listopada 24, 2018

TRZY MATOWE POMADKI W PŁYNIE Z NYX PROFESSIONAL, CZYLI KILKA SŁÓW O MOJEJ ULUBIONEJ FORMULE MATOWYCH POMADEK


Obiecałam sobie, że systematycznie będę wypierać zarówno z mojej pielęgnacji jak i kolorówki kosmetyki, które są chemiczne. Nie jest to łatwe, a już najwięcej trudności sprawia mi wymiana produktów do makijażu. O ile w przypadku pielęgnacji zużycie kremu czy balsamu do ciała to nie jest jakieś skrajnie trudne wyzwanie to jeśli chodzi o podkłady, pudry, czy pomadki zaczynają się schody. Jeżeli makijaż wykonuje się codziennie to wszystko przychodzi szybciej.. chyba, że makijaż ograniczasz do niezbędnego minimum i nie robisz go codziennie jak ja.. wówczas przydaje się brak skrupuł i silna wola aby coś wyrzucić lub zwyczajnie zużyć.


Dziś w formie lekkich rozterek, bo post o pomadkach płynnych NYX z serii Soft Matte Lip Cream miał powstać dawno temu. Problem w tym, że pojawienie się posta oznacza, że nie mam więcej wymówek aby wciąż trzymać te pomadki.. a ja je naprawdę strasznie polubiłam od pierwszego spotkania. 

Pomadki Soft Matte Lip Cream z NYX są ze mną już lekko ponad dwa lata, ale to przez ostatni rok są w intensywnym użytkowaniu. To pierwsze pomadki płynne, które spełniają moje oczekiwania w 100%. Matowe płynne pomadki często potrafią wysuszać usta, podkreślać suche skórki (do których mam tendencję szczególnie w okresie jesienno-zimowym) kleić usta czy też brzydko się "zjadać". W przypadku pomadek NYX nic takiego nie ma miejsca. Nawet jeśli mam na wiór wysuszone usta to jakimś cudem te pomadki pięknie to maskują. Ich konsystencja jest na tyle kremowa i przyjemna, że nie podkreśla wad, a raczej je kamufluje.


Opakowania pomadek może nie można nazwać luksusowymi ale sprawdzają się bardzo dobrze. Mimo, że często zdarza mi się je nosić w torebce to mimo upływającego czasu i torturom jakim są poddawane wciąż nie widzę na nich najmniejszych śladów zniszczenia. Napisy wciąż są nienaruszone, a matowy góra wciąż nie została starta. 

To co mnie mocno zdziwiło podczas pierwszego użycia to ilość produktu. Z miejsca wydało mi się to śmieszne i niedorzecznie ale miałam wrażenie, że w środku niemal nic nie ma! Pamiętam swoją irytację, bo zapłaciłam za trzy pomadki, które posłużą mi na kilka razy i zaraz będzie denko! Wciąż jestem w wielkim szoku, że tyle czasu są ze mną i wciąż bez trudu mogę pokryć nimi usta.. a przecież czuję od przeszło dwóch lat, że w środku nic nie ma!


Formuła pomadek jest naprawdę wyjątkowa. Pomadki są gęste, kremowe, a jednocześnie bardzo aksamitne. Pigment jest absolutnie genialny i bez trudu pokrywa pełnym kryciem usta. Aplikacja nie sprawia mi najmniejszych problemów i nawet nie wymaga ode mnie specjalnego skupienia czy dokładności. Być może aplikator mógłby być nieco bardziej miękki ale gdyby miało się to odbyć kosztem większego skupienia z mojej strony to już wolę aby nic nie było zmieniane. 

Kremowa formuła jest bardzo przyjemna. Zasycha w ciągu maksymalnie minuty na delikatnie satynowy, miękki mat. Nie ma tu skorupy, która ciąży na ustach i nie pozwala im pracować. Nie zmienia ust w nieruchome dwa paski. Pomadki pomimo zastygnięcia pracują przez co nie czuć ich w ciągu dnia. To oczywiście ma swoje przyłożenie na trwałość. Nie są to ekstremalnie trwałe pomadki ale i tak bez problemu wytrzymują w nienagannym stanie do pierwszego posiłku. Oczywiście odbiją się na szklankach ale nie na zasadzie, że w całości na niej pozostaną, a na ustach ich resztki. Pomadki według mnie bardzo ładnie schodzą. Oczywiście im ciemniejszy i bardziej intensywny odcień tym bardziej jest to widoczne jednak ogromną zaletą jest to, że bez problemu taki makijaż ust mogę poprawić. Zaschnięta formuła na ustach ładnie łączy się z nowo aplikowaną, nie łuszczy się ani nie odpada.



Chociaż posiadam trzy kolory to jedynie dwa z nich towarzyszą mi bardzo często.

Zurich (NYX 14) to wyjątkowy bardzo bezpieczny odcień i powinien pasować niemal każdej karnacji. To ciepły brzoskwiniowy kolor z lekko różowymi tonami. Genialnie pasuje do lekko muśniętej słońcem skóry i to on najczęściej towarzyszy mi w cieplejszym okresie.

Cannes (NYC 19) to znowu bardzo ciepły różowo-brązowy odcień. Genialnie wpisuje się w każdą porę roku i z całej trójki u mnie jest najbardziej uniwersalny. Z uwagi na to, że pięknie ale subtelnie rozpromienia twarz najchętniej sięgam po niego w okresie jesienno-zimowym.

Prague (NYX 18) to moje małe szaleństwo. Dość ciemna i mocna fuksja wpisuje się u mnie bardziej w klimaty na większe wyjścia, gdy chcę przykuć uwagę do ust. Chociaż jest to piękny kolor i wydaje mi się, że dość dobrze współgra z moją karnacją to rzadko po niego sięgam.


Od prawej: Prague, Cannes, Zurich
Zdecydowanie muszę przyznać, że ze wszystkich pomadek (chemicznych) jakie miałam kiedykolwiek to właśnie pomadki Soft Matte z NYX stały się moimi ulubionymi. Chociaż uparcie dążę do tego aby całkowicie wyprzeć chemię również z produktów do makijażu to na chwilę obecną nie mam przekonania czy w naturalnej pielęgnacji znajdę równie trwałe, komfortowe i przyjemne w noszeniu pomadki.. i to w matowym wykończeniu, które wciąż bardzo sobie cenie. Na chwilę obecną bez wahania kupiłabym ponowie pomadki w kolorach Cannes oraz Zurich nawet gdyby ich ceny były trzykrotnie wyższe, bo zwyczajnie genialnie czuję się w tych odcieniach i formułach.


Mam nadzieję, że tym postem Cię nie rozczarowałam. Jednak podejrzewam, że jeśli również szukasz naturalnej drogi nie tylko w pielęgnacji ale również w makijażu to wiesz, jak trudno jest znaleźć produkty, które spełnią Twoje oczekiwania pod wieloma względami. Niemałym wyzwaniem jest znalezienie odpowiednich produktów do makijażu w typowych drogeriach, które co chwila wypuszczają nowości, a na rynek wprowadzane są kolejne marki często o światowej renomie. W świecie naturalnej pielęgnacji wciąż mamy zaledwie ułamek tego i często towarzyszą temu znacznie wyższe ceny. Jednak nie sądzę aby w tej kwestii warto było się poddawać. Nieustannie wciąż uważam, że produkty do ust są na pierwszym miejscu na liście "do wymiany" z uwagi na to, że wraz z posiłkami zjadamy to co na naszych ustach "siedzi". Warto zadbać o to aby był to bezpieczny skład. Jeśli już posiada się ulubioną pomadkę to przecież wystarczy ograniczyć jej użytkowanie do ważniejszych wyjść. Wszystko w ramach zdrowego rozsądku i bez popadania ze skrajności w skrajność 😘

Znasz pomadki NYX?
Masz swoich nienaturalnych ulubieńców makijażowych?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger