maja 03, 2017

ULUBIEŃCY KWIETNIA 2017 I KILKA ODKRYĆ


Kiepsko u mnie w tym miesiącu z ulubieńcami. Przez nawał pracy nie miałam czasu nawet myśleć o tym czy coś mi się wyjątkowo sprawdza czy nie. Większość czynności wykonywałam mechanicznie i bez zastanowienia. W związku z czym w ulubieńcach miesiąca postanowiłam wyróżnić produkty które już jakiś czas ze mną są, które lubię i jeśli akurat nie mam ochoty na eksperymenty to sięgam właśnie po te produkty. W zestawieniu znalazł się także gadżet oraz ciekawe odkrycia tego miesiąca. Zapraszam.


GARNIER - PŁYN MICELARNY WERSJA RÓŻOWA
Po kilku całkiem przyjemnych eksperymentach z wodą micelarną różnych marek oraz ostatniej katastrofie, wróciłam pokornie do różowej wersji Garniera. Micel wciąż nie doczekał się recenzji na blogu ale jest tak bardzo znany i przez większość lubiany, że nie specjalnie mam ochotę się powtarzać. Jego recenzję mogę zawrzeć w kilku słowach. Dobry, skuteczny, łagodny, wydajny i tani. Z pewnością wciąż będę go zdradzać ale tyle samo razy będę wracać. W zasadzie jest to produkt, który mógłby znajdować się w każdych ulubieńcach miesiąca.


LIQPHARM - LIQ Ce SERUM NIGHT Z 15% WITAMINĄ E
Tak wiem.. powtarzam się. Serum było ulubieńcem zeszłego miesiąca ale sprawdza się mi na tyle dobrze, że będę o nim pisać do znudzenia. Błyskawicznie koi skórę, odżywia i regeneruje. Przynosi genialne ukojenie i sprawdzi się genialnie przy wszelkich podrażnieniach, przy przesuszeniu, a już z pewnością genialnie przy skórze problematycznej z niedoskonałościami... słowem.. genialny produkt. Zdjęcia na post już są.. ale ostrzegam, że będzie bardzo pozytywnie i bardzo genialnie.


BALSAM DO UST MARIKA
Ten uroczy, własnoręcznie stworzony przez Marikę z bloga porcelanowe włosy balsam do ust towarzyszy mi niemal co wieczór. W styczniu miałam dość mocno przesuszone usta z zajadami i jedyne co mi pomogło to witamina A. Od tamtej pory co wieczór przed snem aplikuje balsam na usta, a ich dobry stan utrzymuje się. Na chwilę przerzuciłam się na coś innego ale po kilku dniach już zaczynałam odczuwać przesuszenie więc szybko wróciłam do balsamu Mariki. Jednak nie tylko skuteczność i dobry skład mnie tutaj zachwyciły.. to również prześliczny zapach mango. Zamiast smarować usta mam ochotę go jeść.



GOSH - LIP LACQUER 007 HOT LIPS
W okresie jesiennym i zimowym kochałam się w matowym wykończeniu ust.. ale wszystko ma swój kres. Ostatnio w dodatku całkowicie brakuje mi czasu na makijaż, który jeśli już jest to ogranicza się do podkładu, tuszu i Lip Lacqueru na ustach. Półtransparentne wykończenie nie wymaga specjalnej precyzji, co ostatnio bardzo mi odpowiada. Usta za to wyglądają na soczyste, pełne i nienachalnie podkreślone. Lip Lacquer jest formą błyszczyka ale zupełnie nie skleja ust i jest bardzo komfortowy. Niestety szybko znika z ust ale to w przypadku błyszczyków raczej norma.


SANA NAMERAKAHONPO - WRINKLE EYE CREAM
To chyba pierwszy krem pod oczy, któremu nie mogę nic zarzucić. Na chwilę obecną zdecydowanie najlepszy jakiego używałam. Dużo droższe kremy które miałam mają się do niego nijak. Treściwy, szybko się wchłania, odżywia i nawilża skórę, a co dla mnie najbardziej istotne.. nie migruje mi do oczu. Recenzja w przygotowaniu.


GADŻETY - STATYW DO TELEFONU
Zdecydowanie każda blogerka prędzej czy później doceni taki gadżet.. a już szczególnie włosomaniaczka. Robienie zdjęć włosów nagle stało się banalnie proste i nie muszę kombinować ani nikogo prosić o pomoc. Statyw dostałam od męża, który z kolei dostał go w gratisie do nowego telefonu. Włosowe zdjęcia do kwietniowych postów były robione właśnie przy użyciu tego statywu i nie wyobrażam sobie abym mogła kolejne robić bez niego. Do szczęścia brakuje mi jeszcze tylko pilota.




KWIETNIOWE ODKRYCIA


THE ORDNIARY DOSTĘPNE W POLSCE.
Nawet nie planowałam zakupów tych produktów, kiedy pierwszy raz się z nimi zetknęłam.. niebyły dostępne w Polsce, a sprowadzanie ich z zagranicy nie specjalnie mi odpowiadało. Widziałam je niemal wszędzie i każda recenzja opływała w zachwyty. Aż tu pewnego dnia.. BOOM! Sklep cosibella.pl w ofercie ma pełny asortyment kosmetyków firmy Ordinary. Przejrzałam asortyment.. niemal połowę produktów już mam na liście do kupienia ale moje zapasy nie specjalnie dają mi poszaleć. Zamówiłam dwa produkty.. coś czego nie mam i może uzupełnić moją pielęgnację ale na dostawę muszę jeszcze trochę poczekać.
Serdecznie polecam zapoznać się z produktami. Jestem pewna, że każdy znajdzie coś dla siebie. W dodatku wbrew pozorom marka wcale nie jest droga. Ceny oscylują w granicach od 23 zł do 78 zł. Marka w swoich wyrobach stawia przede wszystkim na działanie. Zatem wygląd jest minimalistyczny, brakuje w produktach sztucznych zapachów i koloru, a jeśli o marce nigdy nie słyszałaś to efekt tego, że nie zależy jej na sztucznie pędzonym rozgłosie. To wszystko przekłada się na niską ceną i świetną jakość.


MIODOWA MYDLARNIA
W poszukiwaniu maseczek natrafiłam na manufakturę Miodowej Mydlarni. Początkowo tylko się przyglądałam ale niemal każdy produkt zaczynał mnie jeszcze bardziej kusić. Pod koniec miesiąca złożyłam zamówienie. Początkowo w koszyku miałam wszystkie dostępne maski.. ale skończyło się na dwóch. Do zamówienia otrzymałam dwie próbki masełek w wersji "ukojenie" oraz "ambrozja". Z miejsca zakochałam się w wersji Ambrozji i nawet moje zapasy nie powstrzymają mnie przed zamówieniem pełnowymiarowej wersji. Fenomenalny zapach.. pobił moich wszelkich ulubieńców do ciała.. na tyle, że nie pamiętam jak ci ów ulubieńcy się nazywali. Mam nadzieję, że pełna wersja mnie nie zawiedzie. Z maseczek nie miałam jeszcze okazji korzystać.. bo wciąż brakuje mi czasu.. ale to już tylko kwestia dwóch trzech dni kiedy się do pierwszej dobiorę.



POST KTÓRY ROZŁOŻYŁ MNIE NA ŁOPATKI - DEMASKUJEMY SKIN COACH!
Bardzo wnikliwa recenzja książki "Skin Coach" Bożeny Społowicz napisana okiem magister kosmetologii. Ja rozumiem, że każda z nas może mieć różne podejście do pielęgnacji. Jedne z nas preferują pielęgnację chemiczną, inne naturalną. Inne wierzą w pielęgnacje azjatycką inne w ajurwedyjską itd. Jednak co byś pomyślała gdybym napisała, że naturalne oleje w pielęgnacji są bardzo szkodliwe i należy ich unikać, a jednocześnie poleciłabym oczyszczanie skóry za pomocą olejków (OCM)? Byłabym wiarygodną?

Agnieszka w swoim poście obnaża ogromną ilość błędów, gaf i niedopowiedzeń autorki. To po prostu trzeba przeczytać.  Przed wejściem na post polecam zaopatrzyć się w kubek popcornu. (link do posta)


Chociaż ulubieńców jest niewiele to z pewnością nudą nie wiało.
A jak u Ciebie? Co ciekawego podbiło Twoje serce w kwietniu?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger