Gdy tylko balsam w formie sprayu pojawił się w ofercie marki Biolove wiedziałam, że w końcu do mnie trafi! Największy dylemat towarzyszył mi przy wyborze zapachu.. malina czy kokos? W okresie letnim miałam już kilka produktów otwartych i wiedziałam, że nijak nie wcisnę między nie dodatkowego balsamu, ale na okres jesienny.. owszem. Ostatecznie padło na wersję kokosową, bo idealnie wpisuje się w moje upodobanie do ciepłych zapachów w okresie jesienno-zimowym.
Tylko coś z tym moim balsamem jest nie tak.. i wciąż żyłabym w błogiej nieświadomości gdyby nie Anula z bloga Co kręci Anulę! Zapytała czy nie miałabym ochoty na balsam w sprayu, bo jej coś nie idzie.. męczy się. Jasne! Tym bardziej, że zrobiło się u mnie nieco luźniej. Balsam przyszedł.. i zdecydowanie różnił się od mojego!
Mój balsam z terminem ważności do marca 2018 był o wiele bardziej żółty, a zapach.. wody z cukrem?
Balsam od Anuli z terminem do końca listopada tego roku.. biały z zapachem kokosa. Kupiłam przeterminowany? Źle przechowywałam i się zepsuł? Co jest?! Nie będę już tego rozstrzygać bo to bez sensu. W ruch poszedł balsam od Anuli, a swojej wersji zwyczajnie się brzydzę i boję. W związku z czym doczekał się dziewiczej śmierci.
Od początku podejrzewałam, że balsam może mieć lekką konsystencję ale i tak byłam zaskoczona. Jest bardzo leciutki, rozprowadza się jak woda.. czy może raczej jak żel aloesowy. Wchłania się ekspresowo choć nie do kóńca. Gdy aplikuje go na łydki i przechodzę do ud to łydki już mam niemal suche. Prawdziwe Pendolino! Skoro tak.. to oczekiwałam również, że produkt będzie się całkowicie wchłaniać pozostawiając skórę jedwabiście gładką. Niestety.. po jego użyciu czuje na skórze lekką warstewkę. Niby komfortowa, niby się nie klei, niby wszystko dobrze ale mnie wkurza. Może latem nie zwróciłabym na to najmniejszej uwagi.. ale na jesieni coś mnie tu irytuje.. albo głupia baba się uczepiła i zdania zmienić nie chce.. starość? 😲 Niby się wchłania.. ale się nie wchłania.. czy ktoś pojmuje o co mi chodzi?
Skład (INCI): Aqua, Glycine Soja Oil, Cocos Nucifera (Coconut) Oil,
Glycerin, Panthenol, Tocopheryl Acetate, Cetearyl Alcohol, Glyceryl
Stearate, Parfum, Benzyl Alcohol, Stearic Acid, Sodium Lauroyl
Glutamate, Dehydroacetic Acid.
Co zatem oferuje nam producent z ciekawszych rzeczy:
- olej sojowy - emolient tłusty, tworzy ochronny filtr, wygładza, zmiękcz i natłuszcza. Dostarcza witaminę E, cennego przeciwutleniacza, zapobiega starzeniu skóry i zmarszczkom, uelastycznia i przyśpiesza regenerację zniszczonej skory.
- olej kokosowy - emolient tłusty, tworzy na powierzchni skóry odżywczą, silnie natłuszczającą, nabłyszczającą i zmiękczającą powłokę, która chroni skórę przez odparowaniem wilgoci i czynnikami zewnętrznymi, wiatrem, klimatyzacją.
- gliceryna - silnie hydofilowa i higroskopijna substancja nawilżająca. ma zdolność przenikania przez warstwę rogową naskórka, pełni rolę promotora, pomaga substancjom aktywnym przedostać się w głąb skory, zarazem jest humektantem i delikatnym konserwantem. Łagodzi podrażnienia, przyśpiesza regenerację uszkodzonej skóry, wygładza zmarszczki, zmiękcza naskórek.
- pantenol - niezastąpiony w preparatach przyśpieszających gojenie, łagodzących podrażnienia, poparzenia i alergie, nawilżających, kojących, w kosmetykach po opalaniu, do szorstkiej i problematycznej skóry. Dobrze wpływa na włosy, pogrubia je, nawilża, wzmacnia, nabłyszcza i wygładza.
- witamina E - ma właściwości konserwujące ale również opóźnia proces utleniana substancji. wykazuje niezwykłe działanie dla skóry, przeciwzmarszczkowe, silnie antyoksydacyjne, odżywcze, wzmacniające i ochronne. Poprawia także nawilżenie skóry.
pozostałe składniki mają za zadanie tworzyć konsystencję, wpływać na aplikację i przedłużać żywotność kosmetyku.
Poczepiam się jeszcze bardziej, bo dobrze mi idzie. Aplikacja.. aplikacja na ciało prosto z atomizer jest śmiechu warta. Tworzy się piękne kółeczko z suchą dziurą w środku. Aplikacja z przeciętnej odległości nie ma sensu, bo na skórze pozostaną dwa paski, a resztą poczęstujemy ścianę. Dlatego od początku aplikuję balsam bezpośrednio na dłoń, rozcieram w obu dłoniach i rozsmarowuję na skórze. Tylko w taki razie po co ten spray? Jednak nie mogę wykluczyć tego, że ta wada pojedynczego egzemplarza.
Również zapach poniekąd mnie zawiódł. Generalnie nie jestem wielką fanką kokosowych zapachów, bo dość często są one niezwykle sztuczne, mdłe lub przesłodzone. Ten zapach jest zupełnie bezosobowy. W opakowaniu jest najlepiej wyczuwalny ale nie czuję się nim poruszona.. za to na skórze równie dobrze mogłabym wąchać wodę. Być może dla bardziej czułych nosów będzie to plus ale ja w chłodnym okresie lubię gdy moja skóra pachnie nieco bardziej intensywnie.
Pozwoliłam sobie przeprowadzić również mały test. Po kąpieli zaznaczyłam ołówkiem poziom zużycia balsamu, przeszłam do aplikacji na całe ciało i ponownie oznaczyłam zużycie. Nie wiem jak Ty się na to zapatrujesz ale ja byłam zaskoczona ilością zużycia.. dla mnie to dużo. Z łatwością policzyłam, że produkt sięgnie dna jeszcze przed końcem listopada i miałam rację.
Zabawne jest to, że nie mogę jednoznacznie powiedzieć, że ten produkt nie sprawdziłby się u mnie w okresie letnim. Bardzo lekkie nawilżenie, brak nachalnego zapachu, bardzo subtelna powłoczka która nie jest tłusta i lepiące brzmi jak idealny produkt na wysokie temperatury. Za to obecnie jest to produkt, który mnie męczy i mam go serdecznie dość. Być może w przyszłości rozważę powrót ale jeśli już to wyłącznie do wersji malinowej, bo o niej czytałam bardziej pochlebne opinie.
Zapraszam na blog ME AND MY PASSIONS, gdzie znajdziesz recenzję:
Malinowy duet od Biolove - balsam i żel pod prysznic.
Malinowy duet od Biolove - balsam i żel pod prysznic.
Znasz spraye do ciała Biolove ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz