Stosowanie peelingow w pielęgnacji to zwyczajny must have. Jesteśmy w stanie już po pierwszym użyciu ocenić czy dany produkt to zdzierak z prawdziwego zdarzenia, czy zwykły miziaczek który jest w stanie co najwyżej zastąpić zwykły żel do kąpieli. Nie wiem jak Ty ale ja zdecydowanie jestem fanką tych mocnych i ostrych. W końcu ich moc zależy także od nacisku dłoni, a nad tym zawsze mamy kontrolę.
O peelingu na bazie pestek moreli z Yves Rocher pisałam już rok temu (poprzedni post). Wiem.. wiem.. powtarzam się ale nie bez powodu. Do peelingu wróciłam ponowie za sprawą dość istotnego szczegółu. Otóż zastał zmieniony jego skład. Ciekawiło mnie czy sprawdzi się podobnie.. a może lepiej niż starsza wersja.
Zmianie dodatkowo uległa grafika opakowania. Wcześniej przedstawiała suszoną pestkę moreli, a teraz soczyste owoce. Zdecydowanym plusem jest również wydłużony termin przydatności do zużycia. Z sześciu miesięcy został przedłużony do dwunastu. Brawo dla producenta.
Stary skład (INCI): Aqua/Water/Eau, Glycerin, Prunus Armeniaca
(Apricot) Seed Powder, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Alcohol, PEG-40
Hydrogenated Castor Oil, Butylene Glycol, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet
Almond) Shell Powder, Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil, Agave
Tequikana Leaf Extract, Mangiferin, Acrylates / C10-30 Alkyl Acrylate
Crosspolymer, Perfum / Fragrance, Methylparaben, Phenoxyethanol,
Ethylparaben, Cinnamosma Fragrans Leaf Oil, Sodium Hydroxide,
Propylparaben, Tetrasodium Edta, Linalool, Limonene.
Nowy skład (INCI): Aqua/Water/Eau, Glycerin, Prunus Armeniaca
(Apricot) Seed Powder, Methylpropanediol, Alcohol, Laureth-10, Centaurea Cyanus Flower Water, Agave
Tequikana Leaf Extract, Acrylates / C10-30 Alkyl Acrylate
Crosspolymer, Phenoxyethanol, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet
Almond) Shell Powder, Perfum / Fragrance, Sodium Hydroxide,Tetrasodium Edta, Limonene, Sigesbeckia Orientalis Extract, Acacia Senegal Gum, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid.
Nowy skład wygląda znacznie lepiej. Zniknęły parabeny oraz Pegi ale także olej sezamowy. Za to pojawił się wyciąg z boskiej trawy o działaniu łagodzącym oraz hydrolata z habra bławatka.
Czy widzę jakąś różnicę? Nie.
Jego konsystencja jest żelowa ale nie spływa od razu z dłoni ani z ciała. Z łatwością się aplikuje oraz rozprowadza. Zapach również wydaje się podobny, czyli nieco słodko cytrusowy z chemicznymi nutami. Brak wytwarzania piany również pozostaje bez zmian.
Pestki moreli, które grają tu pierwsze skrzypce są ostre i potrafią naprawdę mocno zdzierać niechciany naskórek. Po takim peelingu obowiązkowo należy sięgnąć po nawilżający balsam, bo peeling nas żadnym nawilżeniem nie uraczy. Drobinki spłukują się z ciała bez najmniejszych problemów. W porównaniu do peelingów kawowych nie ma tu żadnego niechcianego nalotu, ani na wannie ani na ciele.
Niestety nie widzę zmian w kwestii wydajności. Co akurat nieco smuci. Dla osób mniej oszczędnych podejrzewam, że peeling wystarczy na jakieś sześć.. może osiem użyć. Dla mnie jest to niedopuszczalne. Jednak w mojej łazience peeling ten ma nieco inne przeznaczenie. Używam go wyłącznie w pielęgnacji dłoni i stóp.
Stosowanie peelingów w pielęgnacji dłoni oraz stóp to dla mnie absolutna
konieczność. Niemal codziennie mam styczność z óożnymi płynami,
zaprawami, brudem, pyłem itp. Czasem umycie dłoni mydłem to zdecydowanie
za mało, a po tygodniu moje dłonie potrafią być bardzo przesuszone..
wręcz łuszczące. Peeling morelowy już za pierwszym razem radzi sobie z
mniejszym łuszczeniem. Z większym potrzebuje 2-3 dni ale również sobie
radzi. Oczywiście sam peeling niewiele zdziała. Po jego zastosowaniu
zawsze sięgam po krem do rąk ale wówczas jego działanie jest znacznie
ułatwione.
Większość dostępnych obecnie peelingów na rynku albo jest w formie sypkiej, albo z dodatkiem olejków które na skórze pozostawiają nawilżającą często tłustą warstwę, albo zawierają mikrogranulki, których unikam, albo są zwyczajnie słabe.
Ten peeling wręcz idealnie spełnia powierzone mu zadanie. Bardzo ładnie zdziera i odświeża skórę dłoni i stóp. Do tego jest bardzo szybki w użyciu, a opakowanie poręczne i wygodne. Dodatkowo w takiej pielęgnacji okazuje się całkiem wydajny i jak najbardziej wart swojej ceny.
Zupełnie nie wykluczam powrotu do tego produktu. Nawet nie wiem co mogłabym kupić w jego zastępstwie. Tego typu formuł peelingów jest na rynku mało, a specjalne peelingi do dłoni czy do stóp wypadają znacznie drożej.
Dla mnie to jeden z najlepszych produktów w pielęgnacji moich dłoni. Jeśli podobnie jak ja walczysz z suchością dłoni to polecam wdrążyć stosowanie peelingów. Fajne efekty przynosi stosowanie ich przed snem i nałożenie grubej warstwy kremu wraz z bawełnianymi rękawiczkami (opcjonalnie). Wiem, że wykonywanie tego typu zabiegu i to przez całą noc jest wyjątkowo irytujące i męczące ale jeśli masz z tym prawdziwy problem to wiem, że jesteś w stanie zrobić wiele. Peeling z pewnością pomoże.. nie tylko tym bardziej zdesperowanym.
Stosujesz peelingi w pielęgnacji dłoni i stóp?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz