Romansu z produktami EC-Lab ciąg dalszy. Po żelach i olejkach do kąpieli przyszedł czas na mleczko do ciała. Mój wybór, trochę na ślepo, padł na wersję francuską, chociaż zapach Francji nie koniecznie kojarzy mi się z morelami widocznymi na opakowaniu. Za to z tego co słyszałam przy okazji Euro, Francja oszalała na punkcie polskich truskawek ze śmietaną i cukrem.. czyżby Francja pachniała truskawkami ze śmietaną? Ale post nie jest o Euro, ani o Francji, ani o truskawkach. Jak wypadło u mnie francuskie mleczko rosyjskiego pochodzenia?
Od producenta:
Francuskie mleczko do ciała - aksamitna skóra - zawiera 98,7% składników pochodzenia roślinnego. Wchodzące w skład mleczka składniki odmładzają, tonizują, odżywiają, nawilżają skórę a także stymulują syntezę kolagenu i elastyny w skórze. Koją skórę po długim przebywaniu na słońcu. Przywracają skórze aksamitny wygląd. Produkt nie zawiera silikonów i parabenów.
Aktywne składniki:
- organiczny olej z pestek moreli i ekstrakt z granatu - odżywiają i nawilżają skórę, stymulują syntezę kolagenu i elastyny w skórze.
- olejek lawednowy - poprawia krwiobieg w komórkach skóry co dotlenia skórę i poprawia wchłanianie składników odżywczych.
- peptydy owsiane - zapewniają z kolei skórze cienką barierę ochronną, stymulują syntezę kolagenu, zmniejszają jej szorstkość.
- ekstrakt z magnolii - nawilża i zmiękcza skórę, powoduje, że staje się jedwabista
Wszystkie opakowania EC-Lab utrzymane są w podobnej stylistyce. Jak dla mnie dość przeciętnej bo ani ładnej ani brzydkiej. Mleczko wyposażone jest w pompkę co bardzo ułatwia życie. W opakowaniu mamy 250 ml produktu, który należy zużyć w ciągu dwóch lat od daty wyprodukowania lub w ciągu 12 miesięcy od otwarcia.
Do wyboru mamy wersje:
Francuskie mleczko do ciała - aksamitna skóra
Tajskie mleczko do ciała - energia
Greckie mleczko do ciała - orzeźwienie
Japońskie mleczko do ciała - witaminy
Balijskie mleczko do ciała - odświeżenie
Mleczka kosztują od około 13,00 zł do 15,00 zł w zależności od wersji
Mleczko ma bardzo delikatne brzoskwiniowe zabarwienie. Jego konsystencja jest bardzo lekka i delikatna niczym śmietankowy mus. Podczas rozcierania zamienia się niemal w wodnistą emulsję, która błyskawicznie wchłania się w skórę. Mleczko ma tak bardzo przyjemny zapach dojrzałych słodkich moreli, że chyba nie jeden owad mógłby się pomylić. Na szczęście owadów tak łatwo oszukać się nie da i gdy wysmaruję się mleczkiem przed wyjściem z domu nie goni mnie chmara os, pszczół, meszek, komarów i innych dobrodziejstw natury. W jego zapachu nie wyczuwam ani grama chemii. Nie jest przesadnie słodki ale zdecydowanie wyczuwalny i nie znika szybko.
Przy 30 stopniowych upałach raczej omijam wszelkie balsamy do ciała, bo mam wrażenie, że moje ciało się lepi i szybciej poci. Jeśli już, to wybieram wówczas produkty które dają uczucie chłodu, a więc najczęściej lekkie żele z mentolem, miętą czy zieloną herbatą. Dlatego też nie używałam mleczka przy wysokich temperaturach i nie mogę go pod tym kątem ocenić ale wieczorem gdy robi się nieco chłodniej bardzo chętnie po nie sięgam. Stopień nawilżenia jaki funduje jest dla mnie jak najbardziej optymalny i utrzymuje się do kolejnej kąpieli. Brak tu jakiejkolwiek tłustej i lepiej powłoki. Zaraz po nałożeniu balsamu mogę założyć ubranie czy szlafrok. To zaleta, którą można przypisać tylko lekkim w konsystencji produktom.
Skład (INCI): Aqua, Vaccinium Vitis Leaf Floral Water, Organic Armeniaca Vulgaris Oil, Glycerin, Caprylic/Capric Triglycerides, Sativa Oat Peptids, Lavandula Angustifolia Oil, Armeniaca Vulgaris Extract, Magnolia Acuminata Bark Extract, Punica Granatum Extract, Acrylates/Vinyl Isodecanoate Crosspolymer, Perfume, Sodium Hydroxide, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol.
Bardzo przyjemny skład, cudny zapach, przyjemna lekka konsystencja, szybkość wchłaniania, miękkość skóry którą odczuwam po aplikacji sprawiła, że jest to jedyny produkt, który używam od połowy maja do teraz. Być może morela nie będzie u mnie najlepszym wyborem przy 30 stopniowej temperaturze ale na wieczorne ochłodzenia sprawdzi się jak najbardziej. Z pewnością sięgnę po jeszcze jedną wersję zapachową, być może odświeżająca mleczko Brazylijskie lub orzeźwiające mleczko Greckie, a może energetyczną wersję Tajską? Tego jeszcze nie wiem, ale zapewniam, że produkt jest wart wypróbowania.
Ciekawa jestem jaką wersję wybierze moja czerwcowa gaduła.
Nie pytam czy znacie mleczka z EC-Lab, bo mimo poszukiwań nigdzie nie znalazłam recenzji na ich temat.
Jakie zapachy latem kuszą Was najbardziej?
Wciąż używacie tych słodkich czy może jak ja sięgacie po te bardziej odświeżające?
Skład bardzo mi się podoba. :-)
OdpowiedzUsuńMi również :)
OdpowiedzUsuńJa wolę bardziej odswiezajace ☺
OdpowiedzUsuńUwielbiam słodkie, owocowe zapachy, jak mango czy kokos, ale na codzień jest ze mną Lancome Miracle <3
OdpowiedzUsuńnie znam tego produktu:)
OdpowiedzUsuńMleczka jeszcze nie próbowałam tej firmy;)
OdpowiedzUsuńPsst W tytule zgubiła się literka :D
Ale kusisz tymi produktami :)
OdpowiedzUsuńOj kusisz, zwłaszcza tą lekką konsystencją, po której można się od razu ubrać. Ja się nie balsamuję, bo się lepię zawsze. Więc to krok tylko w akcie desperacji, jak piszczele tak mnie swędzą, że wydrapałabym sobie dziury :/
OdpowiedzUsuńLatem zdecydowanie częściej wybieram bardziej odświeżające zapachy. Tym mleczkiem skutecznie mnie kusisz. Uwielbiam takie produkty, które nie pozostawiają efektu lepkiej skóry i do tego ten zapach. Jak dla mnie idealny - jeśli tylko moja wyobraźnia zapachowa powędrowała w dobrym kierunku ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny skład i cudny zapach... do tego działanie na medal, to lubię :)
OdpowiedzUsuńNo faktycznie ich nie znam, ale chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńJa i latem i zimą wybieram świeże zapachy owocowe lub owocowe z dodatkami. Nie wiem czemu.. tak jakoś mam, że nie dzielę zapachów na letnie, wiosenne, jesienne, zimowe.. myślicie, ze to dziwactwo?? ;)
OdpowiedzUsuńJa też nie dzielę;) jeśli mam taki kaprys to użyję nawet kawowego czy czekoladowego balsamu latem:P
UsuńHahaha.. jak dla mnie to coś normalnego. W moim przypadku jest tak, że w zimie chce mi się więcej słodyczy..więc zapachem troszkę oszukuję żołądek ;-)
UsuńWidzę po raz pierwszy :) Ale bardzo chętnie bym go wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńLubie produkty po których nie muszę ''leżeć i pachnieć''. Myślę ,że to mleczko by się u mnie sprawdziło ^^
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie zapowiada się te mleczko, na pewno duży plus, że szybko się wchłania i głównie z tego powodu bym je kupiła. Cena też nie odstrasza :)
OdpowiedzUsuńTruskawki ze śmietaną i cukrem to jest to czego pragnę :D ale produktu nie znam;)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę z tej recenzji bo produkt wydaje się genialny no i cenę ma bardzo przystępną. W lato chętnie sięgam właśnie po takie lekkie produkty :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo polubiłam ostatnio balsam vaseline w spray
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie produkty. :)
OdpowiedzUsuńMorela, skład i ładne opakowanie - już czuje się kupiona :)
OdpowiedzUsuńSkusiłabym się już dla samego zapachu :)
OdpowiedzUsuńJesli spisuje się tak jak olejek pod prysznic to musi być cudowny! :D Oczywiście jak pewnie się domyślasz u mnie przez 12 miesięcy w roku królują słodkie aromaty, jednak taka brzoskwinka mogłaby okazać się całkiem miłą odmianą :D Osobiście też w takie upały nie jestem zbyt skora do balsamowania ciała, jednak staram się nie pomijać tego kroku, bo miewam później wurzuty sumienia :D
OdpowiedzUsuńTo zupełnie jak ja :) Również omijam w upały wszelkiego rodzaju balsamy. Ewentualnie po wieczornym prysznicu gdy już temperatura spadnie to tak jak ty używam tych chłodzących :) Bynajmniej dających takie uczucie ;)
OdpowiedzUsuń