września 10, 2017

BIOPHA - WODA MICELARNA DO SKÓRY WRAŻLIWEJ


Marka BioPha jest mi znana ale jak dotąd tylko z widzenia. Pierwszy raz stacjonarnie natknęłam się na płyn micelarny przy okazji wizyty w słowackim DM. Wiedziałam już, że BioPha ma dość dobre składy więc nie zastanawiając się długo chwyciłam za opakowanie. Od płynów micelarnych nie wymagam wiele. Mają jedynie zmywać wierzchnią warstwę makijażu i nie podrażniać oczu. Z tych wymagań w zasadzie wywiązuje się całkiem dobrze większość tego typu produktów dlatego  ich przypadku istotna jest dla mnie również cena, wydajność i pojemność.


W dziedzinie płynów micelarnych chyba wciąż prym wiedzie różowy Garnier.. tani, wydajny i działa, choć nie ukrywam, że wolałabym widzieć nieco lepszy skład. W końcu płynów micelarnych używam codziennie. A jak to prezentuje się w przypadku BioPha?

Skład (INCI): Aqua, PEG-6 Caprylic / Capric Glycerides, Glycerin, Panthenol, Sodium PCA, Xylitylglucoside, Sodium Benzoate, Anhydroxylitol, Cetrimonium Chloride, Xylitol, Chlorhexidine Digluconate, Trisodium Ethylenediamine Disuccinate, Citric Acid, Calendula Officinalis Flower Extract, Potassium Sorbate.

Gdy zobaczyłam skład zaczęły mi zgrzytać zęby. Przecież nie tak miało być! Zaczęłam szukać. W sklepach i na blogach odnajdywałam o niebo lepsze składy gdzie na drugim miejscu był aloes. Więc co jest do ...... ? Okazuje się, że woda micelarna BioPha występuje w dwóch wersjach lepszej Organic oraz gorszej Natural. Nie wiedziałam o tym wcześniej i tego nie sprawdziłam. Katastrofy oczywiście nie ma.. no alee..


Plusem z pewnością jest duże 400 ml opakowanie. Mniejsze 200 ml opakowania najczęściej mnie irytują, bo niemal co miesiąc muszę kupować nowe. Niestety nie pamiętam ile za produkt zapłaciłam, ale wersja Organic w sklepach kosztuje około 40 zł. W tym przypadku z uwagi na skład można uznać, że to wcale nie jest niska cena. Bardziej naturalne płyny micelarne jak Sylveco, Biolaven czy Polny warkocz porównując pojemność mają podobną cenę za 100 ml, a tutaj skład wypada po prostu gorzej.


Mimo wszystko płyn sam w sobie bardzo dobrze radzi sobie ze zmywaniem makijażu. Nie ma specjalnych problemów nawet z wodoodpornym tuszem czy bardzo trwałą pomadką. Nie zauważyłam również aby podrażniał skórę czy oczy.. ale jeśli podczas zmywania pomadki niewielka kropla dostanie się do ust, to dość intensywnie czuć bardzo chemiczny posmak. Nie kojarzę aby taka sytuacja spotkała mnie z innymi płynami micelarnymi. Ponadto zazwyczaj po użyciu płynu od razu przechodzę do kolejnych etapów pielęgnacji, ale gdy miałam dni bez makijażu i miałam chęć jedynie na przetarcie twarzy płynem, to poznałam ukryte właściwości tego płynu.


Jeśli zostawiałam skórę przetartą tylko płynem to okazało się, że BioPha delikatnie ją ściąga i pozostawia lepką warstwę. I tu zaczęły się schody. O ile delikatne ściągnięcie jakoś mnie specjalnie nie uwiera, to lepka warstwa doprowadza mnie do szewskiej pasji.  Co to ma być? Cała twarz mi się klei! Jeszcze bym się nie czepiała gdyby skład był naprawdę fajny.
Na szczęście to już końcówka i z całą pewnością płyn pojawi się zużyciach września. W ogólnym rozrachunku płyn wcale nie jest najgorszy o ile po nim następują kolejne kroki pielęgnacji i tak też staram się go używać. Jednak z tej perspektywy brakuje mu nawet do drogeryjnego Garniera, a to już słabo.


Absolutnie nie wykluczam tego, że wersja Organic która dostępna jest niemal w każdym sklepie gdzie występuje marka BioPha spisze się o wiele lepie. Co więcej tej wersji Natural nigdzie w sklepie nie widziałam. Być może jest to wersja specjalnie wyprodukowana dla sieci sklepów DM.. nie mam pojęcia. Mam chęć sprawdzić wersje Organic z dużo lepszym składem ale póki co moja cierpliwość się wyczerpała i mam zupełnie inne plany zakupowe, a dokładniej Polny Warkocz i ich rumiankową esencję micelarną do demakijażu, którą zachwalała sporo osób.

Miałaś może wersję Oganic?
Masz swojego ulubieńca w płynach micelarnych?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger