Wiedziałaś, że maseczki do twarzy są jednym z najstarszych kosmetyków na świecie? Aż dziwię się sobie, że jeszcze rok temu sięgałam po nie wyłącznie okazyjnie. Aktualnie maseczki wręcz kolekcjonuję! (Dzięki Monia!) Dzięki nim tempo życia zwalnia, przynoszą mi spokój, ukojenie a do tego dbają o moją skórę. To taka chwila wyłącznie dla mnie.. co nie oznacza, że ślepo biegnę za obietnicami producentów. Już niejednokrotnie maseczki zrobiły mojej skórze więcej krzywdy niż pożytku dlatego oceniam je zawsze surowo.. nie ma pitu pitu.. albo działa albo wynocha.
Marka CHIC CHIQ zwróciła moja uwagę na Instagramie. Zachwyciły mnie piękne bambusowe opakowania.. aż trudno oderwać od nich wzrok, a na żywo prezentują się jeszcze lepiej.. o ile to w ogóle możliwe. Zaciekawiona weszłam na stronę producenta CHIC CHIQ.. i ponownie przepadłam. Podejście do pielęgnacji, ajurwed, slow beauty, składy.. i cała miłość wpakowana w te cudne pojemniczki. Przecież to wszystko nie może być tanim chwytem marketingowym! Może? Zamówiłam w pierwszej kolejności trzy mini maseczki w formie saszetek.. a kilka dni później pełnowymiarową maseczkę de la Mer oraz dwie kolejne miniaturki.
Ajurweda to najstarszy na świecie system medyczny i filozoficzny, wywodzący się ze starożytnych Indii. To medyczno-metafizyczna życiowa wiedza o uzdrawianiu, podstawa wszelkiej sztuki leczenia. Jej podstawą jest dążenie człowieka do pełnej równowagi na poziomie ciała, ducha i umysłu. Jednak nie chodzi wyłącznie o równowagę wewnętrzną ale i o pełną harmonię z naturą. Mimo, że Ajurweda ma przeszło pięć tysięcy lat, to można ją nazwać filozofią przyszłości. Szczególne odrodzenie coraz bardziej zauważyć można w dziedzinie obecnej pielęgnacji.
Natomiast filozofia slow zapewne kojarzy Ci się z pojęciem slow food, slow fashon czy slow life. Slow to skrót: S od sustainable, czyli zrównoważony, L od local, czyli lokalny, O od organic, czyli organiczny, W od whole czyli nieprzetworzony. Chyba zupełnie nieświadomie zaczęłam wchodzić w filozofię slow, bo moje każde kolejne zakupy pielęgnacyjne są bardziej świadome. Zwracam uwagę na składy i szukam składników naturalnych. Dążę do kosmetycznego minimalizmu choć jak się okazuje to akurat wychodzi mi najgorzej.. ale z czasem się uda.
Ale wróćmy do produktu!
Od producenta:
Nawilżająca i odżywcza maseczka z algami Spirulina i trawą cytrynową, która orzeźwi zmęczoną skórę.
Wykorzystaj nawilżającą i odżywczą moc morza z maseczką de la Mer. Orzeźwiająca i przeciwstarzeniowa maseczka dostarcza skórze dodatkowego odżywienia i nawodnienia, które zmęczonej cerze są bardzo potrzebne.
Maseczka de la Mer zawiera algi Spirulina bogatą w witaminę A i C - mocne antyoksydanty opóźniające proces starzenia się skóry. Przeciwzapalne właściwości werbeny pomagają w szybszym leczeniu się ran i infekcji sprawiając, że skóra wygląda świeżo. Jęczmień pomaga zachować elastyczność skóry sprawiając, że staje się gładka i mocna.
Sposób użycia: Wymieszaj 2 do 3 łyżeczek proszku z ciepłą wodą do uzyskania gęstej konsystencji, rozprowadź równomiernie na oczyszczoną twarz. Zostaw na około 15 minut. Delikatnie zroluj, a pozostałość zmyj wodą. Używaj 3 razy w tygodniu.
Na początku zachwycałam się opakowaniem pełnowymiarowych maseczek CHIC CHIQ.. i już chyba zawsze będę. Choć mogą wyglądać na masywne to w rzeczywistości są bardzo lekkie.. lżejsze od mojego telefonu. Naprawdę brak mi słów aby opisać te opakowania.. są po prostu wyjątkowe i okrutnie cieszą moje oczy. To absolutnie piękne opakowania na prezent i to nawet dla bardzo wymagającej z zrzędliwej osoby.
A co w środku? Lekko zielonkawy proszek. Bardzo delikatny i drobno zmielony o subtelnym zapachu werbeny. Z reguły "proszkowe" maseczki pachną dla mnie głównie pudrowo i dość ciężko jest wyczuć coś więcej ale w tym przypadku jest inaczej. Nie jest to intensywny zapach ale zdecydowanie wyczuwalny i to już w takiej formie.
Po zmieszaniu proszku z ciepłą wodą powstaje niejednolita shrekowa papka, która pachnie obłędnie. To połączenie werbeny, trawy cytrynowej z zielonym jabłuszkiem. Nawet pisząc o tym czuję ten zapach, a mój buziak sam szczerzy zęby. Maseczka najbardziej intensywnie pachnie podczas rozrabiania, gdy zaczyna tężeć zapach łagodnieje ale wciąż jest wyczuwalny. Takie zapachowe towarzystwo w trakcie rytuału pielęgnacyjnego bardzo mi odpowiada. Nie tylko dbam o cerę ale także o dobry nastrój.. bo jak tu nie mieć dobrego nastroju przy tak soczystym i radosnym aromacie.
Już nieraz Ci marudziłam, że nie jestem do końca fanką maseczek na bazie alg. Mimo, że co jakiś czas dawałam im szansę to zawsze kończyło się tak samo. Maski algowe tężeją, zastygając na obrysie na suche wióra.. i to dotyczy wszystkich. Z niektórymi maskami miałam uczucie, że moja skóra pod zastygniętą warstwą zaczyna się pocić i dusić. Wyjątkowo irytujące doświadczenie.. choć jak najbardziej do przeżycia w imię wyższego dobra. Jednak zasychanie obrzeży takich masek to coś co doprowadza mnie do szału. Zdarzało się, że te suche strupy nie pozwalały mi funkcjonować, myśleć, oddychać (bo w nerwach się zapowietrzałam ze złości) ani podrapać. Jednak najgorsze objawiało się po zdjęciu takiej maski.. zaczerwienie. Czerwona gruba pręga w okół twarzy i oczu.. panda w najgorszym możliwym znaczeniu tego słowa.. a raczej idealny strój na Halloween. Naprawdę kombinowałam na wiele sposobów. Nakładałam jak najgrubszą warstwę na obrzeżu.. nie pomogło. Dodawałam olejki.. nie pomogło. Smarowałam skórę olejkami, masłami, kremami i co mi w ręce wpadło.. nie pomogło. Zaczęłam już rozważać nałożenie maseczki materiałowej, a dopiero na nią warstwy maski algowej. Na tych rozważeniach się jednak skończyło ponieważ CHIC CHIQ tego nie robi! Żadnej z tych rzeczy! Skóra pod maseczką CHIC CHIQ nie dusi się, nie poci, a pomimo tego, że zastyga i obrzeża jej potrafią całkowicie być suche to po ich zmyciu nie mam najmniejszego śladu zaczerwienienia, zaróżowienie, podrażnienia! Szczerze.. wzruszyłam się, bo to jak odnalezienie niemożliwego. To jak święty Gral wśród maseczek algowych.. coś co jest wręcz nietypowe, wyjątkowe i ja to w końcu odnalazłam.
Żadnej z testowanych maseczek CHIC CHIQ ani razu nie rozrabiałam z czymś innym niż zwykła ciepła woda kranowa. W przypadku innych masek algowych zawsze kombinowałam z hydrolatami, olejami, serami, kwasem hialuronowym itd. ale w tym przypadku nie czuję takiej potrzeby. Maseczka działa i to w swojej najbardziej podstawowej formie. Brak przymusu do jakichkolwiek kombinacji jest na ogromny plus, bo: po pierwsze nie zawsze mi się chce, po drugie co to za maseczka której jakiekolwiek efekty zauważam dopiero po jej stuningowaniu? Maseczka ma służyć mi, czy ja jej? De la Mer broni się sama i to w dodatku z tak fatalną wodą kranową, jaką posiadam w swoim mieście.
Nie mam najmniejszego problemu z rozrobieniem maseczki ani z jej zdejmowaniem. Jedynie suche partie wymagają delikatnego zwilżenia ale po chwili same odchodzą od skóry bez najmniejszego problemu czy podrażnienia skóry.
Nie wiem czy to się kiedyś zmieni ale za każdym razem jestem mile zaskoczona efektami. Skóra po zaledwie 15 minutach trzymania maseczki jest rozjaśniona, przyjemnie gładka, odżywiona, ujędrniona, wszelkie zmiany uspokojone.. po prostu stoję wryta w lustro i miziam się po twarzy. Uwielbiam ten efekt, bo dzięki niemu bardziej lubię swoją skórę choć do ideału wciąż jej daleko. Jednak maseczka CHIC CHIQ daje mi nadzieję na to, że z czasem może być tylko lepiej.
Skład (INCI): Solum Diatomeae, Algin, Calcium Sulfate, Tetrasodium Pyrophosphate, Trisodium Phosphate, Diatomaceous Earth, Inula, Plantago Lanceolata, Opuntia Ficus Indica, Urtica Dioica, Hordeum Vulgare, Spirulina Platensis Powder, Chlorella Vulgare, Verbena Officinalis, Cymbopogon Citratus, Trehalose, Ascorbic Acid.
- Solum Diatomeae (ditlenek krzemu) - składnik pochodzenia naturalnego, wpływa na konsystencję produktu, może pełnić funkcję zagęstnika bądź działać przeciwzbrylająco.
- Algin (alginian sodu) - substancja roślinna, składnik wiążący wilgoć w naskórku i substancje kosmetyczne, higroskopijny. Stosowany m.in. w maseczkach do twarzy
- Calcium Sulfate (siarczan wapnia) - składnik dodający formułom kosmetycznym objętości (spulchnia), chroni kosmetyk przed zepsuciem minimalizując przepuszczalność światła.
- Tetrasodium Pyrophosphate - składnik zagęszczający konsystencję, regulujący pH kosmetyków, zapobiega zbryleniu.
- Trisodium Phosphate - składnik podnoszący pH kosmetyków
- Diatomaceous Earth (ziemia okrzemowa) - ma wysoką zawartość krzemu niezbędnego do utrzymania skóry w dobrej kondycji i wyrównania jej kolorytu. Posiada właściwości oczyszczające, dotleniające, delikatnie peelingujące, regenerujące, matujące oraz pobudza naturalną produkcję kolagenu
- Inula (oman) - roślina posiadająca działanie antybakteryjne, przeciwzapalnie, gojące, antyseptycznie i przeciwobrzękowe.
- Plantago Lanceolata (babka lancetowata) - posiada szerokie zastosowanie w kosmetyce, łagodzi podrażnienia, działa przeciwzapalnie i dezynfekująco, redukuje nadpotliwość, delikatnie oczyszcza, zapobiega zmianom zapalnym, działa ściągająco, oczyszcza i zwęża rozszerzone pory, uelastycznia skórę i wzmacnia naczynia krwionośne.
- Opuntia Ficus Indica (opuncja figowa) - posiada ogromne właściwości regeneracyjne, odżywcze i kojące. Poprawia napięcie skóry, koloryt i nawilżenie skóry. Opuncja figowa posiada 13 innych pierwiastków śladowych nie spotykanych dotąd w żadnej innej roślinie.
- Urtica Dioica (pokrzywa zwyczajna) zawiera bogaty zestaw biologicznie aktywnych substancji, który stymuluje węglowodanową i białkową przemianę, zwiększa napięcie ścianek naczyń krwionośnych, wzmaga likwidację podrażnień.
- Hordeum Vulgare (jęczmień zwyczajny) działa odżywczom antyoksydacyjnie, wygładza, rozjaśnia, ujędrnia suchą, zwiotczałą skórę. Wpływa na jędrność i elastyczność skóry, wzmacnia ścianki naczyń krwionośnych, rozjasnia skórę i spłyca zmarszczki. Doskonale nawilża, spowalnia proces starzenia się skóry, dostarcza naturalnych witamin i mikroelementów, wzmacnia odporność immulogiczną skóry.
- Spirulina Platensis Powder (spirulina), to silnie nawilżająca i przeciwstarzeniowa alga. Odżywi i ujędrnia skórę, poprawia wygląd i koloryt, reguluje czynność gruczołów łojowych oraz przynosi ukojenie popękanej i łuszczącej się skórze.
- Chlorella Vulgaris (chlorella zwyczajna), działa silnie nawilżająco i ochronnie, wiąże wodę, rewitalizuje, odżywia, regeneruje, napina, ujedrnia i stymuluje skórę. Jest silnym antyoksydantem.
- Verbena Officinalis (werbena pospolita), działa zmiękczająco i ściągająco, przeciwbakteryjnie oraz przeciwzapalnie, Przyśpiesza regenerację skóry. Ponadto nawilża i pełni funkcję antyoksydantu.
- Cymbopogon Citratus (trawa cytrynowa), działa regulująco na wydzielanie sebum, antybakteryjnie, przeciwgrzybiczo i przeciwzapalnie. Ma ponadto działanie pobudzające, odświeżające i oczyszczające.
- Trehalose - nawadniający antyoksydant na bazie cukru ma działanie rozjaśniające przebarwienia, mające podłoże hormonalne, posłoneczne, pozapalne i polekowe. Łagodzi stany zapalne, redukuje zaczerwienienia i jest ogromnym sprzymierzeńcem w leczeniu trądziku różowatego.
- Ascorbic Acid (witamina C), bierze udział w syntezie kolagenu, kwasu hialuronowego, elastyny oraz wszelkich białek w organizmie. Odpowiada za młodość skóry, jest jednym z najsilniejszych antyoksydantów.
Mam pewne wątpliwości czy przeczytałaś skład.. ale chcę zwrócić Twoją uwagę na jedno. W składzie nie znajdziesz naturalnych ekstraktów, olei, maseł itp. tu znajdują się przede wszystkim suszone i sproszkowane na pył rośliny. Trawa cytrynowa, werbena pospolita, chlorella zwyczajna, jęczmień, pokrzywa, opuncja figowa, babka lancetowata itd. To naprawdę niezwykłe i w dodatku bardzo cenne substancje w czystej postaci.
Porozmawiajmy teraz o wartości.. w formie monologu, czyli ja pisać, Ty czytać 😅
81 zł (bez grosza) za 100 ml pojemności.. i już słyszę, że to dużo 😂 Jednak jeśli taką maseczkę zużyjesz na dwa razy to się z Tobą zgodzę. W sklepie CHIC CHIQ jest możliwość zakupu mini maseczek w formie saszetek. Jedna saszetka o pojemności 8 gram bez problemu wystarczy na dwa użycia. W związku z czym łatwo przeliczyć, że pełnowymiarowe opakowanie posłuży nam na 25 użyć, co daje cenę 3,24 zł za jedną maseczkę! Nawet jeśli będziesz szaleć i całe opakowanie wystarczy Ci na 15 użyć to cena 5,40 zł za jedno użycie wciąż jest bardzo dobrą ceną z tego względu, że jest to zwyczajnie świetny produkt!
Pokochałam CHIC CHIQ za świetną jakość w stosunku do ceny, za wymierne efekty, naturalne składy z bogactwem prawdziwych roślin, cudowny zapach, genialne opakowania, komfort noszenia i zdejmowania. Już w tej chwili wiem, że do maseczki de la Mer wrócę, gdy tylko zacznie dobijać dna. A co z pozostałymi miniaturkami?
Wraz z pełnowymiarową maseczką de la Mer zamówiłam saszetki la Noce oraz a la Rose.
Maseczka la Noce to Indyjska maseczka ślubna. Czyli coś idealnego przed wielkim wyjściem. W składzie znajdziemy korzeń ostryżu plamistego czyli białą kurkumę, ciecierzycę, mango nagietek lekarski, kwiat akacji,opuncje figową, rokitnik zwyczajny, miód itd. Maseczka ma piękny intensywnie żółty kolor, a najsilniej wyczuwam w niej zapach słodkiego miodu z ziołową nutą. To chyba najbardziej intensywny zapach ze wszystkich maseczek CHIC CHIQ.. ale wciąż bardzo przyjemny. La Noce polecana jest dla każdego typu cery, w szczególności dla cery mieszanej i tłustej. Jednak nie masz się czego obawiać, bo la Noce ani trochę nie wysusza skóry. Po tej krótkiej przygodzie zauważyłam, że moja cera została wygładzona, ożywiona, koloryt jakby bardziej wyrównany.. nawet skóra pod kątem wydzielania sebum zrównoważona.. a dla panikarzy odnoście dodatku kurkumy.. nie barwi skóry na odcień małego pisklaka.
Co z wersją a la Rose? Przeznaczona głównie do cer suchych i wrażliwych.. czyli z tą suchością skóry nie do końca trafia w wymagania mojej skóry. Jednak w okresie zimowym moja skóra o wiele chętniej przyjmuje wszelkie nawilżające substancje. Ponadto już dawno upodobałam sobie hydrolaty z róży damasceńskiej i właśnie od nich rozpoczęło się moje zamiłowanie do różanych kosmetyków. Jednak bez obaw.. zapach róży w maseczce a la Rose jest bardzo subtelny i pięknie wyważony. Jeśli nawet masz uraz do tego zapachu to w tym przypadku gwarantuję, że będziesz mile zaskoczona. Maseczka oprócz pięknego różowego koloru i delikatnego zapachu róż rzeczywiście ma działanie nawilżające. Nie jest to jednak takie nawilżenie, które mogłoby obciążyć nadmiernie skórę.
Czy lubię te maseczki? To zdjęcie chyba będzie najlepszym potwierdzeniem 😀
Wersję de la Mer pokochałam.. ale najdłużej jej używam. La Noce oraz a la Rose okazały się na tyle obiecujące, że zaopatrzyłam się w pełnowymiarowe opakowania. Z pewnością dorobią się osobnych recenzji.. a ja być może z czasem będę w stanie podjąć decyzję, która z tej trójki najbardziej służy mojej cerze. Jeśli nie wiesz którą z maseczek wybrać, kieruj się przeznaczeniem poszczególnych wersji lub wybierz zestaw trzech mini wersji aby przekonać się o właściwościach wszystkich na własnej skórze!
Poznałaś już Chic Chiq?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz