czerwca 26, 2016

JAK PRZETRWAĆ UPAŁY? KILKA MOICH SPOSOBÓW

   Ostatnio pogoda raczy nas ponad trzydziestostopniowymi upałami. O ile przez większość jesieni i zimy brakowało mi słońca, lekkich zwiewnych ubrań i ciepłej temperatury, to jednak o takim piekarniku jak mamy teraz nie marzyłam. Uwielbiam gdy pot spływa mi po tyłku ale tylko wówczas gdy ćwiczę. Na co dzień, a czasem i w nocy tak wysokie temperatury dają się we znaki. Jak sobie z nimi radzę?


   Absolutną podstawą jest nawadnianie organizmu. Jednak picie czystej wody może dość szybko się znudzić i warto sobie ją urozmaicać. Rok temu trafiłam na Tescowe syropy lemoniadowe i z miejsca pokochałam ich smak. W mojej lodowce nie znajdziecie nic więcej poza wodą, syropami i oczywiście mlekiem. Żółta wersja syropu jest o smaku mango, marakui i bergamotki, a wersja czerwona o smaku malin, arbuza i smoczego owocu. Oczywiście o wiele lepszym wyborem byłyby soki wykonane samodzielnie, ponieważ te wersje dobrym składem nie grzeszą (podstawą jest cukier). Jednak uważam, że to wciąż o wiele lepszy wybór niż wysokosłodzone napoje. Smak obu syropów jest bardzo odświeżający, ale mimo to lubię urozmaicić je dodatkowo kawałkami arbuza czy mięty z limonką.
   Schłodzona woda z owocami to również świetny wybór, jednak taka kombinacja potrzebuje nico czasu aby smak owoców przeszedł wodę. W tej wersji najszybciej sprawdza się mięta z limonką lub cytryną.
   Ostatnio moją ulubioną przekąską stał się schłodzony arbuz. To zdecydowanie lepszy wybór niż lody. Schłodzone owoce nie dość, że świetnie smakują to jednocześnie na dłużej nawadniają organizm.


   To co dodatkowo podbija u mnie dyskomfort odczuwania wysokiej temperatury to słodkie, ciężkie perfumy. W tym okresie niemal wszystkie perfumy chowam głęboko w szafce, a z otwartymi ramionami witam lekkie mgiełki i wody perfumowane. W zeszłym roku prym wiodły mgiełki i szczególnie polecić mogę mgiełki dostępne w drogeriach Hebe o zapachu świeżego melona, ostrego mango czy orientalnej wiśni.
   W tym roku bliska byłam zamówienia mgiełek BiO2You, które pięknie się prezentują, mają cudowne kolory, a przy tym na stronie organeo.pl na produkty BiO2You wciąż trwa promocja 3 za 2.
   Jednak możliwość sprawdzenia zapachu stacjonarnie zdecydowanie u mnie wygrała na korzyść lekkich wód toaletowych od Yves Rocher. Skusiłam się na wersję różaną oraz z werbeną. Wersja różna powinna przypaść do gustu nawet osobom, które nie przepadają za zapachem róż. Zapach jest bardzo lekki, odświeżający, a przy tym bardzo kobiecy. Za to zapach werbeny to prawdziwa eksplozja cytrusowej świeżości. Jeśli znacie produkty L'Occitane o zapachu werbeny to ta woda toaletowa bardzo dobrze odzwierciedla ich zapach. Aktualnie na stronie producenta wody te możemy kupić w promocyjnej cenie za około 60 zł za 100 ml.


   Poza samym odświeżeniem ciała uwielbiam sięgać po wody termalne lub hydrolaty do odświeżenia twarzy w ciągu dnia. Cudownie chłodzą i dają uczucie ulgi. Poza samym odświeżeniem możemy liczyć na dodatkowe właściwości pielęgnacyjne. Wszystko zależy od tego jaki rodzaj wody termalnej czy hydrolatu wybierzemy. Zwracaj uwagę czy Twój hydrolat lub woda nie zawiera alkoholu. Zmoczenie twarzy takim produktem i wyjście na słońce może być dla skóry bardzo dotkliwe i nieprzyjemne.


   Wieczorem świetnie sprawdzą się maseczki zarówno te materiałowe, żelowe jak i kremowe. Najlepiej dzień wcześniej włożyć maseczkę do lodówki, dzięki czemu poza pielęgnacją dostarczymy rozgrzanemu organizmowi uczucie ukojenia. 
   Rano często skora pod oczami daje znak, że wysokie temperatury są dla nas zbyt obciążające. W tym okresie bardziej niż kiedykolwiek uwielbiam sięgać po żelowe płatki pod oczy. W zasadzie zawsze trzymam je w lodówce (także zimą) i nakładam wieczorem na całą noc. Rano skóra jest nawilżona i napięta bez śladu opuchlizny.


   W tym okresie bardzo chętnie sięgam po chłodzące żele. Niektóre z nich potrafią na skórze wywołać efekt gęsiej skórki. Czasem uczucie chłodu jest na tyle silne, że mam ochotę wskoczyć pod koc. Pod tym względem najlepiej sprawdza mi się żel chłodzący na dzień od Lirene. Tego typu produktów na drogeryjnych pułkach jest całkiem sporo. Najlepiej sięgać po te, które w składzie zawierają mentol. Fajnie sprawdzą się również żele ujędrniające, które napinają i wygładzają skórę przez co wysokie temperatury są mniej odczuwalne. Jeżeli nie jesteś fanką mentolu w kosmetykach alternatywą może być eukaliptus, aloes, zielona herbata czy mięta pieprzowa, które sprawdzą się równie dobrze. 
   Po wieczornej kąpieli, gdy temperatura jest już znacznie niższa, najchętniej sięgam po balsamy i mleczka o świeżym zapachu. Ostatnio pod tym względem uwielbiam zapach werbeny.


   Jeżeli w wyniku wysokich temperatur masz problem z opuchlizną stóp warto zaopatrzyć się w chłodzące żele lub wieczorem moczyć nogi w chłodnej wodzie z dodatkiem zapachowych soli do kąpieli. W drogeriach również bez problemu znajdziesz maseczki w formie skarpetek czy rękawic na dłonie. Podobnie jak w przypadku maseczek do twarzy warto wcześniej schować je do lodówki aby efekt ukojenia był jeszcze większy.

 

   Jak jeszcze zachować uczucie świeżości? Stosując szampony i odżywki z dodatkiem mentolu czy mięty. Orzeźwiający zapach włosów zdecydowanie podnosi komfort świeżości w ciągu dnia. Podczas wysokich temperatur staram się nie używać mocno obciążających odżywek czy masek. W grę wchodzą wówczas ewentualnie sera lub olejki na końcówki aby zabezpieczyć włosy przed promieniami oraz je nawilżyć. Zbyt obciążone włosy szybko stają się przyklapnięte, a to dodatkowo wpływa na szybkość przetłuszczania się i utratę tak cennego uczucia świeżości.

   Jak Wam mija kolejny dzień upałów?

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger