Dawno temu byłam wielbicielką algowych masek. Masowo zaopatrywałam się w duże pojemności masek z Bielendy. Były niezwykle wydajne ale z czasem zaczęły mnie męczyć. Po latach zupełnie przypadkiem natknęłam się w Mydlarni u Franciszka na promocję "druga maska za pół ceny". Sympatyczna pani w sklepie rozpływała się w zachwytach nad maską na kontur oczu i mimo, że do końca przekonana nie była.. kupiłam.
Od producenta:
Algi morskie to naturalny koncentrat niezbędny dla zachowania urody związków mineralnych, witamin, enzymów, pierwiastków śladowych i innych związków witalnych. Między innymi zawierają łatwo przyswajalne żelazo, magnez, cenne witaminy, zwłaszcza z grupy B, makroelementy i mikroelementy oraz nienasycone kwasy tłuszczowe. Okłady z alg oczyszczają skórę z toksyn, dotleniają, regenerują, poprawiają koloryt, wygładzają powierzchnię naskórka. Stymulują syntezę kolagenu i elastyny w skórze. Są znakomicie tolerowane przez ludzką skórę.
Maska ta stworzona została z myślą o pielęgnacji delikatnej skóry wokół oczu. Połączenie alg, pudru ryżowego i kolagenu działa natychmiastowo, niwelując oznaki zmęczenia, sińce, opuchliznę. Redukuje zmarszczki, wygładza i napina skórę wokół oczu. Działanie to wzmocnione jest poprzez regenerujące i stymulujące właściwości olejku różanego.
Stosowanie:
Porcję proszku (połowa zawartości saszetki na 1 zabieg) wymieszać z przygotowaną wystudzoną (temp. ok. 20 stopni C) wodą, aż do uzyskania jednolitej konsystencji ( maska powinna osiągnąć konsystencję budyniu). Tak przygotowaną maskę należy niezwłocznie nałożyć na oczy i okolice oczu. Po upływie co najmniej 15 minut maskę należy podważyć i odciągnąć od skóry jednym pociągnięciem. Dla dobra naszej skóry zaleca się nakładać 1-2 razy w tygodniu/
Algowe maski L'Orient zapakowane są w miękkie aluminiowe (?) saszetki. Po przecięciu opakowania należy jak najszybciej zużyć zawartość. Ryzyko rozsypania jest tu dość spore i zdecydowanie brakuje strunowego zapięcia. Oczywiście maskę można przechowywać pionowo ale sam fakt ciągłego kontaktu z powietrzem podświadomie zmusza do zużycia w stosunkowo szybkim czasie.
Według producenta saszetka powinna
wystarczyć na dwa użycia ale według mnie na 4, a nawet 6. Jedna
łyżeczka sypkiego produktu rozrobiona z wodą i nałożona szerokim łukiem
na okolice oczu w dodatku grubą warstwą zwyczajnie spływa. To po prostu za dużo!
Trzymając się proporcji producenta okolice oczu zaczynać się powinny przy linii czoła na pępku kończąc! Ja rozumiem, że są wyjątki i czasem im
więcej tym lepiej ale jeśli z mojej twarzy zaczynają zwisać algowe gluty
to chyba dobrze nie jest.
Zdecydowaną
zaletą maski jest jej śliczny błękitny kolor. Samo jej rozrobienie i
noszenie sprawia mnóstwo radości. Niestety jej kolor nie wynika z
naturalnych składników, a z dodatku niebieskiego pigmentu, który jest pochodzenia syntetycznego.
Skład (INCI): Solum Diatomeae
(Diatomaceous Earth), Algin Calcium Sulfate Hydrate, Oryza Sativa (Rice)
Starch Bentoite, Tetrasodium Pyrophasphate, Hydrolyzed Collagen, CI
74160 (Pigment Blue 15), Rosa Damascena Flower Oil.
Ostatecznie maskę nakładam pod oczy. Po kilku minutach maska zastyga ale wciąż jest miękka w dotyku. Początkowo daje uczucie lekkiego chłodzenia. Jednak z czasem coraz bardziej mam wrażenie, że skóra pod nią zaczyna się pocić. Dodatkowo maska zaczyna się delikatnie skurczać przez co dolna powieka zaczyna "schodzić" w dół.. pod dolną powiekę dostaje się powietrze.. powieka i oko zaczynają się robić suche.. oko się w pełni nie zamyka.. WTF?! Zastygnięte obrzeże maseczki ściąga skórę, po jej podważeniu i ściągnięciu skóra w tym miejscu jest zaczerwieniona.. i taki stan utrzymuje się przez jakąś godzinę. Aby tego uniknąć warto wcześniej zaaplikować solidną porcję kremu ewentualnie dodać olejku do maski w trakcie jej rozrabiania. A co z konturem? Bez większych zmian. Ehh...
Powrót sprzed lat do algowych masek nie specjalnie napawa mnie radością. Nieco za dużo tutaj kombinacji i przykrych niespodzianek. Dla mnie maska powinna działać sama w sobie (chociaż w jakimś stopniu) i dopiero wówczas ewentualnie mogę ją podrasowywać. W przypadku okolic oczu zdecydowanie lepiej sprawdzają się mi płatki hydrożelowe, a przy tym nie wymagają kombinacji i specjalnego wysiłku.
Jak stoisz z algowymi maskami ?
Może masz na nie swój sposób?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz