września 20, 2017

NOBLE HEALTH - MISIE NA ZDROWE WŁOSY. JAK ŻELKI W FORMIE MISIÓW WPŁYNEŁY NA STAN MOICH WŁOSÓW - EFEKTY PO KURACJI


Na efekty suplementów często trzeba trochę poczekać. W przypadku włosów realne efekty najczęściej zobaczymy po dwóch lub trzech miesiącach po zakończonej kuracji. Samo oczekiwanie może być stresujące, a najgorsze co możemy zrobić to codziennie sprawdzać efekty lub oczekiwać, że po kilku pierwszych dniach nastąpi poprawa. Stres nigdy nie jest dobrym doradcą, a jego wpływ na nasze zdrowie jest ogromny. W moim przypadku objawem jest miejscowe wypadanie włosów i z każdym rokiem widzę, że coraz mniejszy impuls jest do tego potrzebny. Taka sytuacja miała miejsce gdzieś na początku czerwca, a pod koniec już zaczęła tworzyć się na mojej czuprynie plama. W takich sytuacjach w moim przypadku ważny jest czas. Im szybciej sięgnę po suplementację tym mniejszy obszar zostanie objęty "ogołoceniem". Jednak po suplementy warto sięgać także gdy do czynienia mamy z ogólnym nadmiernym wypadaniem włosów.


Jednak suplementy to nie zabawa. Ja osobiście traktuję je bardziej jak leki niż witaminy. Stosuję jedynie w skrajnych przypadkach. Warto sobie zdawać sprawę z tego, że witaminy również można przedawkować i potrafi to być niebezpieczne dla naszego zdrowia. Jakieś 10 lat temu taka sytuacja mnie dopadła. Przedawkowałam.. uwaga.. soczki na bazie marchewki! Czyli tak naprawdę beta-karoten. Efekty? Początkowo zdarzały się krwotoki z nosa, a z czasem dopadały mnie kilka razy dziennie! Potrafiłam obudzić się z zakrwawioną poduszką.. nie żadna kropelka na poszewce tylko wielka plama! 

Warto zatem przed rozpoczęciem suplementacji zrobić badania krwi. 

Na suplement Misie na zdrowe włosy natrafiłam w momencie gdy miałam zamiar rozpocząć kurację sprawdzającym się u mnie suplementem Gelacet Plus. Forma żelków bardzo mnie zaintrygowała.. w końcu w każdym z nas kryje się dziecko 😉 Jednak ważniejsze było dla mnie to co te misie w sobie kryją. 

Oto jak przedstawiają się składniki odżywcze w porównaniu do Gelacetu Plus:


W przypadku włosów najistotniejszy wpływ ma biotyna (witamina B7). Teoretycznie im więcej biotyny w suplemencie tym lepiej. W obu przypadkach RWS, czyli Referencyjna Wartość Spożywcza została przekroczona. Jednak w przypadku Misiów na włosy niemal dwukrotnie w porównaniu do Gelacetu Plus i pięciokrotnie (!) w przypadku zalecanej dziennej dawki spożycia. To naprawdę dużo! Jednak nie odnotowano żadnych skutków ubocznych jeśli chodzi o nadmiar biotyny w organizmie.

Biotyna to tzw. witamina młodości, która syntezowana jest poprzez bakterie jelitowe. Jest skutecznym środkiem stymulującym przyrost włosów, a jej niedobór może być przyczyną wypadania, a także łysienia. Ponadto biotyna normalizuje tłuszczową przemianę materii, co zapobiega nadmiernemu łojotokowi oraz łupieżowi. To podstawowy składnik na jaki powinnaś zwrócić uwagę podczas wybory suplementu w ramach wzmocnienia włosów.

Warto jednak zwrócić uwagę na to jakie jeszcze składniki występują w suplementach zanim się na nie zdecydujemy. Przykładowo:

Selen odpowiada za prawidłowe funkcjonowanie tarczycy, zwiększa odporność organizmu ale ma dwa oblicza. Uzupełnienie jego braków w organizmie może uchronić przed rakiem, ale jego nadmierna podaż może zwiększyć zagrożenie pojawienia się nowotworu. 

Zatem suplementy wybierajmy na podstawie składu, a nie opakowania.


Właśnie skład Misiów był impulsem do ich zakupu. Byłam w każdym Rossmannie i odwiedziłam kilka aptek. Niestety wszyscy patrzyli na mnie jak na opętaną. Suplement diety w formie żelków.. to tego misiów? Serio? Problem w tym, że tego suplementu nigdzie nie było stacjonarnie ale w sklepie internetowym Rossmann były i to w cenie promocyjnej. Zamówiłam jedno opakowanie z dostawą (gratis) do wybranej drogerii i jeszcze tego samego dnia po odbiorze przystąpiłam do suplementacji.

I to był dramat. Miśki były okropne w smaku. Miałam wrażenie, że jem plastik. To uczucie towarzyszyło mi na szczęście przez kilka pierwszych dni i z każdym kolejnym było już tylko lepiej. Nie są to misie Haribo nie ma co do tego złudzeń.. ale nie są też jakieś straszne. Jeśli przeżyłaś kiedyś branie leków na przeziębienie w formie proszku rozpuszczanego w ciepłej wodzie to.. miśki są smaczniejsze.. przetrwasz i to.

Istotną informacją ze strony producenta jest to, że żelki należy przed połknięciem bardzo dokładnie pogryźć. Dzięki temu nasz organizm dużo lepiej wchłonie i przyswoi substancje odżywcze.


Od producenta: 
Misie na zdrowe włosy zawierają kompleks witamin i składników mineralnych. Nie lubisz łykać tabletek ani kapsułek? Wybierz żelki!
  • Biotyna, cynk, selen pomagają zachować zdrowe włosy.
  • Miedź pomaga w utrzymaniu prawidłowej pigmentacji włosów. Korzystanie wpływa na kolor i blask włosów
  • Niacyna, witamina A pomaga zachować zdrową skórę
  • Witamina E, mangan pomagają w ochronie komórek przed stresem oksydacyjnym
Żelki nie zawierają: gluten ani laktozy i są pełen miłości do włosów 😂

W opakowaniu znajdziemy około 60 misiów na włosy

Zalecany sposób stosowania:
2 żelki dziennie. Przed połknięciem dokładnie pogryź. Nie należy przekraczać porcji zalecanej do spożycia w ciągu dnia. Suplement diety nie mogą być stosowane jako substytut zróżnicowanej diety. Dzienna porcja dostarcza składniki w ilości zapewniającej deklarowane korzyści dla zdrowia.

Skład: syrop glukozowy, cukier, woda, żelatyna, zestaw witamin i składników mineralnych (octan DL alfa tokoferylu, siarczan cynku, amid kwasu nikotynowego, D-pantotenian wapnia, octan retinylu, cyjanokobalamina, siarczan magnezu, selenian (VI) sodu, chlorowodorek pirydoksyny, siarczan miedzi (II), monoazotan tiaminy, kwas pteroilomonoglutaminowy, D-biotyna), regularor kwasowości, kwas cytrynowy, stabilizator, sorbitol, substancja glazurująca, wosk czarnauba, barwnik, beta-karoten, naturalny aromat pomarańczowy.


Przejdźmy jednak do konkretów, czyli efektów.

Suplementacje rozpoczęłam 12 lipca 2017, zakończenie po 30 dniach powinno przypadać na 10 sierpnia ale z racji tego, że w tych sprawach jestem chodzącą sklerotyczną zajęło mi to niemal do końca sierpnia. Zatem recenzja pojawia się dość szybko, bo minął zaledwie lekko ponad miesiąc od zakończenia kuracji.. ale skoro są widoczne efekty to nie widzę powodów aby to odwlekać, tym bardziej, że o suplement dostaję sporo pytań 😉

Punktem wyjściowym czy też zapalnym było pojawiające się ognisko łysienia. Pojawiło się niemal dokładnie w tym samym miejscu co kiedyś. Nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać, bo wypadały mi włosy które wcześniej już wypadły, a na ich miejsce pojawiły się siwe, która wcale tak do końca mnie nie cieszyły.

Zdjęcie z początku kuracji

Miałam cichą nadzieję, że zwiększona dawka biotyny wspomoże cebulki na tyle aby produkowały więcej melaniny, czyli naturalnego koloru włosów. To po części się udało. W miejscu gdzie wypadły włosy z barwnikiem zaczęły pojawiać się nowe również zabarwione. Jednak te które były siwe to na ich miejsce odrosły również siwe. Taki stan rzeczy osobiście uważam za sukces.

Zdjęcie w trakcie kuracji - pierwsze baby hair

Zdjęcie po niecałym miesiącu od zakończenia kuracji

Zdjęcie po niecałym miesiącu od zakończenia kuracji - antenki ale HBO wciąż nie odbieram


Ostatecznie kurację uważam za zakończoną sukcesem. Łysa plamka zarosła i to był główny cel. Jednak baby hair pojawiły się na całej głowie. Jest tego naprawdę sporo i dość trudno tu ujarzmić ale z drugiej strony taka aureola wokół głowy to charakteryzuje anioły 😇 więc dumnie prężę ją na wietrze !

Muszę jednak przyznać, że miałam obawy co do tego czy kuracja faktycznie na mnie działa. Ciągłe chodzenie do lustra i sprawdzanie czy coś wykiełkowało podnosi poziom stresu co przyczynia się do wypadania włosów.. błędne koło. Jednak myjąc włosy co drugi dzień siłą rzeczy widziałam jak dużo włosów pozostaje w brodziku i jaki ogrom pozostaje na szczotce. Tłumaczyłam sobie, że mam długie włosy do tego grube i ich ilość jest złudnie duża. Myliłam się. Jeszcze pod koniec sierpnia dość mocno cierpiałam z powodu nasilonego wypadania włosów. Nie mam pewności czy był to efekt uboczny stosowanego suplementu ale nie wykluczam tego. Możliwe, że suplement pobudzał do wzrostu nowe włosy kosztem tych najstarszych. Po miesiącu od zakończenia kuracji poziom wypadania wrócił do normy.


Żałuję jedynie, że nie pomyślałam o tym aby sprawdzić przed suplementacją długość włosów oraz ich gęstość. Jednak na podstawie poprzednich pomiarów, obecne bardzo mnie zaskoczyły. Pomiędzy jednym, a drugim pomiarem miałam wizytę u fryzjera gdzie włosy były podcinane. W związku z czym nie jestem w stanie określić jaka długość od rozpoczęcia kuracji mi przybyła. Z resztą to nie jest dla mnie szczególnie istotne. Zaskoczeniem jest gęstość włosów, która w ciągu 5 miesięcy zwiększyła się o 1,5 cm. To naprawdę bardzo dobry wynik, bo w tej kwestii łatwiej jest stracić niż później nadrobić. Za to akurat obwiniam poprzedni suplement, który towarzyszył mi na przełomie stycznia i lutego, czyli Gelacet Plus. Dlaczego? Bo niemożliwością jest aby włosy po Misiach zdążyły urosnąć na tyle abym mogła je złapać w kucyk.

Poniżej wyniki pomiarów które robiłam na przestrzeni tego roku.

Pomiar z 24 stycznia 2017
Długość: 45cm
Objętość: 8,5cm

Pomiar z 22 kwietnia 2017            
Długość włosów 50,5 cm
Objętość: 9,0 cm

Pomiar z 17 września 2017
Długość włosów: 50 cm
Objętość:  10,5 cm

Spodziewałam się raczej, że wynik pójdzie dokładnie w drugą stronę. Cóż.. zostało mi ten fakt zaakceptować i przyjmuję to na klatę 😂


Nie da się ukryć, że misie dobrze zadziałały na moje włosy. Wypadanie zostało ograniczone, włosy się zagęściły choć uważam, że to zasługa poprzedniej kuracji. Najważniejsze dla mnie było zatrzymanie i zagęszczenie łysiejącej plamy.. i to się udało. Nie mogę produktu ocenić źle bo zadziałam alee.. jako chodząca sklerotyczka trudno było mi przez 30 dni rano i wieczorem sięgać po misie. Zapominałam. Z tego też względu bardziej odpowiadał mi Gelacet, który należy brać przez 21 dni raz dziennie, a jego efekty również mnie zadowalają choć odnoszę wrażenie, że przychodzą nieco później. 


Do którego suplementu wrócę ponownie? 

Na chwilę obecną w zanadrzu mam jeszcze Gelacet Plus. Jednak z uwagi na wysoką zawartość selenu w składzie jego częste stosowanie może być poniekąd ryzykowane. Pod tym względem Misie wypadają całkiem przyjaźnie. Dodatkowo podsumowując moje przyłożenie się do ich gryzienia mogę uznać, że pomogły mi nawet w zmniejszonej dawce. Ich stosowanie zajęło mi niemal 50 dni zamiast 30, a efekty również są widoczne. 


Co po kuracji?

Jeśli już uzupełniłaś niedobory witamin to warto zadbać o to aby utrzymać ich poziom. Jak już wspominałam bazowym składnikiem jest tu biotyna ale gdzie ją znaleźć?

Najwięcej znajdziemy ją w mięsie:
  • wątrobie (100-200 mikrogram / 100 gram - czyli od 200-400% dziennego zapotrzebowania)
  • nerkach (wieprzowinie, wołowinie, drobiu) (5-10 mikrogram/100 gram - czyli  10 - 20 % dziennego zapotrzebowania)
ale także w:
  • nasionach soi (65 mikrogram / 100gram - czyli 75% dziennego zapotrzebowania)
  • orzechach (30 mikrogram / 100 gram - czyli 50% dziennego zapotrzebowania)
  • w żółtku jaj
  • mleku
  • serze
  • otrębach
  • w rybach (sardynkach, łososiu)
  • drożdżach
  • ciemnym ryżu
  • warzywach takich jak: kukurydza, kalafior, groch, pomidor, szpinak, marchew, buraki cebula
  • oleju rzepakowym i słonecznikowym
  • owocach takich jak: banan, melon, grejpfrut, arbuz, winogrona, brzoskwinia

Jednak gotowanie, a także promieniowanie UV powoduje częściowy lub całkowity rozkład biotyny. 


UWAGA! Nie sięgaj po suplementy gdy nie cierpisz z powodu wzmożonego wypadania włosów. Nie stosuj ich regularnie, zachowuj odstępu czasowe kilkumiesięczne. Pamiętaj, że jeśli masz z natury rzadkie włosy to raczej suplementy tego nie zmienią. Uważaj na siebie! W końcu nawet witaminy też można przedawkować!


Misie na włosy obecnie znajdziesz stacjonarnie w drogeriach Rossmann.

Widziałaś już te misie? Stosowałaś?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger