lutego 07, 2019

KLAIRS - ILLUMINATING SUPPLE BLEMISH CREAM SPR 40, PA++. UTYTUŁOWANY NAJLEPSZYM KREMEM BB W AZJATYCKIM RANKINGU GLOWPICK NA 2018.. CZY W EUROPIE BĘDZIE MIAŁ RZESZĘ FANEK?


Idealny Cream BB.. tak właśnie jest określany. Moją uwagę zwrócił w czasie kiedy jeszcze nie był dostępny na Polskim rynku, a gdy już się pojawił to mam wrażenie, że jest o nim cicho. Laureat wielu nagród zagranicznych, w tym koreańskiego Glowpick Consumer Beauty Awards z 2018 w kategorii najlepszy BB Cream. Czy to jednak oznacza, że coś co jest hitem azjatyckich rankingów beauty ma szansę sprawdzić się na europejskim rynku? Założenia są dość obiecujące ale pamiętajmy, że pod uwagę należy wziąć inny typ urody oraz wymagania europejek co do finalnego wyglądu.


Długo rozważałam zakup Illuminating Supple Blemish Cream. Swojej decyzji nie oparłam na azjatyckich rankingach ale głównie na recenzjach, które zaczęły się pojawiać w Europie. Już wówczas był to krem inny niż wszystkie. Ciekawostką był fakt, że występuje w jednym kolorze, a mimo to potrafi się dopasować.

Od producenta:
Dear Klairs illuminating Supple Blemish Cream daje efekt wybielenie skóry i poprawy nierówności dla jedwabiście gładkiej skóry, jednocześnie chroniąc skórę przed promieniami UV A i B.

Stosować po podstawowej rutynie pielęgnacji skóry. Rozprowadź równomiernie opuszkami palców i delikatnie wklep w skórę.


Miękka plastikowa tubka o pojemności 40 ml z nakrętką.. w zasadzie nigdy nie sprawiała mi problemów. Nawet obecnie pod koniec opakowania wystarczy, że krem postawię na nakrętce i nie mam najmniejszego problemu z wydobyciem zawartości. Jakimś dziwnym trafem nigdy nie zgubiłam nakrętki, nigdy nic mi się nie wylało, a sama tuba wciąż wygląda jak świeżo kupiona.

Zapach kremu BB jest chemiczny. Dla mnie to typowy aromat drogeryjnych podkładów do którego przez lata zdążyłam się przyzwyczaić. Nie jest szczególnie meczący ale na szczęście dość szybko znika ze skóry.

Krem Illuminating Supple Blemish występuje tylko w jednym odcieniu. Kolor został tak wypracowany, aby nadawał się zarówno do karnacji o tonach chłodnych jak i ciepłych. Kolor jest niesamowicie neutralny. Z kremu BB korzystałam zarówno latem jak i w okresie zimy. Nigdy nie miałam wrażenie, że jest za jasny lub za ciemny, a to bardzo niezwykłe. Sądzę, że sprawdzi się zarówno u osób z bardzo jasną (być może nawet z porcelanową) karnacją jak i osób z delikatnie ciemniejszą. Dla średnich karnacji Illuminating Supple Blemish może okazać się jednak za jasny. Swoją drogą to było do przewidzenia. Produkt dedykowany jest na rynek azjatycki gdzie od dawna panuje moda na bardzo jasną cerę.

Konsystencja jest bardzo lekka, kremowa.. może nawet ciut silikonowa. Aplikując niemal do razu mam się poczucie mokrej skóry. Początkowo produkt daje efekt promiennej, rozświetlonej skóry ale wystarczy dać mu chwilkę. Krem na skórze zastyga ale nie na skorupę, to wciąż elastyczna powłoczka która pracuje wraz z mimiką twarzy, traci jednak na swoim blasku ale w dobrym znaczeniu. Efekt jaki pozostawia to satynowa świeżość. Daleko tu do niezdrowego blasku jak i to płaskiego matu. To efekt na myśl przywołuje idealnie wypielęgnowana skóra bez grama makijażu.


Na przestrzeni miesięcy jakie razem spędziliśmy próbowałam Illuminating Supple Blemish Cream aplikować na kilka sposobów.

Aplikacja przy użyciu pędzla ma o tyle sens jeżeli zależy nam na uzyskaniu większego krycia. Należy wówczas aplikować niewielkie ilości na niewielkich obszarach i delikatnie je rozprowadzać. Warto w tym przypadku mieć bardzo dobrze oświetlone miejsce, bo z uwagi na swoją wodnisto-kremową konsystencję krem może pozostawiać smugi. Dodatkowo nieuważne rozprowadzenie przy linii żuchwy może pozostawić nieestetyczne odcięcie. Nie stanowi to jednak katastrofy, bo produkt nie ma w zwyczaju zastygać na skórze co pozwala ma dodatkowe poprawki. Krycie jakie osiągniemy przy aplikacji pędzlem jest nieco mniej niż średnie. Większe zmiany na skórze nie zostaną zakryte ale na zakrycie tych mniejszych możemy liczyć.

Aplikując krem Illuminating przy użyciu mokrej gąbki uzyskujemy cieńszą warstwę na skórze, a co za tym idzie delikatniejsze krycie niż w przypadku pędzla. W tym przypadku trudno o jakiekolwiek smugi, ale z uwagi na konsystencję i porowatość gąbki sporo produktu wsiąka w gąbkę, co dość boleśnie może przełożyć się na wydajność produktu.

Krem BB bez trudu można aplikować przy użyciu palców. Rozprowadzanie jest bardzo łatwe i przyjemne. Trudno tu o plamy i smugi nawet jeżeli w lustro patrzymy tylko jednym zaspanym okiem. W tym przypadku krycie jakie możemy osiągnąć jest lekkie. To bardziej wyrównanie ogólnego kolorytu cery. Jeżeli zależy nam na dodatkowym kryciu warto chwilę odczekać, aż pierwsza warstwa lekko zastygnie i wówczas dołożyć kolejną.


Wykończenie jakie daje na skórze jest bardzo miękkie. Krem nie podkreśla niedoskonałości ani nie wydobywa faktury skóry. Bez trudu możemy liczyć ukrycie porów, zaczerwienia skory, niewielkie niedoskonałości. To efekt naszej skory ale w lepszej wersji. Nie należy oczekiwać, że Illuminating Supple Blemish Cream całkowicie odmieni naszą skórę. Niedoskonałości i wady pozostaną ale będą mniej widoczne. W zamian możemy oczekiwać, że mało kto będzie w stanie zauważyć, że na twarzy mamy cokolwiek. Warunek jaki należy przy tym spełnić to aplikacja bez przesadnego nawarstwiania produktu.


Skład (INCI): Water, Cyclopentasiloxane, Butylene Glycol, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Betaine, Cetyl Ethylhexanoate, Titanium Dioxide, Caprylic/Capric Triglyceride, Niacinamide, Polysorbate 60, Dimethicone, Cetyl Peg/Ppg-10/1 Dimethicone, Zinc Oxide, Yellow Oxide of Iron, Isoamyl P-Methoxycinnamaye, Diethylsmino Hydroxybenzoyl Hexyl Benzoate, Bentonite, Sodium Chloride, Silica, Red Oxide of Iron, Bis-Ethylhexyloxyphenol Methoxyphenyl Triazine, Stearic Acid, Dimethicone/Vinyl Dimethicone Crosspolymer, Chlorphenesin, Talc, Black Oxide of Iron,  Tocopheryl Acetate, Fragrance, Centella Asiatica Extract, Sodium Hyaluronate, Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Root Extract, Portulaca Oleracea Extract, Piper Methysticum Leaf/Root/Stem Extract, Illicium Verum (Anise) Fruit Extract, Citrus Paradisi (Grapefruit) Fruit Extract, Nelumbium Speciosum Flower Extract, Paeonia Suffruticosa Root Extract, Scutellaria Baicalensis Root Extract, 1, 2-Hexanediol, Caprylyl Glycol, Butylene Glycol, Adenosine, Sodium Ascorbyl Phosphate, Linum Usistisimum (Linseed) Seed Extract, Hibiscus Esculentus Fruit Extract,  Alle Barbadensis Leaf Juice, Arctium Kappa Root Extract, Hibiscus Mutabilis Flower Extract, Corchorus Olitorius Leaf Extract.

Skład oczywiście nie jest naturalny ale sporo w nim fajnych takich jak betaine, która ma bardzo dobre właściwości wiążące wodę w naskórku. Nancynamide czyli witamina B3, która stymuluje syntezę kolagenu, rozjaśnia przebarwienia i poprawia nawilżenie. Witamina E, która działa odżywczo i ochronne. Wyciąg z wąkroty azjatyckiej o działaniu odkurczającym i przyśpieszającym gojenie, a także kwas hialuronowy, ekstrakt z korzenia lukrecji gładkiej, ekstrakt z anyżu, wyciąg z grejpfruta, wyciąg z kwiatu lotosu, ekstrakt z korzenia piwonii, wyciąg z tarczycy bajkalskiej i wiele innych.

Znajdziemu tu również filtry przeciwsłoneczne (fizyczne) w postaci tlenku cynku, dwutlenku tytanu, amiloxate, bemotrizinol itp, a także substancje, które mają za zadanie pochłaniać wilgoć, pot i sebum aby dłużej zachować świeżość makijażu (np. bentonit, dwutlenek krzemu, talk)

Zastosowany tu silikon ułatwia znacząco rozprowadzanie produktu ale nie jest komedogenny dzięki czemu nie zatyka porów ani nie przyczynia się do powstawania zaskórników. Są jednak inne składniki, które cechują się większą lub mniejszą komedogennością

Niestety są również takie składniki, których wolałabym nie widzieć.


Jeśli chodzi o trwałość produktu w wersji bez przypudrowania nie jest powalająca. Już po dwóch godzinach w mojej strefie T zaczyna się coś dziać. W tym obszarze krem zaczyna tracić swoją stabilność i wystarczy lekkie otarcie aby został starty. Lekkie przypudrowanie bez pocierania pędzlem przedłuży trwałość ale z racji tego, że produkt ma bardzo naturalne wykończenie w stylu rozświetlonej naturalnie skóry, trzeba liczyć się z tym, że puder należy zaaplikować na całą twarz. Z tego też względu jeżeli zależy mi na dłuższej trwałości produktu po aplikacji od razu utrwalam go pudrem. Nie wydłuża to w znaczący sposób trwałości ale na nieco dłużej mam spokój. O ile w strefa T pod względem trwałości ma się dość przeciętnie to bardziej suche strefy mają się świetnie. Niezależnie od tego czy utrwalę krem pudrem czy nie, to nie mam na co narzekać. Skóra wygląda na promienną i gładką.

Ponieważ krem w strefie T sprawiał mi trochę problemu zaczęłam dodawać do niego niewielką ilość korektora. Dzięki temu uzyskałam nieco większe krycie, a z uwagi na to, że korektor ma formułę zastygającą również zwiększoną trwałość. To właśnie w tej kombinacji zużyłam większą część pojemności Illuminating Supple Blemish Cream. Ma to swoje konsekwencje, bo automatycznie zmieniła się formuła produktu. Takiej mieszanki nie jestem w stanie aplikować palcami, a jedynie rozprowadzać cienkimi warstwami przy użyciu gąbki. Jednak aby móc częściej korzystać z kremu  Klairs niż tylko w dni kiedy moja skóra ma się wyjątkowo dobrze, a temperatura na zewnątrz jest całkowicie neutralna musiałam podjąć takie kroki. Przy okazji to dla mnie okazja do zużycia dwóch produktów, które użytkowane razem eliminują wzajemnie swoje wady.
 

W zasadzie rozumiem zachwyty nad tym produktem ale nie jest to w moim odczuciu produkt dla wszystkich. Azjatki są znane z dbania o urodę i zdrowie na wysokim poziomie. Nie chodzi tu tylko o pielęgnację ale również zdrowe odżywianie. Efektem są niemal nieskazitelne cery i do takich krem Illuminating Supple Blemish Cream jest kierowany. Oczywiście można wyciągnąć z niego ciut więcej. Bez większych oporów wyrówna koloryt cery, lekkie przebarwienia, pory i niedoskonałości. Jednak to produkt dla tych, którzy lubią swoją cerę w takim stanie jakim ona jest. Krem nie zakryje wszystkiego ale z całą pewnością sprawi, że niezależnie od stanu wyjściowego nasza skóra będzie wyglądać lepiej. W zasadzie nie mam o nim złego zdania. Gdy moja skóra jest w lepszej kondycji lubię z niego korzystać bez dodatkowych wspomagaczy. Trudno z nim przesadzić, można aplikować jedynie w problematycznej strefie, pięknie stapia się ze skórą.. ale nie do końca jesteśmy sobie pisani.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger