Śnieg, ciepłe skarpetki, szaliki, gorąca herbata, Święta, moje urodziny i imieniny..to wszystko sprawia, że zima jest jedną z moich ulubionych pór roku. Co prawda nie jest już tak wyjątkowa jak za czasów mojego dzieciństwa..śnieg po kolana, trzymające przymrozki, jednak możemy próbować wynagrodzić sobie aktualną chlapę lub brak śniegu za oknem. Jednym z takich ratunkowych pomocników są perfumy Jimmy Choo.
Nuty głowy: nektar gruszkowy, włoska pomarańcza
Nuty serca: orchidea tygrysia
Nuty bazy: karmel, indonezyjska paczula
Rodzina olfaktoryczna: szyprowo-owocowa
Perfumy bardzo zmysłowe i ciepłe. Wyraźnie czuć aromaty owocowe i kwiatowe. Słodkiej gruszce i mandarynce towarzyszy zielona świeżość. Osobiście nie przepadam za tym początkiem, jednak on stosunkowo szybko mija. Z czasem zapach nabiera nieco łagodniejszego charakteru. Poczujemy wtedy zapach orchidei i róży wciąż powiązane z drzewnymi nutami. To sprawia, że są wyjątkowe i oryginale, a przy tym niezwykle trwałe.
Z pewnością Jimmy Choo nie należy do łagodnych i delikatnych aromatów, są dosyć ciężkie, ale przy tym elegancie, zmysłowe i uwodzicielskie. Uważam, że nie jest to zapach dla młodych kobiet. W niewielkiej przestrzeni mogłyby się okazać zbyt duszące. Drzemiąca słodycz w tym uroczym flakoniku zdecydowanie potrzebuje do współpracy chłodnego zimowego powietrza. Z pewnością znajdą się wielbicielki słodkich i ciężkich zapachów używanych w ciągu całego roku. Ja natomiast po tego typu perfumy sięgam wyłącznie w chłodnym okresie.
Posiadacie swoich zimowych ulubieńców?
ja teraz mam perfumy z zary femme ;) całkiem całkiem
OdpowiedzUsuńNiestety nie miałam okazji ich poznać..jeszcze ;)
UsuńNa zimę idealne :)
OdpowiedzUsuńTo prawda :-)
UsuńBrzmią fajnie :) muszę je znaleźć i powąchać :)
OdpowiedzUsuńMoim ulubiencem na teraz jest zapach La vie est belle
La cie est belle piękne perfumy w pięknym opakowaniu :-)
UsuńZachęcam do sprawdzenia Jimmy Choo ;-)