kwietnia 14, 2017

EVREE - REGENERACYJNE SERUM DO STÓP


Jeśli jestem zmęczona.. nie.. to kłamstwo.. (Agnieszka bądź szczera! Nie kłam!). W przypadku pielęgnacji stóp zawsze budzi się we mnie zwierzę.. leniwiec. To chyba najlepiej odda mój zapał do pielęgnacji stóp. Nawet jeśli jeszcze pamiętam o tym aby moje stopy musnąć czymkolwiek to wcale nie znaczy, że do takiego czynu dojdzie. A to włosy trzeba rozczesać, a to może później po pielęgnacji twarzy, a to jeszcze ząbki umyć.. itd. Mimo wszystko nie byłabym sobą gdybym nie poszukała chociaż częściowego winowajcy.. w końcu cały świat za taki stan rzeczy może być winny.. nawet sąsiad.. ale nie ja.. no może troszeczkę.


Za 80% zła jakie spadło na moje biedne stopy obwiniam producentów kremów do stóp. Krótka historia z ominięciem mało istotnych rzeczy: wychodząc z prysznica wycieram stopy w ręcznik. Stopy są suche więc mogę iść dalej. Wcierając krem do stóp co ja mam robić? Siedzieć na podłodze z nogami w górze czekając aż krem się wchłonie? Nie czekać na wchłonięcie i ryzykować szybki kurs szpagatu? Zakładać od razu skarpety i patrzeć jak się obracają o 180 stopni? Tak.. to problem którego nie znoszę.. kremy które się nie wchłaniają szybko.

Oczywiście jestem w stanie moim stopom poświęcić w ciągu tygodnia chwilę i nawalić masę mazidła, założyć skarpetki i w takim stanie pójść spać. Rano cud malina.. ale przecież nie oto chodzi. Spanie w skarpetkach nieważna jak bardzo urocze by były i niezależnie od porannych efektów jest delikatnie ujmując.. upierdliwe. W ziemie jeszcze do zniesienia ale.. w lecie ? Nie jestem sadomasochistką.


Od marki Evree od samego początku tego całego Boom! trzymałam się z daleka. Miałam nawet podejrzenia, że za marką stoi jakaś mafia z potężnym zasobem gotówki i te wszystkie achy i ochy zostały zwyczajnie kupione. Czułam się jak kobieta wyzwolona i w pełni niezależna od Evree.. ale gdy zrobiło się o wszystkim nieco ciszej (bo jak długo można pisać o tym samym ?) w końcu się skusiłam.

Wybór padł na serum do stóp, bo akurat w tym dziale pielęgnacji miałam braki. Skoncentrowane serum przeznaczone jest do skóry suchej, zrogowaciałej i popękanej. Produkt powinien długotrwale nawilżyć i zmiękczyć zrogowaciały naskórek. Przynieść ulgę popękanym lub mocno przesuszonym stopom.


Serum do stóp.. taaaa... jasne.. Ja rozumiem w pełni skoncentrowane serum do twarzy.. nawet do ciała.. ale do stóp? Mimo mojego całego nastawienia spróbowałam. I co? Głupią minę zrobiłam już przy pierwszym użyciu.. okazało się, że można stworzyć produkt do stóp który momentalnie po aplikacji będzie się wchłaniać. Dla mnie super nawet jeśli produkt robiłby dla skóry niewiele, bo to zawsze lepsze niż nic.

Opakowanie serum jest stosunkowo małe jak na produkt do pielęgnacji stóp.. ma jedynie 50 ml pojemności. W dodatku na zużycie mamy 6 miesięcy od momentu otwarcia. Całość jest bardzo poręczna i nie sprawia najmniejszego problemu w użytkowaniu. Producent zaleca stosować produkt dwa - trzy razy w tygodniu na umyte i osuszone stopy.Więc z zasady produkt powinien być stosunkowo wydajny. Niestety, w moim przypadku nie jest, bo ja ani trochę sobie go nie żałuję.


Trudno jest mi się przestawić na aplikowanie małych ilości kremów do stóp. Od zawsze chociaż raz w tygodniu staram się o nie zadbać, a wtedy idzie solidna dawka. Mimo tego serum wchłania się bardzo ładnie i od razu pozostawia skórę miękką i nawilżoną. Zdarza się, że stosuje je zaraz po wyjściu z codziennej kąpieli ale najczęściej staram się nakładać je na noc zaraz przed położeniem się spać. Z uwagi na to, że produkt ładnie się wchłania nie muszę sięgać po skarpetki. Rano skóra jest miękka i odżywiona. Nie pamiętam kiedy moje stopy ostatnio były w tak zadowalającym stanie.


No właśnie.. zadowalającym. Choćbym nie wiem co się działo skarpetek złuszczających i tak im nie odpuszczę.. kupiłam je rok temu i wciąż leżą. Po świętach przystąpię do ataku ale już teraz wiem, że w połączeniu z serum na długo zachowam skórę stóp w bardzo fajnym stanie. Co więcej nie mam zamiaru poprzestać tylko na tym serum, a włączyć do pielęgnacji stóp inne produkty marki Evree.


Skład (INCI): Water, Urea, Caprylic / Capric Triglyceride, Canola Oil, Glycerin, Polyglyceryl-3 Methylglucose Distearate, Isohexadecane, Glyceryl Stearate SE, Propylene Glycol, Hydrolyzed Caesalpinia Spinosa Gum, Caesalpinia Spinosa Gum, Cetyl Alcohol, Argania Spinosa (Argan) Kernel Oil, Alba (Beeswax), Panthenol, Allantoin, Tocopheryl Acetate, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Asxorbic Acid, Inulin Lauryl Carbamate, Xanthan Gum, Disodium EDTA,Lactic Acid, Polyacrylate-13, Polyisobutene, Polysorbate 20, Diazolidinyl Urea, Iodopropynyl Butylcarbamate.


To pierwszy produkt do stóp z którego jestem zadowolona. W zasadzie nie mam się czego przyczepić. Wszystko łącznie z zapachem, który jest bardzo przyjemny i nieuciążliwy, mi odpowiada. Ciekawostką jest to, że po wchłonięciu serum na skórze pozostaje bardzo delikatna warstwa.. jakby pudrowa. To może być minus dla bardziej wymagających ale mi to zupełnie nie przeszkadza. Chodząc na bosaka po dywanie nie pozostawiam pudrowych śladów, a spod kołdry nic się nie sypie.. dla mnie super.


Wczoraj wybrałam się do najbliższego Rossmanna po kolejne opakowanie serum, bo to zaczyna dobijać dna. W planach mam również zakup sprayu do stóp, o którym czytałam na jednym z blogów. Niestety mój mały Rossmann ma mocne braki i marki Evree tam nie znalazłam. Ehh.. muszę przejść się do kolejnego.

Znasz? Lubisz? Używasz?
Jak miewają się Twoje stopki przed sandałkowym sezonem?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger