grudnia 06, 2016

PALETA MELKIOR PO ROKU UŻYTKOWANIA

   Recenzja palety miała powstać pół roku temu.. ale zupełnie o tym zapomniałam. Na szczęście anonimowa czytelniczka przypomniała mi o tym. Dlatego dzięki Tobie kochana i dla Ciebie powstaje ta recenzja.. w dodatku dość dobra recenzja z dwóch względów. Po pierwsze, rok użytkowania przedmiotu, który jest tekturowy to bardzo długo. Po drugie, nie dorobiłam się żadnej innej palety cieni, więc po Melkior sięgałam za każdym razem gdy wykonywałam makijaż. Teoretycznie paleta powinna być w strzępach, a jak wygląda?


   Zdjęcia z pierwszego postu o palecie Melkior



   Zdjęcia jak wygląda aktualnie, bez jej uprzedniego czyszczenia. Jest oczywiście brudna, a skoro używam to rzecz normalna.



   Przez rok moja paleta miała swoje miejsce na półce, choć około 4-5 razy lądowała na podłodze. Również nie usunęłam foli zabezpieczającej okienko. Głównie dlatego, że jakoś szczególnie mi nie przeszkadza i dodatkowo chroni paletę przed szybszym zniszczeniem. Muszę jednak przyznać, że byłam pewna iż ta folia odpadnie samoistnie dawno temu. Nic takiego się nie stało, chociaż drobinki kurzu i pyłu w niektórych miejscach zdołały wejść pod folię. Pokażę Ci jak ją czyszczę oraz jak wyglądają uszkodzenia, których paleta dorobiła się w ciągu roku.


   W tym wyjątkowym przypadku paletę czyszczę płynem do specjalistycznej pielęgnacji i oczyszczania podrażnionej skóry powiek Demoxof. W domu został mi jedynie płyn micelarny Biolaven. Niebyłby to zbyt szczęśliwy wybór ponieważ zawiera w składzie olejki, które mogłyby natłuścić matową powierzchnię palety. Staram się również omijać produkty zawierające alkohol. Wcześniej z powodzeniem świetnie spisywał się płyn micelarny Garnier w wersji różowej i ten płyn polecam najbardziej. Poza płynem potrzebne są płatki kosmetyczne oraz ewentualne patyczki kosmetyczne.
   Czyszczenie zaczynam od wyjęcia cieni do powiek. Wystarczą 2-3 krople na wacik aby pozbyć się wszelkich zabrudzeń. Jeżeli płynu dałam za dużo, drugim suchym wacikiem wycieram paletę do sucha. 
   Powierzchnia magnetyczna palety jest zdecydowanie najłatwiejsza w czyszczeniu. Nie sprawia najmniejszych problemów.



   Czyszczenie pozostałej części palety, która w końcu jest tekturowa może wydawać się ryzykowne. Płyny i tektura to w końcu kiepskie połączenie. Tutaj jednak tektura jest bardzo sztywna i trwała, a dodatkowo powleczona czarną matowo-satynową okleiną, która nie przyjmuje wody. Mimo wszystko pod strumień wody z gąbką i detergentem bym jej nie wrzucała.
   Paleta od początku miała niewielką wadę. Mimo kilku upadków nic jej się nie stało, a cienie wciąż pozostawały na swoich miejscach.. ewentualnie trochę przesunięte.


   Poza tym paleta nie doznała żadnych większych technicznych uszkodzeń. Mimo czyszczenia na morko (wilgotno ?), okleina w żadnym miejscu nie zaczęła odchodzić. Nawet w zgięciach wciąż wygląda nienagannie.



   W momencie gdy na powieki nakładam bazę pod cienie, a później ją rozcieram i sięgam po paletę.. kończy się to najczęściej zabrudzeniem. W przypadku gdy mam suche dłonie to nie ma z tym problemu. Jednak moje powieki są na tyle tłuste, że jeszcze żadne cienie się na nich nie utrzymały. Baza pod cienie to po prostu w moim przypadku konieczność. Stąd też te mało przyjemne dla oka "wypalcowania". Aby usunąć te ślady wystarczy niewielka ilość płynu na wacik (1-2 krople) i kilkukrotne porządne przetarcie.



   Z innej perspektywy.



   Na zdjęciu poniżej poza zabrudzeniami widoczne są zarysowania wynikające ze zwykłego użytkowania. Jak na rok szurania po półce to chyba całkiem nieźle to wygląda.



   Postanowiłam na koniec pozbyć się foli ochronnej. Głównie dlatego, że w miejscach gdzie była podważona zebrał się kurz.


   Chyba sama jestem zaskoczona trwałością tej palety. W momencie gdy zastanawiałam się nad jej zakupem w opcji miałam także Z-pallete, które są znacznie droższe oraz grubsze o około 3-4 mm, a także metalowe palety. Po rozeznaniu najgorszym wyborem wydały mi się metalowe palety. Szybko schodziła z nich grafika, która często uwydatniała nieestetyczne wklęsłości palet. Poza tym brak okienka nie był bez znaczenia, choć z całej trójki wydawała się najbardziej trwała. Z-palette z kolei są znacznie droższe, a w przypadku osoby która makijażem zajmuje się wyłącznie dla samej siebie taki wydatek wydawał mi się zupełnie zbędny. Tym bardziej, że już od roku poszukuję idealnej paletki, a pojedyncze cienie Inglota planuję zużyć (oddać?) i do nich nie wracać.
   Taka paleta to świetny gadżet dla osób, które cierpią na nadmiar palet. Wystarczy z mniej używanych palet wyjąć cienie i przenieść je do takiej palety. W ten sposób zamiast 2-4 nieużywanych palet stworzymy jedną, która może okazać się ulubioną. Zatem puste palety magnetyczne to nie jest gadżet przeznaczony wyłącznie dla osób które bawią się w kupowanie pojedynczych cieni.


   To co najbardziej cieszy mnie z dzisiejszego postu to porównanie jak dużo cieni udało mi się w tym czasie zużyć. W zasadzie poza powiększeniem się denek w czterech matowych cieniach nie widać specjalnego zużycia. W tym tempie cienie zużyję w okolicach mojej emerytury :-D
   Jakie jeszcze dziwne myśli mnie naszły? Suche szampony to czyste zło! Jeżeli już używam suchego szamponu to robię to w zamkniętej łazience. Skrobia ryżowa (w przypadku szamponów Batiste) jaka się z tego wydobywa osiada nie tylko na włosach ale na wszystkim co się w łazience znajduje. Po każdym zastosowaniu suchego szamponu w zasadzie mogę od nowa sprzątać łazienkę. Jedyne wyjście to wychodzić z suchym szamponem na klatkę schodową albo na balkon :-D

   Paletę na 24 duże cienie marki Melkior można kupić w cenie 54,00 - 63,00 zł. Zwykłych cieni wielkości Ingolta, czy Kobo w takiej palecie zmieści się 40 sztuk. Dostępne są też mniejsze palety.
   Dla porównania Melkior ma wymiary: 24,5 cm x 17 cm x 0,9 cm. 
   Z-palette ma wymiary: 18,7 cm x 13,20 cm x 0,7 cm i kosztuje około 110 zł.
 
   Przypominam, że identyczna paleta jest w koszyku na Pierwsze Urodziny Bloga.

   Ktoś jeszcze jest zaskoczony trwałością tej palety?


Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger