REN jest jedną z moich ulubionych marek pielęgnacyjnych. To głównie na niej skupiłam się zmieniając moją pielęgnację. Gdybym musiała trzymać się tylko jednej marki kosmetyków - to byłby to właśnie REN. Chociaż nie należy do łatwo dostępnych ani najtańszych to nie żałuję ani złotówki wydanej na ich produkty.
Omega 3 Optimum Skin Oil to serum/olejek, który wzmacnia barierę lipidową skóry i pobudza aktywność skóry, aby znacząco poprawić poziom jej nawilżenia. Poprawia ogólny stan zdrowia skóry i witalność, jednocześnie redukując oznaki zmęczenia, przedwczesnego starzenia się i wrażliwość.
Do tego przeznaczony jest do każdego rodzaju skóry. Tak przedstawia go producent. Prawda, że brzmi to jak z bajki?
Serum/olejek zamknięty jest w 30 ml plastikowej butelce z pompką
typu airless. Konsystencja jest bardzo lekka i pięknie pachnie. Tym
bardziej używa się go z ogromną przyjemnością. Mimo, że producent poleca
go do stosowania na dzień oraz/lub na noc, ja zdecydowanie używałam go
wyłącznie na noc. O ile moje suche partie chętnie co wchłaniały, to te
tłustsze już nie do końca. Zatem pod makijaż w moim przypadku zupełnie
by się nie sprawdził, chyba że w minimalnej ilości.
Serum stosowałam zawsze na oczyszczoną skórę twarzy oraz szyi. Dozowałam kilka kropel w zagłębienie dłoni, następnie rozcierając i delikatnie wciskając olejek w twarz i szyję. Jest bardzo wydajny, dlatego dodawałam go również do maseczek glinkowych i świetnie się sprawdzał.
Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie pewien mankament..którego nie pojmuję.
Mój olejek ma skład:
Skład (INCI): Caprylic/Capric Triglyceride, Oryza Sativa (Rice) Germ/ Bran Oil (olejek z otrębów ryżu siewnego), Camelina Sativa Seed Oil, Rosa Canina Fruit Oil, Plukenetia Volubilis Seed Oil (olejek z drzewa Sacha), Bisabolol, Perfum (Fragrance), Tocopherol, Alaria Esculenta Extract, Linalool, Limonene.
U innych użytkowniczek głównie angielskich znalazłam inny skład:
Skład (INCI): Caprylic/Capric Triglyceride, Triricum Vulgare (Wheat) Germ Oil (olejek
z kiełków pszenicy - fuu..), Camelina Sativa Oil (olej z lnianki
siewnej), Rosa Canina Fruit Oil (olejek z owoców róży), Phaeodactylum tricornutum extract, Bisabolol, Perfum (franrancie), Linalool, Limonene, Tocopherol
Na angielskiej stronie jednego ze sprzedawców, jeszcze inny:
Skład (INCI): Caprylic/Capric Triglyceride (source Coconut), Triticum Vulgare (Wheat)
Germ Oil (wciąż fuu..), Vanilla Planifolia (Vanilla) Fruit Extract (tu coś nowego), Camelina Sativa
(Gold of Pleasure) Oil, Rosa Canina (Rosehip) Fruit Oil, Phaeodactylum
Tricornotum (Vegetable Plankton) Extract, Bisabolol (source Chamomile),
Parfum (100% Natural Fragrance), Tocopherol (Vitamin E).
Jakby tego było mało, na stronie Galilu,
gdzie najczęściej zamawiałam produkty REN cena za olejek znacznie
wzrosła. Ewidentnie byłam szczęściarą zamawiając serum w cenie 145 zł,
bo obecnie kosztuje 170 zł (!). Na angielskiej stronie producenta
widnieje kwota około 150 zł. O ile podniesienie ceny o 5 zł jestem w
stanie zaakceptować, to o 25 zł już nie. Rozumiem wahania walutowe..ale
bez przesady.
Moja wersja olejku sprawdziła mi się rewelacyjnie i tę właśnie bym wam polecała. Na jaką wersję byście trafiły zamawiając serum, nie mam pojęcia. Głównie z powodu występowania w nowym (albo starym?) składzie olejku z kiełków pszenicy nie zdecyduję się na ponowny zakup. Olejek ten jest jednym z najbardziej komedogennych. W skali od 0 do 5 dostał wysoką 5. Dodatkowo prawdopodobieństwo podrażnienia wynosi 2 w skali od 0 do 5. Jeśli to miała być zmiana na lepsze to no comment.
Pora szukać zastępstwa..chociaż mam już coś na oku ;-)
Swoją drogą ciekawa jestem jak sprawdzi się wersja podróżna olejku, którą wygrała w rozdaniu Dorota z bloga Truskawkowy Świat
Stosujecie w pielęgnacji gotowe olejki/sera?
Sprawdził wam się jakiś szczególnie dobrze?
Czemu olej z kiełków pszenicy to zło? (Chyba, że to opinia tej innej blogerki?)
OdpowiedzUsuńA poza tym, to intrygująca wydaje się sprawa tego "zmiennego" składu...
W ogóle byłam pewna,że REN jest niedostępny w Polsce, a tu się okazuje,że jet i to w Galilu, gdzie czasem kupuję kosmetyki.
Nie, nie..to nie opinia blogerki;)
UsuńSkładniki kosmetyków przechodzą testy na komedogenność, czyli w skrócie zapychanie porów. Wykonuje je Journal of American Academy of Dermatology. Dostępne np tutaj: https://www.beneficialbotanicals.com/facts-figures/comedogenic-rating.html
Zapychanie to kwestia indywidualna. Moja cera jest na to bardzo podatna, dlatego w produktach użytku codziennego (np. krem, olejek, serum) wystrzegam się substancji o wysokim wskaźniku. Natomiast w przypadku produktów takich jak maseczka, którą robię raz na tydzień..już niekoniecznie, bo przy takiej częstotliwości użytkowania, wiem, że produkt krzywdy mojej buzi nie zrobi.
Olej z kiełków pszenicy znajdziesz pod nazwą Wheat Germ Oil.
Naprawdę nie wiem co myśleć o tych zmianach składów.
olejki do cery mi nie służą ;) tylko do włosów
OdpowiedzUsuńPoczątkowo miałam obawy co do stosowania olejku/serum na twarz. Jednak dobre serum/olejek potrafi zdziałać cuda..tak samo jako w przypadku włosów :-)
Usuńzawsze psują to co dobre :(
OdpowiedzUsuńDokładnie..nie dość, że zepsuli to jeszcze cenę podnieśli
Usuń