września 07, 2019

ZUŻYCIA SIERPNIA 2019




Wyjątkowo luźny weekend.. a w związku z tym pora na małe porządki. Lipiec już minął.. w koszyku niewiele produktów ale nie chcę czekać do końca sierpnia z podsumowaniem dwóch miesięcy, bo jeszcze się okaże, że nie będę miała czasu i zginę pod tonami śmieci 😂 Trochę mój idealny harmonogram postów został zawalony.. trudno. Liczę, że w końcu będzie trochę lepiej, bo tęsknię za tym miejscem.




BABO - DELIKATNY ŻEL DO MYCIA TWARZY
Żel wbił się szturmem na pokład naturalnej pielęgnacji i zawojował rynek. Szczerze.. byłam sceptyczna, bo w składzie ma Cocamidopropyl Betaine, która akurat na moją skórę twarzy i głowy ma fatalny wpływ. Jednak w przypadku Babo nie odczułam negatywnego jej wpływu, a ostatecznie wstępny dystans zączał zamieniać się sympatię i skończyło się na miłości. Genialne i śliczne (szklane) opakowanie, z dobrej jakości etykietą, która przetrwała ekstremalne warunku w perfekcyjny stanie, dobry dozownik który nie pluje i przede wszystkim.. zawartość, której nie mogę niczego złego zarzucić. Żel jest gęsty, wydajny, bardzo ładnie oczyszcza bez podrażnień i wysuszania skóry. Na bank do mnie wróci! To mój drugi hitowy żel do mycia twarzy i z całą pewnością pojawi się w ulubieńcach roku!.. a post już na dniach.



L'ORIENT - HYDROLAT OCZAROWY
Certyfikat Soil Association Organic sugeruje, że jest to świetna jakość.. ale nie jestem w stanie zużyć tego hydrolatu. Jest dla mnie zwyczajnie za mocny. Przy codziennym użytkowaniu skóra zaczęła reagować przesuszeniem i rozdrażnieniem. Hydrolat odstawiłam i za jakiś czas ponownie się spotkaliśmy.. efekt był ten sam. Dość dobrze wspominam hydrolat oczarowy marki Okani Beauty, chociaż on również nie był odpowiedni dla mojej skóry.. ale w tym przypadku podchodziło pod dramat. Zdecydowanie moja skóra lubi tradycyjną różę damasceńską.



SKIN79 - MASECZKI VENETIAN CARNIVAL
Bardzo podoba mi się pomysł nadruku karnawałowych weneckich masek.. bije na głowę "urocze" zwierzaczki, które często wyglądają na twarzy przerażająco, a nie słodko i zabawnie 😂 Tu pomysł był strzałem w dziesiątkę i prawdę mówiąc trochę szkoda, że ten motyw się nie rozwinął. Same maseczki oceniam.. zaskakująco dobrze. Nie zauważyłam pomiędzy nimi jakiś kolosalnych różnic mimo, że zużyłam je w bardzo krótkim odstępie czasowym tak aby na świeżo opisać wrażenia. Grunt w tym, że żadna z nich krzywdy mi nie zrobiła, a efekty nawet mnie zadowoliły.



MYDEŁKO Z TAJLANDII
Wygląda rewelacyjnie, pachnie cudownie.. i coś nie mogę  go zrozumieć. Aby wydobyć pianę muszę się ostro namachać.. a ona i tak jest bardzo płaska.. wręcz kremowa. To niby nie jest przeszkodą, za to przeszkodą jest to, że nie daje mi czucia czystości.. odświeżenia.. czegokolwiek. Hmm.. pewnego dnia zalał mnie pot.. od prac na działce. Wykąpałam się z tym cudem, wytarłam ręcznikiem.. a paszki jak cuchnęły tak cuchną dalej. Kąpiel ponowna.. i efekt ten sam. Ręce mi opadły.. nie wiem o co chodzi. Spisało się za to przy goleniu nóg. Kremowa warstwa świetnie chroniła przed niebezpiecznym narzędziem.. i w taki sposób zostało zużyte.



NATURALNA GĄBKA
Zdecydowanie pozostanę jej fanką i kupię ponownie. W chwili gdy nie mam czasu na peeling taka gąbka spisuje się świetnie, chociaż tak do końca peelingu zastąpić nie jest w stanie. Spisuje się świetnie przy żelach które słabo się pienią, a także przy mydłach. Ostatnio używana wyjątkowo intensywnie.. z mydełkiem (tym powyżej) Niestety mydełko okazało się dość brutalne dla gąbki.. nie mogę jej dobyć z szarego nalotu i mam wrażenie, że jest jakieś tłustawe.


COSNATURE - SZAMPON Z OWOCEM GRANATU
Recenzji nie było.. i nie będzie, bo w zasadzie nie ma o czym pisać. Był bardzo przeciętny i to pod każdym względem. Mył włosy ale również je plątał. Nawet mój mąż pytał czy nie mam w zapasach jakiegoś innego bo ten jest taki sobie. Jak do tej pory marka Cosnature niczym nie nie zachwyciła i szampon tego nie zmienił. Cóż.. widocznie czegoś mi w tych kosmetykach brakuje ale jeśli masz swój hit z tej marki to daj znać.



LAVERA - SZAMPON ODŚWIEŻAJĄCY Z MELISĄ CYTRYNOWĄ I MIĘTĄ
Zdecydowanie jestem fanką szamponów marki Lavera. Świetna piania i przede wszystkim moja skóra głowy nie marudzi. Wersja z melisą cytrynową i miętą dodatkowo bardzo ładnie pachnie co jest świetną opcją na okres letni. Żałuję jedynie, że zapach podczas kąpieli gdzieś się delikatnie rozpływa. Szampon używaliśmy namiętnie przez cały sierpień i jest to zarówno nowość z sierpni i denko. Postu nie było i na chwilę obecną się nie pojawi, bo nie miałam czasu na zdjęcia.. natomiast do tego szamponu jeszcze będę wracać więc nadrobię zaległość.



YVES ROCHER - SPRAY DO UKŁĄDANIA WŁOSÓW ZWIĘKSZAJĄCY OBJĘTOŚĆ
Tak naprawdę jest to zwykły lakier do włosów i to w dodatku dość.. no właśnie... jaki? Usztywnia włosy, trochę skleja, nadaje połysk ale niekoniecznie zdrowy. Kupiłam go do ujarzmiana baby hair ale i tak miały większą moc przebicia. Koniec tej historii jest taki, że pogodziłam się z fruwającymi strąkami, a spray tylko stoi i się kurzy.



ŚWIECA HAND MADE
Moja własna produkcja.. tak chwalę się! Lato w tym roku bywa przewrotne ale to akurat mnie cieszy. W chłodniejszym okresie wyciągałam wieczorem świece i paliłam. Uwielbiam drewniane knoty i ich charakterystyczny trzask palonego drewna. Przy oglądaniu filmów może być to dokuczliwe ale przecież warto czasem wyłączyć telewizor i oddać się chwili.

Uff.. teraz tylko wyrzucić śmieciochy!

Tęskniłam za Tobą  💗


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger