Staram się coraz rozważnie dobierać pielęgnację również tą skierowaną do włosów. O ile w przypadku skalpu i cebulek włosów szukam zawsze czegoś delikatnego bez silnych detergentów w szamponach i bez obciążajacych silikonów odżywek i masek, to włosy na długością są martwe.. więc czy ma to jakiś sens? W tej kwestii jestem ciut rozdarta. Moim włosom na długości silikony służą. Zabezpieczają je i sprawiają, że wizualnie prezentują się świetnie.. ale naturalne olejki też mogą to robić choć może wymagać to nieco większego nakładu pracy. Jakiś czas temu postanowiłam poszukać czegoś pomiędzy. Czyli produktu który łączy w sobie zarówno chemię jak i naturalne składniki. Dość ciekawą drogeryjną opcją okazała się maska Gliss Kur Oil Nutritive marki Shwarzkopf.
Od producenta:
Maska Przeciw Rozdwajaniu Gliss Kur Oil Nutritive, z kompleksem z płynną kreatyną, do włosów długich o rozdwajających się końcach.
Nietłusta formuła z 8 cennymi olejkami upiększającymi oraz keratyną
głęboko odżywia i regeneruje włosy. Do 95% mniejsze rozdwajanie się
końców.
Sposób użycia:
Wmasować 2-3 razy w tygodniu w mokre włosy i pozostawić na 1 minutę. Dokładnie spłukać!
Zapowiadało się idealnie! To coś idealnego dla włosów wymagających nawilżenie i odżywienia z całkiem sporą nutą naturalnych składników. Moje włosy powinny być zachwycone ale i samo jej użytkowanie nie powinno sprawiać problemów. Podobno formuła ma być nietłusta, a maskę należy trzymać na włosach jedynie minutę. Całość skryta w dość ładnym złotym opakowaniu, w którym mogę się przejrzeć.. z rana lepiej tego nie robić. Względnie poprawna pojemność 200 ml oraz śliczny zapach, który mam nadzieję wynika z zastosowania ośmiu olejków.
Zobaczmy wraz z krótkim opisem co piszczy w składzie. Najbardziej
istotne dla mnie jest obietnica tych 8 cudownych olejków i
tego producentowi nie odpuszczę.. więc liczymy (zaznaczone grubszą
czcionką) 😉
Skład (INCI): Aqua (woda), Cetearyl Alcohol (emolient), Butyrospermum Parkii Butter (masło shea, emolient), Dicaprylyl Carbonate (emulgator), Distearoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate (działa antyspetycznie, posiada właściwości nawilżające), Glycol Distearate (emolient, emulgator, posiada właściwości myjące), Dimethicone (silikon rozpuszczalny w wodzie, tworzy film na powierzchni włosów), Argania Spinosa Kernel Oil (olej nr 1 - olej arganowy), Carthamus Tinctorius Seed Oil (olej nr 2 - olej z krokosza barwierskiego), Macadamia Ternifolia Seed Oil (olej nr 3 - olej macadamia), Olea Europaea Fruit Oil (olej nr 4 - oliwa z oliwek), Prunus Armeniaca Kernel Oil (olej nr 5 - olej z moreli), Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej nr 6 - olej migdałowy), Rosa Canina Friut Oil (olej nr 7 - olej z dzikiej róży), Sesamum Indicum Seed Oil (olej nr 8 - olej sezamowy), Panthenol (substancja łagodząca podrażnienia i nawilżająca), Cocodimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin (właściwości kondycjonujące, antystatyczne), Hydrolized Keratin (hydrolizowana keratyna, proteina), Behentrimonium Chloride (substancja kondycjonująca, emulgator, posiada również właściwości konserwujące), Polyquaternium-37 (kondycjoner), Phenoxyethanol (konserwant), Hydroxyethylcellulose (zagęstnik), Methylparaben (konserwant), Parfum (komspozycja zapachowa), Propylene Glycol (substancja o właściwościach nawilżających), Isopropyl Acohol (alkohol, może wysuszać), Citric Acid (kwas cytrynowy, regulator pH), Lauryl Glucoside (emulgator, łagodna substancja myjąca), Butylphenyl Methylpropional (składnik kompozycji zapachowej), CI 15985, CI 19140, CI 47005 (barwniki).
Brawo!
Producent faktycznie dotrzymał słowa! W składzie jest osiem obiecanych
olejków, a dodatkowo dwa kompleksy keratynowe, które pomogą uzupełnić
ubytki w strukturze włosów, kwas cytrynowy, który domyka łuski włosów
oraz pantenol działający łagodząco oraz nawilżająco. Zapewne niektórych
średnio ucieszy obecność dwóch oblepiaczy, ale z uwagi na to, że nigdy
nie nakładam odżywek dalej niż na połowie długości włosów to ich
obecność jest dla mnie względnie neutralna, a czasem nawet mile widziana.
Na wstępie zaskoczyła mnie konsystencja. Miała być nietłusta.. a
przypomina dosłownie margarynę Kasię. Rozprowadzona w dłoniach..
margaryna Kasia. Rozprowadzana na włosach.. margaryna Kasia. W zmyciu..
margaryna Kasia. Yyy.. przynajmniej zapach nie miał nic wspólnego z
margaryną Kasią.
Nie to abym na włosy kiedykolwiek aplikowała
margarynę, ale nic innego ta maska pod względem konsystencji mi nie
przypomina. Jest niesamowicie gęsta.. ale to maska więc jak najbardziej
taka powinna być. Za to nie jestem przekonana co to tej "nietłustej"
formuły. Aplikowana na dłoń wymaga kilku ruchów więcej aby uzyskać
gładką konsystencję, za to aplikacja na włosy przypomina smarowanie
margaryną blachy do pieczenia..większość produktu pozostaje pomiędzy
palcami. No dobra.. konsystencja wprawiła mnie w osłupienie, aplikacja
również.. ale mam tu aż osiem cudnych olejków!
Producent zaleca maskę trzymać jedną minutę, czyli w czasie od aplikacji
do rozprowadzenia na włosach mija już dobrych kilka minut więc
zasadniczo od razu można ją spłukiwać. Z tym, że na przestrzeni czasu
jej użytkowania robiłam to w różnych kombinacjach. Raz spłukiwałam
od razu po żmudnym wtarciu, a innym razem zostawiałam nawet na 5-10
minut. Efekty były raczej zawsze takie same. Przede wszystkim czas
poświęcony na jej wypłukanie z włosów zajmuje mi zawsze tyle czasu co
cały wieczór pełnego SPA: porządne oczyszczanie skóry, dwie maseczki na
twarz, peeling ciała itd. Dzisass! To się nie chce "odstosunkować" od
moich włosów. Łapie mnie skurcz ręki od trzymania słuchawki od
prysznica. Cieplejsza woda jakby trochę bardziej przyśpiesza proces ale
zbyt gorąca bardziej zaszkodzi niż pomoże.. zatem wrzątek odpada. Daję
sobie przerwę.. chwilkę popłaczę z bezsilności.. i zaczynam od nowa.
Wraz z wodą ciągle spływa rozpuszczona margaryna.
Po wytarciu reszty margaryny w ręcznik.. wróć.. odżywki w ręcznik i wysuszeniu włosów oczom ukazują się lśniące i ładnie pachnące.. kluchy. Maska niesamowicie obciąż włosy. Dla jasności.. nie mam problemu z tego typu produktami. Moje włosy są same z sobie grube i mocne, a obciążające odżywki nie robią na moich włosach specjalnego wrażenia.. poza tą. Czuję się jakbym na głowie miała kilo więcej.. nawet chodzę trochę bardziej przygarbiona niż zwykle 😂
Dobra.. spróbujmy znaleźć jakieś zalety. Śmiem sądzić, że jest to idealna opcja na okres szalikowy. Zimne powietrze, mróz ciągłe ocieranie włosów szalikiem sprawia, że włosy są bardziej podatne na łamanie i ta maska z pewnością je zabezpieczy.. i włosy ładnie pachną nawet dwa dni po jej zastosowaniu.
Więc komu bym ją poleciła? Yeti.. tak, yeti z pewnością byłoby zadowolone. Jeśli nakładasz maski na całą długość włosów to już lepiej sięgnij po margarynę. Jeśli masz cienkie włosy.. margaryna. Jeśli masz kręcone włosy lub lekko falowane.. margaryna będzie lepsza. Dobra.. szkoda mi tu wymieniać w nieskończoność więc w skrócie.. omijaj szerokim łukiem, to nie jest odżywka do jakichkolwiek włosów. Okropnie obciąża włosy i skleja w kluchy, poza oblepieniem nie robi nic. Po prostu dramat, który kosztuje około 20 zł.
Sponsorem wpisu została margaryna Kasia 😂
Jakiej margaryny do pieczenia używasz?
A Twoje ulubione domowe ciacho, to?
Ja dzisiaj nażrę się pysznej domowej szarlotki na ciepło 😍 Ściskam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz