Pokazywanie postów oznaczonych etykietą SKIN79. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą SKIN79. Pokaż wszystkie posty

września 07, 2019

ZUŻYCIA SIERPNIA 2019

ZUŻYCIA SIERPNIA 2019



Wyjątkowo luźny weekend.. a w związku z tym pora na małe porządki. Lipiec już minął.. w koszyku niewiele produktów ale nie chcę czekać do końca sierpnia z podsumowaniem dwóch miesięcy, bo jeszcze się okaże, że nie będę miała czasu i zginę pod tonami śmieci 😂 Trochę mój idealny harmonogram postów został zawalony.. trudno. Liczę, że w końcu będzie trochę lepiej, bo tęsknię za tym miejscem.




BABO - DELIKATNY ŻEL DO MYCIA TWARZY
Żel wbił się szturmem na pokład naturalnej pielęgnacji i zawojował rynek. Szczerze.. byłam sceptyczna, bo w składzie ma Cocamidopropyl Betaine, która akurat na moją skórę twarzy i głowy ma fatalny wpływ. Jednak w przypadku Babo nie odczułam negatywnego jej wpływu, a ostatecznie wstępny dystans zączał zamieniać się sympatię i skończyło się na miłości. Genialne i śliczne (szklane) opakowanie, z dobrej jakości etykietą, która przetrwała ekstremalne warunku w perfekcyjny stanie, dobry dozownik który nie pluje i przede wszystkim.. zawartość, której nie mogę niczego złego zarzucić. Żel jest gęsty, wydajny, bardzo ładnie oczyszcza bez podrażnień i wysuszania skóry. Na bank do mnie wróci! To mój drugi hitowy żel do mycia twarzy i z całą pewnością pojawi się w ulubieńcach roku!.. a post już na dniach.



L'ORIENT - HYDROLAT OCZAROWY
Certyfikat Soil Association Organic sugeruje, że jest to świetna jakość.. ale nie jestem w stanie zużyć tego hydrolatu. Jest dla mnie zwyczajnie za mocny. Przy codziennym użytkowaniu skóra zaczęła reagować przesuszeniem i rozdrażnieniem. Hydrolat odstawiłam i za jakiś czas ponownie się spotkaliśmy.. efekt był ten sam. Dość dobrze wspominam hydrolat oczarowy marki Okani Beauty, chociaż on również nie był odpowiedni dla mojej skóry.. ale w tym przypadku podchodziło pod dramat. Zdecydowanie moja skóra lubi tradycyjną różę damasceńską.



SKIN79 - MASECZKI VENETIAN CARNIVAL
Bardzo podoba mi się pomysł nadruku karnawałowych weneckich masek.. bije na głowę "urocze" zwierzaczki, które często wyglądają na twarzy przerażająco, a nie słodko i zabawnie 😂 Tu pomysł był strzałem w dziesiątkę i prawdę mówiąc trochę szkoda, że ten motyw się nie rozwinął. Same maseczki oceniam.. zaskakująco dobrze. Nie zauważyłam pomiędzy nimi jakiś kolosalnych różnic mimo, że zużyłam je w bardzo krótkim odstępie czasowym tak aby na świeżo opisać wrażenia. Grunt w tym, że żadna z nich krzywdy mi nie zrobiła, a efekty nawet mnie zadowoliły.



MYDEŁKO Z TAJLANDII
Wygląda rewelacyjnie, pachnie cudownie.. i coś nie mogę  go zrozumieć. Aby wydobyć pianę muszę się ostro namachać.. a ona i tak jest bardzo płaska.. wręcz kremowa. To niby nie jest przeszkodą, za to przeszkodą jest to, że nie daje mi czucia czystości.. odświeżenia.. czegokolwiek. Hmm.. pewnego dnia zalał mnie pot.. od prac na działce. Wykąpałam się z tym cudem, wytarłam ręcznikiem.. a paszki jak cuchnęły tak cuchną dalej. Kąpiel ponowna.. i efekt ten sam. Ręce mi opadły.. nie wiem o co chodzi. Spisało się za to przy goleniu nóg. Kremowa warstwa świetnie chroniła przed niebezpiecznym narzędziem.. i w taki sposób zostało zużyte.



NATURALNA GĄBKA
Zdecydowanie pozostanę jej fanką i kupię ponownie. W chwili gdy nie mam czasu na peeling taka gąbka spisuje się świetnie, chociaż tak do końca peelingu zastąpić nie jest w stanie. Spisuje się świetnie przy żelach które słabo się pienią, a także przy mydłach. Ostatnio używana wyjątkowo intensywnie.. z mydełkiem (tym powyżej) Niestety mydełko okazało się dość brutalne dla gąbki.. nie mogę jej dobyć z szarego nalotu i mam wrażenie, że jest jakieś tłustawe.


COSNATURE - SZAMPON Z OWOCEM GRANATU
Recenzji nie było.. i nie będzie, bo w zasadzie nie ma o czym pisać. Był bardzo przeciętny i to pod każdym względem. Mył włosy ale również je plątał. Nawet mój mąż pytał czy nie mam w zapasach jakiegoś innego bo ten jest taki sobie. Jak do tej pory marka Cosnature niczym nie nie zachwyciła i szampon tego nie zmienił. Cóż.. widocznie czegoś mi w tych kosmetykach brakuje ale jeśli masz swój hit z tej marki to daj znać.



LAVERA - SZAMPON ODŚWIEŻAJĄCY Z MELISĄ CYTRYNOWĄ I MIĘTĄ
Zdecydowanie jestem fanką szamponów marki Lavera. Świetna piania i przede wszystkim moja skóra głowy nie marudzi. Wersja z melisą cytrynową i miętą dodatkowo bardzo ładnie pachnie co jest świetną opcją na okres letni. Żałuję jedynie, że zapach podczas kąpieli gdzieś się delikatnie rozpływa. Szampon używaliśmy namiętnie przez cały sierpień i jest to zarówno nowość z sierpni i denko. Postu nie było i na chwilę obecną się nie pojawi, bo nie miałam czasu na zdjęcia.. natomiast do tego szamponu jeszcze będę wracać więc nadrobię zaległość.



YVES ROCHER - SPRAY DO UKŁĄDANIA WŁOSÓW ZWIĘKSZAJĄCY OBJĘTOŚĆ
Tak naprawdę jest to zwykły lakier do włosów i to w dodatku dość.. no właśnie... jaki? Usztywnia włosy, trochę skleja, nadaje połysk ale niekoniecznie zdrowy. Kupiłam go do ujarzmiana baby hair ale i tak miały większą moc przebicia. Koniec tej historii jest taki, że pogodziłam się z fruwającymi strąkami, a spray tylko stoi i się kurzy.



ŚWIECA HAND MADE
Moja własna produkcja.. tak chwalę się! Lato w tym roku bywa przewrotne ale to akurat mnie cieszy. W chłodniejszym okresie wyciągałam wieczorem świece i paliłam. Uwielbiam drewniane knoty i ich charakterystyczny trzask palonego drewna. Przy oglądaniu filmów może być to dokuczliwe ale przecież warto czasem wyłączyć telewizor i oddać się chwili.

Uff.. teraz tylko wyrzucić śmieciochy!

Tęskniłam za Tobą  💗

kwietnia 15, 2018

TRZY MASKI W PŁACIE: HOLIKA HOLIKA, SKIN79 ORAZ SPALIFE.. CZY WARTO W NIE INWESTOWAĆ?

TRZY MASKI W PŁACIE: HOLIKA HOLIKA, SKIN79 ORAZ SPALIFE.. CZY WARTO W NIE INWESTOWAĆ?

Maski w płacie.. czy wciąż jest na nie taki szał? Pytam serio, bo nie wiem. Żeby nie było.. lubię tego typu maseczki, bo są niezwykle wygodne w użyciu. Niektóre w dodatku całkiem fajne ale jeśli chodzi o kwestie ekonomiczne to są niezwykle drogie.. dlatego z reguły je omijam i nie kupuję. Zdecydowanie wolę wydać 80 zł na maskę którą użyję 20 razy (4zł na jedno użycie) niż kupić maskę w płacie za 10 zł i użyć tylko raz.. co w cale nie znaczy, że gardziłabym ich użytkowaniem na co dzień. Zapewne raz na jakiś czas czy podczas wyjazdu chętnie się w takie zaopatrzę.. a póki co testuję to co mi wpadło w łapki.


SPALIFE - TEA TIME HIBISCUS
Maseczkę otrzymałam od Magdy z bloga Mazgoo na spotkaniu blogerek w Lublinie. Szukałam informacji na jej temat ale zupełnie nic nie znalazłam. Szukałam sklepu, gdzie można te maski dostać ale poza stroną producenta też nic nie znalazłam. Orientuje się tyle, że maski można kupić w formie 6 paku.. i tyle.

Od producenta:
Piękny kwiat hibiskusa znany jest z magicznych właściwości. Hibiskus jest naturalnym źródłem alfa-hydroksykwasów o wysokiej zawartości śluzów. Pomaga zachować świeższy, młodszy i gładszy wygląd skóry przy jednoczesnym zwiększeniu wilgotności i jędrności. Maseczka kosmetyczna SpaLife zawiera naturalny ekstrakt z kwiatu hibiskusa, który pomaga ukoić, ubarwić i nawodnić powierzchnię skóry, sprawiając, że skóra staje się szczęśliwsza.

Skład (INCI): Glycerin, Methylpropanediol, Lactobacillus/Hibiscus Sabdariffa a Flower Ferment Filtrate, Camellia Sinensis Leaf Extract, Chrysanthellum Indicum Extract, Melissa Officinalis Leaf Extract, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Extract, Aspalathus Linearis Leaf Extract, Thymus Vulgaris (Thyme) Flower/Leaf Extract, Jasminum Officinale (Jasmine) Flower Water, Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) Extract, Sodium Hydraluronate, Centella Asiatica extract, Ammonium Acryloyldimethyltaurate/Vp Copolymer, Trehalose, Chlorphenesin, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Phenooxyethanol, Caprylyl Glycil, DisodiumEDTA, 1,2-Hexanediol, Propanediol, Allantoin, Bis-Peg-18 Methyl Ether Dimethyl Silane, Illicium Verum (Anise) Fruit extract, Fragrance (Parfum).


Grubość płachty trochę mnie zaskoczyła.. naprawdę gruba. Do tego esencja również bardzo gęsta i po wyjęciu płachty w zasadzie nic w opakowaniu nie zostało. Obawiałam się problemów z nakładaniem ale o dziwo maska ładnie przylega do skóry. Do tego świetnie skrojony kształt jak na moje wymagania.. po prostu otwory na usta, nos i oczy są tam gdzie powinny być. Nic nie musiałam na siłę przesuwać ani tym bardziej wycinać. Zabrakło mi jedynie trochę materiału na czoło ale akurat ten rejon mam zaszczytnie wysoki i jeszcze nie spotkałam maski, która zachodziłaby mi na linię włosów.


Maseczka okazała się komfortowa w noszeniu. Chłodziła skórę ale skorzystałam z niej w chłodniejszy dzień. W lecie zapewne okazała by się bardziej przyjemna. Międzyczasie odbyłam rozmowę telefoniczną i jedynie co odchodziło to pasek między nosem a ustami.. czyli nic nadzwyczajnego. Odchodzi nawet jak nic nie mówię, bo nosowy przeciąg zazwyczaj go wysusza najszybciej, a może powinnam przy maseczkach oddychać ustami? To by rozwiązało problem. Tylko jak? Skoro nie potrafię.. to dla mojego organizmu nie zgodne z funkcjonowaniem organów.. nos do oddychania i smarkania, usta.. do wielu innych rzeczy ale nie do oddychania.


W trakcie noszenia miałam delikatne wrażenie mrowienia skóry chociaż ciężko mi w tym przypadku odróżnić efekt chłodzenia od delikatnego mrowienia. Po zdjęciu maski skóra nie była zaczerwieniona ani podrażniona. Dopiero po wmasowaniu i wchłonięciu resztek esencji skóra w okolicy kości jarzmowych oraz brody (tam gdzie jest najbardziej podatna.. wrażliwa) zaczęła lekko piec. Chociaż essencja została przez skórę wchłonięta to wciąż miałam uczucie, że coś na skórze siedzi. Skóra nie była aksamitnie gładka ale trochę lepka. W efekcie miałam uczucie powłoczki przez którą skóra nie oddycha. Na jakiś czas jednak pozostawiłam aby sprawdzić czy jednak to uczucie zniknie.. ale nie.

Dopiero po godzinie od zdjęcia maseczki poczułam, że ta lepka warstewka wchłonęła się. Skóra była przyjemnie wygładzona, nawilżona, odżywiona i napięta ale nie ściągnięta. Ten efekty mi się spodobały.

Ostatecznie muszę przyznać, że po mimo pewnego dyskomfortu to efekt mnie w pełni zadowala. Podkład bardzo fajnie się aplikował, cera wyglądała w ciągu dnia całkiem fajnie i nie wołała o nawilżenie. Ewentualne przetłuszczanie w strefie T to raczej standard. Pod względem działania i efektu nie mogę na nią sapać.. w końcu liczy się efekt końcowy, a ten był zacny.


Wstępnie jestem na tak. Solidna grupa płachta, dobrze nasączona ale najważniejszy był efekt i ten mnie pozytywnie zaskoczył. Skóra była gładka, dobrze nawilżona i odżywiona przez cały dzień. Makijaż trzymał się rewelacyjnie. Choć zapowiadało się kiepsko cieszę się, że nie zmyłam esencji tylko pozwoliłam jej działać. 

SKIN 79 - ANIMAL MASK SŁODKA MYSZ OCZYSZCZAJĄCA PORY
Zwierzakowa maska trafiła do mnie w wyniku rozdania organizowanego na Instagramie przez markę Skin79.Oprócz zwierzakowej maski otrzymałam jeszcze trzy inne maski z serii Venetian Carnival ale o nich kiedy indziej.

Od producenta:
Słodka mysz to kojąca maska zawierająca w składzie wysoką zawartość madekasozydu. Zmniejsza widoczność porów oraz poprawia sprężystość skóry.

Skład (INCI): Water, Dipropylene Glycol, PEG/PPG-17/6 Copolymer, Camelia Sinensis Leaf Water, Panthenol, Betaine, Sodium Hyalurinate, 1,2-Hexanediol, Butylene Glycol, Acrylates/ C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, PEG-60 Hydrogenated Castrol Oil, Bis-PEG-18 Methyl Ether Dimethyl Silane, Hananelis Virginiana (Witch Hazel) Extract, Panax Ginseng Root Extract, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Morus Alba Bark Extract, Coix Lacyma-Jobi Ma-yuen Seed Extract, Cucumis Sativus (Cucumber) Fruit Extract, Camellia Sinensis Leaf Extract, Portulaca Oleracea Extract, CentellaAsiatica Extract, Potassium Hydroxide, Sodium PCA, Hydrolyzed Collagen, Allantoin, Caprylyl Glycol, Ethylhexylglygerin, Fragrance, Disodium EDTA, Xanthan Gum, Salicylic Acid.


Koncepcja zwierzakowych maseczek jest zdecydowanie ciekawa ale moim zdaniem efekty tego są wręcz przerażające. Na początku gdy zaczęły pojawiać się maski w płacie sam fakt nałożenia białej płachty mógł przerazić domowników.. obecnie raczej jest to norma ale te zwierzakowe maski są przerażające. Przeglądając internety ani razu do głowy nie przyszło mi, że ktoś wygląda w nich jak słodki koteczek, mysia, misio, panda itd. Dla mnie te widoki podchodzą pod kreatury z koszmarów i horrorów 😂 Ale do rzeczy..

Maseczka oczyszczająca.. a skoro tak, to otworzy na oczy powinny być trochę większe. W końcu składniki oczyszczające mogą skórze wokół oczu zaszkodzić. Do reszty nie mam zastrzeżeń. Ładnie przylega do twarzy.


Zapach chemiczny i perfumeryjny.. trochę mi ta sztuczność przeszkadza ale nie jest intensywna.
W dotyku czuć jakby śluz.. gęsty i lepki. Materiał jest bardzo dobrze nasączoną. Nieco esencji zostaje w opakowaniu. Maska jest komfortowa ale po zdjęciu czuć na skórze gesty lepki śluz. Po jakimś czasie zaczyna się wchłaniać.. a raczej gęstnieć. Powstaje powłoczka, którą grzeje skórę, jakby nie pozwalała jej oddychać, a tego nienawidzę.
Skóra nie jest gładka, a troszkę lepka i tępa. Nie jest to maseczka po której mogłabym nałożyć makijaż.. ta warstwa za bardzo mi przeszkadza. Dlatego cieszę się, że zupełnie przypadkiem z maski skorzystałam wieczorem. Po jej zdjęciu ze skóra już nic nie robiłam aby przekonać się jak zareaguje na taką pielęgnację. Generalnie nic złego się nie działo, nie był zaczerwienienia ani podrażnień.


Pory nie były zmniejszone ale skóra wyglądała lepiej.. wcześniejsze zaczerwienienia zostały przytoczone.. ale lekka warstwa i uczucie ciepła na twarzy wciąż mi przeszkadzało..  więc poszłam problem przespać 😅

Rano skóra wyglądała poprawnie. Nic mnie w nocy nie budziło ale specjalnie korzystnych aspektów tej maski nie dostrzegam. Nie widzę specjalnego efektu oczyszczenia skóry. Nawilżenie było całkiem poprawne ale efekt lepka warstwa bardziej mnie irytowała niż uszczęśliwiał. Jedynie rysunek na masce okazał się pocieszny chociaż spodziewałam się, że będzie to wyglądać znacznie gorzej i bardziej przerażająco.. co nie zmienia faktu, że nagle mąż nabrał ochoty na robienie sobie ze mną sweet foci.. chyba powinnam mu te zdjęcia skasować.. albo przynajmniej wziąć za nie opłatę.


Rano umyłam twarz delikatnym produktem i zaaplikowałam tonik bambusowy Avebio. Moja skóra na tonik reaguje zazwyczaj delikatnym zaczerwienieniem ale takiego jak wówczas jeszcze nigdy nie miałam. Obawiam się, że to mogła być kombinacja maski i toniku.. podejrzewam, że maska mogła trochę uwrażliwić skórę co tonik bardzo dosadnie mi pokazał.. ewentualnie skóra miała gorszy dzień. 



HOLIKA HOLIKA - PURE ESSENCE MASK SHEET - SHEABUTTER
Maseczka Holika Holika to prezent od Anuli. Całkiem niedawno maseczki Holika Holika pojawiły się stacjonarnie w Drogerii Natura. Tę również tam widziałam.

Od producenta:
Maseczka z ekstraktem z masła Shea. Ma właściwości głęboko nawilżające oraz odżywcze dla skóry. Maseczka typu Essence zrobiona jest na specjalnym materiale o charakterystyce żelopodobnej, dzięki czemu doskonale przylega do skóry twarzy i idealnie dopasowuje się do jej kształtu.

Skład (INCI): Water, Dipropylene Glycol, Glycerin, Polyglyceryl-10 Laurate, Bytylene Glicol, Centella Asiatica Extract, Paeonia Suffruticosa Root Extract, 1,2-Hexanediol, Hydroxyethylcellulose, Chamomilla (Matricaria) Flower Extract, Glyceryl Caprylate, Arginine, Carbomer, ethylhexylglycerin, Xanthhan Gum, Allantoin, Sodium Hyalurobate, Viola Tricolor Extract, Lavandula Angustifolia (Lavender) Flower extract, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Oil, Centaurea Cyanus Flower Extract, Citrus Paradisi (Grapefruit) Peel Oil, Lavendula Angustifolia Lavender) Oil, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Oryza Sativa (Rice) bran Oil, Boswellia carterii Oil, Pelargonium Graveolens Flower Oil, Vetiveria Zizanoides Root Oil, Disodium EDTA.


Maseczkę zostawiłam sobie na koniec, bo najbardziej mnie zaciekawiła. Dla części ludzi może być to nielogiczne ale cóż.. lubię zostawiać to co najlepsze na koniec. W masce zaciekawił mnie wyraz "żelopodobnej". Takiej maseczki jeszcze nie miałam! Zachęciło mnie to do szybszego zużycia masek dzięki czemu post w końcu powstał. Tak.. w tym szaleństwie jest trochę logiki.

 
Wyciągam maskę z opakowania i co? Gdzie ta "żelopodobna charakterystyka"?! Toż to zwykły materiał jest! Już mam drgawki, bo psychicznie się nastawiłam ale w sumie nie jest źle. Maska jest niezwykle cienka! Takie delikatnie płaty kojarzę jedynie z masek Yunifang które uwielbiałam i wciąż wspominam je z wielkim sentymentem. Ta maska jest im najbliższa ze wszystkich jakie używałam do tej pory. Płat przylega idealnie do skóry, wszystkie otworki na swoim miejscu, miejsce na oczy odpowiednio duże i komfortowe. Pęcherzyki powietrza z łatwością można się pozbyć. Jest komfortowa chociaż zapach chemiczny ale nie nachalny. Da się w niej żyć i funkcjonować!


W środku została naprawdę dużo esencji. Można wykorzystać ją ponownie w formie maski i tak też uczyniłam! Oczywiście nie na tej samej masce tylko zasięgnęłam do moich zbiorów skompresowanych maseczek których mam pod dostatkiem. Wypłukałam maskę skompresowaną pod bieżącą wodą, wycisnęłam i nasączyłam esencją.. Voila!

Maskę zaaplikowałam późno wieczorem i trzymałam około 20 minut. Zdjęłam, wmasowałam pozostałość esencji i poszłam spać. Rano poznałam się w lustrze więc pierwszy sukces w postaci braku buraka lub wysypu na twarzy uznaję za pozytywnie zakończony. Twarzy rano przemyłam łagodnym produktem, a skóra po chwili zaczęła domagać się nawilżenia.Efekt działania maseczki był bardzo znikomy, a szkoda bo płachta była rewelacyjna.


Najlepsze efekty zafundowała mi maska ze Spa Life, która jednocześnie jest najtrudniej dostępna.. w zasadzie nie wiem gdzie jej szukać. Z drugiej strony nie wiem czy jest warta aż takich wysiłków. Pozostałe dwie maseczki były raczej przeciętne chociaż Holika Holika wyróżnia się z uwagi na genialnie cienki materiał, który przypominał mi maski Yunifang które bardzo lubiłam.. ale działanie jest już za słabe. Za to zwierzak ze Skin79 to już raczej taka zabawa w zwierzaka i nieco mniej efektów pielęgnacyjnych.

Nie, raczej do żadnej z nich powrotu nie planuję.. i jeszcze te składy.. chyba wolę nasączyć skompresowaną maskę tonikiem np. hibiskusowym z Sylveco 😉


września 02, 2017

ZAKUPY SIERPNIA 2017

ZAKUPY SIERPNIA 2017

Czyste szaleństwo! Nie mogę tego inaczej opisać. Paczki wypełnione dobrodziejstwem od Moniki i Anny, dwa wygrane rozdanie, niespodzianka od BodyBoom.. tylu sponsorów naraz postu o zakupach miesiąca jeszcze nie miałam! A najlepsze jest to, że nie ma tu produktu czy rzeczy, która by mnie nie cieszyła.. tylko mąż coś ostatnio łypie na mnie dziwnym spojrzeniem.. chyba zastanawia się kiedy powiem "Kochanie przydałaby się jakaś nowa szafa" 😂


ZAKUPY NA ALLEGRO
 
Na początek jednak idą moje prywatne zakupy. Bo ich jest najmniej..chyba. Pierwsze zakupy w sierpniu pochodzą z allegro. Już od jakiegoś czasu kusił mnie masażer do twarzy. Sam zamysł jest bardzo fajny ale czy to jest faktycznie warte swojej ceny?


GTO BEAUTY - MASAŻER PULSACYJNY

Jestem przekonana, że masażer DermoFuture jest Ci bardzo dobrze znany z blogów czy sklepów. Osobiście do gadżetów kosmetycznych, a już szczególnie tych droższych jestem trochę wycofana. Zazwyczaj jest tak, że po jakimś czasie pełnego zachwytu zupełnie o urządzeniu zapominam, a ewentualne powroty są tylko na chwilę. Z tej właśnie perspektywy szkoda mi na to pieniędzy więc zaczęłam poszukiwać jakiegoś tańszego zamiennika, a jest ich całkiem sporo, w różnych cenach, kształtach, funkcjach, kolorach itd. Na allegro znalazłam masażer do złudzenia podobny do DermoFuture.. brakuje tu tylko loga.. dosłownie. Jego cena to 39 zł. Nie wiem czy głowica jest pozłacana, czy fazy pulsacji są takie same itd. ciekawi mnie jednak czy taki gadżet się u mnie sprawdzi i czy inwestycja w oryginał miałaby jakikolwiek sens.

Link do sprzedawcy z allegro: Masażer pulsacyjny GTO Beauty


INIKA - PODKŁAD MINERALNY W ODCIENIU PORCELAIN

Przez pierwszą połowę sierpnia trwała promocja na podkłady marki Inika. Ponieważ swoje produkty do makijażu w tej kwestii ograniczyłam i staram się nie kupować podkładów bez wcześniejszego sprawdzenia, to z tą marką zadanie było dość utrudnione. Mało jest na ten temat recenzji (jedną ciekawą możesz przeczytać na blogu Ekodystrykt: Inika - Podkład mineralny z kwasem hialuronowym), a jeszcze mniej porównań kolorystycznych. O ile z odcieniem można sobie jakoś poradzić rozjaśniając lub przyciemniając, to jednak konsystencja, poziom krycia oraz to jak się podkład zachowuje na skórze jest niezwykle istotne. Udało mi się znaleźć dziewczynę, która podkład Inika kupiła niedawno i sprzedaje w formie próbek, bo zupełnie nie sprawdził się jej pod względem trwałości i odcienia. Za sowitą próbkę zapłaciłam 10 zł i cieszę się z tego wyboru ponieważ Inika mojego podkładu 100% Pure nie pokonała.


ZAKUPY W PLANTS FOR BEAUTY

Kolejne zakupy zawdzięczam aplikacji Instagram. Obserwując ulubione sklepy często dowiaduję się o różnych promocjach, nowościach i ciekawych produktach.


100% PURE - KREMOWY PODKŁAD W ODCIENIU WHITE PEACH X2

W okresie letnim dość fajnie sprawdza mi się odcień Sand podkładu kremowego 100% Pure ale im bliżej zimy tym bardziej będę panikować. Wiem, że będę potrzebować nowego podkładu i zaczynam się już za nim rozglądać.. ale bez napinki. Na profilu sklepu Plants For Beauty dowiedziałam się o sprzedaży próbek w odcieniu White Peach. Jest to odcień o stopień jaśniejszy od tego, którego używam obecnie. Nie było takiej możliwości aby na taką okazję przymknęła oko. Za każdą próbkę zapłaciłam 6 zł plus koszty wysyłki, które są specjalnie niższe dla magazynu próbek. Warto tam zaglądać i sprawdzać aktualną ofertę, to świetny sposób na sprawdzenie różnych produktów w niskiej cenie.

Link do produktu: Plants for Beauty: Magazyn Próbek - Kremowy podkład 100% Pure


ZAKUPY W EKO BAŃKA
 
Poszukiwałam naturalnego pumeksu Hammam ale zakup samego pumeksu i płacenie za wysyłkę średnio się opłacało. Moje wygórowane wymagania spełnił sklep Eko Bańka oferując pumeks do każdego zamówienia powyżej 50 zł. Super!


MAROKO PRODUKT - PUMEKS HAMMAM

Początkowo nastawiałam się na ścieranie naskórka stóp na sucho i ta metoda jest całkiem dobra o ile pamiętam o tym przed zamoczeniem nóg. Przy panujących upałach w okresie lipca i sierpnia.. przynajmniej w obrębie województwa lubelskiego.. wracając do domu zdejmowałam buty i szłam pod prysznic. Moje stopy trudno to znosiły więc zaczęłam rozglądać się za czymś co będę mogła używać na dobrze wymoczonych stopach. Tym sposobem trafiło na pumeks Hammam, który dostałam w gratisie.

Link do produktu: Eko Bańka: Maroco Produkt - Pumeks Hammam


FRESH & NATURAL - ODŚWIEŻAJĄCA SÓL DO KĄPIELI STÓP Z ROZMARYNEM I MIĘTĄ

Na skarpetki złuszczające przeszła mi poniekąd ochota.. nie to, że były złe.. bo jednak się sprawdziły ale to takie pójście na łatwiznę, a efekty niestety utrzymywały się zbyt krótko. Jak to w życiu.. na pewne efekty trzeba sobie zapracować i tym tropem postanowiłam nieco bardziej zadbać o swoje stopy. Sól w połączeniu z naturalnym pumeksem powinna zdziałać cuda choć niewątpliwe wymaga to więcej uwagi i wysiłku.



LAVEA - NATURALNA GĄBKA MORSKA GRASS

Aby otrzymać pumeks gratis należało dobić do 50 zł.. a mi przecież nic nie trzeba. Pomocy postanowiłam poszukać na Wish Liście. Tam znalazłam naturalną gąbkę i takie cudo było w ofercie sklepu. Jak mogłam to wcześniej przeoczyć?! Gąbka jest już w użyciu.


ZAKUPY W MINTISHOP

Postanowiłam nieodwołalnie! Należą mi się nowe pędzle do makijażu i nowa paleta cieni! Od jakiś 4-5 lat w tej kwestii (cieni i pędzli) nie pojawiło się u mnie nic nowego. Nie lubię tych rzeczy kolekcjonować, a w tym przypadku postanowiłam postawić na jakość. Paleta została już wybrana, a jej dostarczenie jest już tylko kwestią czasu. Pojawi się u mnie dopiero w okresie listopada-grudnia.. to prezent od męża na urodziny. Natomiast pędzle.. hmm.. szkoda byłoby mi wsadzać moje (niektóre) ostre i kujące pędzle do nowej palety. Zastanawiałam na co postawić.. Zoeva czy M-Brush i efekt można zobaczyć poniżej.. to oczywiście początek.. chociaż z góry oświadczam, że nie zamierzam kupować pełnego zestawu.


M BRUSH BY MAXINECZKA - PĘDZLE 05 I 06

Nie jestem specjalnie fanką Maxineczki, zdarza mi się n-ty film z rzędu zobaczyć ale nie śledzę jej kanału systematycznie ani nie subskrybuję. Natomiast jak najbardziej doceniam pracę i staranność jaką poświęciła w stworzenie własnej linii pędzli. Od jakiegoś czasu w planach mam większe zmiany w kwestii produktów do makijażu oraz przyborów. Nie jestem makijażowym freekiem, nie kolekcjonuje tych produktów. Od 5 lat nie kupiłam żadnego nowego pędzla, a moja kolekcja opiera się głównie na pędzlach Hakuro. Po tylu latach używania i prania najczęściej używane pędzle zrobiły się twarde, choć może takie były od samego początku? Hmm.. jakby nie było planuję stopniowo wprowadzić do życiorysu pędzle Maxi. Oczywiście nie wszystkie i stopniowo. Cieszę się, że mogę postawić na bardzo wysokiej jakości Polską markę.


PS. Tak, pędzle są mega mięciutkie i bardzo ładnie wykonane. Nie, nie używałam ich, bo do moich cieni Inglota zwyczajnie jest mi ich szkoda. Czekają dzielnie na nową paletę.

Link do produktu: Mintishop: M-Brush by Maxineczka


BLEND IT! - OSŁONKI NA PĘDZLE BRUSH SHAPE BLACK

Czyż czarne osłonki nie będą się pięknie komponować na czarnych pędzlach M Brush? Skoro inwestuję w wysokiej jakości pędzle to warto byłoby o nie zadbać z należytym szacunkiem. Lubię dbać o produkty które kupuję i podejrzewam, że stopień tej dbałości może wykraczać poza pewne standardy. Trudno. Przy okazji kolejnych zakupów z pewnością zamówię kolejne opakowanie osłonek.. tak na wszelki wypadek.



ZAKUPY W DROGERII EKOLOGICZNEJ

YouTube to jednak nie tylko czyste zło.. chociaż? O kubeczkach menstruacyjnych czytam już od dawna. Sam fakt kupowania w kółko artykułów higienicznych i wspieranie wielkich koncernów spędzał mi sen z powiek. Nie popieram tego.. ale od jednego miesiąca do kolejnego nic w tym temacie nie zmieniałam.. i tak przez lata. W sierpniu planowałam zaopatrzyć się w produkty do higieny osobistej ale wykonanych z ekologicznych produktów.. jednak na youtubie natrafiłam na dwa filmiki sympatycznej Organic Makeup i to był punk zapalny.
Koniecznie zobacz.. chyba, że się boisz 😂


INTIMINA - LILY CUP

Bardzo szeroki wybór kubeczków znalazłam w sklepie Drogeria Ekologiczna.. ooo.. przepraszam.. żaden szeroki.. gigantyczny. Przez myśl mi nie przeszło, że mamy aż tak ogromny wybór. Spędziłam sporo czasu na wyborze i postawiłam na wersje Lily Cup. Lily Cup nie należy akurat do najtańszych ale wydaje się spełniać wiele moich oczekiwać. Na chwilę obecną nie mogę powiedzieć nic więcej.

Link do produktu: Drogeria Ekologiczna: Intimina - Lily Cup 


ZAKUPY Z ROSSMANNA

Do Rossmanna ostatnio chodzę znacznie rzadziej niż kiedyś. Są jednak produkty po które sięgam z wielką chęcią ale.. aby tam zajść najczęściej potrzebuję dobrego impulsu. W tym przypadku impulsy były dwa.. kończące się bawełniane ręczniczki Tami oraz zniżka na płatki kosmetyczne w wersji Bio od Isany.


TAMI - BAWEŁNIANE RĘCZNICZKI KOSMETYCZNE

W moje łazience dorobiły się już osobnego szklanego pojemniczka z pokrywką. Obecnie dostępne są w bardziej ekonomicznym opakowaniu i w znacznie przyjaźniejszej cenie. Zauważyłam jednak, że różnią się od wersji w opakowaniu tekturowym. Używam ich szczególnie do przecierania twarzy po oczyszczaniu, a później wykorzystuję je dodatkowo na wiele różnych sposobów: przecieranie baterii, umywalki, płytek, podłogi, pralki, wycierania opakowań kosmetyków itd. To dodatkowo wyjątkowo higieniczne rozwiązanie, szczególnie gdy borykamy się z infekcjami skóry.

Link do produktu: Rossmann: Tami - Bawełniane ręczniczki kosmetyczne


ISANA - PŁATKI KOSMETYCZNE BIO

Uwielbiam je! To najlepsze płatki kosmetyczne z jakimi miałam styczność. Są niezwykle delikatne dla skóry, a demakijaż oczu z nimi to czysta przyjemność. W sierpniu w Rossmannie były na promocji więc nie mogłam sobie odmówić dwóch opakowań. Mam wrażenie, że dzięki nim zużywam znacznie mniejszą ilość płatków kosmetycznych.

Link do produktu: Rossmann: Isana - Płatki kosmetyczne Bio


PACHNĄCA SZAFA - MGIEŁKA DO POMIESZCZEŃ

Na blogu pojawiają się woski zapachowe to czemu nie inne zapachy do domu. Ta mgiełka to nowość, a dostać ją można w trzech różnych wariantach zapachowych. Wszystkie wersje pachną pięknie, a inspirowane są luksusowymi perfumami. Od kiedy ją mam niemal codziennie chodzę po mieszkaniu i psikam.. psikam.. psikam.. Szczególnie uwielbiam gdy pachnie nią pościel. Uwielbiam i polecam sprawdzić te zapachy stacjonarnie.

Link do produktu: Rossmann: Pachnąca Szafa - Mgiełka do pomieszczeń 


ZAKUPY W WILLOW ORGANICS

Na oficjalne otwarcie manufaktury Willow Organics czekałam z niecierpliwością. Nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności, a już szczególnie po tym jak Marika wysłała mi próbkę swoich umiejętności pod postacią balsamu do ust o zapachu mango. Balsamik trafił do ulubieńców więc szanse, że kolejne produkty okażą się równie fajne były naprawdę spore. W dodatku to produkty Mariki, która i tak ma niezłego nosa do kosmetyków naturalnych.


WILLOW ORGANICS - FRUITY SUGAR SCRUB PEELING DO CIAŁA

Uwielbiam wszelkie peelingi, a już szczególnie kawowe i na bazie cukru. Nie miałam najmniejszych wątpliwości, że peeling trafi do mnie w pierwszej kolejności. Wyglądem opakowań i ich grafiką zachwycił się nawet mój mąż.. a to prawdziwa rzadkość. Składy są proste i przemyślane, a zapach śliczny i w pełni naturalny. Takie produkty cieszą nie tylko skórę.

Link do sklepu: Willow Organics


WILLOW ORGANICS - FRUITY MOUSSE BALSAM DO TWARZY I CIAŁA
 
Z musem miałam troszkę więcej obaw przy składaniu zamówienia, bo jednak moje zapasy balsamów do ciała są spore, a niechęć do ich powiększania jest naprawdę jeszcze większa. Tu jednak zrobiłam wyjątek z tego względu, że balsam ma bardzo dobry termin przydatności. Ciekawostką jest to, że można go używać również w pielęgnacji twarzy! Zgodnie z poleceniem Mariki planuję przetestować go wraz z płynem aloesowym. Czy muszę dodawać jak pięknie pachnie owocami?

Link do sklepu: Willow Organics


ZAKUPY W GREEN LINE

Ostatnia paczka w sierpniu należała do sklepu Green-Line, który znalazł się na liście 10 sklepów z naturalnymi kosmetykami, które warto poznać.  


MARTINA GEBHARDT NATURKOSMETIK - SZPATUŁKA SZKLANA DO KREMÓW

Pojęcia nie masz jak bardzo uwielbiam takie gadżety i jak bardzo nienawidzę kremów do których trzeba.. brzydko mówiąc.. wsadzić palucha. Na chwilę obecną mam jeden tego typu aplikator i codziennie go torturuję.. nie jest doskonały, bo czasem jest za duży i do tego plastikowy przez co nieco trudniej zachować jego higieniczność. W sklepie Green-Line znalazłam szklane szpatułki, które idealnie wpisują się w moje potrzeby. Na chwilę obecną zamówiłam dwie ale już wiem, że na tym się nie skończy. Do tego ta cena.. 75 groszy.. jestem w raju 😀



LAVERA - MASECZKI:
DO CERY WRAŻLIWEJ Z BIO-WIESIOŁKIEM I BIO-MASŁEM SHEA,
NAWILŻAJĄCA Z BIO-JOJOBĄ, BIO-ALOESEM I KOENZYMEM Q10,
MASECZKA UJĘDRNIAJĄCAZ OLEJKIEM KARANIOWYM, BIO-BIAŁĄ HERBATĄ I BIO-OLEJKIEM Z OWOCÓW GRANATOWCA

Marką Lavera zaciekawiła mnie Anna z bloga Co kręci Anulę. Wciąż pamiętam recenzję serum z kwasem hialuronowym i mam szczęście przetestować jego próbkę. Jednak Lavera ciekawi mnie dużo bardziej. Będąc w Słowackim DM kupiłam jedną z maseczek Lavery ale stwierdziłam, że dobrze byłoby mieć porównanie z innymi wersjami. Zamówiłam kolejne i w planach mam zrobić recenzję porównawczą.

Link do produktów: Green Line: Maseczki do twarzy Lavera


BIOTURM - ODŻYWKA DO WŁOSÓW NADAJĄCA POŁYSK

Oto dowód na to, że moja ciekawość nie zna granic. Moje włosy nie są specjalnie suche (może lekko końce) ale z pewnością nie są matowe. Jednak samo hasło "nadająca połysk" tak do mnie przemówiło, że anulowałam zakup maski do włosów blond na rzecz właśnie tej. Poza tym to (chyba) moja pierwsza odżywka do włosów posiadająca naturalny certyfikat Cosmos Natural.. a w zasadzie pierwsza z jakimkolwiek certyfikatem naturalności. Do tego jak to pięknie pachnie masłem Shea!

Link do produktu: Green Line: Bioturm - Odżywka do włosów nadająca połysk


FLORASCENT - WACHLARZ NATURALNYCH ZAPACHÓW: JASMINE, PIVONE, MIMOSA, ROSE, YLANG

Jestem przekonana, że o zapachach marki Jo Malone już słyszałaś i nieraz włączyło Ci się chciejstwo i wyłączyło w chwili ujrzenia cen. To skusiło mnie do poszukania alternatywy.. naturalnej alternatywy. Czyste zapachy na których opiera się marka Jo Malone można znaleźć m.in. w ofercie Florascent! Nie jest to oczywiście dokładnie to samo ale pozwala poznać szlachetność czystych zapachów takich jak piwonii, mimosy, jaśminu ale w ofercie znajdziemy także różne gotowe kompozycje. Planuję się tymi zapachami pobawić, mieszać i sprawdzać co z tych kompozycji wyjdzie. Czuję, że świat naturalnych zapachów mnie wciągnie, bo jednak tradycyjne perfumy zwyczajnie mnie nudzą.

Link do produktu: Green Line: Florascent - Aqua Floralis zestaw próbek


GREEN LINE - PRÓBKI DO ZAMÓWIENIA

O marce Martina Gebhardt czytałam sporo pozytywnych recenzji. To kosmetyki naturalne wysokiej jakości. Bardzo podoba mi się podejście marki do pielęgnacji m.in. produkty należy stosować oszczędnie, wspomagając a nie tłumiąc naturalne funkcje skóry. Produkty mają służyć naszej skórze i ją wspierać. Trafiły do mnie dwie próbki ale markę zdecydowanie będę chciała poznać szerzej.


Eubonia to marka, która znajduje się m.in. na liście ponad 120 szamponów z naturalnym składem. Tym bardziej cieszy mnie otrzymanie dwóch próbek szamponów. Mam jedynie nadzieję, że wystarczą na moją bujną gęstwinę.


Z marką Bioturm właśnie zaczynam swoją przygodę. Zaczęłam od pielęgnacji włosów w postaci szamponu i odżywki. Do niedawna nie zwracałam jeszcze uwagi na produkty do pielęgnacji twarzy ale próbka lekkiego kremu o działaniu nawilżającym z 5% zawartością mocznika bardzo mnie zaciekawiła. To może być bardzo ciekawa opcja na okres zimowy gdy nawet moja mieszana cera potrafi borykać się z przesuszeniem. Jednak Bioturm w swojej ofercie ma o wiele więcej takich perełek.



PRZESYŁKI, ROZDANIA I INNE DOBRE DUSZE


SKIN79 - MASECZKI W PŁACIE

Skin79 Polska na swoim profilu na Instagramie zorganizował rozdanie w którym do wygrania było 10 zestawów najnowszych maseczek Skin79. Wersja z myszką to maseczka oczyszczająca. Granatowa maska to wersja nawilżająco-kojąca, niebieska ma rozświetlać i rozjaśniać, a czerwona to wersja odżywcza i przeciwzmarszczkowa. Zdecydowanie pojawi się zbiorcza recenzja.. logistycznie troszkę trudniejsze do ogarnięcia ale jakoś sobie poradzę.



PACZKA OD ANNY Z BLOGA CO KRĘCI ANULĘ


BIOLOVE - BALSAM DO CIAŁA W SPRAYU KOKOS

Gdybym nie otrzymała od Anny tego balsamu to wciąż żyłabym z myślą, że z moją wersją tego samego balsamu jest wszystko dobrze.. a nie było. Zapachy są różne, kolory i konsystencje też. No cóż.. póki co nie wnikam choć zadowolona z tego faktu nie jestem.Wersja od Anny podoba mi się dziesięć razy bardziej i zużyję z przyjemnością, za to z moją nie wiem co będzie.

Link do produktu: Kontigo: Biolove - Balsam do ciała w sprayu kokos


SYLVECO - HIBISKUSOWY TONIK DO TWARZY

Bardzo duża odlewka hibiskusowego toniku o którym czytałam sporo dobrych słów. Zgodnie z zaleceniem tonik będę używać w różnej formie ale głównie jako substancję do nasączenia maseczek w płacie. Do tego to mój pierwszy produkt do pielęgnacji twarzy Sylveco! Z tej marki miałam jedynie peelingującą pomadkę. A skoro Anula zachwala to nie mam podstaw aby dalej się opierać marce.

Link do produktu: Apteka Gemini: Sylveco - Hibiskusowy tonik do twarzy

ZRÓB SOBIE KREM - MASECZKA NA TWARZ Z WŁÓKNINY

Uwielbiam maseczki w płachtach! Ale to już wiesz. ostatnio w mojej pielęgnacji jest ich mało ale to ze względu na maseczki Lush, które mają krótki termin przydatności. Zostało mi jeszcze kilka sztuk maseczek w formie skompresowanej ale te zamówione z allegro nie do końca mi odpowiadają. Ania z bloga Co kreci Anulę odnalazła za to całkiem fajne zapowiadające się maseczki na stronie Zrób Sobie Krem. W planach i tak miałam je zamówić ale teraz mogę jedną przetestować dużo wcześniej! Bardzo się cieszę!



SENELLE - PRÓBKI: WYGŁADZAJĄCY PEELING DO TWARZY, ODŻYWCZY KREM DO TWARZY, KORYGUJĄCY KREM POD OCZY

Marka Senelle ostatnio jest dość rozpowszechniona na blogach. Wiem, że często taki marketing potrafi zniechęcić ale warto wcześniej chociażby sprawdzić sobie składy danych produktów. W przypadku produktów Senelle wygląda to naprawdę ciekawie więc cieszę się z możliwości przetestowania próbek.


Marka zdecydowanie wyróżnia się na tle innych chociażby z uwagi na ciekawy patent opakowań.. drewniane podstawki. Pomysł genialny ale z punktu widzenia osoby która lubi funkcjonalność.. mogłoby być ciut lepiej. Ów podstawki można by wykorzystać jako świeczniki na tealighty niestety średnica otworów jest minimalnie za mała. Wielka szkoda, ale mimo wszystko patent genialny!


BEAUTY MARRAKECH - SZAMPON ZIOŁOWY DO WŁOSOW PRZETŁUSZCZAJĄCYCH SIĘ Z TYMIANKIEM, ROZMARYNEM I SZAŁWIĄ
Hasło "ziołowy" najczęściej mnie odstrasza ale ten szampon pachnie całkiem przyjemnie.. ziołowo ale przyjemnie. Nie miałam wcześniej stycznością z tą marką, a szampony testować bardzo lubię. Z całą pewnością zużyję odlewkę jeszcze we wrześniu.

LAVERA - SERUM INTENSYWNIE NAWILŻAJĄCE Z ALGAMI I KWASEM HIALURONOWYM
Oj.. bardzo chciałam je przetestować. Kwas hialuronowy uwielbiam i nie wyobrażam sobie niemieć chociaż jednego produktu z wysoko postawionym kwasem HA w składzie. Od 2-3 lat prym nieprzerwanie w tej kwestii wiedzie serum Hydraluron z Indeed Labs ale ostatnio nachodzą mnie myśli na sprawdzenie czegoś innego. Jeśli serum z Lavery z kwasem HA nie znasz, to koniecznie sprawdź recenzję Anuli: Serum intensywnie nawilżające z algami i kwasem hialuronowym.


AVEBIO - AMBROZJA NAWILŻAJĄCA
Pojęcia nie miałam, że coś takiego istnieje. Wstrzymam się z użyciem do postu Naturalnej Zakupoholiczki aby jak najlepiej wykorzystać działanie tego cuda. Tak.. mam zamiar mocno trzymać się zaleceń Anuli. Wiem, że jest to kosmetyk wielofunkcyjny o świetnych właściwościach nawilżających. Naprawdę się jaram!

Link do produktu: Iwos: Avebio - Ambrozja nawilżająca

NATURATIV - SERUM ECOAMPUŁKA 1
Naturativ.. mi bardziej kojarzy się z aferą z Panią Rusin. Czytałam wiele dobrych recenzji ale zdarzały się też mniej przychylne. To co od początku najbardziej mnie ciekawiło to "ekoampułki" ale nigdy nie skusiłam się na zakup. Teraz mam okazję to nadrobić!


SPEICK NATURKOSMETIK - ŻEL DO KĄPIELI I BALSAM DO CIAŁA
Zupełnie nie znana mi marka. Nawet nie kojarzę abym ją gdziekolwiek widziała.. i dobrze! Nie planuję niczego sprawdzać ani szukać opinii, bo to zawsze jest nieco sugerujące.. chociaż podświadomie. Zużyję z wielką ciekawością.

Link do produktu: Drogeria Ekologiczna: Speick Naturkosmetik - Żel do kąpieli


PACZKA OD MONIKI Z BLOGA MAMA Z RÓŻOWĄ TOREBKĄ


RAPAN BEAUTY - MINI MASECZKI DO TWARZY

Uwielbiam takie miniaturki, co zresztą podkreślą na każdym kroku. O maseczkach Rapan powstało już wiele postów i cieszę się, że będę miała okazję sprawdzić je na sobie. Tym bardziej, że ostatnio wszelakie maseczki przeżywają w moje pielęgnacji prawdziwy renesans.


APIS - SERUM ŚLIWKOWE
Maseczkę w wersji śliwkowej wspominam całkiem dobrze.. szczególnie jej zapach, który był wyjątkowo pyszny. Mam nadzieję, że serum przynajmniej w minimalnym stopniu będzie miało ten sam zapach.

Link do produktu: Apis - Serum śliwkowe

COSNATURE - MULTIWITAMINOWE PRZECIWZMARSZCZKOWE SERUM Z ROKITNIKIEM
Wciąż nie uległam fascynacji marką Cosnature ale bardzo się cieszę, że mam możliwość sprawdzić czy słusznie. W dodatku wciąż na użycie czeka w zapasach maseczka z rokitnikiem.

Link do produktu: Cosnature - Multiwitaminowe przeciwzmarszczkowe serum z rokitnikiem

EQUILIBRA - PASTA DO ZĘBÓW O POTRÓJNYM DZIAŁANIU
Lubię testować pasty do zębów więc tego typu próbkami nigdy nie pogardzę. Przewinęło się u mnie kilka past z lepszym składem ale wciąż poszukuję naprawdę fajnej, która pozostanie ze mną przynajmniej przez trzy opakowania.

Link do produktu: Equilibra - Pasta do zębów o potrójnym działaniu

HADA LABO - SERUM HYDRATOR
Markę kojarzę jedynie z ostatniej afery ale także z kilku pochlebnych recenzji, które niestety mnie nie przekonały. To jednak wcale nie znaczy, że miałam rację.. chętnie to sprawdzę.

Link do produktu: Hada Labo - Serum Hydrator

MAKE ME BIO - OLEJEK DO PIELĘGNACJI TWARZY I DEMAKIJAŻU
Uwielbiam oczyszczać skórę olejkami czy balsamami. Na widok próbki olejku Make Me Bio bardzo się ucieszyłam. Szczególnie ciekawa jestem jak wypadnie na tle olejku Resibo.

Link do produktu: Make Me Bio - Olejek do pielęgnacji twarzy i demakijażu

THE BODY SHOP - VITAMIN E
O tym serum czytałam już bardzo dawno i to same pochlebne opinie. Nieraz miałam na nie ochotę aby z czystej ciekawości sprawdzić o co tyle szumu. Ostatecznie o nim zapomniałam ale jak widać w końcu do mnie trafiło. Poza tym samą witaminę E w kosmetykach uwielbiam.

Link do produktu: The Body Shop - Vitamin E


BALEA - WODA MICELARNA

Coraz bardziej mija mi ciekawość odnośnie tej marki.. ale chodzi głównie o produkty do kąpieli. Najlepszą opinię dotychczas mam o wodzie w sprayu do pielęgnacji twarzy. W związku z czym woda micelarna automatycznie ma całkiem dobre notowania.

Link do produktu: Balea - Woda micelarna

EQUILIBRA - ARGANOWA WODA MICELARNA

Woda micelarna z olejkiem arganowym? To brzmi naprawdę dobrze. Nie miałam pojęcia, że Equilibra w swoim asortymencie ma tak ciekawy produkt. Chyba będę musiała sprawdzić resztę asortymentu.

Link do produktu: Equilibra - Arganowa Woda Micelarna


PRÓBKI - OILLAN, MADERA I PHARMACERIS
Monika zastrzeliła mnie ilością próbek. Większość z nich to Oillan z przeznaczeniem dla dzieci ale ja już niejednokrotnie sięgałam po takie produkty. Szczególnie saszetki z balsamem czy kremem są fajną opcją do torebki jako zamiennik kremu do rąk.
Z marką Madera mam huśtawkę.. raz mam chęć na kilka produktów innym razem zupełnie nic nie chcę. Monika wybrała dla mnie próbki, które zdecydowanie należą do pierwszej kategorii. W szczególności ciekawią mnie szampony, bo je najczęściej pomijałam w poszukiwaniach.
Kiedyś z marką Pharmaceris żyłam naprawdę bardzo dobrze. To jedna z marek do których miałam całkiem spore zaufanie. Miałam już styczność z szamponami Pharmaceris ale po kilku latach mogło się wiele zmienić.


PRZESYŁKA NIESPODZIANKA OD BODY BOOM


BODY BOOM - 7 CUDÓW BODY BOOM
Mój post z porównaniem 3 peelingów dotarł do Body Boom. Marka w podziękowaniu postanowiła spełnić moje małe marzenie.. a raczej przyszłe plany zakupowe i obdarowała mnie zestawem małych peelingów we wszystkich wersjach zapachowych. Bardzo się cieszę, bo szukałam na blogach porównania wszystkich zapachów i nigdzie czegoś bardziej konkretnego nie znalazłam. Czas to naprawić!

Link do produktu: Body Boom - 7 cudów Body Boom


WYGRANE ROZDANIE NA BLOGU ZDROWNATURALNIE

Zgłosiłam się do rozdania organizowanego na blogu Zdrowo Naturalnie z marką Shamasa, bo nagroda bardzo mnie zaintrygowała. Nigdy wcześniej nie miałam styczności z perfumami w takiej postaci.. w dodatku naturalnymi perfumami.. i udało się!


SHAMASA - PERFUMY W OLEJKU FRISKY SANDAL

Wiedziałam, że taka forma perfum istnieje ale dostęp aby poznać zapachy zawsze był utrudniony. Moje pierwsze wrażenia to.. po prostu szok. Żadne inne perfumy jakie kiedykolwiek miałam nie są tak trwałe jak te.. żadne! Nawet takie za 300 zł nie podskakują z trwałością. Zobaczymy jak badzie dalej.. do jakich wniosków dojdę, bo póki co rozważam całkowite przejście na naturalne perfumy. Tak.. aż tak jestem zaskoczona. Przy okazji odsyłam do posta o tych perfumach na blogu ZdrowoNaturalnie: Shamasa - Frisky Sandal - Swawolny Sandał - Olejki zapachowe


SHAMASA - PERFUMY W OLEJKU BUŃCZUCZNE PIŻMO
Bardzo cieszę się z tej próbki, bo perfumy w olejku marki Shamasa występują właśnie w dwóch wersjach zapachowych. Dzięki temu mogę poznać oba zapachy.

SHAMASA - MASŁO SHEA
Takich cudów nigdy za wiele. Do tego taka niewielka pojemność zmieści się do torebki i w razie potrzeby uratuje skórę po obtarciach czy wymagającą nawilżenia. Chociaż mam chęć postawić je przy łóżku i wykorzystać jako balsam do ust lub do nawilżenia skórek przy paznokciach.

SHAMASA - CZARNE MYDŁO AFRYKAŃSKIE
Moje największe rozczarowanie.. myślałam, że to ciasteczko! Czytam "czarne mydło afrykańskie".. oglądam.. no przecież to wygląda jak owsiane ciasteczko! Ślinka mi cieknie za każdym razem gdy na nie patrzę.. i bądź tu mądry i nie zjedz.


BARDZO.. BARDZO.. BARDZO.. DZIĘKUJĘ! 💕 ZA WSZYSTKIE PRZESYŁKI
Pozostaje mi wziąć się w garść i zacząć testować.

Aby jednak miało to jakikolwiek sens, powinnam przestać powiększać swoje zapasy. W związku z czym ogłaszam:


Tak! Taki detoks zdecydowanie dobrze mi zrobi i chociaż to dopiero początek miesiąca już zaczynam się zastanawiać czy nie zahaczyć dodatkowo o październik. Zobaczymy, bo w tym przypadku dużo zależy od pojemności denka pod koniec września i ewentualnych potrzeb. Mimo wszystko trzymaj kciuki, bo 😈 nie śpi.

Post pisałam przez 3 dni!
Już sama nie pamiętam co było na początku  😂
Ciekawa jestem na ile części sama go podzielisz.. a może jednak przebrnęłaś od początku do końca?

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger