Mam dość grube i ciężkie włosy. Chociaż nie wymagają ode mnie nie
wiadomo jakiej pielęgnacji to jednak staram się o nie dbać jak
najlepiej. O ile stosowanie szamponów z dobrym składem im służy to w
przypadku odżywek czy masek bywa różnie. Ostatecznie nigdy nie wiem co moim włosom podpasuje.
Od producenta:
Balsam odżywczo regeneracyjny sporządzony na organicznych olejkach, bogatych w mikroelementy i witaminy, nadaje się idealnie do intensywnej regeneracji suchych i osłabionych włosów. Nawilża i przywraca włosom naturalną siłę, zdrowy połysk i elastyczność. Olejek amarantowy zawiera skwalen (składnik ochronnego płaszcza lipidowego skóry i włosów), sprzyja dotlenieniu komórek. Olej z nasion żurawiny intensywnie nawilża włosy. Organiczne olejki pierwiosnka i żeń-szeń bogate w mikroelementy i kwasy organiczne, odżywiają skórę głowy. Olejek miodunki zawiera flawanoidy, alantolinę i składniki mineralne, sprzyja wzrostowi włosów. Olejek białego lnu syberyjskiego bogaty w witaminy E i A, kwasy tłuszczowe Omega-3 intensywnie odżywia i regeneruje uszkodzoną strukturę włosów.
Sposób użycia: balsam nanieść na wilgotne, umyte włosy, rozprowadzić na całej ich długości, pozostawić na 2-3 minuty i zmyć ciepłą wodą.
Miałam już styczność z produktami Agafii i niestety nigdy nie byłam specjalnie zadowolona. Wiem, że te opakowania mają swoich fanów ale ja ich nie cierpię. Zdecydowanie wolę opakowania, które są stabilne i mogę je postawić pod prysznicem. Po kąpieli te tubki zawsze są w całości upaćkane. Mam też wątpliwości co do ceny. Chociaż 4-5 zł za 100 ml pojemność to nie dużo, to jednak wydajność tych produktów jak dla mnie jest wyjątkowo niska. Ale skupmy się na działaniu.
Gdy balsam użyłam po raz pierwszy byłam jeszcze bardziej rozczarowana
jego działaniem niż nieporęcznym opakowaniem. Po umyciu włosów,
nałożyłam produkt na połowie długości tak jak zawsze. Odczekałam 2-3
minuty i zmyłam. Na moich (jeszcze nie podciętych) włosach balsam nie
zrobił nic. Równie dobrze mogłam umyć włosy szamponem i zwyczajnie je
wysuszyć. Niestety moje włosy przy każdym myciu obowiązkowo wymagają
dodatkowego dociążenia i zabezpieczenia. Po tym eksperymencie kondycja
moich włosów była po prostu nie najlepsza. Włosy plątały się, miałam
problemy z ich rozczesaniem, a także potrafiły się mocno elektryzować.
Po pierwszym użyciu miałam dosyć. Balsam okazał się dla moich włosów po
prostu za słaby.
W styczniu po dość mocnym podcięciu włosów postanowiłam dać mu jeszcze jedną szansę. Tym razem najpierw umyłam włosy i nałożyłam dość obficie balsam niemal na całej długości włosów. Zdecydowałam się na to z uwagi, że balsam ma dość lekki nie obciążony silikonami skład. Na włosy nałożyłam dodatkowo foliowy czepek i wzięłam prysznic. Po spłukaniu balsamu z włosów nie wyczułam w ich strukturze jakiejś specjalnej zmiany. Nawet mokre włosy wciąż wydawały się szorstkie i sztywne. Pozostawiłam je do wyschnięcia i położyłam się spać. Rano moim włosom zupełnie niczego nie brakowało, były sypkie, lśniące, gładkie i miękkie. Układały się na tyle dobrze, że nie wymagały użycia prostownicy ani suszarki.. i tak było przez cały dzień. Mimo szalika nie kołtuniły się i nie plątały.
Skład (INCI): Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Behentrimonium
Chloride, Cetrimonium Chloride, Quaternium-87, Hydrozyethylcellulose,
Cetrimonium Bromide, Organic Amaranthus Caudatus Seed Oil, Organic
Oxycoccus Palustris Caudatus Seed Oil, Organic Oenoyhera Biennis
(Evening Primrose) Oil, Organic Panax Ginseng Oil, Organic Pinus
Palustris Oil, Organic Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Oil, Benzyl
Alcohol, Sorbic Acid, Benzoic Acid, Citric Acid, Parfum.
Wciąż nie wiem do końca czy ta równica to efekt podcięcia moich włosów czy może to przez znacznie dłuższe przetrzymanie balsamu pod czepkiem. Chociaż obecnie z balsamu jestem zadowolona to jednak końce włosów których nożyczki nie sięgnęły wydają się wciąż za mało odżywione.
Z pewnością balsam o wiele lepiej sprawdzi się na włosach cienkich i delikatnych, ponieważ nie obciąży włosów przesadnie, a z ich odżywieniem powinien sobie dać radę. Nawet ja pomimo kiepskiego początku myślę, że do tego produktu jeszcze wrócę. To dość dobra alternatywa i odskocznia dla nieco cięższych produktów, po które sięgam znacznie częściej. Spotkanie z tym lekkim balsamem uświadomiło mi, że bardziej naturalne produkty bez silikonów także mogą się u mnie sprawdzić ale wymagają nieco innego podejścia. Więc mimo tego, że nie lubię tych opakować, konsystencje są rzadkie i niezwykle mało wydajne (max 4-5 użyć), to jednak chętnie do tego cudaczka powrócę.
A co Ty myślisz na temat takich opakowań ? Za czy przeciw ?
Co z podobnych lekkich odżywek możesz polecić ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz