W pielęgnacji twarzy bardzo skrupulatnie wybieram produkty, za to na
tyłku lubię eksperymentować. Oczywiście wiem, że żaden produkt cudów nie
zrobi i w tych rejonach liczą się ćwiczenia.. ćwiczenia.. ćwiczenia.. i
brak pizzy, hamburgerów, żółtego ciągnącego się roztopionego sera,
kebaba, nutelli.. mogłabym tak jeszcze długo ale pozwól, że zobrazuje sęk moich myśli:
Od producenta:
Innowacja w ujędrnianiu skóry ciała.
Bogaty w aminikwasy, minerały i witaminy kompleks Lift Up, pochodzący z
ekstraktu z czerwonej algi, zapewnia szybki, skuteczny i długotrwały
efekt napięcia skóry. Litf Up silnie ujędrnia, tworząc na skórze
liftingująco-napinający film. Hialuronian odpowiednio nawilża, zaś
ekstrakt z owoców hiszpańskiej pomarańczy wyraźnie odżywia.
Od czasu do czasu sięgam po tego typu specyfiki ale nie tylko z myślą o wygładzeniu czy ujędrnieniu. Takie produkty w większości przypadków dają uczucie chłodzenia więc są wprost idealne na lato.
Szata graficzna ani butelka nie budzą mojego zachwytu. Jednak w użytkowaniu opakowanie nie sprawia najmniejszych problemów. Pojemność 250 ml jest całkiem spora i przy moim mało systematycznym używaniu produkt wystarczy mi na drugi sezon upałów.. a przynajmniej początki upałów. Niedawno do niego wróciłam z chęci sprawdzenia czy faktycznie robi ze skórą cokolwiek i aktualnie jestem w połowie opakowania. Dla wygody opakowanie stawiam na dozowniku, aby produkt miał możliwość spłynięcia.
Konsystencja produktu to bardzo lekki żel o zielonkawym zabarwieniu. Błyskawicznie rozprowadza się po skórze i szybko wchłania nawet jeśli przedobrze z jego ilością. Zapach jest bardzo świeży i orzeźwiający.. przypomina mi mentol ale w składzie go nie znalazła.
Chwilę po wchłonięciu wyczuwalna jest delikatnie lepka warstwa ale z czasem i ona zanika. Na koniec skóra pozostaje gładka i napięta. Zatem producent spełnia obietnicę "liftingu i napięcia skóry". Wszystko oczywiście do czasu. Nie ma się co łudzić, że takie efekt pozostanie na długo. Jest to raczej kwestia kilku godzin lub najbliższej kąpieli.
Chociaż takie produkty obiecując cuda nigdy mnie nie przekonywały, to jednak w okresie letnim bardzo sobie je cenie z uwagi na świeżość jaką mi dają. Zamiast kąpać się w antyperspirantach, pochłaniać kilogramy lodów i chodzić po mieście strefą cienia wolę sięgać po produkty, które wyczuwalnie chłodzą moje ciało. Ten produkt zdecydowanie się do takich zalicza, chociaż miałam już okazję używać specyfików z mocniejszym uczuciem mrożenia skóry.
Obecnie po produkt sięgam po wieczornej kąpieli i smaruję nim uda oraz pośladki. Skóra jest ładnie napięta i wygładzona. Rano efekt wciąż jest wyczuwalny ale w znacznie mniejszym stopniu.
Skład (INCI): Water, Glycerin, Alcohol Denat., Propylene Glycol,
Hydroxypropyl Methylcellulose, Acrylates / C10-30 Alkyl Acrylate
Crosspolymer, Triethanolamine, Pullulan, Allantoin, Chondrus Crispus
(Carrageenan), Glyceryl Polyacrylate, Disodium EDTA, Citrus Aurantium
Dulcis (Orange) Extract, Ethylhexylglycerin, Sodium Hyaluronate,
Porphyridium Cruentum Extract, Phenoxyethanol, Parfum, Limonene,
Linalool, CI 19140 (FD&C Yellow No. 5), CI 42090 (FD&C Blue No.
1).
Aktualnie producent zmienił skład produktu.
Pomijając skład, który pozostawia nieco do życzenia muszę przyznać, że
produkt bardzo mi odpowiada. Szczególnie chętnie sięgałam po niego w zeszłe lato i początek jesieni gdy temperatury wciąż były bardzo przyjemne. Uczucie chłodu na nogach,
pośladkach i brzuchu jest wyraźnie odczuwalne. Do tego zwiewna, lekka
sukienka i świeżość przy trzydziestostopniowym upale jest bardzo
wymierna.
Lato to okres kiedy tłuste i bogate masła idą w odstawkę na rzecz tych lekkich lub odświeżających produktów. To także czas kiedy o wiele chętniej biorę się za aktywność fizyczną. W połączeniu z produktami przeznaczonymi do ujędrniana oraz zdrowym odżywianiem wszystko nabiera większego sensu. Obecnie nieco łudzę się, że używając produkt który przeznaczam na lato szybciej przywołam słońce i wyższe temperatury. Póki co wieczorem po jego stosowaniu wskakuję w ciepłe dresy i pod dwa koce, bo jest mi okropnie zimno.
Słońce! Gdzie jesteś?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz