listopada 09, 2020

KULTOWY PODKŁAD IT COSMETICS, YOUR SKIN BUT BETTER CC+. CZY RZECZYWIŚCIE SPRAWIŁ, ŻE MOJA SKÓRA WYGLĄDAŁA LEPIEJ?


Marka It Cosmetics chodziła za mną przez jakiś czas. Trudna dostępność na naszym rynku tylko podsycała większe chciejstwo. Wszystko w imię "podkładu idealnego". Produkty It Cosmetics są szeroko zachwalane na zagranicznych kanałach, a często na rodzimym podwórku. Jakiś czas temu zachęcona kilkoma bardzo pozytywnymi recenzjami osób, które obserwuję, postanowiłam skusić się na ten "ideał".


Od producenta:
It Cosmetics przedstawia Your Skin But Better CC+ SPF 50+ to wysoce pigmentowany, wielozadaniowy krem, który niezawodnie pokrywa niedoskonałości cery, wypełnia drobne zmarszczki. Formuła łączy w sobie krem nawilżający, serum przeciwzmarszczkowe, korektor, podkład i krem przeciwsłoneczny w jednym produkcie. Dodatkowo zawiera mineralny filtr SPF 50+, który chroni skórę przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych UV-A i UV-B, a tym samym przed przedwczesnym starzeniem się skóry. Dzięki innowacyjnej formule przeciwstarzeniowej, opracowanej we współpracy z chirurgami plastycznymi Twoja skóra wygląda promiennie i naturalnie. Nawilżająca formuła z peptydami, niacyną, algami, witaminami A, C, B i E, kwasem hialuronowym i hydrolizowanym kolagenem zapewnia skórze długotrwałą świeżość. Krem CC idealnie sprawdza się na co dzień jak i w podróży, kompleksowo zatroszczy się o Twoją skórę w każdych warunkach.

Stosowanie:
Nanieś 1-2 krople kremu CC na oczyszczoną skórę ulubionym pędzlem lub opuszkami palców. Your Skin But Better CC+ SPF 50+ idealnie dopasowuje się do potrzeb Twojej skóry. Aby uzyskać optymalny efekt, nałóż równomierną warstwę na twarz, szyję i dekolt. Skup się na częściach twarzy, które wymagają największego pokrycia, takich jak obszary pod oczami, nos i usta oraz podbródek i środek czoła - są to obszary, które zwykle mają przebarwienia lub nierówności kolorytu skóry.


Opakowanie dość nietypowe jak na nasze standardy.  O dziwo miękka tubka z dozownikiem sprawdziła się fenomenalnie do samego końca. Aplikacja była prosta i przyjemna. Nic się nie zacina, nie pluje, pełna kontrola nad ilością wyciskanego podkładu. W dodatku wszystko odbywa się higienicznie. Opakowanie  świetnie sprawdza się w podróży.. i przy każdym upadku z wysokości (szczególnie na płytki w łazience 😅)

Pojemność 32ml również dość typowa jak na rodzimy rynek ale przecież te amerykańskie normy potrafią zaszokować. Natomiast ja chyba zawsze będę preferować pojemności jak najmniejsze w stosunku do kosmetyków kolorowych. Zdecydowanie wolałabym w każdej dziedzinie kosmetycznej wyznawać zasadę, że produkty należy zużyć, a nie tylko używać. W końcu kiepsko trafiona kolorówka jest niezwykle upier... to znaczy "trudna" do zużycia.


Zamawianie podkładu przez Internet nie jest prostym zadaniem, szczególnie jeśli chodzi o wybór koloru. Po długich rozmowach z jedną z dziewczyn, która ów podkład posiadała, przekazałam moje wymagania kolorystyczne i padło na odcień Fair. Obecnie w asortymencie gama kolorów się powiększyła więc zadanie stało się jeszcze bardziej skomplikowane.. a może łatwiejsze? Osobiście miałam dylemat pomiędzy najjaśniejszym Fair, a wówczas ciemniejszym Light. Jednak o wiele łatwiej jest mi podkład przyciemnić niż rozjaśnić, a dodatkowo bywam wyjątkowo blada w okresie zimowym. To mogło się udać.. ale się nie udało. Odcień okazał się nie tylko za jasny ale również wpadający w chłodne tony. W efekcie byłam zmuszona kolor ratować czy to bronzerem dla ocieplenia twarzy czy mieszając podkład z innym dla uzyskania odpowiedniejszej tonacji.



Jak sama widzisz, nie można mu odmówić krycia. Podkład ma kremową konsystencję, która nie jest tłusta ani nie rozlewa się. Teoretycznie jestem w stanie nazwać ją lekką ale tylko w sensie aplikacji "kropki" na grzbiet dłoni. Za to jego moc krycia oraz późniejsze efekty uboczne sprawia, że trudno mi mówić o nim jako o produkcie lekkim.

W przypadku Your Skin But Better nie ma mowy o aplikacji palcami czy pędzlem. Za każdym razem miałam wrażenie, że robię smugi lub jest na tyle widoczny, że robi maskaradę na mojej twarzy. Do tego pędzel potrafił fenomenalnie wydobyć niewidoczne suche skórki, a przy okazji pory. Jedynie aplikując niewielkie ilości podkładu i rozprowadzając całość gąbką byłam w stanie uzyskać zadowalający efekt. W tym przypadku im mniej tym lepiej. Swoją drogą przy tak mocnej pigmentacji łatwo uzyskać efekt dwuwymiarowej (płaskiej) twarzy. Podkładem bez trudu mogłam zakryć kolor ust, nie wspominając o defektach skóry typu pieprzyk czy znamię. Zdecydowanie jest to najbardziej kryjący podkład z jakim się spotkałam, a przebił swoją mocą nawet słynny Doubel Wear Estee Louder.


Przez cały okres użytkowania podkładu miałam z nim prawdziwy rollercoaster. Początki były bardzo pozytywne i obiecujące wieczną miłość. Jednak na nasze szczęście wpływało wiele czynników: stan cery, pielęgnacja, pogoda, długość noszenia podkładu..

To co najbardziej mi przeszkadzało, to fakt, że moja skóra nie była w stanie znieść podkładu jako produktu częstego stosowania. Zwyczajnie potrzebowała od niego częstego odpoczynku. Z każdym kolejnym dniem stawała się bardziej przesuszona i obciążona. Stosowanie mocniej oczyszczającej pielęgnacji sprawiało, że skóra reagowała jeszcze większym przesuszeniem, a w efekcie większym przetłuszczaniem. To po prostu błędne koło. Ostatecznie podkład trafił jako produkt do stosowania na większe wyjścia jako ratunek w sytuacjach kryzysowych.

Produkt zdecydowanie wymagał ode mnie stosowania nawilżającej ale bardzo lekkiej pielęgnacji. W przeciwnym wypadku potrafił zaskoczyć zważoną strefą T. Dodatkowo wymuszał na  mnie stosowanie mgiełek do makijażu, gdyż aplikacja pudru, różu czy bronzera sprawiała wrażenie niezwykle suchej twarzy. Nie było mowy o oszustwie w postaci hydrolatu czy toniku.. o nieee.. to musiała być mgiełka i to najlepiej taka, która ma jak najwięcej wspólnego z lakierem do włosów. Dopiero wówczas makijaż wyglądał na spójny, bez przesadnego ciężaru czyli przysłowiowej ciężkiej tapety.


Ogromną zaletą podkłady jest ochrona SPF na poziomie 50. Dodatkowo zachwycił króotki skład, do czasu gdy zrozumiałam, że druga (znacznie dłuższa) jego część znajduje się na drugiej stronie opakowania. To było jak nie mająca końca opowieść. Do tego pełna gromada silikonów.. i nagle reakcja mojej skóry na zbyt częste używanie podkładu nabrała sensu.

Skład (INCI): Aqua, Titanium Dioxide, Phenyl Trimethicone, Dimethicone, Butylene Glycol, Zinc Oxide, Butylene Glycol Dicaprylate, Orbignya Oleifera Seed Oil, Butyloctyl Salicylate, Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Cyclopentasiloxane, Snail Secretion Filtrate, Aluminum Hydorxide, Stearic Acid, Magnesium Sulfate, Polyglyceryl-4 Isostearate, Cyclohexasiloxane, Dimethicone/Vinyl Dimethicone Crosspolymer, Hexyl Laurate, Calcium Stearate, Caprylyl Glycol, Triethoxycaprylylsilate, Ethyl Hexanediol, Ethylhexylglycerin, Limonene, Phenoxyethanol. Citrus Limon Peel Oil/Lemon Peel Oil, Sorbitan Isostearate, Tocopheryl Acetate, 1,2-Hexanediol, Citrus Aurantium Bergamia Fruit Oil/Bergamot Fruit Oil, Disodium EDTA, Citrus Aurantium Dulcis Peel Oil/Orange Peel Oil, Citrus Aurantifolia Oil/Lime Oil, Pinus Sylvestris Leaf Oil, Punica Granatum Seed Oil, Vitis Vinifera Seed Oil/Grape Seed Oil, Persea Gratissima Oil/Avocado Oil, Anthemis Nobilis Flower Water, Linalool, Glycerin, Eucalyptus Globus Leaf Oil, Citral, Niacinamide, Curcuma  Longa Root Extract/Turmeric Root Extract, Hyaluronic Acid, Colloidal Oatmeal, Cholesterol, Citrus Grandis Peel Oil/Grapefruit Peel Oil, Perfluorohexane, Steareth-20, Camellia Sinensis Leaf Extract, Magnolia Kobus Bark Extract, Pentaerythrityl Tetra-di-butyl Hydroxyhydrocinnamate, Chrysanthemum Indicum Flower Extract, Glycine Soja Sprout Extract/Soybean Sprout Extrakt, Perfluorodecalin, Citric Acid, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Perfluoromethylcycopentane, Olea Europaea Leaf Extract/Olive Leaf Extract, Artemisia Princeps Leaf Extract, Cinnamomum Cassia Bark Extract, Pueraria Lobata Root Extract, Diospyros Kaki Leaf Extract, Morus Alba Fruit Extract, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Chlorhexidine Digluconate, Hydrolyzed Collagen, N-Hydroxysuccinimide, Hydrolized Silk, Lactobacillus/Honeysuckle Flower/ Licorice Root/Morus Alba Root/Pueraria Lobata Root/Schisandra Chinensis Fruit/Scutellaria Baicalensis Root/Sophora Japonica Flower Extract Ferment Filtrate, Caprylhydroxamic Acid, Sodium Citrate, Biotyn, Thiamine HCL, Niacin, Folic Acid, Retinyl Palmitate, Palmitoyl Tripeptide-1, Carnitine HCL, Riboflavin, Tocopherol, Ascorbic Acid, Pantothenic Acid, Chrysin, Palmitoyl Tetrapeptide-7; [+/-: CI 77491, CI 77492, CI 77499/Iron Oxides, CI 77891/Titanium Dioxide].


Ostatecznie podkład posłużył mi do ostatniej kropli.. ale to nie była szczególnie bliska zażyłość. Przez większość opakowania posłużył mi jako s.o.s do ratowania podkładów za ciemnych albo zbyt delikatnych, które wymagały zwiększonej trwałości, krycia i jednocześnie rozjaśnienia. Pomimo nie do końca trafionego koloru (jedynie w okresie przedłużającej się zimy oraz wczesnej wiosny gdzie wciąż promienie słońca nie potrafią przebić się przez chmury) wiem, że nie odważyłabym się na powrót nawet do ciemniejszej wersji kolorystycznej.


Nie był to mój wymarzony podkład.. ale jestem w stanie zrozumieć szereg zachwytów na jego temat. Jest trwały i ma świetne krycie. Wierzę, że na ładnej cerze może prezentować się genialnie jak druga skóra tylko "lepsza". W moim przypadku nie zawsze wyglądało to lepiej. Mimo to cieszę się, że zaspokoiłam moje wielkie chciejstwo. W końcu podkład zużyłam do ostatniej kropli.. fakt, że w roli ratunku dla innych podkładów ale również się liczy.  
 
Póki co marka wciąż mnie ciekawi. Chociażby słynny puder Bye Bye Pores, który podobno daje efekt pfotoshopa.. ale czy byłby lepszy od ukochanej Charlotte Tilbury Airbrush Flawless Finish Powder? Hmm.. czy naprawdę chcę to sprawdzić? Chyba wolałabym pójść w stronę powrotu do Charlotte ewentualnie w stronę marki Tarte dostępnej obecnie w Sephorze.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger