuje smak i zapach innych składników zawartych w kosmetykach
  • Hexyl Cinnamal - składnik kompozycji zapachowej

 
Zdecydowanie zbyt dawno nie miałam okazji jeść pomelo, a przecież jestem ogromną fanką cytrusów zarówno pod kątem smaku jak i zapachu. Żel jest niesamowicie odświeżający i energetyzujący. Pachnie niczym lemoniada z dodatkiem zielonej herbaty. Jednocześnie bardzo odświeża i łagodzi zmysły. Podczas kąpieli zapach nieco łagodnieje ale nie na tyle aby nie czuć tej orzeźwiającej bomby. Zdecydowanie muszę poszukać w sklepie pomelo aby przypomnieć sobie zapach i smak


Prysznic z tym żelem to prawdziwa przyjemność. Rano genialnie pobudza i dodaje energii, a wieczorem ku rozpaczy męża.. również. Ostatnio nawet mam zakaz brania prysznica po godzinie 20 😂 Jakby tego było mało żel okazał się bardzo wydajny. Przez grudzień zdążyłam zużyć nieco więcej niż pół opakowania.. a to oznacza, że w domu mamy wulkan energii.. oby tylko mężowi nie wpadło do głowy również po niego sięgać 😂

Anulka dziękuję za genialny prezent!

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger