Pisanie
niektórych recenzji schodzi mi wyjątkowo długo, ale nie dlatego, że nie
wiem co napisać. To raczej efekt tego, że dany produkt zasługuje na
bardziej wnikliwą ocenę. Są produkty, które są po prostu dobre i w
prostej formie można je zrecenzować ale dotyczy to najczęściej produktów
do pielęgnacji ciała czy włosów. Jednak od produktów do pielęgnacji
twarzy zawsze wymaga się więcej.
Od producenta:
Energetyczny Multiaktywny Koktajl pochodzi z ekskluzywnej linii kosmetyków
Bandi. Linia ta została opracowana dla kobiet narażonych na szkodliwy wpływ
środowiska i czynników zewnętrznych.
Energetyzujący Multiaktywny Koktajl to skoncentrowany preparat polecany dla
kobiet narażonych na przyspieszone starzenie się skóry. Wysoka zawartość
substancji wpływających na syntezę kolagenu, w krótkim czasie wygładza cerę i
redukuje zmarszczki. Regularne stosowanie preparatu wzmacnia mechanizm obronne
skóry, redukuje destrukcyjny wpływ wolnych rodników na komórki oraz pomaga
zachować odpowiednie nawodnienie.
- koktajl nadaje cerze gładkość,
- ogranicza powstawanie zmarszczek,
- redukuje niedoskonałości cery,
- ogranicza szkodliwy wpływ środowiska zewnętrznego,
- ma właściwości dotleniające,
- działa antyoksydacyjnie,
- polecany po zabiegach medycyny estetycznej dla przedłużenia ich efektów
Składniki aktywne:
karboksymetyloglukan, proteiny pszeniczne, hydrolizowane proteiny sojowe,
ekstrakt z białej herbaty, liposomy z rutyną, witaminą C i hydroksyproliną,
olej ryżowy, oliwa z oliwek.
Koktajl
był moją nagrodą za spostrzegawczość i czytanie od dechy do dechy
postów u Moniki z bloga Mama z różową torebką. Bardzo się ucieszyłam, bo
Monika sobie ten produkt chwaliła. Początki jego użytkowania
przypadły na okres letni, a jego kres dobiegł w okresie zimowym. Jednak z
miejsca muszę ostudzić zapały, bo aż tak mega.. hiper.. wydajny nie
jest.
W kartonowym opakowaniu znajdziemy obszerną
ulotkę, próbkę innego produktu marki (za to wielki plus) i oczywiście 30 ml pojemniczek..
koktajlu? No właśnie.. przez pół roku znajomości wciąż nie wiem gdzie
ten produkt zaszufladkować. Z pewnością nie jest to zwykły krem ale
serum też bym go nie nazwała.
Konsystencja jest niezwykle lekka i satynowa. Świetnie się rozprowadza i bardzo ładnie wchłania. Skóra w dotyku jest wygładzona i momentalnie ma się wrażenie, że dostała solidną dawkę odżywienia. Koktajl bardzo ładnie się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Nie spotkało mnie z jego strony żadne podrażnienie, przesuszenie, czy zapchanie porów.
Zapach trudny do opisana ale jest po prostu prześliczny. Od razu
kojarzy się z luksusowym produktem. Chociaż sama aplikacja jest bardzo
przyjemna to zapach sprawia, że jeszcze bardziej chce się sięgać po ten
produkt. Na początku czułam się jakbym na twarz nakładała perfumy w
kremie, ale już po około 30 sekundach zapach mocno łagodnieje i jest
delikatnie wyczuwalny, aż w końcu całkowicie zanika.
Lato..
pierwsze starcie. Latem nie toleruje nawet średnio ciężkich kremów..
chyba, że na noc. Przy 30 stopniowym słoneczku po 15 minutach mam
wrażenie, że moja skóra się dusi. Ten produkt w ciągu dnia
sprawdzał mi się po prostu genialnie. Miałam wrażenie, że skóra dostaje
tego co potrzebuje, a makijaż nie spływa mi tak szybko. Nawet pod cięższymi podkładami skóra nie była przeciążona, a po demakijażu i oczyszczeniu nie potrzebowała specjalnej troski.
Jesień..
drugie starcie. Jesienią moja cera zawsze zaczyna wyglądać gorzej. Brak
słońca, chłodniejsze powietrze i dłuższe wieczory przyczyniają się do
nieco bardziej wzmożonego łakomstwa, a to niestety odbija się na mojej
cerze. Mimo to, miałam wrażenie, że koktajl jakby łagodził wszelkie
niepożądane stany. Schody zaczęły się gdy zrobiło się chłodniej, a w domu włączono ogrzewanie. Koktajl przestał sobie radzić z potrzebami skóry ale wciąż całkiem fajnie spisywał się jako baza pod makijaż.
Zima.. starcie trzecie. W
zimie poniekąd zapomniałam o tym produkcie, ale wyłącznie dlatego, że
moja skóra potrzebowała solidniejszej dawki nawilżenia i odżywienia ze względu na zwiększoną częstotliwość stosowania kwasów, do tego ogrzewanie w domu i klimatyzacja w samochodzie. Mimo wszystko to wciąż był mój ulubiony produkt pod makijaż. Przestałam sięgać po bazę Benefit, bo koktajl całkiem fajnie wygładzał powierzchnię skóry, a dodatkowo ją pielęgnował.
Skład (INCI): Aqua / Water, Cyclomethicone, Cyclopentasiloxane,
Glyceryl Stearate, Propyle Glycol, Triticum Vulgare Gluten, Squalane,
Dimethicone, Olive Oil PEG-7 Esters, Rice Oil Glycereth-8 Esters, Cetearyl
Alcohol, Hydrolyzed Soy Protein, Dimethicone Crosspolymer, Ceteareth-20, Sodium
Polyacrylate, Camelia Sinensis Leaf Extract, Ceteareth-12, Cetyl Palmitate, Alcohol
Denat., Lecithin, Sodium Carboxymethyl Beta-glucan, Disodium Rutinyl Disulfate,
Hydroxyproline, Magnesium Ascorbyl Phosphate, Sorbitol, Tocopherol, Ascorbyl
Palmitate, Cyclohexasiloxane, Diethylhexyl Syringylidene Malonate, Caprylic /
Capric Triglyceride, Disodium EDTA, Caprylhydroxamic Acid, Methylpropanediol,
PEG-8, Ascorbic Acid, Glyceryl Oleate, Citric Acid, Phenoxyethanol, Perfum /
Fragrance, Hexyl Cinnamal, Hydroxycitronellal, Alpha-Isomethyl Oonone,
Butylphenyl, Methylpropional, Citronnellol, Geraniol, Hydroxyisohexyl
3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Linalol, CI 16255.
Nie chce specjalnie wnikać w skład kosmetyku, bo jest
on bardziej chemiczny niż naturalny ale to jeszcze nie oznacza, że jest zły. W składzie znajdziemy m.in.:
- Hydrolizowany gluten pszenny - składnik wykazujący działanie odżywcze, kondycjonujące, nawilżające, wzmacniające i ochronne. Tworzy na powierzchni skóry i włosów elastyczną, napinającą i liftingującą, niewidoczną gołym okiem, wygładzającą powierzchnię,
- Skwalen - działa nawilżająco, wzmacnia naturalną barierę lipidową skóry i lekko natłuszcza. Antyoksydant, który chroni lipidowe struktury skóry przed utlenianiem i wolnymi rodnikami,
- Proteiny sojowe - odpowiedzialne za nawilżenie i odżywienie,
- Sól sodowa eteru karboksyetylowego betaglukanu - substancja aktywna, wykazuje działanie stymulujące i wzmacniające układ odpornościowy skóry, działa gojąco i łagodząco, poprawia elastyczność. Silny antyoksydant, redukuje zmarszczki, szorstkość oraz podwyższa stopień nawilżenia skóry.
- MAP (sól magnezora monofosforanu kwasu askorbinowego) - jest inhibitorem tyrozynazy uczestniczącej w produkcji melaniny, dzięki temu rozjaśnia skórę i poprawia jej koloryt,
- Witamina E - działanie antyoksydacyjne i ujędrniające. Działa przeciwstarzeniowo na skórę, wzmacnia ściany naczyń krwionośnych, poprawia ukrwienie skóry, chroni przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi i przyśpiesza regenerację,
- Ascorbyl
Palmitate - pochodna witaminy C. Przeciwdziała starzeniu się skóry, chroni ją przed wolnymi rodnikami. Stymuluje produkcję kolagenu, hamuje działanie promieni UV
- Kwas askorbinowy - delikatnie złuszcza, rozjaśnia i wyrównuje koloryt. Chroni przed promieniami UV i zmniejsza rumień. Antyoksydant.
Jak widzisz skład, który nie zawiera zwrotów typu Oil, Extract
itp. wcale nie musi być zły. Nawet widok PEG-ów nie zawsze powinien nas
odstraszać ale to akurat temat na osobny post z cyklu tych
detektywistycznych. Oczywiście są też składniki, niezbyt mile widziane
takie jak: Dimethicone, Dimethicone Crosspolymer, Ceteareth-20, a także silikon: Cyclomethicone, Cyclopentasiloxane,Cyclohexasiloxane.
Jeśli na hasło silikon zapala Ci się lampka ostrzegawcza to dobrze ale
pamiętaj, że są silikony ciężkie, które pozostają na skórze ale także
występują silikony lotne, które odparowują już podczas aplikacji przez
co zupełnie nie wpływają na powstawanie zaskórników.. ale to również temat
na osobny post.
Mam nieodparte wrażenie, że produkty do pielęgnacji cery z nieco
bardziej lub całkowicie chemicznym składem z miejsca są odbierane jako
zło. Oczywiście o ile uda Ci się znaleźć odpowiednią pielęgnacje, która będzie w pełni naturalna, to świetnie. Jednak fakt jest taki, że chemiczne substancje często są wielokrotnie bardziej skuteczne niż naturalne, chociażby dlatego że mogą docierać do głębszych warstw skóry. Wraz z wiekiem rośnie zapotrzebowanie na bardziej skuteczne produkty, które od razu po aplikacji dadzą efekt.
Wielokrotnie podkreślam, że w pielęgnacji twarzy jestem gdzieś pomiędzy pielęgnacją naturalną, a chemiczną. Oczyszczanie, toniki i lekkie kremy to dział produktów naturalnych. Jednak bardziej skoncentrowane produkty to najczęściej produkty chemiczne. Multiaktywny koktajl Bandi z pewnością nie jest produktem, który po kilku aplikacjach odmieni naszą skórę. Jednak komfort jaki towarzyszy podczas jego stosowania (a już szczególnie pod makijażem) wydaje się bezcenny.
Na chwilę obecną produkt jest zdenkowany od ponad miesiąca i kusi mnie aby ponownie po niego sięgnąć. Problem w tym, że ostatnio dostałam bazę pod makijaż, a jeszcze nie zużyłam poprzedniej. Międzyczasie u Moniki koktajl Bandi został zdetronizowany przez eliksir ryżowy marki Purles, który również świetnie sprawdza się pod makijażem. Dlatego na chwilę obecną jestem w kropce i nie wiem czy wrócę do tego produktu. Jednak z pewnością moja przygoda z marką Bandi dopiero się zaczyna.
Zajrzyj koniecznie na blog Moniki! Jeśli ją znasz to wiesz, że pojedyncze recenzje kosmetyków to u niej prawdziwa rzadkość, a koktajl doczekał się osobnego wpisu (link do recenzji).
Znasz markę Bandi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz