października 11, 2017

BALEA - PIANKA DO MYCIA TWARZY Z EKSTRAKTEM Z LOTOSU


Moje doświadczenie z piankami do oczyszczania twarzy jest dość nikłe. Zaczęło się od pianki Neogen Real Fresh from Blueberry, a w jej następstwie sięgnęłam po dzisiejszego bohatera. Rozstrzał cenowy pomiędzy tymi produktami jest naprawdę duży. To aż około 65 zł różnicy w cenie w zależności od sklepu. Jednak czy faktycznie te pianki są tak bardzo różne? I czy Balea dorównała jakością mojemu ulubieńcowi?


Opis producenta:
Lekka i skuteczna pianka do mycia twarzy z ekstraktem z kwiatu lotosu delikatnie zmywa ze skóry resztki makijażu i inne zanieczyszczenia. Dokładnie oczyszcza pory, pozostawiając skórę czystą, wygładzoną i promiennie świeżą. Formuła z prowitaminą B5 utrzymuje skórę odpowiednio nawilżoną i sprawia, że cera promienieje. Pianka przeznaczona jest do cery normalnej i mieszanej. Produkt wegański, nie testowany na zwierzętach.


Piankę kupiłam dosyć spontanicznie w trakcie wypadu na Słowację i przy okazji do drogerii DM. Nie spodziewałam się na opakowaniach polskich opisów ale angielskich tak.. nic z tego. Słowacji i niemiecki.. pierwszego nie znam, a drugiego nigdy nie lubiłam i uczyłam się tylko tyle, ile nauczyciele wymagali 😅 Zatem moim głównym punktem odniesienia był skład. Nie znalazłam tu ani SLSów ani Cocamidopropyl Betainy, której staram się unikać w szczególności w pielęgnacji włosów a w pozostałych produktach co najwyżej może być gdzieś w połowie składu.. choć najlepiej aby jej wcale nie było. Na pierwszy rzut oka skład nie wydawał się zły, choć mimo wszystko nie każdy składnik rozpoznałam. Zakup wydawał się dość obiecujący.


Co do opakowania to nie jestem w stanie mu nic zarzucić. Działa.. i od początku do niemal końca nie sprawia najmniejszych problemów. Grafika również jest w miarę estetyczna chociaż wizerunek czyjejś buźki toleruję jedynie na okładkach gazet, książek itp. Nie lubię gdy ktoś na mnie patrzy gdy myję twarz, zęby, biorę prysznic czy siedzę na kibelku.. dziwne to trochę 😅 Dlatego butelka najczęściej stoi odwrócona tyłem.. tak.. tak.. wszystko ze mną dobrze.. chociaż? U specjalisty nigdy nie byłam 😐

Piankę stosuję wieczorem po demakijażu i oczyszczeniu cery balsamem Czarszki lub czyścikiem Lush Aqua Marina.. jednak robię to sporadycznie. Za to regularnie pianka towarzyszy mi podczas porannego oczyszczania. Jej zapach przypomina płyn do mycia szyb, który w zasadzie mnie rozbudza i choć w pewnym stopniu mi odpowiada to mimo wszystko wolałabym coś o wiele przyjemniejszego.. i nieprzypominającego środki do czyszczenia, które trzymam w koszyku pod zlewem.. jeszcze kiedyś się pomylę 😂 

Pianki używałam dwojako. Nabierając na dłoń i rozprowadzając po skórze oraz w duecie z gąbką Konjac. Zdecydowanie wolę opcję z gąbką Konjac ale chyba bardziej ze względu na moje uwielbienie do tych czyścików.


Pianka jest puszysta i bardzo lekka. Nie określiłabym jej jako zawartej ani gęstej. W porównaniu z Neogen wypada nawet dość słabo. Pianka Balea nałożona na wierzch dłoni czy bezpośrednio na twarz po chwili zaczyna spływać.. pianka Neogen tego nie robiła. Przez to jest również mniej wydajna.

Zdarza mi się używać jej dwukrotnie podczas jednego mycia, a jeśli nie, to i tak zawsze dokładam jeszcze pół pompki. Brakuje mi w niej gęstości, jakby stosunek wszystkich składników do wody był naprawdę mizerny. 

Nie mam większych zastrzeżeń co do samego oczyszczania ale pianka w moim przypadku nie ma trudnego zadania. Poranne oczyszczenie z sebum i nocnej pielęgnacji oraz wieczorne oczyszczenie po wstępnym demakijażu i oczyszczeniu (często dwukrotnym) balsamami ze ściereczką.. po prostu niewiele ma do roboty. Jednak nieraz zdarzyło się, że jej niewielka część dostała się do oka.. przeżyłam wówczas moje małe osobiste piekiełko. Czytając o niej recenzje zastanawiam się jak można nią robić demakijaż oczu.. czy to na pewno ten sam produkt? Może to moje oczy zrobiły się nad wyraz wrażliwe? W każdym razie okolice oczu omijam łukiem.

Po jej użyciu czuję delikatne ściągnięcie, a skóra domaga się natychmiastowej tonizacji i nawilżenia. Z całą pewnością pianka nie jest obojętna ani przyjazna dla mojej mieszanej skóry. Przy systematycznym używaniu mam dodatkowo wrażenie, że skóra jest bardziej odwodniona choć nie wykluczam, że to również moja zasługa bo ostatnio bardzo mało piję wody.
 

  Skład (INCI): Aqua, Glycerin, Decyl Glucoside, Sodium Lauroyl Glutamate, Cocamidopropyl Hydroxysultaine, Citric Acid, Panthenol, Nelumbo Nucifera Flower Extract, Inulin, Parfum, Sodium Chloride, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Propylene Glycol, Lecithin, Hydrogenated Palm Glycerides Citrate, Tocopherol, Sodium Benzoate, Phenoxyethanol, Alpha-Isomethyl Ionone.

Z ciekawszych składników odnajdziemy panthenol oraz wyciąg z kwiatu lotosu. Przyznam szczerze, że mało tu dobroczynnych składników dla skóry. Gdyby je usunąć dałabym sobie włosy obciąż, że nie jest to produkt pielęgnacyjny 😂


Ostatecznie mam problem z jej zużyciem, bo jej po prostu nie lubię. Pianka nie zrobiła mi jakiejś specjalnej krzywdy, bo z lekkim działaniem przesuszającym dość szybko sobie radzę. Mimo wszystko używam, bo używam ale bez jakiejkolwiek radości i przyjemności. Traktuję ją raczej jak starą skarpetkę, która już jest lekko przetarta i czekam aż w końcu nastąpi nieubłagane abym mogła się jej pozbyć. Gdybym obecnie stanęła przed opcją wyboru zakupu pianki Neogen w najwyższej możliwej cenie (około 100zł), a pianką Balea nawet za 10zł bez mrugnięcia okiem wybrałabym Neogen. 


Obecnie piankę Neogen kupisz w fajnej cenie 64 zł w Kontigo: wersja z żurawiną, wersja z płatkami zbóż pozostałe wersje już zostały wyprzedane!

Też masz takie kosmetyczne stare skarpety?
Miałaś piankę z której byłaś zadowolona?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger