kwietnia 14, 2019

JAPOŃSKA PIELĘGNACJA SPECJALNA, CZYLI MITOMO EYE & CHEEK MASK Z EKSTRAKTEM ZE ŚLUZU ŚLIMAKA I EGF (CZYNNIK WZROSTU NASKÓRKA)


Maska nosowo-ustna.. hmm.. pierwszy raz mam styczność z produktem, który został stworzony specjalnie z myślą o naszych bruzdach nosowo-wargowych. Z czasem oczywiście zaczyna pojawiać się tam problem ale to w dużym stopniu zależy od mimiki twarzy. Z drugiej strony patrząc na osobę z takimi bruzdami z góry wiemy, że mamy do czynienia z osobą radosną 😄 Tak czy siak.. ze zmarszczkami nawet mimicznymi raczej się walczy niż się nimi chwali. 

Na taki ciekawy pomysł wpadła japońska marka Mitomo, która doczekała się swojego dystrybutora w Polsce. Na stronie sklepu znajdziesz różne wersje maseczek w płachcie. Występują z typowymi składnikami takimi jak: kwas hialuronowy, kolagen, olej arganowy ale nie brak tu zaskakujących składników: olej koński, łożysko, platyna, złot, Sake czy jad pszczeli.

Maska trafiła do mnie w ramach spotkania Secrets Meeting, gdzie marka Mitomo była jednym ze sponsorów spotkania.


Od producenta:
Maska nosowo-ustna z ekstraktem ze śluzu ślimaka i EGF. Regenerująca maska przeznaczona do każdego rodzaju cery, ekstrakt ze śluzu ślimaka zawiera naturalne składniki ujędrniające i regenerujące skórę, natomiast EGF to czynnik wzrostu naskórka wspomagający regenerację i odnowę komórek. Maska może być stosowana również pod oczy.

Sposób użycia: Nałożyć maskę na oczyszczoną twarz. Uważać aby preparat nie dostał się do oczu. Pozostawić na 20-30 minut, pozostały preparat wmasować w skórę.

Skład (INCI): Aqua, Glycerin, Butylene Glycol, Dipropylene Glycol, Sodium Hyaluroate, Carbomer, RH-Oligopeptige-1, Triethanolamine, Sodium Acrylates Copolymer, Acetyl Hexapeptide-8, Dipotassium Glycynhizate, Allantoin, Ubiquinone, Polivinylpyrrolidone, Snail Secretion Foltrate, Chlorphenesin, Phenoxy Ethanol, Fragrance.


Płatki wyposażone zastały w białą folię, dzięki której bez problemu można je wyciągnąć i zaaplikować na skórę. Chyba pierwszy raz spotykam się z tą metodą jeśli chodzi o tego gabarytu produkty. Przy pełnych maskach na twarz jest to dość powszechne  i specjalnie nie dziwi. Jednak tutaj ma to sens głównie z tego względu, że płatki są wykonane z bardzo delikatnej i cienkiej tkaniny. 

Największym zaskoczeniem była esencja. Jak to często w swoich postach opisuje Monika z bloga Mama z różową torebką (uwaga nowy adres bloga!) "cudownie oślizły płat" 😂 to w tym przypadku nie wiem czy byłby taki cudowny. Płaty faktycznie są bardzo dobrze nasączone ale esencja jest gęsta, a przy okazji lepka i śluzowata. Przyzwyczaiłam się, że tego typu esencje są bardziej wodniste i nieco lepkie, a nie klejące.. ale czy to jest wada? Niekoniecznie. W końcu coś mnie zaskoczyło.

Zapach zupełnie nie zwrócił mojej uwagi. Nic nie powodowało łzawienia oczu, nic nie migrowało.


Przez pierwsze minuty czułam przyjemne chłodzenie.. z czasem delikatne mrowienie.. a później w zasadzie nic szczególnego. O ile efekt chłodzenia był bardzo przyjemny, to mrowienie nieco mnie zaniepokoiło. Dopiero wówczas zdałam sobie sprawę, że na delikatną skórę pod oczami nałożyłam coś co jest przeznaczone partie twarzy w których skora jest grubsza. Z drugiej strony w opisie jak byk jest napisane, że mogę. Na szczęście płat jest na tyle cienki i delikatny, że bez zdejmowania mogę kontrolować czy coś złego się nie dzieje.. i nic się nie działo. To nieco niepokojące uczucie trwało nie dłużej niż minutę ale i tak dość mocno utkwiło w mojej psychice jako istotny punkt programu. Dalej było już tylko nudno.. nic nie piekło i nie ściągało. Czyli dokładnie to czego od płatków pod oczy oczekuję. Nie musiałam niczego poprawiać, płat siedział tam gdzie go przykleiłam. Mogłam spokojnie o nich zapomnieć i robić swoje. Niby nudno.. ale to akurat zaleta.


Zalecane przez producenta 20-30 minut to zdecydowanie szczyt możliwości płatków. Dzięki gęstej esencji nie tracą wilgoci w ekspresowym tempie ale przetrzymanie ich dłużej niż zalecany czas nie ma sensu.. nawet gdybym bardzo chciała. Materiał bez problemu odchodzi od skóry, pozostawiając nico lepka, gęsta maź, która nie za specjalnie daje się wklepać.. klei się. Postanowiłam dać jej szansę i pozostawiłam samej sobie. Po 10 minutach niemal całkowicie wchłonęła się w skórę, a po kolejnych 5 minutach zupełnie nie byłam w stanie jej odnaleźć. Skóra w miejscu gdzie były płatki odcinała się od miejsc, gdzie śluz nie miał możliwości działać. Zaskoczył mnie efekt wygładzenia i nawilżenia. Wyczuwałam pod oczami delikatne napięcie ale w pozytywnym sensie. Skóra wyglądała na wypoczętą i świeżą. 

Od dawna jestem wielką fanką płatków pod oczy ale do tej pory zawsze prym wiodły wersje hydrożelowe. W tym przypadku muszę przyznać, że Mitomo to jedne z lepszych o ile nie najlepsze płatki na delikatnej bawełnianej (jedwabnej?) tkaninie, które dały tak fajny i zauważalny efekt.

Używasz płatków pod oczy?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger