lipca 21, 2021

PIYKNA FRELA Z MANUFAKTURY PRZAJA CI, CZYLI ROZŚWIETLAJĄCY KOKTAJL DLA SKÓRY O CUDOWNYM ZAPACHU BANANÓW I CYTRYNY


Rozświetlające produkty do ciała kuszą mnie co roku już na początku okresu wiosennego. W końcu muśnięte słońcem skóra plus subtelnie rozświetlenie to przepis na pięknie wyglądającą skórę. Jednak w rzeczywistości wygląda to tak, że moja opalenizna nigdy równomierna nie jest, bo leżenie plackiem na plaży nie jest dla mnie. W efekcie moja opalenizna jest przypadkowa i wynika z dłubania w ogrodzie lub z jakieś aktywności fizycznej w słońcu lub w ostateczności po prostu jest "z butelki".
Za to jeśli chodzi o produkty rozświetlenie.. albo efekt zazwyczaj jest tak subtelny, że można uznać go za zerowy albo jest tak brokatowy, że ludzi na ulicach oślepia. Z dwóch wersji wolę.. pierwszą 😅
Czy znalazłam w końcu coś sensownego? Tak!

Olejek rozświetlający manufaktury Przaja Ci to prezent od Ani z bloga Aneczka blog. Paczkę otrzymałam jeszcze w grudniu z masą wspaniałości z manufaktury Przaja Ci ale to właśnie olejek ze wszystkich produktów wywołam natychmiastowy efekt wow.. z trzech powodów:
  •  w pełni naturalny (jak wszystkie produkty)
  •  efekt rozświetlający (akurat chodził mi po głowie, bo już w grudniu myślałam o produkcie na okres letni)
  • o zapachu BANANÓW i CYTRYNY! (cóż to za mieszanka smaków?!)

 A jak przedstawia swój produkt producent?


Od producenta:

Piykno frela to cudowny olejek o obłędnym zapachu bananów i cytryn. Złota mika zawarta w olejku pięknie się mieni na ciele i rozświetla skórę. Oleje ze słodkich migdałów i olej z pestek winogron oraz wit. E pielęgnują ciałko, można stosować także na włosy.

Produkt VEGAN, wytwarzany ręcznie.

 

Zacznijmy jednak od wad, bo niestety jedną znalazłam i jest to.. etykieta. Wystarczyło, że przy użytkowaniu kapnęła na nią kropelka olejku rozświetlającego i pozostała tłusta plama. Z każdym kolejnym użytkowaniem dochodziły kolejne kropelki, aż w końcu etykieta stała się zupełnie ciemna i nieczytelna.

Kocham śliczne małe buteleczki, które wyglądają estetycznie na mojej półce.. ale Piykna frela przy reszcie wymuskanych księżniczek wygląda jak niechlujna Fiona 😂 Cóż.. nie oceniajmy po wyglądzie, bo jednak nie jedna z tych ślicznotek na półce mnie zawiodła, a Pykna frela.. nigdy!

Opakowanie w formie szklanej buteleczki z pipetą sprawdza się całkiem nieźle.. chociaż pompka byłaby bardziej wdzięczna w użytkowaniu. Jednak mając na uwadze podniesienie kosztów z uwagi na zmiany jakie byłoby trzeba wprowadzić to zdecydowanie jestem za opcją pozostawienia wszystkiego bez zmian! W końcu liczy się wnętrze.

Zapach olejku jest nietypowy, zaskakujący, radosny, świeży i jednocześnie słodki. Połączenie bananów z cytryną podbiło moje zmysły! To jak przypadkowe odkrycie ulubionego smaku lodów. Jak powiew delikatnego, chłodnego powietrza przy 35 stopniowym upale. Jak sączenie chłodnego napoju pod koronami drzew w ciepły dzień (ale bez komarów i innego kąsającego robactwa).


A co z efektem rozświetlającym? Jest, i to.. konkretny! Jednak efekt zależy od tego jaką warstwę i ile warstw zaaplikuję. Zazwyczaj aplikuję olejek na mokrą skórę. Wówczas jestem w stanie rozprowadzić subtelną warstwę, taką która zapewni mi delikatne rozświetlenie skóry ale również pielęgnację bez wyczuwalnej warstwy. Jednak kiedy chcę nieco bardziej zabłysnąć nakładam dwie warstwy.. i świecę się jak choinka. Mimo wszystko to wciąż jest dla mnie efekt w pełni akceptowalny, elegancki i śliczny. Oczywiście skóra jest nieco bardziej obciążona olejami ale podwójną dawkę funduję sobie w miejsca, które mnie nie będą irytować, czyli takie jak piszczele, ramiona, dekolt ale głównie w obrębie kości obojczyków. 
 
Po aplikacji Piyknej frelii na skórę, resztki które pozostały na dłoniach wcieram w kosmyki włosów. Nie obciąża to moich włosów, za to nadaje blasku i sprawia, że nieco bardziej otula mnie radosny aromat.
 

Skład Piyknej jest naturalny i prosty. Z uwagi na zawarte oleje i drobinki efekt jest taki, że całość "złota" osadza się na dnie. Przed użyciem musimy wstrząsnąć buteleczką.

Skład (INCI): Vitis Vinifera Oil (olej z pestek winogron), Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej ze słodkich migdałów), Tocopheryl Acetate (witamina E), Mica CI 77019, CI 77499 (złota mika), Silicon Dioxide, Tin Oxide, Parfum, Limonene, Citral, Hexyl Cinnamal, Geraniol, Citronellol, Eugenol.

Uwielbiam go! W zasadzie za całokształt, za niezwykłą wydajność i jeszcze świetny stosunek ceny do jakości i pojemności (37zł za 50ml, a dla osób chcących przetestować mniejszą pojemność jest wersja 10ml w cenie 15zł). Prosty skład, świetnej jakości drobinki, które na skórze potrafią zrobić subtelną taflę z nutą drobinek cudnie odbijających światło. Całość wykończona zapachem, który urzeka. Nie potrzebne już nic więcej.. będę nałogowo wracać!
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger