W zasadzie niemal nigdy nie oceniam kosmetyków po kilku użyciach. Nawet jeśli nie zapałałam do jakiegoś produktu minimalną sympatią to wciąż do niego wracam.. a nuż coś się zmieniło. Zdarza się choć wyjątkowo rzadko, że z czasem jednak coś zaskakuje, są to jednak sporadyczne wyjątki. Podobna sytuacja miała miejsce z matowym eyelinerem od Lovely. Jak zakończyła się nasza wspólna historia?
Od producenta:
Eyeliner matte, który daje zupełnie matowe wykończenie na oku, a lekko roztarty idealnie pasuje do przydymionego makijażu. Aplikatorem w pędzelki można narysować równą, idealnie matową kreskę. Eyeliner matte jest bardzo trwały i wydajny.
Eyeliner matte, który daje zupełnie matowe wykończenie na oku, a lekko roztarty idealnie pasuje do przydymionego makijażu. Aplikatorem w pędzelki można narysować równą, idealnie matową kreskę. Eyeliner matte jest bardzo trwały i wydajny.
Nawet nie wiem od czego zacząć. Może od zalet: yyyy.... pędzelek
ujdzie choć jest wyjątkowo sztywny, a teraz przejdę do wad. Z tym czymś nie da się pracować.
Konsystencja jest gęsta przez co na pędzelek nabiera się stanowczo za
dużo produktu. Gdy zdejmę jego nadmiar to jest jeszcze gorzej, bo nie
można narysować dłuższej kreski niż 5 milimetrów. Dokładanie do tego
kolejnych kresek wcale nie powoduje, że mam jednolitą kreskę tylko
jakbym klasę w której uczyła się ładnie rysować szlaczki i literki
przespała.
Rysowanie z nadmiarem produktu też nie wchodzi w grę, bo produkt nie
rozchodzi się równomiernie. Najczęściej na brzegach linii jest jego
więcej, a w środku potrafi przebijać. Oczywiście można go wówczas w tych
prześwitach nadbudować, jednak nadmiar produktu na powiece jest wówczas
widoczny.. i to nie koniecznie z bliska.
Nawet próba pociągnięcia szybkiej i prostej kreski na dłoni sprawia, że
widoczne są prześwity i zygzaki. Na powiece oczywiście potrzebujemy
znacznie więcej czasu i precyzji jednak z tym produktem jest to
niemożliwe. Być może byłoby łatwiej gdyby tak szybko nie zasychał.. ale
pewnie szukam dla niego jakiegokolwiek wytłumaczenia.
Jak widać po opakowaniu jest to produkt nowy.. choć użeram się z nim
od ponad roku. Jeszcze nigdy nie wyszłam z tym produktem na powiekach z
domu. Zawsze kończyło się zmyciem makijażu i albo zaczynałam od nowa z
pominięciem eyelinera albo z nerwów kończyło się na tuszu do rzęs.
Jednak niedawno ponownie dałam mu szansę. Tym razem z dużą dozą
cierpliwości zaaplikowałam produkt na powiekę. Nie wnikałam, w to, że nie
wygląda identycznie na obu powiekach, bo i tak dzień spędzałam w domu.
Chciałam sprawdzić jak będzie się zachowywać na moich tłustych
powiekach. I co? Po jakiś 20 minutach zauważyłam, że eyeliner się
osypuje, chociaż bardziej właściwe dla tego zjawiska będzie określenie
"odchodzi płatami".
Skład (INCI): Aqua, Propylene Glycol, Copernicia Cerifera Cera, VP/Hexadecene Copolymer, Phenoxyethanol, Stearic Acid, Glyceryl Stearate, Palmitic Acid, Potassium Sorbate, Xanthan Gum, Potassium Hydroxide, Hectorite, Cellulose, Ethylhexyglycerin, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Tocopherol, [+/-]: CI 77499, CI 77007, CI 77891, CI 77491, CI 77492.
Trwałość tego produktu jest wyjątkowo mizerna. Z pewnością możemy się spodziewać matowego wykończenia ale nie będzie ani równomierne ani estetyczne. O rozcieraniu nawet nie ma mowy. Jedynie jestem pod wrażeniem jego wydajności, ale to dotyczy każdego produktu po który się nie sięga. Bo niby jak mam go zużyć, skoro nie da się go używać ?
Omijajcie ten produkt na Rossmannowskich wyprzedażach.
Co za bubel, całkowite przeciwieństwo tuszu do rzęs z lovely który moim zdaniem jest świetny
OdpowiedzUsuńUuuu ... totalny niewypał jak widzę. Ja się nie znam kompletnie z kosmetykami Lovely.
OdpowiedzUsuńPodobnie jest z fioletem z tej serii jednak jest odrobinę lepszy co nie znaczy,że warto go kupić
OdpowiedzUsuńHa ha ha pojechałaś :P
OdpowiedzUsuńCo osoba to inna opinia. Mam wersją brązową oraz szarą i obie lubię.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że taki bubel :(
OdpowiedzUsuńTusz z Lovely uwielbiam, szkoda, że tutaj takie rozczarowanie :D
OdpowiedzUsuńFajny ma pędzelek według mnie ,szkoda że Ci się nie sprawdził.
OdpowiedzUsuńOjejjj!!! Nie znam tego produktu...ale z pewnością po niego nie sięgnę :P
OdpowiedzUsuńnie lubię plynnych eyelinerów i sama ich nie kupuję, ale ostrzeżenie przyjęłam do wiadomości :)
OdpowiedzUsuńAha, czyli nie ma co patrzeć w jego stronę. Zapamiętam.
OdpowiedzUsuńOooooo tak, zgadzam się w 100%ach! Kupiłam na poprzednich promocjach kolor brązowy (na co dzień, by kreska nie była tak "nachalna") i czarny (do nauki rysowania jaskółki) jednak ani jeden, ani drugi nie przypadł mi do gustu. Później przeczytałam kilka pozytywnych recenzji na jego temat i już myślałam że może trafiłam na jakiś wadliwy/ otwarte egzemplarz, jak to się zdarza kupując kosmetyki podczas tych promocji. Wczesniej kupiłam też wersję granatową, która zachowuje się podobnie, ale wybaczałam jej to ze względu na piękny kolor. Teraz jednak żałuję wydanych pieniędzy, mimo ze jest to kilka złotych i mimo że wiem, że nie będę ich używać (a jeśli już do tego dojdzie to będę tego żałować tuż po aplikacji) ale szkoda mi ich wyrzucać, bo nie lubię marnotrawić produktów. I mam zagwozdkę co z nimi począć :D Teraz doszłam do wniosku, ze jeśli jakiś płynny eyeliner to tylko z Eveline, natomiast aktualnie planuję wypróbować ten żelowy z Maybelline :D
OdpowiedzUsuńmialam czarny kolorale nie sprawdzil sie
OdpowiedzUsuńSzkoda, że taki bubel.
OdpowiedzUsuńNajbardziej lubię eyeliner w pisaku od loreala ;-)
OdpowiedzUsuńNie znam, nie widziałam i mam nadzieję, że nie spotkam i nie kupię :O Masakra.
OdpowiedzUsuńno to już wiem jakiego na pewno nie kupię :)
OdpowiedzUsuńtak samo kruczy się kobaltowy eyeliner z Wibo.. piękny kolorem, ale strasznie pęka na powiekach :(
OdpowiedzUsuńMasz rację, już nawet na dłoni widać, że nie maluje ładnie... ;(
OdpowiedzUsuńnie lubię takich produktów, wygląda okropnie
OdpowiedzUsuńMiałam taki czarny i chyba turkusowy.Czarny był taki sobie, a turkusowy to porażka:D
OdpowiedzUsuń