Wzięłam się ostro za porządkowanie moich zapasów, a priorytetowe postanowienie jest następujące: zużywać według daty terminu ważności lub według terminu zakupu. Skoro kupiłam, dostała, chciałam.. to weź się babo ogarnij i zużywaj wedle kolejności. Tak! Nie ma to jak dobry plan! Tylko, że ten plan nakazuje mi używać słodkiego zapachu w lecie, kiedy ja preferuję te bardziej soczyste i świeże. Z drugiej strony stojąc przed iście arcytrudnym wyborem smaku lodów, to jakoś tych świeżych nawet nie biorę pod uwagę. No przecież! Czekolada zawsze wygra! Tak oto rozsądek wygrał i w czerwcu pod moim prysznicem zawitał waniliowo-kokosowy żel pod prysznic Balea.
Od producenta:
Delikatny żel pod prysznic o egzotycznym zapachu kokosa w połączeniu z wanilią odpręży i nawilży skórę. Wyciąg z mleka kokosowego zapewni miękkość i delikatność, a zawarta innowacyjna formuła poli-fructol zapewni długotrwała ochronę przed wysychaniem.
Typowe dla żeli Balea opakowanie jest bardzo wygodne w użyciu, a grafika nawiązuje bezpośrednio do zapachu. Pojemność 300 ml, do tego niska cena około 4 zł, ciekawe zapachy i całkiem niezła wydajność sprawia, że żele Balea robią prawdziwą furorę i trudno się temu zjawisku dziwić.
Vanille & Cocos to dla mnie opcja na okres zimowy ale przy obecnych temperaturach sprawdza się całkiem przyjemnie. Po taką kombinację zapachów sięgam jednak wyłącznie wieczorem, bo po porannym prysznicu najchętniej z powrotem wróciłabym do łóżka. Wanilia niemal w równych proporcjach wymieszana jest z kokosem, a te dwa aromaty całkiem przyjemnie ze sobą współgrają. W efekcie zapach jest całkiem przyjemny ale nie do końca trafia w mój gust.
Jest jednak coś co wyróżnia ten żel na tle innych żeli Balea, a jest to konsystencja. Warto zwrócić na to uwagę podczas zakupów szczególnie gdy z żelami na bazie SLS masz ten sam problem co ja, czyli przesuszenie skóry. Ta kremowa formuła jest jednak inna i czuć to już podczas aplikacji. Żel jest znacznie delikatniejszy i łagodniejszy dla skóry niż inne tego typu produkty. Muszę przyznać, że mnie to zaskoczyło. Żel pozostawia skórę miękką i jakby nawilżoną ale i tak staram się dodatkowo ją nawilżyć chociażby jakimś lekkim balsamem.
Skład (INCI): Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Coco-Glucoside, Sodium Lauroyl Glutamate, Glyceryl Oleate, Glycerin, Inulin, Lecithin, Cocos Nucifera Fruit Extract, Vanilla Planifolia Fruit Extract, Lac Powder, Polyquaternium-7, Citric Acid, Styrene/Acrylates Copolymer, Propylene Glycol, Sodium Sulfate, Hydrogenated Palm Glycerides, Sodium Sulfate, Hydrogenated Palm Glycerides Citrate, Tocopherol, Parfum, Sodium Benzoate, Phenoxyethanol, CI 13015, CI 15985, CI 28440.
Chociaż wersja z wanilią i kokosem nie do końca mnie uwiodła to jednak będę ją wspominać o wiele przyjemniej niż żel z marakują i frezją czy piankę Fresh & Fruity. Wszystko dzięki kremowej konsystencji produktu, która minimalizuje wysuszające działanie silnych detergentów, a skórę pozostawia przyjemną w dotyku. Zdecydowanie wśród żeli Balea polecić mogę serię kremowych żeli, o ile ich skład Ci nie przeszkadza. Osobiście powrotu nie planuję ale nie mogę napisać, że produkt był zły czy kiepski.
O innych produktach Balea przeczytasz tutaj:
Znasz żele Balea?
Masz swojego faworyta?
Masz swojego faworyta?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz