marca 26, 2017

INGLOT - PUDER SYPKI




Kilka lat temu poza Inglotem nie widziałam lepszej marki. Częściowo wpływ na to miał fakt, że jest to nasza rodzima marka, która odniosła światowy sukces. System Freedom był wręcz genialny i skrojony idealnie do moich potrzeba. Z każdą wizytą przy stoisku Inglota moje uwielbienie się pogłębiało i niemal nigdy nie odchodziłam z pustymi rękami. Jednak jakiś czas temu coś się zmieniło, być może wpływ na to miała śmierć założyciela marki pana Wojciecha Inglota.. ale Inglot to już nie ten sam Inglot co kiedyś. Mimo to wciąż dawałam szansę innym produktom i tak trafił do mnie puder sypki zachwalany przez miłą ekspedientkę.



Opis producent:
Delikatna formuła sypkiego pudru idealna do wykończenia makijażu. Doskonale współpracuje z podkładami do twarzy, nadając efekt idealnie gładkiej skóry.

Podobno dobry produkt sam się obroni, ale z tak krótkim opisem chyba jeszcze się nie spotkałam.



W opakowaniu mamy ogromną pojemność 30g. Kiedy go kupowałam kosztował około 50-60 zł, a aktualnie jego cena na stronie producenta to 45 zł. Opakowanie wbrew pozorom nie jest szklane, to plastik ale jak widać bardzo dobrej jakości. Mimo wysłużenia opakowanie wygląda nienagannie i estetycznie. Jedyne czego brakuje to puszek, który nie wytrzymał próby czasu. Ciągłe mycie, suszenie, używanie.. jego los dobiegł końca.

Sitko wykonane jest z miękkiego plastiku i bez większych trudności można je zdjąć, ale bez obaw, samo z siebie nigdy nie "wyskoczy" z opakowania. W zasadzie nie mam większych zastrzeżeń co do opakowania. jest gustowne, proste, eleganckie i solidne.



Do aplikacji pudru służy mi duży pędzel Hakuro. Zamknięty puder odwracam stosunkowo szybkim ruchem do dołu wieczkiem i do góry. Ilość pudru jaka zostaje na wieczku na ogół wystarczy do tego aby przypudrować twarz. To jak ten puder jest wydajny jest po prostu niewiarygodne. Zdążyłam go w tym czasie dziesięć razy znienawidzić i pięć razy pokochać, a dopiero połowę zużyłam.

Puder ładnie matowi skórę ale nie na cały dzień. U mnie są to jakieś 3-4 godziny, czyli stosunkowo standardowy czas. Problem w tym, że każda kolejna warstwa wygląda na skórze źle. Co gorsza mam wrażenie, że w połączeniu z podkładem zaczyna oksydować w stronę pomarańczowego odcienie. Im wyższa temperatura na zewnątrz i szybciej przetłuszcza się skóra tym szybciej oksyduje.



Mimo dość mocnego pigmentu puder ma niewielkie właściwości kryjące. Raczej spodziewać się możemy wyłącznie matowego wykończenia ale nie jest totalnie płaski mat. Mimo wszystko puder wymaga ode mnie użycia mgiełki aby ładnie scalić się z podkładem. Z biegiem czasu potrafi podkreślić suche skórki i nieestetycznie dawać efekt ciasta. Dlatego im mniej go zaaplikuje tym lepiej. Później w grę wchodzą jedynie bibułki matujące.   

Skład (INCI): Talc, Mica, Zinc Stearatem, Polydimethylsilocane, Titanium Dioxide, Caprylic / Capric Triglyceride, Lauroyl Lysine, Isopropylparaben, Isobutylparaben, Butylparaben, Vitamina E, Fragrance, [+/-] CI 77007, CI 77491, CI 77492, CI77499.



W momencie gdy przez kilka dni (3-4 dni) codziennie wykonuję makijaż, moja skóra cierpi. Pojawiają się drobne niedoskonałości i miejscowe przesuszenie skóry. Nie ma wówczas znaczenia jak wygląda moja pielęgnacja, po prostu skóra woła DOŚĆ!

Skład pudru nie jest najlepszy. Talk na ogół występuje w większości pudrów czy to sypkich czy sprasowanych i nie brakuje go w pudrach które mam, chociaż specjalnie z tego faktu zadowolona nie jestem. Witamina E wydaje się tutaj wsadzona na odczep, bo mimo wszystko wygląda to średnio dobrze.



Puder nie jest najgorszy ale nie lubię go. Dawałam mu wiele szans i zdecydowanie wolę sięgać po cokolwiek innego. Aktualnie dorobiłam się 4 innych pudrów i ten omijam szerokim łukiem. Głównym powodem jest to, że za sypkimi produktami po prostu nie przepadam. Mimo wszystko lubię w stosunkowo normalnym tempie sięgać denka, a już tym bardziej kolorówki. W tym przypadku jest to niemal niemożliwe. Nie noszę w torebce na co dzień pudrów ale na wyjazdy czy bardziej wyjątkowe okazje owszem. Wówczas wolę sięgać po coś kompaktowego i coś co mi nie upaćka łazienki i ubrań. W dodatku nie wydaje mi się aby był wart swojej ceny. Drogeryjne pudry wydają się mu dorównywać, a nawet przewyższać jakością. Puder jest jednym z najstarszych produktów makijażowych do twarzy jakie posiadam i zdecydowanie zasłużył sobie na emeryturę.. w związku z czym pojawi się w najbliższym denku.. bez żalu i bez tęsknoty.


Preferujesz pudry sypkie czy prasowane?
A może miałaś już styczność z tym pudrem?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger