Pokazywanie postów oznaczonych etykietą korektor. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą korektor. Pokaż wszystkie posty

kwietnia 21, 2019

MAKE UP FOR EVER - FULL COVER EXTREME CAMOUFLAGE CREAM, CZYLI KILKA SŁÓW O JEDNYM Z NAJMOCNIEJ KRYJĄCYCH KOREKTORÓW NA RYNKU

MAKE UP FOR EVER - FULL COVER EXTREME CAMOUFLAGE CREAM, CZYLI KILKA SŁÓW O JEDNYM Z NAJMOCNIEJ KRYJĄCYCH KOREKTORÓW NA RYNKU

Strasznie mało tu kolorówki ale mam nadzieję to pomału odczarowywać. Mimo wszystko o pielęgnacji pisze się znacznie łatwiej. W przypadku kolorówki warto wziąć pod uwagę nie tylko wszystkie aspekty produktu ale również pielęgnację, która jest aplikowana pod taki produkt, jak również pozostałe produkty makijażu. Wpływ może mieć wszystko na ocenę, więc dobrze jest ją gruntowanie przebadać. Korektor to akurat jeden z tych nieszczęsnych produktów, który zazwyczaj znajduje się między młotem, a kowadłem. Nie ma lekko, a wymagania w stosunku do niego zazwyczaj są ogromne. Z czasów kiedy jeszcze nie interesowałam się naturalnym działem makijażu pozostał mi produkt marki Make Up For Ever. Kupiony w perfumerii Sephora, został mi polecony, a odcień odpowiednio dobrany.. jak się spisał?


Od producenta:
Full Coover jest korektorem kamuflującym w kremie, dostosowującym się do potrzeb który maskuje zarówno drobne jak i poważne niedoskonałości skóry. Dzięki stabilnej formule jest odporny w najbardziej ekstremalnych warunkach przez cały dzień.

Zdaję sobie sprawę, że jest to już dość kultowy produkt i dobrze znany, jednak przed jego zakupem nie wnikałam specjalnie w opinie na jego temat, ani tym bardziej po zakupie czy przed opisem wrażeń z jego użytkowania.

Termin ważności to 12 miesięcy od otwarcia.. i z całą pewnością towarzyszył mi bite dwa lata.. oczywiście na moją odpowiedzialność. W tym czasie nic się z nim nie działo. Konsystencja się nie zmieniła, podobnie zapach, czy działanie dlatego nie widziałam potrzeby aby go wyrzucać.. aż do teraz.


Korektor - kamuflaż.. to określenie najlepiej oddaje jego działanie. Krycie jest tu niezwykle konkretne z dodatkową możliwością budowania ale wymaga pewnej wprawy i dokładności. To niej jest korektor, który wybaczy pośpiech i niechlujstwo. Nie jest łatwy we współpracy nawet gdy poświęcę mu więcej uwagi. Potrafi się zemścić w postaci widocznych plam i podbić strukturę skóry. To wszystko z miejsca sprawia, że nie jest to korektor który można aplikować pod okolice oczu. W moim przypadku nawet wypielęgnowana skóra pod oczami z tym korektorem potrafi wyglądać na bardzo wysuszoną.. dlatego tych praktyk szybko zaprzestałam.

Przez cały okres użytkowania miałam z nim zmienną relację love / hate.

Nie potrafiłam go dopasować do żadnej pielęgnacji, ani do żadnego podkładu czy pudru. Aplikowany punktowo pod podkład czy na podkład dość szybko uwidaczniał się w postaci plam, które wyróżniały się ciastkową strukturą. Najgorzej spisywał się w okresie letnim kiedy pod wpływem temperatur skóra mocniej pracowała. Potrafił się ważyć, robić plamy.. ale nigdy! przenigdy.. nie oksydował. 

Stabilność koloru to coś co jest dla mnie niezwykle istotne. O ile widoczność korektora wiąże się raczej z moją nieudolnością aplikacji lub brakiem porozumienia z pielęgnacją czy podkładem to zmiana koloru jest już ewidentnie winą produktu.. a tu tego nie ma i nigdy nie było. 


To właśnie stabilność koloru i bardzo dobre dopasowanie do odcienia mojej karnacji sprawiły, że chciałam o korektor powalczyć. 

Kwestia rozwiązania solowego spoczęła na laurach i z tym raczej się nie pogodziłam. Na szczęście znalazłam dla niego zastosowanie, które w pełni mnie satysfakcjonowało. Korektor przez większość swojej pojemności służył mi jako.. wzmocnienie krycia podkładów i kremów BB. 

Niewielką ilość korektora mieszałam na dłoni z podkładem lub kremem BB, a następnie aplikowałam gąbką na skórę. Ponieważ korektor sam w sobie jest produktem trwałym i szybko zastygającym, to swoje właściwości przekazywał podkładom. Szczególnie upodobałam sobie mieszanie go z kremem Illuminating Supple Blemish Cream BB marki Klairs. Zwiększone krycie, trwałość, brak oksydacji.. to dokładnie to czego potrzebowałam w kremie Klairs.


Skład (INCI): Aqua (Water), Polyglyceryl-3 Diisostearate, Isododecane, Cyclopentasilocane, Glycerin, Polyethylene, Disteardimonium Hectarite, Microcrystalline Cellulose, Phenoxyethanol, Sodium Myristayl Glutamate, Magnesium Sulfate, Silica Dimethyl Silylate, Sodium Chloride, Xanthan Gum, Propylene Carbonate, Talc, Chlorphenesin, Methylparaben, Propylparaben, Octyldodecyl Myristate, Sodium Dehydroacetate, Capparis Spinosa Fruit extract, Allantoin, Dimethicone/Vinyl Dimenhicone Crosspolymer, Tetrasidium EDTA, Aluminum Hydroxide, BHT, [+/- CI 77891 (Titanium Dioxide), CI 77491 (Iron Oxides), CI 77492 (Iron Oxides), CI 77499 (Iron Oxides)]

Chociaż producent zapewnia, że jest to produkt "Non-Comedogenic" to przy systematycznym użytkowaniu (nawet w formie rozcieńczonej) potrafił z czasem wpływać negatywnie na skórę. W dodatku wodoodporna formuła z miejsca wymagała mocniejszego oczyszczania skóry, a na dłuższą metę moja skór bardzo źle znosi takie traktowanie. Stąd rozwiązanie zagadki, jakim cudem nie udało mi się zużyć korektora o pojemności 15ml w ciągu roku.. zwyczajnie nie mogłam go używać często.



Korektor ma sporo wad ale podejrzewam, że w rękach fachowca i osoby ze sporą dawką cierpliwości stanie się potężną bronią w kamuflowaniu niedoskonałości i przebarwień. Pod tym względem nie mogę mu zarzucić absolutnie nic, bo spisuje się rewelacyjnie, a przy okazji zapewnia trwałość. 

Podejrzewam, że najlepiej sprawdzi się w duecie z równie mocnym i trwałym podkładem, a ja takich nie posiadam stąd pewny zgrzyt z podkreślaniem tekstury skóry i jego widocznością. Ogromnym plusem jest również jego wydajność. Niezależnie od tego czy używałam go miejscowo czy mieszałam z innymi produktami był niewiarygodnie wydajny. Niewielka kropka potrafiła zakryć bardzo konkretne przebarwienie, a co wymieszania z innym podkładem potrzeba niewielkiego paska.


W pełni rozumiem dlaczego ten korektor został mi polecony. Ma dokładnie to czego od korektorów powinno się oczekiwać i pod tym względem raczej nikogo nie zawiedzie. Inną kwestią jest to jak go używamy i z czym łączymy.. być może jego widoczność to wyłącznie moja wina.

Dodatkowo pełnił u mnie od czasu do czasu funkcję bazy pod cienie. Bardzo fajnie wyrównywał koloryt skóry, a także ładnie trzymał cienie. Jednak z uwagi na to, że szybko zasychał to równie szybko należało pracować z cieniami. 

Nie planuję powrotu do niego, z uwagi na skład oraz wodoodporną formułę. Dodatkowo dla mojej skóry jest zbyt ciężki na co dzień ale w roli produktu na większe wyjścia, gdy potrzebuję większego krycia i przedłużonej trwałości niemal zawsze trafia do użytku.. tym oto sposobem lada dzień trafi do miesięcznego denka. Z jednej strony cieszę się, a z drugiej czuję niepokój, bo nie pamiętam abym o jakimkolwiek korektorze pisała cokolwiek dobrego 😬 



maja 23, 2017

CATRICE - LIQUID CAMOUFLAGE. KOREKTOR IDEALNY POD OCZY?

CATRICE - LIQUID CAMOUFLAGE. KOREKTOR IDEALNY POD OCZY?

Zdecydowanie jestem jakaś inna.. bardziej skomplikowana.. wymagająca.. dziwna? Ale naprawdę bardzo dużo produktów które są powszechnie lubiane u mnie się zupełnie nie sprawdzają. A może to tylko ogólny pierwszy powszechny zachwyt nowym produktem? A może to jednak producenci pierwsze serie produktów wypuszczają dobrej jakości, a potem na fali dobrej opinii kombinują w efekcie czego produkt traci na jakości? A może to moje wygórowane oczekiwania i wymagania? Nie wiem.. ale fakt jest taki, że trudno znaleźć mi produkty z działu makijaż, z których od początku do końca będę zadowolona.


Od producenta:
Korektor o wysokim poziomie krycia. Płynny, mocno kryjący i niezwykle trwały korektor. Doskonale kamufluje cienie pod oczami, przebarwienia, nawet tatuaże. Nakładaj niewielkimi plamkami i pozostaw do wyschnięcia. Jeśli jest taka potrzeba nałóż więcej warstw. Wodoodporny. Testowany dermatologicznie.


Opakowanie jest bardzo poręczne i estetyczne. W trakcie użytkowania nic się nie ściera i nie rysuje. Naprawdę jestem pod wrażeniem jakości opakowania, tym bardziej, że korektor wcale drogi nie jest. Pojemność 5 ml na okres 6 miesięcy od otwarcia to dość optymalny czas na zużycie. Chociaż to akurat zależy od tego jak produkt używamy i jak dużo mamy do ukrycia. Aplikator standardowy jak to w przypadku korektorów. Takie rozwiązanie jest moim ulubionym z uwagi na to, że szybko się pracuje, jest precyzyjne i łatwe w użyciu. W Polsce do niedawna były dostępne tylko dwa odcienie korektora: 010 Porcellain oraz 020 Light Beige. Obecnie można dostać również odcień 005 Light Natural. Odcień który posiadam to Porcellain. Jest bardzo jasny ale wpada w różowe tony. Kremowa konsystencja jest dość dobrze napigmentowana, co przekłada się na krycie. Problemem może być zapach, który jest dość silny i niestety pachnie tanią chińszczyzną. Na szczęście podczas typowego użytkowania nie jest specjalnie odczuwalne.



Od korektora oczekiwałam, że sprawdzi się stosowany w okolicach oczu, tak jak zapewnia o tym producent. Z pewnością muszę przyznać, że jego krycie jest naprawdę dobre i zadowalające. Jednak nie rozpędzałabym się z twierdzeniem, że jest tak dobry, że zakryje tatuaże. Według mnie ma problemy z zakryciem bardziej zaczerwienionych zmiana czy świeżych przebarwień. Za to dużym plusem jest jego trwałość. Na twarzy potrafi utrzymać się w niezmienionej formie, chociaż należy liczyć się z tym, że potrafi podkreślić suche skórki.

Zaraz po rozprowadzeniu po oczami, skóra wygląda całkiem ładnie. Wszystko co należy jest ukryte i zniwelowane, a dodatkowo pięknie rozświetlone. Niestety u mnie ten efekt utrzymuje się tylko kilka minut. Korektor szybko po rozprowadzeniu matowieje i ciemnieje. Dzięki niemu odkryłam każde najdrobniejsze załamanie skóry pod oczami. Tragicznie podkreśla po prostu wszystko, przez co skóra wokół moich oczu wygląda dużo gorzej z nim niż bez niego. W efekcie moje spojrzenie wygląda na zmęczone, skóra na wysuszoną i mam dodane z 5 lat do metryki. Stosowanie nawet podwójnej warstwy kremu przed jego aplikacją w moim przypadku na niewiele się zdaje. Efekt jest ten sam albo jeszcze gorszy.


Skład (INCI): Aqua, Isododecane, Cyclopentasiloxane, Polymethyl Methacrylate, Butylene Glycol, Polyglyceryl-4 Isostearate, Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Hexyl Laurate, VP/Eicosene Copolymer, Potassium Cetyl Phosphate, Sodium Chloride, PEG/PPG-19/19 Dimethicone, Disteardimonium Hectorite, Cera Alba, Xanthan Gum, Disodium EDTA, Tocopheryl Acetate, Triethoxycaprylylsilane, Propylene Carbonate, Ethylhexylglycerin, Lecithin, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Citric Acid, Phenoxyethanol, Parfum, CI 77891, CI 77492, CI 77499, CI 77891 (titanium dioxide).


Produkt zupełnie nie sprawdza mi się używany pod oczy. Mimo to jego ubytek jest dość znaczny, a wszystko dzięki podkładowi Too Faced, który z korektorem dobrze współpracuje. Dzięki mieszaniu podkładu z korektorem, mój makijaż stał się trwalszy i nieco bardziej kryjący. Nie zauważyłam aby moja skóra od takiej mieszanki mocno cierpiała, jednak nie uważam takiego połączenia za idealne. Chociaż z osobna ani z jednego, ani z drugiego produktu nie jestem w najmniejszym stopniu zadowolona to wzajemnie ratują się przed wyrzuceniem do kosza.

Jak się u Ciebie sprawdził? Lubisz?
Wiedziałaś o nowym odcieniu korektora Catrice?


lipca 16, 2016

COLLECTION - KOREKTORY LASTING PERFECTION

18
COLLECTION - KOREKTORY LASTING PERFECTION
Korektor, czyli produkt niezbędny. Jeżeli nie mamy szczególnych problemów z cerą, zupełnie go nie doceniamy i zapominamy. Jednak już przy jednej niechcianej czerwonej kropce, przebarwieniu, naczynku zaczynamy doceniać jego kryjące właściwości. Dlatego niezależnie od staniu cery warto zaopatrzyć się w korektor, który będzie spełniał nasze wymagania w stu procentach, bo nigdy nie wiadomo kiedy się przyda.


Jednymi z najsłynniejszych korektorów są te z Collection (wcześniej Collection 2000) o nazwie Lasting Perfection. Wcześniej dostępne jedynie na terenie UK, a obecnie bez większych problemów można je dostać w sklepach internetowych czy na allegro.

Korektory mają za zadanie kryć nawet intensywne przebarwienia, niedoskonałości oraz inne wady skórne, aż do 16 godzin. Dodatkowo mają zapewnić nam piękną skórę bez blasku i skaz przez wiele godzin. Mają fundować doskonałe krycie, a przy tym nie powinny być ciężkie, przez co mają nadawać się do maskowania cieni pod oczami.


Do zakupu skusiły mnie filmiki dziewczyn z youtube.. jakżeby inaczej. Korektory Collection Lasting Perfection w końcu uchodzą za idealne. Kupiłam dwa najjaśniejsze odcienie 01 fair oraz 02 cool medium.  Jaśniejszy jest przeznaczony do porcelanowych karnacji, jednak bez przeszkód można go używać pod okolice oczu i z tym właśnie zamiarem go kupiłam, a ciemniejszy na ukrycie ewentualnych niedoskonałości.

Plastikowe niewielkie opakowania o pojemności 5 ml każdy, wyposażone są w aplikatory z gąbeczki. To moja ulubiona forma aplikacji korektorów. Z czasem napisy na opakowaniach się ścierają. Korektowy produkowane są w Chinach.


Aplikacja nie sprawia większych problemów. Korektory są dość gęste i zaraz po aplikacji należy je rozetrzeć. To nad czym należy się pochylić to to, że korektory bardzo ładnie kryją.. ale z czasem zaczynają się schody i wraz z jego biegiem są coraz bardziej strome. Pięć rzeczy: korektory ciemnieją, ścierają się, wysuszają szczególnie delikatną okolicę oczu, okropnie wchodzą we wszelkie zmarszczki i podkreślają suche skórki.

 
Korzystam z nich tylko wtedy gdy na krótko wychodzę z domu, czyli do 1,5 godzin maksymalnie. Po dłuższym czasie zaczynam się stresować tym jak wyglądają na mojej skórze.. to nie na moje nerwy. Najczęściej korzystam z odcienia 02 ewentualnie mieszam odcień 02 z 01. Najjaśniejszy odcień zupełnie nie sprawdza się pod oczy. Skóra po jego aplikacji wygląda na.. starą. Podkreślone są najmniejsze załamania skóry, a dodatkowo mamy efekt ciasta. Niewiele daje nałożenie nawilżającego kremu, z czasem skóra jej zwyczajnie przesuszona. Przy używaniu korektora pod oczy przez kilka dni z rzędu dostawałam lekkiej wysypki. Przez to zrezygnowałam całkowicie ze stosowania go w okolicach oczu.



Skład (INCI): Aqua, Talc, Cyclopentasiloxane, Isododecane, Hydrogenated Polycyclopentadiene, Cyclohexasiloxans, Cetyl PEG/PPG 10/1 Dimethicone, Polyglyceryl-4 Isostearate, Hexyl Laurate, Acrylates / Polytrimethyl Siloxymethacrylate Copolymer, Silica, Buutylene /glycol, Hydrogenated Castrol Oil, Hydrogenated Microcrystalline Wax, Triethoxycaprylylsilane, Trimethoxycaprylysilane, Phenoxyethanol, Sodium Chloride, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Butylparaben, Isobutylparaben, Alumina, Disodium EDTA [+/- CI 77891, CI 77491, CI 77492, CI 77499]

Na zdjęciu poniżej widzisz odcień 01.. tak, tak.. to ten sam odcień. Niżej korektor nałożony jako pierwszy, a wyżej około godziny później. Różnica w odcieniach to efekt utleniania barwnika w stronę pięknej pomarańczy.



...oraz odcień 02. Po lewej korektor nałożony jako pierwszy, po prawej około godziny później.. jeszcze bardziej pomarańczowe papu. Zwróć uwagę na to, że uchwycenie minimalnych różnic kolorystycznych zwykłym aparatem ( nie mówiąc już o aparacie z telefonu ) są bardzo trudne.. tutaj różnica jest wyraźna, a w rzeczywistości jest jeszcze bardziej widoczna.



Korektory chociaż nie są zużyte z pewnością wylądują w najbliższym denku. Pora poszukać czegoś nowego. Tak naprawdę nie widzę żadnych zalet tych korektorów i zupełnie nie rozumiem zachwytów. Nawet nie jestem w stanie powiedzieć, że są to przeciętne korektory. Dla mnie to buble które robią więcej krzywdy niż w czymkolwiek pomagają, w dodatku zawierają wszystkie możliwe śmieci z pokroju parabenów. Nigdy więcej nie kupię, nawet gdyby miał kosztować 5 gorszy. Jeśli mi go ktoś podaruje to wyrzucę, a podarunek uznam za zniewagę. Nigdy więcej.
   Jeśli nie wiesz o co mi chodzi z parabenami to odsyłam do posta: POTRZEBNY CI NOWY KREM? BALSAM? PRZECZYTAJ ZANIM KUPISZ.

Zachęciłam do zakupu? :-D

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger