lipca 05, 2018

ULUBIEŃCY CZERWCA 2018


Wybór ulubieńców teoretycznie jest prosty. Jednak poprzeczkę podnosi chęć aby taki post nie był niekończącym się tasiemcem. Z założenia staram się nie powtarzać w kółko tych samych produktów, chociaż co jakiś czas warto o nich przypomnieć. No to zaczynamy!


ALKEMIE - MASECZKA GLOW UP!
Genialna i kupię ponownie! Pięknie odświeża cerę. Złuszcza suche skórki, zmiękcza skórę, rozjaśnia, odżywia. To dla mnie maska idealna przed większym wyjściem lub gdy moja skóra za bardzo świruje i niczym nie mogę jej dogodzić. Trudno wymienić mi tu wszystkie jej zalety, bo ma ich naprawdę dużo ale najważniejsze, że efekt wow daje już po pierwszej aplikacji. Przy okazji ma sporą wadę.. szybko się kończy. Kupiłabym w litrowej pojemności!

Link do sklepu Iwos: Alkemie - maseczka Glow Up!


LIQPHARM - LIQ Ce SERUM Z 15% WITAMINĄ E
Lubię ich produkty ale chyba to serum jest moim największym ulubieńcem. Efekty widzę już po pierwszym zastosowaniu ale jeszcze lepsze i trwalsze po 3-4 nocach z rzędu. Cudownie odżywia, koi podrażnienia, zmiękcza i napina (w dobrym znaczeniu) skórę. Serum stosuję zawsze na noc, pozostawia wówczas nieco lepką i świecącą warstwę ale w nocy zupełnie mi to nie przeszkadza. Zdarza się jednak, że użyję w ciągu dnia pod krem ale wówczas liczy się zasada "im mniej tym lepiej". Dosłownie dwie krople roztarte z kremem są tu całkowicie wystarczające, brak wówczas świecącej warstwy, nie wpływa również na trwałość makijażu.. ale to sporadyczne przypadki. Zdecydowanie lubię je w nocnej pielęgnacji i uielbiam z ekspresową regenerację skóry niezależnie od tego co jej się przytrafiło. Z całą pewnością sięgnę po kolejną trzecią buteleczkę.

Link do produktu w aptece w aptece Gemini: LiqPharm - Serum z 15% witaminą E


LILY OF THE DESERT - ŻEL ALOESOWY
Na początku czerwca miałam taki piękny sobotni i upalny dzień.. miałam wyskoczyć na chwilę na działkę ale przedłużyło się z chwili na pół dnia.. no i plecy zjarane. Jak mi ten żel pięknie koił skórę! Oooo... jakie ukojenie piękne! Jednak żeby nie było.. szkoda mi go używać do czegokolwiek innego niż do twarzy. Jego wyjątkowo formuła, świetny skład i trudniejsza dostępność (iHerb) sprawia, że staram się go oszczędzać. Na szczęście nie trzeba go wiele. Takim cudem obdarowała mnie Anula z bloga Co kręci Anulę

Link do produktu na iHerb: Lily of the Desert - żel aloesowy


FRESH & NATURAL - BALSAM DO SKÓREK CYTRYNOWY
Nie mam paznokciowej mani. Nie przyglądam się swoim paznokciom codziennie, ani nie jęczę gdy się jakiś złamie. Od czasu do czasu przy okazji robienia hybryd lub skracania paznokci gdy są za długie funduję im mini spa. Produkt, którego nigdy nie lubiłam w tym rytuale to oliwki.. olejki.. czy jak tam ich zwał.. do paznokci. Tłusta powłoka wokół paznokcia nie wygląda ani dobrze, ani nie jest funkcjonalna. Niczego nie mogę dotknąć, bo zaraz będzie tłuste, wetrzeć tego w skórę i tak nie specjalnie się da, bo nie ważne ile się nałoży to i tak zawsze będzie za dużo.. ale nie w tym przypadku. Balsam do skórek Fresh&Natural, który otrzymałam od Aneczki z bloga Aneczka blog przeczy całkowicie tym wszystkim strasznym produktom do skórek. Pięknie się wchłania nie pozostawiając tłustej warstwy, skórki i skóra wokół paznokci od razu wyglądają lepiej i na dłużej, a do tego śliczny cytrusowy zapach. Nigdy więcej tłustych paluchów!




SZTUCZNE RZĘSY OD BLEND IT I KLEJ DO RZĘS OD ARDELL
Do tego typu wynalazków zawsze podchodzę jak do jeża.. chociaż to złe okreslenie, bo na widok jeża miałabym chęć go przytulić ha ha ha.
ale z grubsza wiadomo o co chodzi.
Sztuczne rzęsy w kępkach kupiłam z myślą o weselu. Moje rzęsy nie są w jakimś opłakanym stanie ale lubię im dodać gęstości, szczegolnie w zewnętrznym kąciku dla efektu kociego oka. To co wyróżnia te rzęsy od innych które miałam, próbowałam nakadać ale finalnie nic z tego nie wyszło to to, że nie mają tych "kulek". Supełki na mój gust zawsze są widoczne i brzydko to wygląda. Przy nich obowiązkowo należy zrobić czarną kreskę aby je zgubić. Nowa metoda wiązania rzęs jest rewelacyjna! Tu supełek jest niemal płaski! Szwagierka dopiero pod koniec wesela zapytała mnie czy coś robiłam z rzęsami. Gdy jej oświadcyzłam że mam kępki zaczęła się przygądać i dopiero wówczas zwróciła na nie uwagę.
Wraz w kępkami kupiłam klej w pędzelku. U mnie kleje w tubkach to opcja na raz. Nie nosze sztucznych rzęs na co dzień więc taki klej po jednej zabawie mi zasychał. Ta wersja to zupełnie coś innego. Bardzo fajnie się aplikuje klej, jest większa kontrola nad tym ile się go aplikuje i oczywiście dużo wygodniejsze i higieniczne opakowanie. 


Znasz moich ulubieńców? 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger