czerwca 14, 2016

STARCIE GIGANTÓW. MASEŁKO OCZYSZCZAJĄCE CLINIQUE KONTRA THE BODY SHOP

   Jeżeli nie znasz metody OCM to na pewno już o niej słyszałaś. Konkurencją dla olejków w tej metodzie są masła oczyszczające. Na naszym rynku nie ma ich tak dużo jak olejków, które w zasadzie same możemy stworzyć, ale z każdym miesiącem wyłapuję nowego gagatka. Dwa masełka którym przyszło dzisiaj stoczyć bój to prawdziwi giganci: Clinique Take The Day Off oraz The Body Shop Camomile Sumptuous Cleansing Butter. Który okazał się lepszy?

   

   OPISY PRODUCENTÓW:

   Clinique - Take The Day Off
  Lekki produkt do demakijażu szybko usuwa makijaż oczu, twarzy , krem z filtrami. Zmienia konsystencję z gęstego balsamu na jedwabiście oleistą podczas aplikacji. Dokładnie oczyszcza, całkowicie się zmywa. Nie natłuszcza. Nie wysusza. Przetestowany okulistycznie. Dla każdego typu skóry.

   The Body Shop - Camomile Sumptuous Cleansing Butter
   Rumiankowe masło oczyszczające to luksusowy produkt, ktory po nałożeniu na twarz, rozpuszcza się i konsystencja upodabnia się do olejku. Bez trudu usunie makijaż. Do każdego typu cery. Rumianek ze względu na swoje właściwości kojące jest wspaniałym składnikiem kosmetyków. The Body Shop pozyskuje olej rumiankowy w ramach programu Wspólnoty Uczciwego Handlu od angielskiego dostawcy z Norfolk. Rumianek uprawiany jest bez szkodliwych pestycydów i zbierany w odpowiednim czasie, aby  mieć pewność, że wyprodukowany olejek będzie najlepszej jakości.





OPAKOWANIA:

  Masełko Clinique znajduje się w plastikowym słoiczku o pojemności 125 ml. Srebrna lustrzana nakrętka oraz fioletowy przejrzysty słoiczek z biało - srebrnymi napisamy daje poczucie luksusu. Opakowanie jest niepodważalnie ładne i estetyczne, aż żal je chować do łazienkowej szafki.
   Masełko The Body Shop w porównaniu do Clinique wypada dość przeciętnie ale wcale nie brak mu uroku. Aluminiowy słoiczek o pojemności 90 ml posiada całkiem przyjemną dla oka grafikę z motywem rumianku.
   Masełko The Body Shop pod względem średnicy jest większe od Clinique ale za to Clinique jest dwukrotnie wyższe.
   Opakowanie The Body Shop ma pewną przewagę nad Clinique, otóż bez przeszkód możemy zabrać je w podróż. Zajmuje mało miejsca, jest dość poręczne i nie musimy się martwić, że coś się zbije lub pęknie. Przetrwało niejeden upadek i nic mu się nie stało. Za to Clinique to łazienkowy bywalec. Trzymam go głęboko w szafce, bo mam wątpliwości czy aby na pewno przetrwałby spotkanie z  podłogą.
   Jednak w tym przypadku Clinique również ma pewną przewagę. Ani razu nie miałam jakichkolwiek trudności z zakręceniem słoiczka, z The Body Shop problem ten zdarzył się niejednokrotnie.



   ZAPACH:
  Masełko Clinique jest zupełnie bezzapachowe, za to The Body Shop ma bardzo przyjemny i kojący zapach rumianku. Dla mnie osobiście nie ma to szczególnego znaczenia, jeżeli produkt ma ładny zapach to jego używanie jest oczywiście znacznie przyjemniejsze, jeżeli jest jego pozbawiony to nie jest to dla mnie żadną wadą.

   KONSYSTENCJA:
   Oba masełka są białe i mają zbitą konsystencję podobną do oleju kokosowego. Chociaż na oko wyglądają identycznie to jednak różnią się.





   Masełko The Body Shop jest bardziej zbite i twardsze od Cliniqie. Przy wydobywaniu z opakowania należy włożyć minimalnie więcej siły ale nie sprawia to najmniejszych problemów.. od tego biceps nam nie urośnie.
   Clinique jest bardziej maślane i delikatniejsze, przez co zawsze nabieram więcej produktu niż w rzeczywistości jest mi potrzebne.







   Przez nieco bardziej zbitą i twardszą konsystencję masełko The Body Shop potrzebuje kilku sekund więcej na rozpuszczenie się pod wpływem ciepła skóry twarzy oraz palców. W przypadku Clinique już podczas nabierania czuć jego miękkość. Oba masełka świetnie trzymają się skóry, nie odpadają nam od twarzy żadne grudni i szybko zmieniają postać ze stałej w ciekłą.



   TERMIN WAŻNOŚCI I WYDAJNOŚĆ:
   Pojemność 90 ml masełka The Body Shop powinniśmy zużyć w ciągu roku od jego otwarcia. Według mnie jest to jak najbardziej wykonalne. W przypadku Clinique na zużycie 125 ml produktu mamy dwa lata. Co również jest do wykonania.
   Jednak pojemność i termin ważności to jedno, a jak wygląda ich wydajność?
   Według mnie jest na tym samym poziomie. Teoretycznie te dwa produkty powinny mi wystarczyć na 3 lata demakijażu, patrząc na termin przydatności do użytku. Jednak bardziej miękka konsystencja masełka Clinique sprawia, że mimowolnie nabieram więcej produktu niż jest mi potrzebne, a to przekłada się na jego wydajność. Inną sprawą jest to, że posiadanie produktu w tego typu opakowaniu do którego niemal codziennie wkłada się palce przez dwa lata wywołuje u mnie ciarki. W obu przypadkach wydobywam produkty za pomocą aplikatora co jest o wiele bardziej higieniczne..mimo wszystko dwa lata to zdecydowanie za długo.

 

   SKUTECZNOŚĆ I UŻYTKOWANIE:
   Oba produkty są bardzo przyjemne w użytkowaniu. Clinique jest bardziej satynowy, za to zapach rumianku przy wieczornym demakijażu jest bardzo relaksujący.
   Po przemyciu twarzy wodą micelarną sięgam po masełka. Jeżeli w ciągu dnia mam na sobie mocniejszy makijaż lub użyłam produktów na bazie silikonów typu baza pod podkład lub kremy BB, które często w składzie zawierają silikony, to po masełko sięgam trzykrotnie. Wówczas mam pewność, że moja skóra została dokładnie oczyszczona. Oba masełka bez trudu poddają się zmyciu za pomocą szmatek czy małych ręczników nasączonych ciepłą wodą.  Genialnie radzą sobie ze zmyciem nawet wodoodpornego tuszu do rzęs. Nie szczypią w oczy. Nie powodują zamglenia. Nie ściągają skóry, ani jej nie przesuszają jak inne produkty na bazie nawet łagodnych detergentów. Oba sprawdzają się świetnie i żadne z nich pod tym kątem nie jest lepsze.
   Mała uwaga: u niektórych osób dostanie się produktu do oczu powodowało dyskomfort. U mnie chociaż mam wrażliwe oczy nic takiego nie wystąpiło.


 
   SKŁADY:

   The Body Shop - Camomile Sumptuous Cleansing Butter
  Skład (INCI): Ethylhexyl Palmitate (emolient, substancja wiążąca składniki, może być komedogenna), Synthetic Wax (emolient, może być komedogenny zapobiega rozwarstwianiu się) , PEG-20 Glyceryl Triisostearate, Olea Europaea Fruit Oil/Olea Europea (Olive) Fruit Oil (olej z oliwki europejskiej), Butyrospermum Parkii Butter/Buutyrospermum Parki (Shea) Butter (masło shea), Caprylyl Glycol (humektant zapobiega wysychaniu kosmetyku), Tocopherol (witamina E), Parfume/Fragrancje (substancja zapachowa), Aqua/Water/Eau (woda), Linalool (składnik kompozycji zapachowej), Limonene (składnik kompozycji zapachowej), Helianthus Annuus Seed Oil/Helianthus Annuus (sunflower) Seed Oil (olej z nasion słonecznika), Anthemis Nobilis Flower Extract (olej z rumianku rzymskiego), Citric Acid (kwas cytrynowy, usuwa przebarwienia i rozjaśnia skórę).

   Clinique - Take The Day Off
  Skład (INCI): Ethylhexyl Palmitate (emolient, substancja wiążąca składniki, może być komedogenna), Certhamus Tinctorius (Safflower) Seed Oil (olej z nasion krokosza bawarskiego, emolient, zapobiega odparowaniu wody), Caprylic/Capric Triglyceride (emolient, poprawia konsystencje i nadaje lepkość), Sorbeth-30 Tetraoleate (emolient, środek rozpuszczający), Polyethylene (substancja ścierająca), PEG-5 Glyceryl Triisostearate (substancja zmiękczająca), Water (Woda), Tocopherol (witamina E), Phenoxyethanol (substancja konserwująca).

   Składy obu produktów nie grzeszą świętością. Dlatego bardzo istotne w stosowaniu tego typu produktów jak i olejków do demakijażu (jak również własnych mieszanek olejów do OCM) jest bardzo dokładne zmycie ich za pomocą ściereczek lub ręczników nasączonych ciepłą wodą z powierzchni skóry. Jeżeli po miesiącu stosowania produktów (lub dłużej) na skórze widzisz zaskórniki to może to oznaczać, że nie zmywasz dokładnie produktu. Duża ilość naturalnych olejów takich jak olej kokosowy, olej z lnu, olej z wiesiołka, masło kokosowe czy kakaowe są wysoko komedogenne co sprzyja powstawaniu zaskórników, niektóre z nich mają silne działanie aknegenne jak np. olejek kadżeputowy.
   Tego typu produkty świetnie oczyszczają skórę ze wszelkich nieczystości jednak jeżeli nie przykładamy się do usunięcia ich wraz z zanieczyszczeniami z powierzchni skóry to stosowanie ich niema żadnego sensu, bo nie przyniosą żadnych efektów.


   WERDYKT:
   Jeżeli znasz i lubisz metodę oczyszczania olejami (OCM), to nie ma większego znaczenia które masełko wybierzesz, bo z obu będziesz zadowolona. Oba są tak samo skuteczne i równie przyjemnie się ich używa. W grę wchodzą tak naprawdę szczegóły, osobiste upodobania i kwestie finansowe. Według mnie masełko Clinique ma przewagę w pięknym niemal luksusowym wyglądzie oraz minimalnie przyjemniejszej, gładszej konsystencji. Jednak opakowanie TBS jest bardziej praktyczne, bo można je zabrać w podróż i nic mu się nie stanie. Dodatkowo ma przyjemny zapach rumianku, który działa bardzo kojąco przy wieczornym rytualne upiększania. Jednak największa różnica między masełkami to kwota oraz ich wydajność. Podejrzewam, że oba masełka zużyję w przybliżonym czasie, czyli około roku użytkowania. Zatem ich wydajność jest porównywalna, za to cena masełka Clinique jest trzykrotnie wyższa (około 150 zł)od ceny masełka The Body Shop (około 50-60 zł). Jeżeli wrócę jeszcze do któregoś z opisanych masełek, to będzie to najprawdopodobniej masełko The Body Shop. Jednak po zużyciu masełka Clinique (czyli prawdopodobnie pod koniec roku lub na początku następnego) na oku mam już kolejne tego typu produkty do wypróbowania z nieco ciekawszymi składami:


   Zatem, czy rzeczywiście wrócę? Niemniej, starcie w moim odczuciu minimalnie wygrywa: THE BODY SHOP za opakowanie z którym mogę podróżować, przyjemny zapach rumianku oraz świetną cenę w stosunku do jakości.

   Jeżeli zaskórniki i niedoskonałości spędzają Ci sen z powiek, to być może wina leży w jednym lub dwóch składnikach, które bez przerwy używasz. W moim przypadku zbawienne okazało się odstawienie produktów (głównie kremów), które w składzie zawierały Myristyl Myristate oraz Isopropyl Myristate. Dodatkowo odstawienie silnych detergentów i niemal całkowite przejście na produkty, które nie wytwarzają piany. Poza tym pomocne okazało się wykonanie testów alergicznych, w tym również pokarmowych.
   Jeżeli nie wiesz jakie składniki mogą przyczyniać się do powstawania niedoskonałości i zaskórników to napisz do mnie lub w komentarzu pozostaw swój adres mailowy, wyślę Ci moją tabelkę (w Word) opracowaną na podstawie bezpośredniego źródła badań naukowych. Podobne tabelki znajdziesz na wielu innych blogach i stronach poświęconych temu tematowi, jednak ja niemal wszędzie wychwyciłam błędy. Efekt błędnego odczytania czy zwyczajnego kopiowania i powielania błędów zrobił swoje. Moja wersja opracowana jest bezpośrednio na źródle badań. Jeżeli masz ochotę mogę również przesłać samo źródło, które jest powszechnie dostępne w internecie.

   Tabelki będę wysyłać jutro lub dzisiaj późnym wieczorem.

   Wiem, że olejki i masełka wciąż dla niektórych tworzą blokadę. Bo jak tu olejem smarować twarz? Ale uwierz, że ta metoda jest warta szansy. Ja dałam, chociaż byłam bardzo sceptycznie nastawiona.

   Jednym z popularnych i godnych polecenia olejków do demakijażu jest olejek Resibo. Olejek ten otrzyma ode mnie jedna z moich Gaduł Miesiąca w Urodzinowym Rozdaniu Bloga.


23 komentarze:

  1. Świetne porównanie! Ja lubię olejki do demakijażu, aktualnie mam Clochee :) Czytałam niejednokrotnie już o tych masełkach i czasem miałam nieodpartą ochotę, ale ostatecznie decydowałam się na inny produkt. Zapewne będę chciała spróbować i myślę, że wybiorę wówczas The Body Shop :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie starcie prawdziwych gigantów. Początkowo na zwycięzce typowałam jednak masełko rumiankowe, głównie ze względu na fakt, że rumianek zawsze świetnie sprawdzał się w pielęgnacji mojej twarzy, ciała jak i włosów. Cieszę się więc, że po przeczytaniu recenzji masełko mnie nie rozczarowało. Może minimalnie skład, ale na ideał ciężko trafić. Opakowanie bardzo praktyczne, chociaż Clinique bardziej luksusowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam Clinique i je uwielbiam :) ale może kiedyś skuszę się na to drugie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo spodobał mi się ten post - jest obszerny i wszystko wyjaśniłaś tu czarno na białym - a takie recenzje lubię najbardziej. Też byłabym skłonna kupić masło The Body Shop - skład nie jest taki zły, a cena bardziej do mnie przemawia :P Ja zamiast masełek stosuję olejki, ale jestem ciekawa, jak takie gotowe kosmetyki sprawdziłyby się u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie rumianek odpada bo jakos nie przepadam ☺

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystko jasne. Czasami zostawiałam oleje na twarzy 'bo lepiej się wchłoną'. Nigdy więcej!

    OdpowiedzUsuń
  7. Duzo dobrego słyszałam o produkcie z the body shop, jednak sie na niego nie skusiłam. Chyba pozostanę przy olejkach

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja do oczyszczania stosuję oil cleansing method :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne porównanie! Zastanawiałam się nad zakupem Take the day off, ale chyba jedna sięgnę po masełko z The Body Shopa!

    OdpowiedzUsuń
  10. U Ciebie zawsze mogę znaleźć wiele wspaniałych ciekawostek na temat składu kosmetyków. Teraz jestem bardziej świadoma przy zakupach :) :*

    OdpowiedzUsuń
  11. A tak czekałam na werdykt z bombą i tu oba są świetne :) Takiego cudaczka jak olej typowo do oczyszczania twrzy jeszcze nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja do tego typu demakijażu używam oleju kokosowego (oczywiście zawsze tłoczonego na zimno). Generalnie jego jestem psychofanką. Kocham zapach kokosa i dodaję olej niemal do wszystkiego. Do masek do włosów, jako środek do demakijażu, jak również świetny środek nawilżający. Świetnie mi się sprawdził, jak przesadziłam z opalaniem i wysuszyłam sobie skórę na wiór.

    OdpowiedzUsuń
  13. Przez pewien czas kręciłam się wokół tego masełka z The Body Shop, ale ostatecznie nie zdecydowałam się na jego zakup. Z czego w tym momencie jestem zadowolona :) Próbuję zużywać wszystkie produkty które do tej pory zakupiłam i dopiero wtedy robić kolejne zakupy. Z masełkami jest ten "problem" że po prostu nie chce mi się bawić w ich zmywanie - tak jestem leniwa pod tym względem :) Tym bardziej, że na codzień używam jedynie korektora pod oczy i w okolice nosa.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dużo dobrego czytałam o obu masełkach, ale sama żadnego jeszcze nie testowałam :) Wizulanie bardziej podoba mi się Clinique, ale TBS wydaje mi się lepszą opcją na początek, bo wrazie jak by taka forma demakijażu nie przypadła mi do gustu to mniejsza strata finansowa :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Właśnie myślałam nad masełkami, ale wygrał olej z sephory, bo jak na złość niczego na momencie innego nie mogłam znaleźć. Szkoda, że mają PEGi, ale jeśli są na rynku lepsze produkty, to od razu do nich przejdę, a te ominę :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Miałam masełko z TBS, wersja czekoladowa - dostałam w prezencie. Konsystencja świetna ale tak śmierdzącego masła to jeszcze nie miałam. :( Clinique jest mi zupełnie obce. Polecam masełka od Salco Au Naturel. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie słyszałam o tych masełkach, jednak bardzo lubię TBS i możliwe że się w taki rumiankowy zaopatrzę...bo mnie zachęciłaś..bardzo dobrze napisany post, pozdrawiam..

    OdpowiedzUsuń
  18. Kobieto, Ty te wpisy chyba tworzysz przez tydzień, takie są obszerne! :D Naprawdę super wpis i bardzo wyczerpujący, jak zawsze z resztą, (swoją drogą podobnie jak Twoje komentarze ;)) :D Co do masełek i olejkó, próbuję dawać szanse narazie olejom, choć zawsze podchodzę ostrożnie, bo jednak boję się wysypu niedoskonałości. Przyznam jednak, ze nie zauważam chyba różnicy, ani na lepsze ani na gorsze... No nie wiem sama :/ Natomiast masełek nie używałam, ale to z TBS odpada, bo mam alergię na rumianek i narobiłabym sobie jedynie biedy. Co prawda jest pod koniec skłądu więc zatrważających ilości raczej tam nie ma, ale wolę nie ryzykować ;) Natomiast to z Clinique ciekawi mnie od dawna, może kiedyś wypróbuję :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Jako, że kosmetykami Clinique nie przepadam to pewnie wybrałabym TBS :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie używałam jeszcze masełek i olejków do demakijażu, ale może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Za mną chodzą już długo tego typu produkty(szczególnie resibo ze względu na skład), ale moja skóra od jakiegoś czasu źle reaguje na oleje i tłustsze formuły więc muszę przeczekać ten okres:)

    OdpowiedzUsuń
  22. świetne porównanie. Jak wiesz, miałam masełko z TBS i byłam z niego zadowolona, a Clinique mnie ciągle ciekawi :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Często zerkam na te produkty, ale jakoś nie czuję motywacji na chwilę obecną. Szkoda, że nie mam dostępu do TBS :/

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger