maja 08, 2016

INGLOT - FREEDOM SYSTEM - MOJA KOLEKCJA CIENI - CZĘŚĆ 2

Zapraszam na drugą część kolekcji cieni Inglot. Tym razem przedstawiam cienie o wykończeniu Matte po które sięgam zdecydowanie najczęściej, a przez to należą do moich ulubieńców oraz cienie o wykończeniu Double Sparkle.
 


Na pierwszy rzut idą cienie o nietypowym wykończeniu Double Sparks, czyli tzw. DS. Są to cienie o wykończeniu matowym z dodatkiem błyszczących drobinek. W porównaniu do innych wykończeń są absolutnie najgorsze pod każdym względem: są twarde, okropnie pylące, na oku tracą pigmentację, utleniają się, osypują i razem z bazą pod cienie potrafią wchodzić w załamanie. Pod tym względem większość drogeryjnych cieni jest zwyczajnie lepsza. Najbardziej razi to, że mimo upływu lat producent wciąż nie zmienił formuły tych cieni.



DS 467 cielisty mat ze srebrnymi drobinkami.

DS 488 delikatny chłodny róż ze srebrnymi drobinkami

DS 487 kolor tego cienia to coś pomiędzy zgaszonym ciemnym różem z fioletem. 
 




DS 461 najbardziej przypomina gorzką kawę z mlekiem, jednak przy rozcieraniu nabiera nieco cieplejszego wyrazu.

DS 460 mleczna czekolada ze srebrnymi drobinkami
 

DS 459 czekoladowy ze złotymi i srebrnymi drobinkami. Jeden z ulubionych cieni o wykończeniu DS







DS 470 ta pomarańczka ze srebrnymi drobinkami bardzo  mnie zaskoczyła. Kupiona z ciekawości, a stała się drugim ulubieńcem. Najbardziej lubię ją w postaci akcentu na środku powieki.

DS 482 piękny granat ze srebrnymi drobinkami, który na powiece zmienia się w szaro-nijaki.To chyba największy bubel. Tym bardziej, że na palcu (powyżej) wygląda jak w opakowaniu, a po nałożeniu pędzlem.. no comments

Na koniec moi ulubieńcy czyli cienie o matowym wykończeniu. To najlepsze pod względem jakości cienie z całego systemu Freedom. Są bardzo dobrze napigmentowane o lekko kremowej konsystencji. To jedyne cienie które mogłabym kupować w ślepo. Ich kolor na powiece jest dokładnie taki jak w opakowaniu. Uwielbiam.



MATTE 353 jeden z popularniejszych cieni, ze względu na swoją uniwersalność. To bardzo jasny nudziak, który niemal zlewa się z kolorem powieki nadając jej jednolitości. Świetnie sprawdza się także na całą powiekę z dodatkiem czarnej kreski. Sprawdzi się pod łukiem brwiowym czy do rozcierania innych cieni.

MATTE 390 nieco chłodny ciemniejszy beż. Świetnie sprawdza się do rozcierania cieni. Podobnie jak w przypadku jego poprzednika, sięgam po niego niemal codziennie.

MATTE 344 jasny brąz o ciepłych podtonach. Świetnie sprawdza się w załamaniu powieki.

MATTE 363 chłodny ciemny brąz. Najbardziej wszechstronny cień, bo sprawdził się również do wypełniana brwi. Uwielbiam.

MATTA 378 bardzo ciemny ciepły brąz. Świetnie sprawdza się przy ciemnym makijażu typu smoky oraz przy przyciemnianiu zewnętrznego kącika oka.

Reasumując: jestem jak najbardziej na TAK jeżeli chodzi o wykończenia matowe oraz perłowe cieni. Pod względem jakości zdecydowanie przewyższają wszystkie dostępne w drogeriach palety, a może nawet i te z "górnej" półki. Za to wykończenie DS omijajcie szerokim łukiem.

Powoli wydobywają się denka z moich ulubionych i najczęściej stosowanych kolorów. Wcześniej z pewnością pobiegłabym po nowe cienie, jednak w moim odczuciu w ciągu tych 6 lat rynek pod względem wyboru palet do makijażu zmienił się na tyle, że Inglotowskie cienie zaczynają wyglądać przeciętnie. Największy problem widzę w tym, że mimo upływu lat firma wciąż nie zmieniła formuły cieni o wykończeniu DS które są zwyczajne koszmarne w pracy. Cienie matowe oraz perłowe są pod tym względem genialne. No ale przez tyle lat nie zrobić absolutnie nic?

Coś co jeszcze przemawia za tym aby zakończyć na tym etapie przygodę z cieniami Inglot to to, że pod względem cenowym są stosunkowo drogie. Oto kilka porównań ułożonych od najtańszych do najdroższych:


- Zoeva (10 cieni, cena palety 89,90zł) 1 cień za 9 zł
- Affect (10 cieni, cena palety 98,00zł) 1 cień za 9,80zł
- The Balm - Nude Tude (12 cieni cena palety około 120 zł) 1 cień za 10 zł
- The Balm - Nude Dude (12 cieni, cena palety 128,00 zł ) 1 cień za około  10,67zł
- Too Faced - Chocolate Bar lub Chocolate Bon Bons Eye Shadows (14 cieni w tym 2 duże, cena palety 199,00zł) 1 cień za około 12,44zł
- Ofra Cosmetics Professional - Eye Shadow Palette (20 cieni, cena palety 259,00zł) 1 cień za 12,95zł
- Tarte - Limited Edition Amazonian Clay Eyeshadow Palette (16 cieni, cena palety 214,00zł) 1 cień za około 13,38zł
- Anastasia Beverly Hills - Self-made Palette (14 cieni cena palety około 200 zł ) 1 cień za 14,28 zł

- Cargo Cosmetics - Northern Lights (12 cieni, cena palety 179,00zł) 1 cień za około 14,92 zł

- Inglot - 1 cień za 15 zł

- Lorac Pro 1 (16 cieni, cena palety 249,00zł) 1 cień za około 15,56

- It Cosmetics - naturally Pretty Celebration (15 cieni w tym 1 duży, cena palety 249,00zł) 1 cień za 16,60 zł

W moim odczuciu marki takie jak Anastasia Beverly Hils czy Tarte są markami wyższej półki. Nawet słynne i uwielbiane palety Too Faced wychodzą taniej niż cienie Inglota. Bazując na blogowych zachwytach nad paletami Zoeva wydaje mi się, że Inglot względem nich jest o "półkę" niżej.. ale nie miałam jeszcze okazji tego sprawdzić. Nie zapominajmy również o tym, że do cieni musimy dokupić jeszcze pustą paletkę co dodatkowo napędza koszty.

Oczywiście pozostaje kwestia tego, że sami wybieramy cienie które chcemy. Jednak jak wynika z mojego doświadczenia, wybierając cienie na stoisku mogę być nimi zachwycona, a w codziennym użytkowaniu bywa z tym różnie.

Ponadto mnogość palet obecnych na rynku jest najczęściej bardzo dobrze skomponowana zarówno pod względem kolorów jak i wykończeń.

Nie wykluczam ostatecznie zakupów cieni Inglot (szczególnie matowych), ale jeżeli już kupię to tylko dlatego, że jakiegoś cienia bardzo będzie mi brakować.. ale co do tego mam duże wątpliwości.

Zatem przede mną trudny i skomplikowany wybór nowej palety (palet?). Z pewnością priorytetem będą cenie w neutralnych nudziakowo-brązowych odcieniach, bo właśnie po takie sięgam najczęściej.



18 komentarzy:

  1. Ostatnio pokusiłam się o kilka nowych kwadracików z Inglota i jestem bardzo rozczarowana. Matowe cienie mają tak kredową i tępą konsystencję, że z trudem da się je nabrać na pędzel, a co dopiero mówić o jakimkolwiek rozcieraniu... Aby uzyskać fajne przejście między odcieniami zazwyczaj nakładam najpierw jasny brąz, później próbuję dołożyć ciemniejszy. Umyślnie użyłam słowa "próbuję", bo nawet bardzo ciemny kolor na powiece ostatecznie wygląda szaroburo, robią się jakieś brzydkie plamy. Jestem po prostu na NIE.
    A ostatnio kuszą mnie cienie Lorac PRO Matte oraz zestaw startowy z Makeup Geek. Jedyny minus jest taki, że trzeba je "ściągać" ze Stanów, a nie orientuje się za bardzo jak wygląda kwestia opłacania cła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ohh..nie przerażaj mnie :-( Jeżeli maty straciły na swojej kremowej konsystencji to jest to tragedia. Od 2-3 lat nie sięgałam po ich cienie..skupiłam się na systematycznym zużywaniu tego co mam. Ojj.. niedobrze się dzieje.
      Lorac Pro Matte jest dość drogi jak na 8 cieni ale za to kolory są piękne. Kusi mnie szczególnie Lorac 1 i 2 gdzie połowa cieni jest matowa w brązowo-beżowej tonacji..a tego aktualnie potrzebuję.
      O Makeup Geek nic mi nie mów ;-D ich cienie wyglądają fenomenalnie. Spróbuj skontaktować się ze sklepami houseofbeauty.pl lub glowstore.pl w ich asortymencie były obie palety o których piszesz ale chwilowo są niedostępne.

      Usuń
    2. Widziałam, że cienie Makeup Geek są dostępne w polskich sklepach internetowych, natomiast przebitka cenowa zdecydowanie zniechęca mnie do zakupu :)

      Usuń
  2. Jeśli chodzi o cenę faktycznie wypadają słabo.. Ja mam trzy cienie z Inglot i akurat z nich jestem zadowolona, miałam kiedyś jeszcze inne ale nie przypadły mi do gustu w ogóle.. Nie kupię ponownie na pewno, wolę zainwestować w coś innego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aktualnie mam takie samo podejście. Obecny rynek daje nam szeroką możliwość wybory świetnie skomponowanych palet w lepszej cenie i lepszej jakości.

      Usuń
  3. Gust co do kolorów cieni mamy bardzo podobny. Masz też rację w kwestii tych palet, wiele z nich wychodzi nawet taniej w przeliczeniu na jeden cień. A możność skomponowania sobie samemu palety z ulubionymi kolorami jest bardzo fajna, jednak na rynku spotkać można wiele gotowych palet, które mają cudowne barwy i to w dodatku idealnie skomponowane. Osobiście raczej nie kupuje pojedynczych cieni, a mając kilka palet cieni zwykle korzystam z 90% barw ( zwykle max 1-2 kolorki nie do końca mi odpowiadają) i myślę że to niezły wynik ;) Może już nie tak powalającej jakości, ale moim zdaniem warte tych kilku złotych są cienie My Secret czy to pojedyncze czy w małych czwóreczkach, a kosztują połowę ceny. Z palet takich taniutkich, dobrych na co dzień lubię choćby Makeup Revolution. Natomiast z tych lepszych w kolorach brązu polecam Ci Zoeva Cocoa Blend, mam i uwielbiam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle znów się z Tobą zgadzam.
      Przez prawie 3 lat nie kupiłam żadnego cienia ani paletki z myślą o tym, że wykorzystam to co mam, a w nagrodę kupię coś wyjątkowego z wyższej półki. Nawet nie wiesz jak bardzo dumna jestem z siebie i z siły jaką w sobie znalazłam aby chociażby na ostatniej promocji nie kupić paletki Wibo Neutral Eyeshadow Palette. Chwilowo waham się nad paletą Lorac, Too Faced oraz właśnie paletkami Zoeva. Najgorsze jest to że cena palet Zoevy skoczyła do góry..ale patrząc na jakość to wciąż dobra cena. Jak się znam.. to decyzję ostateczną pewnie podejmę w następnym miesiącu ;-)

      Usuń
  4. Ja nie miałam cieni z Inglota, ale kolorki bardzo ładne, ja aktualnie nie roztaję się z paletką Zoevy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejna szczęśliwa posiadaczka paletki Zoeva :-) zupełnie nie jestem zaskoczona ;-) jaką masz wersję ?

      Usuń
  5. Te odcienie również przypadły mi do gustu :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolorek 459 mi sie podoba :-) ale az tylu odcieni chyba nie potrzebuje

    OdpowiedzUsuń
  7. Dla mnie cienie Inglota są średniej jakości - ekspresowo zanikają na powiekach, tracą na pigmentacji w ciągu dnia, kolory zlewają się na powiece w jedno. Zdecydowanie wolę pojedyncze wkłady KOBO, które kupuję na promocji za ok. 6 zł/szt. :) A poza tym oczywiście wolę palety Zoeva :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękny ten granatowy. Szkoda tylko, że wygląda tak ładnie wyłącznie w opakowaniu. Ja też najczęściej wybieram cienie w odcieniach brązu i nude, pasują do wszystkiego ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. fajne porównanie tych cen różnych paletek ;) Lubię takie cienie lekko bordowe, połyskujące czy w złocie i rudościach ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Brązy zdecydowanie podbiły moje serce!

    OdpowiedzUsuń
  11. najbardziej lubię cienie z Inglota

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger