sierpnia 21, 2017

LUSH - MASECZKA MASK OF MAGNAMINTY


Witam pięknie w poniedziałek razem z kolejną maseczką Lush! Pora na jedną z najbardziej popularnych.. na tyle popularnych, że powstała w większej niż standardowe maseczki wielkości, a nawet dorobiła się siostrzanej gęstszej wersji. Mowa oczywiście o Mask of Magnaminty.


Od producenta:
Miętowa, wielofunkcyjna maska z mieszanką delikatnych, a jednocześnie skutecznych składników zawierających m.in miodu i kaolin (glinkę), które pomogą utrzymać wspaniałą skórę. Łatwo rozprowadzająca się na skórze. Maska wykonana jest z olejku z mięty pieprzowej aby stymulować, olejku z nagietka i chlorofil aby pielęgnować skórę; nasiona wiesiołka i fasoli aduki, aby delikatnie złuszczać skórę gdy ją zmywasz. Bogata w minerały glinka aby odżywiać, miód dla właściwości antybakteryjnych i odpowiednia ilości olejku z mięty pieprzowej, aby pobudzić komórki krwi pod skórą i pozostawić skórę jasną i odświeżoną. Ta wspaniała mieszanka występuje również w wersji self preserving, co oznacza że zawiera syntetycznych środków konserwujących. Wybór pomiędzy nimi jest po prostu kwestią preferencji. Oryginalna formuła wysycha podczas nakładania, podczas gdy wersja self preserved zawiera więcej miodu, więc jest gęstsza i pozostaje wilgotna. Różnice są niewielkie więc wybierz teksturę która bardziej Ci odpowiada.

(tłumaczenie własne we współpracy z Martą Sienkiewicz.. pozdrawiam i dziękuję)


Lushowe opakowania pochodzą z recyklingu plastiku i można je zwrócić do sklepów Lush. Za 3 (dowolne) puste opakowania możemy wybrać dowolną maseczkę w gratisie. Lush nie testuje na zwierzętach, a produkty w dużej części oparte są na świeżych składniach. Maseczki mają krótkie terminy ważności (4 tygodnie) i należy przechowywać je w lodówce. Część maseczek podzieliłam i przełożyłam do małych opakowań, a partię zamroziłam. To pozwoli mi cieszyć się maseczkami na dłużej.


Większość maseczek Lush sprzedawana jest w pojemności 50 ml. Na stronie czeskiego Lusha najmniejsza pojemność to 100 ml, za to angielskiego znajdziemy pojemność  125 g, 315 g, a nawet 600 g! Tak.. 600 gram maski w 4 tygodnie.. nie ogarniam tego. Tzn. nie ogarniałam ale tę maskę z powodzeniem można stosować zarówno na twarz jak i na całe ciało. Sporo osób korzysta z niej jako czyścik, ja jednak skupiłam się na podstawowej formie stosowania czyli wyłącznie maseczki.. no prawie.


Maska Mask of Magnaminty wystepuje w dwóch wersjach. Opakowanie na to nie wskazuje (brak opisu self preserved) ale skład oraz działanie już tak. Jest to wersja bogatsza od podstawowej i jak na mój gust na lepszy skład. Przesunięto tutaj miód na pierwsze miejsce i wyrzucono Methylparaben.. super! Miodowa baza to zdecydowanie dobry pomysł, do tego znajdziemy w składzie glinkę i miętę, które oczyszczają skórę. Wanilię która ma działanie uspokajające, a niewielkie ziarenka to prawdopodobnie puder z fasoli.

Skład (INCI): Mel, Kaolin, Bentonite, Talc, Glycerin, Phaseolus Angularis Seed Powder, Oeanohera Biennis Seed, Mentha Piperita Oil, Tagetes Erecta Flower Oil, Vanilla Planifolia Fruit Extarct, Limonene, Parfum, CI 75810.


Pierwsze spotkanie nie było najprzyjemniejsze. Nawet nie sądziłam, że jakakolwiek maska może mieć tak silny zapach! Przez kilka dni nie mogłam się zmusić do jej nałożenia, bo niemal szczypała mnie w oczy. Jednak przyzwyczaiłam się. Zapach stanowczej mięty złagodzonej miodem i wanilią już mi tak nie przeszkadza, a zaczął być nawet przyjemny.

Maseczka niemal nie zastyga, przynajmniej ja ani razu nie dałam jej na to możliwości. Po jej nałożeniu czuć uczucie chłodu, które bynajmniej nie jest tylko winą trzymania maski w lodówce. Chłód te towarzyszy mi przez cały czas co przy wysokich temperaturach jest dość przyjemne ale już teraz wiem, że na zakup maski w okresie zimowym bym się nie zdecydowała. Maskę ściągam najczęściej po około 15 minutach i podobnie jak to miało miejsce w przypadku Don't Look At Me nie mogę odpuścić sobie dodatkowego peelingu. Zwilżam maskę wodą i wykonuję peeling. Drobinki są tu dość delikatne i miękkie, a cały proces bardzo przyjemny. Wydaje mi się, że z maską nie należy szaleć. To dość fajnie oczyszczająca skórę maska ale przy zbyt częstym stosowaniu mogłaby zacząć przesuszać skórę. Według mnie dwa razy w tygodniu to dość optymalne użytkowanie. Skóra po masce jest oczyszczona chociaż o takim dogłębnym oczyszczeniu raczej nie ma mowy, jednak im bardziej systematycznie jest stosowana tym efekty są lepsze. Mimo ciągłego uczucia chłodu.. nawet po zmyciu.. moja skóra nie jest ściągnięta. Określiłabym ją jako "zwartą" ale bez jakiegokolwiek dyskomfortu.


Maska z pewnością godna uwagi, jednak jej zapach może okazać się zbyt drażniący dla bardziej czułych nosów. Chociaż uważam się za osobę odporną na zapachy, bo w imię skuteczności działania mogę znieść wiele (to powinno być hasło przewodnie bloga 😂), to jednak przy Mask of Magnaminty początkowo wymiękałam. Wysokie temperatury okazały się jednak bardzo pomocne, bo w końcu z maską się.. zakolegowałam. Trudno mi tu mówić o przyjaźni.. specjalnej mięty do niej nie poczułam albo mam za bardzo wygórowane wymagania. Może inaczej.. z chęcią bym do niej wróciła ale: latem i w mniejszym opakowaniu czyli najchętniej standardowych 50 ml. To opcja na którą nieraz jeszcze bym się pokusiła.

Odsyłam do Moni, gdzie dziś na blogu również ta sama maseczka.. ciekawe jak ją odebrała:

MAMA Z RÓŻOWĄ TOREBKĄ: LUSH - MASK OF MAGNAMINTY

a także do Mariki, która całkiem niedawno opisywała swoje doświadczenia z maską.


PORCELANOWE WŁOSY: LUSH - MASK OF MAGNAMINTY

Obecnie na allegro można dostać maskę Mask Of Magnaminty z terminem ważności do końca listopada więc jest to dość świeża partia. Pojemność jest duża, bo 315 g więc spokojnie można podzielić nawet na 5 osób.
Link do sprzedawcy: Lush - Mask of Magnaminty na allegro


Kto poczuł miętę?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger