listopada 26, 2018

MASECZKOWY MARATON Z LE CAFE DE BEAUTE. OSIEM MASECZEK CAFE MIMI: CIEPŁE, OCZYSZCZAJĄCE, NAWILŻAJĄCE, ODŚWIEŻAJĄCE.. KTÓRE Z NICH SĄ WARTE UWAGI?


Niech Cię nie zmylą te trzy maseczki, bo post dotyczy ośmiu! Miałam pierwotnie podzielić post na trzy ale czasem lepiej szybko oderwać wielki plasterek niż odrywać pomalutku na raty. Kapsułkowe maseczki Le Cafe De Beaute czy wedle uznania z Kafe Krasoty nie są u mnie nowością. Miałam szczególnie miłe wspomnienia z wersją ciepłą i przy okazji fajnej promocji w Lawendowej Szafie skusiłam się na całkiem okazały zbiór. Trafiły do mnie trzy maseczki z serii ciepłej, trzy o działaniu oczyszczającym oraz dwie z sekcji odżywczo nawilżającej.. ale czy wszystkie są godne uwagi?


LE CAFE DE BEAUTE / KAFE KRASOTY - CIEPŁA MASKA DO TWARZY ODŻYWIENIE I TONIZACJA

Od producenta:
Bardzo skuteczna kompleksowa pielęgnacja skóry w 2 etapach.

Etap 1: Ciepła maska do twarzy "Aktywne odżywienie i odbudowa" z naturalnymi owocami rokitnika. Delikatny efekt rozgrzewający wzmacnia działanie składników aktywnych i pomaga im docierać do najgłębszych partii skóry, sprzyja intensywnej regeneracji.

Etap 2: Serum utrwalające do twarzy "Głębokie nawilżenie" z kwasem hialuronowym intensywnie nawilża skórę, dzięki czemu pomaga zlikwidować przyczyny przedwczesnego starzenia się skóry suchej.

Sposób użycia: nanieś maskę równomierną warstwą na oczyszczoną skórę twarzy, omijając okolice oczu. Zmyć ciepłą wodą po 15 minutach. Dla wzmocnienia efektów nanieść odpowiednią ilość serum utrwalającego ruchami masującymi, aż do całkowitego wchłonięcia.

PS. Tu wkradł się błąd, gdyż nie jest to maseczka z rokitnikiem (nawet nie ma go w składzie), a raczej z owocami czarnej porzeczki.


W zapachu przeważa aromat białej glinki ale towarzyszy mu subtelny słodko-wytrawny zapach czarnej porzeczki. Na skórze zupełnie zanika i nie przeszkadza mi nawet w jedzeniu obiadu czy przekąsek.. na szczęście na poziom głodu też nie wpływa. Tylko ta czarna porzeczka w nazwie i wyglądzie maseczki sprawia, że ślinka cieknie.

Na zdjęciu śliczny jogurtowy fiolet, a w rzeczywistości znacznie więcej tu szarości.. ale to wciąż fajny kolor. Jakimś cudem może to mieć wpływ na mój odbiór maseczki.. bo wygląda smakowicie! Konsystencja jest przyjemnie kremowa z niewielkimi drobinkami zmielonych porzeczek. Bez problemu się rozprowadza i ładnie trzyma skóry.

Maseczka nie zjeżdża podczas noszenie ani nie migruje do ust czy oczu. Jest niezwykle komfortowa i nie sprawia nawet najmniejszego wrażenia rozdrażnienia skóry. Efekt ciepła również jest delikatny i subtelny. Maska okazała się na tyle łagodna, że całkowicie o niej zapomniałam i nosiłam grubo ponad godzinę.

Z uwagi na drobinki warto ją zmyć dłońmi. Drobinki są delikatne więc efekt złuszczenia również nie będzie mocny ale to fajna dodatkowa opcja. Resztki maseczki z łatwością usunie się gąbką lub ściereczką.


Skład maski (INCI): Glycerin, Butylene Glycol, Kaolin (White Clay), Water (and) Microcitrus Australasica Fruit Extract, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Currant Seed Powder, Ribes Nigrum (Black Currant) Fruit Puree, Ananas Sativus (Pineapple) fruit Extract, Silica Dimethyl Silylate, Ribes Nigrum (Black Currant) Fruit, Titanium Dioxide, Lactic Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.

Skład serum (INCI): Aqua, Argania Spinosa (Argan) Kernale Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Glycerin, Hydrolyzed Silk Protein, Ethylhexyl Stearate, Arnica (Arnica) Montana Extract, Cetearyl Alcohol, Urea, Isopropyl Myristate, Potassium C16-18 Phosphate, Laminaria (Digitata) Extract, Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Extract, Pullulan (and) Nannochloropsis Oculata Extract, Perfume, Xantham Gum, Sodium Hyaluronate (Hyaluronic Acid), Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.


Odnoszę wrażenie, że ze wszystkich ciepłych maseczek ta była najbardziej delikatna i łagodna, a w efekcie również efekty nie specjalnie powalające. Nic złego nie zrobiła.. ale trudno wyliczyć mi co zrobiła dobrego. Jakieś odżywienie jest zauważalne.. i nawilżenie. Hmm.. oczekiwałam jednak nieco mocniejszych efektów.




LE CAFE DE BEAUTE / KAFE KRASOTY - CIEPŁA MASKA DO TWARZY GŁĘBOKIE NAWILŻENIE

Od producenta:
Bardzo skuteczna kompleksowa pielęgnacja skóry w 2 etapach.

Etap 1: Ciepła maska do twarzy "Głębokie nawilżenie" z naturalnymi truskawkami. Maska z naturalnymi owocami i ekstraktem z truskawek głęboko nawilża i odżywia skórę witaminami.

Etap 2: Serum utrwalające do twarzy "Głębokie nawilżenie"z kwasem hialuronowym jest środkiem do szybkiego i prawidłowego nawilżenia skóry.

Sposób użycia: nanieś maskę równomierną warstwą na oczyszczoną skórę twarzy, omijając okolice oczu. Zmyć ciepłą wodą po 15 minutach. Dla wzmocnienia efektów nanieść odpowiednią ilość serum utrwalającego ruchami masującymi, aż do całkowitego wchłonięcia.


W zapachu głównie wyczuwam charakterystyczny zapach białej glinki ale z łatwością jestem w stanie wyłapać nuty truskawkowe. Ogólnie zapach maseczki jest bardzo pozytywny, a na twarzy niemal całkowicie neutralny.. a nawet niewyczuwalny.

Konsystencja maseczki jest bardzo lekka, kremowa z delikatnymi drobinkami. Podejrzewam, że chodziło tu o nawiązanie wyglądem do truskawek stąd czarne kropeczki w maseczce ale zabrakło czerwonego zabarwienia. Maseczka nie sprawia najmniejszych problemów z aplikacją. Nakłada się dobrze zarówno palcami jak i aplikatorem. Bez problemu można zużyć na raz całe 15 ml opakowanie, chociaż pod koniec zaczyna się kombinowanie, gdzie jej jeszcze dołożyć. Równie dobrze można maseczkę podzielić na dwie aplikacje ale z uwagi na to, że raz otwartego opakowania nie da się już zamknąć należy zużyć ją w ciągu najbliższych dni.

Maseczka nie bez powodu nazwana jest ciepłą. Rzeczywiście daje na twarzy uczucie ciepła ale w pozytywnym sensie. Nic tu nie piecze ani nie rozgrzewa skóry w sposób niekomfortowy. Ciepło jest delikatne i przyjemne. Stopniowo narasta przez jakieś 4-5 minut, a później maleje. Przez cały czas skóra czuje się komfortowo, nic mnie tu nie niepokoi, a zalecane przez producenta 15 minut z przyjemnością wydłużam o co najmniej 10 lub kolejne 15 minut. W tym czasie maseczka wciąż jest kremowa, trzyma się skóry, nie spływa, nie kapie i nie migruje do ust, oczu czy nosa.

Zmywanie najlepiej wykonać przy użyciu dłoni. Maseczka nie zastyga więc bardzo łatwo poddaje się zmyciu jednak tu chodzi o te niepozorne czarne drobinki można wykorzystać jako masaż i lekki peeling. Po takim czasie trzymania maseczki, skóra jest odpowiednio zmiękczona i łatwiej poddaje się złuszczeniu nadprogramowych skórek. Ta opcja działa i bardzo mi się podoba. Resztę maseczki domywam gąbką.


Skład maski (INCI): Glycerin, Butylene Glycol, Kaolin (White Clay), Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Fragaria Vesca (Strawberry) Fruit Extract, Fragaria Vesca (Strawberry) Seed Powder, Fragaria Vesca (Strawberry) Fruit Puree, Prunus Persica Kernel Oil, Silica Dimethyl Silylate, Orbignya Oleifera (Babassu) Seed Oil, Titanium Dioxide, Lactic Acid, Melia Azadirachta Flower Extract, Melia Azadirachta (Neem) Extract, Coccinia Indica (Coccinia) Flower Extract, Lactic Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.

Skład serum (INCI): Aqua, Argania Spinosa (Argan) Kernale Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Glycerin, Hydrolyzed Silk Protein, Ethylhexyl Stearate, Arnica (Arnica) Montana Extract, Cetearyl Alcohol, Urea, Isopropyl Myristate, Potassium C16-18 Phosphate, Laminaria (Digitata) Extract, Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Extract, Pullulan (and) Nannochloropsis Oculata Extract, Perfume, Xantham Gum, Sodium Hyaluronate (Hyaluronic Acid), Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.


Maseczka rzeczywiście nawilża, koi i wygładza. Szczególnie poziom nawilżenia jest tu zauważalny. Nie mam jej nic do zarzucenia i choćbym chciała to nie mam się czego czepić. Maseczki użyłam zaraz po innej maseczce o działaniu oczyszczającym, która dość mocno dała mojej skórze popalić. Truskawkowa wersja z łatwością poradziła sobie z rozdrażnioną i dość przesuszoną skórą.. ale chyba należy wziąć pod uwagę fakt, że trzymałam ją na twarzy jakieś pół godziny. Jednak z każdego etapu jej użytkowania czuję się zadowolona. Kupiłabym ją w wersji solo w jakimś większym opakowaniu.




LE CAFE DE BEAUTE / KAFE KRASOTY - CIEPŁA MASKA DO TWARZY ODŻYWIENIE I ODBUDOWA

Od producenta:
Bardzo skuteczna kompleksowa pielęgnacja skóry w 2 etapach.

Etap 1: Ciepła maska do twarzy "Aktywne odżywienie i odbudowa"z naturalnymi owocami rokitnika. Delikatny efekt rozgrzewający wzmacnia działanie składników aktywnych i pomaga im docierać do najgłębszych partii skóry, sprzyja intensywnej regeneracji.

Etap 2: Serum utrwalające do twarzy "Głębokie nawilżenie" z kwasem hialuronowym intensywnie nawilża skórę, dzięki czemu pomaga zlikwidować przyczyny przedwczesnego starzenia się skóry suchej.

Sposób użycia: nanieś maskę równomierną warstwą na oczyszczoną skórę twarzy, omijając okolice oczu. Zmyć ciepłą wodą po 15 minutach. Dla wzmocnienia efektów nanieść odpowiednią ilość serum utrwalającego ruchami masującymi, aż do całkowitego wchłonięcia.


Niezwykle delikatny zapach. Miałam nieco problemów aby jakiekolwiek informacje o nim wyciągnąć. Z całą pewnością czuję delikatny zapach glinki, który jest dość specyficzny ale w zasadzie go lubię. Wyczuwam tu coś jeszcze.. jakiś owoc.. sfermentowany.. skrzyżowany z sianem? Prawdę mówiąc zapach tej maseczki jest tak delikatny, że ten temat można całkowicie sobie odpuścić.

Konsystencja jest bardzo lekka, kremowa z niewielkimi drobinkami, które być może przy zmywaniu posłużą jako delikatny peeling. Jednak to pierwsza maseczka kapsułkowa, która ma na tyle lekko-wodnistą konsystencję, że skapuje w trakcie aplikacji. Próbowałam całą zawartość maseczki zużyć na raz ale im więcej warstw dokładałam tym bardziej była niestabilna ma mojej skórze. Dla mnie ta wersja maseczki zwyczajnie jest na dwie aplikacje, ewentualnie jedną w rozszerzonym zakresie, czyli poza naszą piękną facjatą.

W bardziej wrażliwych czy podrażnionych miejscach coś mnie przez chwilę zapiekło ale nie na tyle aby zaczęło niepokoić. Skóra bardzo przyjemnie i lekko rozgrzała się pod wpływem maseczki. Jednak z czasem w okolicach nosa zaczęła mnie męczyć. To czego nie lubię w maseczkach to wrażenia, że skóra zaczyna się dusić i chwilami miałam właśnie takie odczucie, chociaż to wciąż nie ten etap abym maskę miała skreślić.

Z całej trójki ciepłych maseczek ta zmywa się najłatwiej z uwagi na najlżejszą konsystencję. Jednak w tym przypadku jest to raczej wada, bo poprzednie ciepłe maseczki problemów ze zmywaniem nie sprawiały, a dzięki temu mogłam pobawić się dłużej zanurzonymi drobinkami owoców. Tu najmniejszy kontakt z wodą to zwyczajne zmycie maseczki.


Skład maski (INCI): Glycerin, Butylene Glycol, Kaolin (White Clay), Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Hippophea (Sea Bucktorn) Oil, Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil, Vaccinium Macrocarpon (Cranberry) Seed Oil, Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil, Vaccinium Macrocarpon (Cranberry) Seed Oil, Silica Dimethyl Silylate, Hippophea Rhamnoides (Sea Buckthorn) Fruit Puree, Titanium Dioxide, Tocopheryl Acetate (Vitamin E), Linoleic Acid, Cinolenic Acid (Witamin F), Lactic Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.

Skład serum (INCI): Aqua, Argania Spinosa (Argan) Kernale Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Glycerin, Hydrolyzed Silk Protein, Ethylhexyl Stearate, Arnica (Arnica) Montana Extract, Cetearyl Alcohol, Urea, Isopropyl Myristate, Potassium C16-18 Phosphate, Laminaria (Digitata) Extract, Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Extract, Pullulan (and) Nannochloropsis Oculata Extract, Perfume, Xantham Gum, Sodium Hyaluronate (Hyaluronic Acid), Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.


Chociaż do kilku mało istotnych aspektów można się przyczepić to efekt końcowy mnie zadowolił. Skóra była przyjemnie nawilżona i odżywiona. Nie wymagała ode mnie bogatszej pielęgnacji. Warto jednak tę wersję zostawić na dwa użycia i nie pchać na siłę kolejnych warstw.




Kolejna trójka to maseczki o działaniu oczyszczającym. Do tego typu maseczek podchodzę dość ostrożnie z uwagi na to, że oczyszczeniu dość często towarzyszy również przesuszenie skóry, a moja skóra dość specyficznie odbiera takie spotkania.Wkurzona skóra to wkurzona Agnieszka, a w takiej postaci nie ma litości więc niech ta trójka ma się na baczności.


LE CAFE DE BEAUTE / KAFE KRASOTY - MASKA DO TŁUSTEJ I PROBLEMATYCZNEJ SKÓRY + GŁĘBOKO NAWILŻAJĄCE SERUM-AKTYWATOR

Od producenta:
Innowacyjny, kompleksowy zestaw do pielęgnacji twarzy w 2 krokach.

Etap 1: Gęsta maska węglowa skutecznie oczyszcza pory skóry, usuwa brud, absorbuje nadmiar sebum. Olej z owoców dziekiej róży łagodzi skórę, usuwa podrażnienia i wspomaga gojenie. Olej z drzewa herbacianego zapobiega i łagodzi stany zapalne skóry, działa silnie bakteriobójczo. Olej arganowy i ekstrakt z białych winogron odżywiają, nasycają skórę witaminami i wspomagają regenerację, eliminując niedoskonałości skóry.

Etap 2: Głęboko nawilżające serum-aktywator z kwasem hialuronowy przywraca równowagę wodną w skórze nasycając ją wilgocią, przywraca naturalną objętość komórek i odmładza skórę. Ekstrakt z arniki i wyciąg z nasion lnu tonizują skórę, łagodzą podrażnienia i zaczerwienienia. Olej arganowy pielęgnuje skórę i modeluje kontur twarzy.

Sposób użycia: Równomiernie rozprowadzić maskę na oczyszczoną skórę twarzy, omijając okolicę oczu. Po 15 minutach spłukać ciepłą wodą. Aby uzyskać lepsze wyniki, zastosować serum-aktywator delikatnie wmasowując je w skórę, aż do całkowitego wchłonięcia.


Czarna maska pachnie asfaltem. Na szczęście, jest to bardzo subtelny zapach i na twarzy zupełnie go nie czuję. Z drugiej strony, obok stoją pyszne ciepłe pierogi więc czym innym mam obecnie zajęte nozdrza.

Co ja mam powiedzieć o konsystencji?! Zaskoczyła mnie i nawet mając ją na twarzy wciąż jestem pod wrażeniem. Jednak siedząc sobie właśnie z maseczką i opisując na bieżąco wrażenia, jem sobie pyszne pierogi.. zapach maseczki mi nie przeszkadza ale myśląc o tej konsystencji czuję jakieś obrzydzenie. No nie przechodzą mi przez gardło te pierogi! Psychika zapisała obrazy z aplikacji.. jakaś glutowato-ślimakowata papka.. blee. Moja pierwsza myśl to ciągnąca się gęsta ślina.. a to skutecznie odebrało mi apetyt.

Czarne maski zazwyczaj kojarzą mi się jako coś bardzo mocnego i raczej mało przyjemnego w noszeniu. Na szczęście maska jest bardzo komfortowa. Nie drażni skóry, nie czuję ściągnięcia, pieczenia.. może jedynie delikatny chłód. Z czasem maseczka zaczyna gęstnieć, a wrażenie chłodu wzrasta. Wciąż jednak jest bardzo elastyczna, nie osypuje się, nie pęka, nie ścieka.

Przeczuwałam problemy przy zmywaniu ale tragicznie nie było. Spodziewałam się, że zmycie jej dłońmi będzie kosztować sporo czasu ale chciałam sprawdzić czy są tu jakieś mikrodrobinki, które mogłabym wykorzystać jako dodatkowe złuszczenie skóry. Niestety poziom trudności mnie pokonał i sięgnęłam po gąbkę, a z gąbką.. raz, dwa i nie ma.


Skład maski (INCI): Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Argania Spinosa Kernel (Argan) Oil, Kaolin (White Clay), Rosa Canina Fruit Oil, Vitis Vinifera (Grape) Exxtract, Polysorbate-20, Carbo Activatus (Absorbent Coal) Powder, Tocopheryl Acetate (Vitamin E), Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) Leaf Oil, Rosmarinus (Rosemary) Officinalis Leaf Extract, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.

Skład serum (INCI): Aqua, Argania Spinosa (Argan) Kernale Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Glycerin, Hydrolyzed Silk Protein, Ethylhexyl Stearate, Arnica (Arnica) Montana Extract, Cetearyl Alcohol, Urea, Isopropyl Myristate, Potassium C16-18 Phosphate, Laminaria (Digitata) Extract, Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Extract, Pullulan (and) Nannochloropsis Oculata Extract, Perfume, Xantham Gum, Sodium Hyaluronate (Hyaluronic Acid), Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.


Hmm.. byłam przekonana, że będzie to intensywnie oczyszczająca i wysuszająca maseczka ale nie było aż tak tragicznie. Poziom oczyszczenia uznaję za poprawny, do tego przyjemne wygładzenie alee.. to wszystko jakieś nijakie. Skóra jednak jest trochę przesuszona, w dodatku jeśli coś się na skórze działo to po tej maseczce mam wrażenie, że tylko bardziej się uwidoczniło.. a może to złudzenie? Tylko jak wyjaśnić to, że skóra mnie swędzi?




LE CAFE DE BEAUTE / KAFE KRASOTY - ŻEL-MASKA ZWĘŻAJĄCA PORY TWARZY PRZECIWKO CZARNYM KROPKOM

Od producenta:
Bardzo skuteczna kompleksowa pielęgnacja skóry twarzy w 2 etapach.

Etap 1: Żel-maska zwężająca pory do twarzy przeciwko czarnym kropkom z olejkiem ylang-ylang. Zrównoważony skład maski został opracowany specjalnie dla skory problemowej i porowatej, ze skłonnością do trądziku.

Etap 2: Serum utrwalające do twarzy "Głębokie nawilżenie" z kwasem hialuronowym nawilża skórę, przywraca równowagę. Ekstrakt z arniki ma działanie antyseptyczne i gojące.

Sposób użycia: nanieść maskę równomierną warstwą na oczyszczoną skórę twarzy, omijając okolice oczu. Zmyć ciepłą wodą po 15 minutach. Dla wzmocnienia i utrwalenia efektów nanieść odpowiednią ilość serum utrwalającego ruchami masującymi, aż do całkowitego wchłonięcia.


Maseczka nie ma szczególnego zapachu i to do tego stopnia, że można ten aspekt zupełnie pominąć. Nie czuć niż specjalnego w opakowaniu, a już tym bardziej na twarzy. Wyczuwam tu jedynie coś delikatnie świeżego i rześkiego.

Gęsta żelowa konsystencja o lekko zielonkawym zabarwieniu. Aplikacja nie sprawia żadnych problemów chociaż w pierwszym podejściu próbowałam to zrobić przy użyciu aplikatora.. szybko zmieniłam na palce. Żelowa konsystencja trochę ślizgała się po aplikatorze i jest bardziej pracochłonna, za to palce spisują się tu idealnie.

Chłodzi i lekko szczypie.. dokładnie jak mocny przymrozek w związku z czym mam wrażenie, że twarz mi zamarza. Nie jest jednak specjalnie uciążliwa w noszeniu.. oczywiście czuć ją i przez cały czas nie daje o sobie zapomnieć ale przy najmniej nie migruje, nie spływa ani nie zasycha blokując mimiki twarzy. Z czasem uczucie chłodu i szczypania łagodnieje.

Dopiero przy zmywaniu zauważyłam, że maseczka lekko zgęstniała, co w efekcie przyczyniło się do tego, że usunięcie jej dłońmi mogło zając dobre kilka minut i wiele litrów wody. Tu również w ruch poszła gąbka, która ekspresowo poradziła sobie z usunięciem maseczki.


Skład maski (INCI): Aqua (and) Jasminum Officinale (Jasmine Flower Water) Flower Extract, Chamomilla Recutita (Chamomilla) Flower Extract, Fucus Vesiculosus (Fucus) Extract, Urea, Lilium Candidum Bulb (White Lily) Extract, Hamamelis Virginiana (Hamamelis) Leaf Extract, Acrylates / C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Urtica Dioica (Nettle) Extract, Panthenol, Cananga Odorata (Ylang Ylang) Essential Oil, Perfume, Lactic Acid, Salicylic Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.

Skład serum (INCI): Aqua, Argania Spinosa (Argan) Kernale Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Glycerin, Hydrolyzed Silk Protein, Ethylhexyl Stearate, Arnica (Arnica) Montana Extract, Cetearyl Alcohol, Urea, Isopropyl Myristate, Potassium C16-18 Phosphate, Laminaria (Digitata) Extract, Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Extract, Pullulan (and) Nannochloropsis Oculata Extract, Perfume, Xantham Gum, Sodium Hyaluronate (Hyaluronic Acid), Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.


Muszę przyznać, że trochę mnie zaskoczyła. Pory faktycznie były zwężone, a skóra wydawała się fajnie wygładzona. Jednak z każdą minutą skóra bardziej zaczynała domagać się nawilżenia. Niby maseczka nie drażniła skóry, ani jej nie wysuszyła, to mam wrażenie jakby wyciągnęła ze skóry wieczorną pielęgnację. Niby nie jest źle, bo jednak efekt zwężenia porów utrzymał się jeszcze rano, a przy okazji obudziłam się z niemal matową ale nie przesuszoną skórą mimo lekkiej pielęgnacji nocnej. Bez ogródek przyznaję, że mocno mnie zaskoczyła.




LE CEFE DE BEAUTE / KAFE KRASOTY - OCZYSZCZAJĄCA MASKA DO TWARZY DO SKÓRY TŁUSTEJ I PROBEMOWEJ TAPIOKA

Od producenta:
Bardzo skuteczna kompleksowa pielęgnacja skóry twarzy w 2 etapach.

Etap 1: Oczyszczająca maska do twarzy do skóry tłustej i problemowej "Tapioka". Maska ma działanie matujące, kompleksowo pielęgnuje skórę tłustą i problemową.

Etap 2: Serum utrwalające do twarzy "Głębokie nawilżenie" z kwasem hialuronowym zapewnia skórze niezbędny poziom nawilżenia, przywraca równowagę hydrolipidową, dzieki czemu normalizuje produkcję sebum.

Sposób użycia: nanieść maskę równomierną warstwą na oczyszczoną skórę twarzy, omijając okolice oczu. Zmyć ciepłą wodą po 15 minutach. Dla wzmocnienia i utrwalenia efektów nanieść odpowiednią ilość serum utrwalającego ruchami masującymi, aż do całkowitego wchłonięcia.


Maseczka na dość specyficzny zapach. Nie wiem jak pachnie tapioka ale jeśli to jest ten sam aromat to.. śmierdzi. To coś w stylu ziół, plastiku i kwasku cytrynowego. W efekcie przez 15 minut noszenia maseczki miałam nieustannie skwaszoną minę.

Konsystencja maseczka jest bardzo ciekawa. Przypomina mus jabłkowy.. czy raczej gruszkowy. Najwygodniej aplikowało mi się ją przy użyciu szpatułki-aplikatora, bo do palców się kleiła. Większość kapsułkowych maseczek bez problemu mogłam rozdzielić na dwie aplikacje ale nie tę. W zasadzie zabrakło mi jej trochę na czoło. To mnie zaskoczyło, bo ewidentnie nie każde 15 ml maseczki jest tak samo wydajne.

Już w trakcie aplikacji dało się odczuć uczucie chłodu. Z czasem przypominało to pomieszanie uczucia chłodu z rozgrzaniem skóry i bynajmniej mi się nie podobało. Wolałabym albo jedno albo drugie, bo taka mieszanka bardziej mnie niepokoi niż zadowala. W efekcie nie byłam w stanie się na niczym innym skupić.. tylko większość tego czasu spędziłam przy lustrze aby na bieżąco monitorować sytuację.

Maseczka delikatnie gęstnieje przez co czuję trochę oporu przy zmywaniu. Jednak po usunięciu grubszej warstwy sięgam po gąbkę i z łatwością domywam resztki.


Skład maski (INCI): Aqua, Glycerin, Polysorbate-20, Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Gel, Solanum Tuberosum (Potato) Fiber, Hydroxyethyl Acrylate (and) Sodium Acryldimethy Taurate Copolymer, Allantoin, Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) Essential Oil, Citrus Limon (Lemon) Essential Oil, Pogostemon Cablin Leaf Oil, Sodium Benzoatem Potassium Sorbate.

Skład serum (INCI): Aqua, Argania Spinosa (Argan) Kernale Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Glycerin, Hydrolyzed Silk Protein, Ethylhexyl Stearate, Arnica (Arnica) Montana Extract, Cetearyl Alcohol, Urea, Isopropyl Myristate, Potassium C16-18 Phosphate, Laminaria (Digitata) Extract, Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Extract, Pullulan (and) Nannochloropsis Oculata Extract, Perfume, Xantham Gum, Sodium Hyaluronate (Hyaluronic Acid), Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.


Maska rzeczywiście oczyszcza. Może nie ekstremalnie ale bardzo konkretnie. Być może gdybym przetrzymała ją dłużej to efekt byłyby jeszcze lepszy ale.. nie za bardzo chciałam. Gdy po 15 minutach zadzwonił budzik pobiegłam do łazienki niczym struś pędziwiatr! Chociaż skóra nie była zaczerwieniona to policzki i nos delikatnie zaróżowione. Nawet po jej zmyciu skóra wciąż robiła wrażenie raz gorącej, a raz chłodnej.. to raczej efekt, który bardziej niepokoi niż cieszy. Plusem jest to, że skóra została pięknie zmiękczona, pory zmniejszone.. ale po chwili wręcz demonstracyjnie zaczęła domagać się ukojenia i nawilżenia. Producent obiecuje zmatowienie skóry i faktycznie.. wygląda jakbym wsadziła twarz w mąkę. Zdaję sobie sprawę, że w makijażu taki efekt może się podobać ale w przypadku skóry.. i to mieszanej raczej niepokoi.




Na koniec dwie maseczki o działaniu, które wydaje się najbardziej bezpieczne. Maseczki nawilżające czy odświeżające to coś po co teoretycznie skora chciałaby pić codzienni, a z drugiej strony takie maseczki kojarzą się z najbardziej delikatnym i bezpiecznym działaniem. Jeśli mam jakieś wątpliwości co do nowej marki jeśli w ofercie ma tego typu produkty to najprawdopodobniej od nich zaczynam swoją przygodę.


LE CEFE DE BEAUTE / KAFE KRASOTY - ODŚWIEŻAJĄCA EKSPRESOWA MASKA DO TWARZY DO ZMĘCZONEJ SKÓRY

Od producenta:
Odświeżająca ekspresowa maksa do twarzy do zmęczonej skóry z ekstraktem z bambusa. Natychmiast widoczny efekt. Delikatna maska z lekkim efektem chłodzenia na bazie ekstraktu z mięty pieprzowej i bambusa, olejków morelowego i migdałowego natychmiast poprawia cerę, usuwa oznaki zmęczenia, przywraca równowagę wodną w komórkach dzięki czemu skóra wygląda na świeżą, zadbaną i wypoczętą. 

Sposób użycia: nanieś maskę równomierną warstwą na oczyszczoną skórę twarzy omijając okolice oczu. Po 15 minutach usuń nadmiar maski chusteczką. Nie wymaga zmywania wodą.


Zapach świeży i chłodny. Nie czuję to nic miętowego.. to bardziej bambus.. ogórek? Nie koniecznie nazwałabym ten aromat przyjemnym, a już nie szczególnie w okresie przymrozków. Na szczęśćie nie jest specjalnie dokuczliwy ani w opakowaniu na zaapliowany na skórę.

Konsystencja żelowo-kremowa jest całkiem przyjemna w aplikacji ale.. palcami. Z aplikatora potrafi zjechać i wylądować w zlewie.. lub na ubraniu. Bez problemu maskę mogę nałożyć cienką warstwą dzięki czemu wystaczy na dwa użycia.

Maseczka rzeczywiście daje mocny efekt odświeżenia i wszystko byłoby fajnie gdyby to uczucie nie narasało z każdą minutą, bo w końcu zaczyna konkretnie palić.. czy raczek niezdrowo mrozić. Po dwóch minutach jest to dla mnie nie do zniesienia.. muszę to zmyć, chociaż skóra nie jest zaczerwieniona..

Zmywanie to łatwizna, chociaż nie siliłam się na to aby machać rękami tylko z miejsca sięgnęłam po gąbkę.. i dodatkowo miałam silną motywację 😅


Skład (INCI): Aqua, Bambusa Vulgaris (Bamboo) Extract, Glycerin, Prunus Armeniaca (Apricot) Kernel Oil, Mentha Piperita (Peppermint) Leaf Extract, Malva Sylvestris (Mallow) Flower Extract, Tilia Cordata (Linden) Flower Extract, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Shea Butter Ethyl Ester, Sodium Acrylates Copolymer (and) lecithin, Ethylhexyl Stearate, Menthyl Lactate, Pullulan, Saccharide Isomerate, Xanthan Gum, Perfume, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Neem Flower Amino Acids, Melia Azadirachta Leaf Extract, Amber (Succinum Maris L), Coccinia Indica Leaf Extract, Solanum Melongena (Egg Plant) Leaf Extract, Lawsonia Inermis (Hanna) Extract, Ocimum Basilicum (Basil) Extract, Curcuma Longa (Turmeric) Leaf Extract, Pearl Powder (Margarita Powder).


Prawdę mówiąć nie spodziewałam się po niej takiej mocy i to niestety tak drażniącej. Skóra znosiła ją nie najgorzej ale poziom mrożenia twarzy, który z każdą chwilą narastał do tego stopnia, że zaczynałam wpadać w panikę skutecznie mnie zniechęcił. Efekt ten odczuwałam jeszcze długo po zmyciu maski, chociaż już nie w takim stopniu. Niestety nie jestem w stanie wyciągnąć specjalnych plusów i zalet maski, bo nie byłam w stanie wytrzymać z nią zalecane 15 minut.




LE CEFE DE BEAUTE / KAFE KRASOTY - NAWILŻAJĄCA MASKA DO WSZYSTKICH TYPÓW SKÓRY + GŁĘBOKO NAWILŻAJĄCE SERUM-AKTYWATOR

Od producenta:
Innowacyjny, kompleksowy zestaw do pielęgnacji twarzy w dwóch krokach.

Etap 1: Gęsta maseczka z wodorostami intensywnie nawilża skórę, wygładza i poprawia kontury twarzy. Olej jojoba i olej pistacjowy odżywiają skórę i stymulują produkcję kolagenu, zwiększają sprężystość. Olej z pestek winogron aktywuje naturalną ochronną funkcję skory, odmładza i wzmacnia efekt liftingu.

Etap 2: Głęboko nawilżające serum-aktywator z kwasem hialuronowym przywraca równowagę wodną w skórze nasycając ją wilgocią, przywraca naturalną objętość komórek i odmładza skórę. Ekstrakt arniki i wyciąg z nasion lnu tonizują skórę, łagodzą podrażnienia i zaczerwienienia. Olej arganowy pielęgnuje skórę i modeluje kontur twarzy.

Sposób użycia: równomiernie rozprowadzić maskę na oczyszczonej skórze twarzy, omijając okolicę oczu. Po 15 minutach spłukać ciepłą wodą. Aby uzyskać lepsze wyniki, zastosować serum-aktywator delikatnie wmasowując je w skórę, aż do całkowitego wchłonięcia.


Zapach na szczęście nawet w opakowaniu jest bardzo subtelny, a na twarzy zupełnie go nie czuję. Cieszy mnie ten fakt, bo gdy wsadzam nos w opakowanie to czuję zapach trawy i glonów.

Konsystencja to żeluś.. całkiem śmieszny, trochę ohydny przez te zielonkawe farfocle. Nakładałam z lekkim obrzydzeniem ale w gruncie rzeczy konsystencja jest ciekawa i wydajna. Bez problemu mogłam nałożyć cieńszą warstwę ale nie miałam problemu z tym aby miejscami dołożyć więcej.

W noszeniu maseczka okazała się bardzo komfortowa. Delikatnie czuć ją na skórze ale nie ściąga, nie migruje i nie spływa. Może jedynie pod koniec zaczęłam czuć jakieś drażniące działanie przy skrzydełkach nosa ale to zapewne dlatego, że z maseczką się zasiedziałam.

Zmywanie nie stanowi problemu, bo maseczka nie zastyga. O ile pierwotnie miała gęstą konsystencję to w kontakcie z ciepłem skóry zmienia się na bardzo lekką ale wciąż żelową. Drobinki glonów są na tyle delikatne, że trudno jest je wykorzystać do peelingu ale nie jest to niemożliwe. Ostatecznie przy zmyciu maseczki sięgam po gąbkę.


Skład maski (INCI): Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Laminaria Powder, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Kaolin (White Clay), Polysorbate-20, Arnika Montana (Arnica) Flower Extract, Pistacia Vera Seed Oil, Perfume, Tocopheryl Acetate, Rosmarinus (Rosemary) Officinalis Leaf Extract, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.

Skład serum (INCI): Aqua, Argania Spinosa (Argan) Kernale Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Glycerin, Hydrolyzed Silk Protein, Ethylhexyl Stearate, Arnica (Arnica) Montana Extract, Cetearyl Alcohol, Urea, Isopropyl Myristate, Potassium C16-18 Phosphate, Laminaria (Digitata) Extract, Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Extract, Pullulan (and) Nannochloropsis Oculata Extract, Perfume, Xantham Gum, Sodium Hyaluronate (Hyaluronic Acid), Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.


O dziwo spodobała mi się ta przygoda, bo skóra jest bardzo komfortowo ukojona i nawilżona. Przy okazji maseczka delikatnie napina skórę ale wygląda o bardzo zdrowo. Chociaż te zielone farfocle działają trochę na wyobraźnię to ostatecznie nie mam się za bardzo do czego przyczepić.. może jedynie ten efekt nawilżenia mógłby być wyraźniejszy. Plusem jest to, że maska wystarczy na minimum dwa użycia.


Podsumowanie:

Maseczki oczyszczające to dla mnie dość specyficzny temat. Z jednej strony oczekuję od nich oczyszczenia skóry, a z drugiej nie chcę aby ściągały i przesuszały moją skórę. Ideałem jest dla mnie maseczka, która oczyści (nawet jeśli będzie to jedynie poziom zadowalający), złuszczy naskórek ale nie będzie drażnić ani przesuszać mojej skóry. Po taką maseczkę w chwilach silniejszej potrzeby chciałabym sięgać dwa.. czy nawet trzy razy w tygodniu, a nie raz, a potem ratować skórę z przesuszenia i rozdrażnienia. W tej kwestii maseczek Le Cafe De Beauty zdecydowanie nie moge polecić wersji z tapioką (żółtej), bo nie dość, że dziwnie pachnie to drażni moją skórę i sprawia, że po jej użyciu jestem zmuszona zafundować skórze kojąco-nawilżajacą kurację.
Maseczka węglowa (czarna) spisała się o wiele lepiej ale samo jej wspomnienie napawa mnie obrzydzeniem. Ta śluzowata konsystencja była wyjątkowo okropna ale może masz bardziej odporną wyobraźnię niż ja.
Żelowa maska zwężająca pory (zielona) chyba najbardziej mnie zaskoczyła z tej trójki. Może nie dała jakiś wyjątkowych efektów oczyszczających ale zwęziła pory, a efekt utrzymał się jeszcze kolejnego dnia. Mam jednak co do niej trochę wątpliwość.. ale i tak mnie zaskoczyła.

Wbrew pozorom to właśnie ciepłe maseczki wydają mi się najbezpieczniejszą opcją do pierwszych testów. Nie ma się co obawiać poparzenia skóry. Tu ewidentnie odnoszę wrażenie, że delikatny efekt ciepła wpływa na lepsze działanie składników, a ostatecznie również na efekty. Do gustu przypadła mi najbardziej wersja z truskawką (czerwona), chociaż rokitnik również jest godny uwagi. Za to porzeczka (fioletowa) niestety niczym specjalnym się nie popisała.

Maseczka nawilżająca z wodorostami to również ciekawa opcja. Może efekty nie są szczególnie zachwycające ale ostatecznie nawet się z nią polubiłam. Za to w wersji odświeżającej nie byłam w sanie wytrzymać 1/3 zalecanego przez producenta czasu.. dramat.

Jeśli chodzi o składy maseczek to nie mam się czego przyczepić.. są całkiem dobre. Każda maseczka jest zupełnie inna. Nie ma tu kopiowania składów i zmieniania ewentualnie dwóch czy trzech składników. Nawet w nieco podobnych do siebie maseczkach ciepłych, które bazują na glince trudno doszukiwać się większych podobieństw. W tej kwestii producent ma mój pełen szacunek. Za to serum to coś co nałożyłam raz.. i nigdy więcej. Nie bez powodu nie opisywałam działania dołączonego do maseczek serum. Konsystencja silikonowej bazy może jest fajna pod makijaż ale w pielęgnacji nie lubię takich konsystencji. Pozorne wygładzenie skóry jest fajne ale już uczucie, że skóra nie jest w stanie oddychać jest dla mnie nie do zaakceptowania. Dałam oczywiście szansę serum ale w efekcie miałam niespodzianki w postaci nieprzyjaciół w wyniku czego dalszych prób zaniechałam. Dużo lepszym posunięciem byłoby wywalenie serum i sprzedaż maseczek w wersji solo, bo niektóre z nich są naprawdę ciekawe.

Znasz już kapsułkowe maseczki?

 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger