kwietnia 08, 2018

DUSHKA I ICH NATURALNY, RĘCZNIE ROBIONY I KOLOROWY ŻEL POD PRYSZNIC O ZAPACHU LODÓW WANILIOWYCH


Moja wymarzona Dushka dotarła do mnie w urodzinowym prezencie od Mariki. Sama powiedz.. czy ten żel pod prysznic nie wygląda uroczo, ślicznie, pięknie, kolorowo, radośnie? Jak widzę asortyment Dushki to sam widok wprawia w dobry nastrój.. po prostu czuć wiosnę!


Zdaję sobie sprawę z tego, że kosmetyki zza naszej wschodniej granicy wciąż cieszą się dużym powodzeniem. Osobiście nie czuję do nich wielkiego sentymentu, bo jednak trochę produktów mnie zawiodło i w końcu przestałam się nimi specjalnie interesować.. do czasu aż zobaczyłam markę Dushka.

Dushka to producent naturalnych kosmetyków robionych ręcznie w słonecznej Odessie na Ukrainie.
- to są najbardziej "pyszne: kosmetyki naturalne do ciała, twarzy i włosów - pachną tak, że chce się ich zjeść!
- w skład produktów wchodzą naturalne składniki, które posiadają certyfikat Ecocert
- wszystkie prosukty są tworzone wyłącznie ręcznie - jesteśmy bardzo dumni z tego powodu, poniewż w nasze kosmetyki wkłądamy wiele pasji i miłości. nasi pracownicy każdego dnia troskliwie i starannie tworzą wyjątkowe kosmetyki dla Twojej skóry i włosów: gotują, rozlewają i pakują.
- Dushka jest przeciwko testowaniu kosmetyków na zwierzętach.

Od producenta:
Naturalne olejki w jego składzie nawilżają skórę, nie pozostawiając tłustej warstwy, a zapach przypomni Ci lato!


Estetyka opakowań to zawsze kwestia sporna.. wszak o gustach się nie dyskutuje. Spotkałem się z opinią, że wygląda to jak żel dla dzieci, mało elegancki, brak polotu i estetyki. No to trudno.. jestem dziecinna, bo całokształt mi się podoba 😅 Uwielbiam eleganckie opakowania ale te urocze z drobnymi akcentami w stronę odbiorcy też bardzo lubię. Subtelne serduszka, kokardka ze sznurka, pomiar kończącego się żelu z poczuciem humoru.. fajne to jest. W dodatku zbrodnią byłoby zapakować te żele w innej formie niż bezbarwne butelka. Ich układane warstwowo kolory zwyczajnie przyciągają.


Pomimo użytkowania poszczególne frakcje nie mieszają się ze sobą.. dopiero poniżej połowy zawartości zaczyna tracić swój wyjątkowy urok barwnej tęczy..a przecież byłam pewna, że stanie się to już przy pierwszym przechyleniu butelki. Nie mam pojęcia jak to jest zrobione, że te warstwy tak długo wciąż niezależne od siebie. W końcu zaczynasz się zastanawiać czy ta pierwsza warstwa ma takie same właściwości jak kolejne. Nie dość, ze jest to już sam w sobie ciekawy produkt to pobudza moje wewnętrzne dziecko. O ile w pracy należałoby zachować powagę to zamknięta w łazience mogę być dzieckiem.. bo kto mi zabroni? 😜


Produkt ma bardzo nietypową konsystencję żelu-galaretki. Aplikowany na mokrą dłoń może się ześliznąć dlatego wymaga trochę uwagi. Nie jest to jednak konsystencja czarnego mydła za którą nie przepadam. Tu żel bardzo łatwo poddaje się dłoniom i szybko się rozprowadza na skórze, a z czarnym mydłem zawsze mam trochę zabawy. W kontakcie z wodą zaczyna zmieniać się w lekką emulsję. Trudno mi tu powiedzieć o tworzeniu piany, być może przy intensywnym szorowaniu coś się pojawi ale do takiego etapu nigdy nie doszłam. Żel od razu na skórze tworzy śliską, jedwabistą powłoczkę. Bardzo przyjemne i nietypowe dla żeli uczucie. Mam wrażenie, że skóra ma wówczas gładką powierzchnię marmuru. Szkoda mi rezygnować z tego doświadczenia na rzecz gąbki, dlatego z żelem Dushka nigdy taka kolaboracja nie powstała.. i chyba nie powstanie.


Żel pachnie waniliowymi lodami.. dosłownie! Nie jest to jednak zapach mocno intensywny czy duszący. Zazwyczaj unikałam waniliowych zapachów bo przyprawiały mnie najczęściej o mdłości ale ten jest bardzo fajnie wyważony. Towarzyszy podczas kąpieli ale na skórze nie pozostaje.  

Podczas spłukiwania na skórze pozostaje śliska warstewka i zawsze mam chęć ją sobie zostawić. Takiego poślizgu skóry nie daje nawet żaden peeling, natomiast wiem, że to jest warstwa żelu a nie efekt wygładzonej skóry. Pomimo zawartości olejów jest tu również detergent więc należałoby całość spłukać.. ale pod względem psychologicznym trwa walka 😅

W okresie jesieni i zimy obowiązkowo używam balsamów i maseł do ciała. Za to w lecie rzadko mam na to ochotę. Zwykłe żele przyczyniają się u mnie do przesuszenia lub ściągnięcia skóry ale ten żel w okresie letnim mógłby z powodzeniem zastąpić balsamy. Nie wysusza, nie ściąga, skóra przyjemna w dotyku, do tego lekko nawilżona.. lekki balsam raz w tygodniu załatwi ewentualne braki czy dodatkowe potrzeby.


Skład (INCI): woda, środek spieniający z oleju kokosowego, olej migdałowy, olej macadamia, guma ksantanowa, naturalny aromat spożywczy, naturalny barwnik spożywczy, ekologiczny środek konserwujący, witamina E, ekstrakt z rozmarynu.

Skład jest bardzo prosty, brakuje mi tu jednak konkretnej informacji dotyczącej rodzaju użytego detergentu. Wstępnie mogę jedynie podejrzewać, że jest on bardzo łagodny bo produkt sam w sobie  delikatnie się pieni i nie pozostawia uczucia ściągnięcia skóry. Ciekawa jestem również użytych barwników i aromatów.. może mam je w swojej kuchnie? 😅 Chyba pierwszy raz spotykam się z tak mało uszczegółowionym składem i nie wiem z czego to wynika.. z ochrony patentu na konsystencję? Trzeba przyznać, że drugiego takiego żelu nie kojarzę.

UZUPEŁNIENIE 
Skład (INCI) ze strony producenta: Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Prunus Amygdalus (Sweet Almond) Oil, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Coffea Arabica (Coffee) Seed Powder, Xanthan Gum, Ethylhexylglycerin, Tocopherol, Rosmaninus Officinalis (Rosemary) Extract, CI 11680, CI 12490, CI 74260.



Mam jednak dylemat czy jest to żel który każdy z miejsca pokocha. Z pewnością nie jest typowy i z góry trzeba wziąć to pod uwagę. Nie pieni się co dla fanek kąpiel i w wielkiej pianie będzie nie do zaakceptowania. Natomiast jest to coś tak wyjątkowego i oryginalnego, że przynajmniej raz należy spróbować i przekonać się na własnej skórze. Osobiście nigdy wcześnie nie miałam styczności z takim produktem ale lubię dziwne konsystencję, a już szczególnie jestem zawsze pełne podziwu dla produktów Hand Made.. i taki jest ten żel. Z przyjemnością poznam więcej produktów Dushka, bo to jak odkrywanie nieznanego. Moje wewnętrzne dziecko skacze pod sufit i robi koziołki.

Za to niezwykłe doświadczenie dziękuję Marice 😘 a moje wewnętrzne dziecko klei się do jej nogi i nie chce puścić 😂

Dushka od niedawna otworzyła sklep internetowy, gdzie można sprawdzić cały asortyment. Mi marzy się sprawdzenie ich peelingu-gumy. Warto obserwować ich profile na Instagramie czy FB, bo pojawiają się tam od czasu do czasu rozdania, a także kody rabatowe.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger