Nie lubię kremów pod oczy.. a może to raczej one nie lubią mnie? Od mojego pierwszego spotkania z tym specyfikiem miałam tylko i wyłącznie złe doświadczenia. Absolutnie wszystkie kremy jakie było mi dane używać nic specjalnego nie robiły.. a nie.. przepraszam.. migrowały mi do oczu powodując podrażnienia i łzawienie. Wybierałam przeróżne kremy ale najwięcej testowałam próbek. Nie ważne z jakiej półki cenowej były, bo te za 160 zł działały tak samo jak te za 15 zł. Nie miało też znaczenia jaką ilość kremu aplikowałam, jaką metodą, ani czy był gęsty czy bardzo lekki.. nigdy z żadnego kremu nie byłam choć w 30% zadowolona. Latka lecą, a moja niechęć do kremów pod oczy nie ułatwiała mi życia. Postanowiłam ratunku poszukać na obcym rynku, a dokładniej w Japonii!
Krem kupiłam na podstawie jednej dobrej recenzji, której za grosz nie mogę teraz odnaleźć. Nie chodzi o to, że dałam się ponieść wszelkim ochom i achom.. nie.. post był oparty na dobrej dokumentacji fotograficznej, która mnie po prostu przytkała. Nigdy wcześniej nie widziałam tak świetnych rezultatów po jednym opakowaniu.. a już tym bardziej po kremie pod oczy. Systematyczne stosowanie kremu znacząco wpłynęło na poprawę skóry wokół oczu ale też spłyciło zmarszczkę pod okiem.. taką zmarszczkę, którą niektórzy mają od dziecka, która wynika po prostu z budowy oka i nic z tym zrobić się nie da. Jednak nie o spłycenie mojej życiowej zmarszczki mi chodziło. Chciałam mieć w końcu krem, który będzie po prostu chociaż poprawny.
Swój kremik odnalazłam w sklepie Ber de Ver za niecałe 60 zł (Uwaga, teraz jest na promocji!). Oczywiście z opisu na opakowaniu wiem tyle, że produkt ma 25 g pojemności i został wyprodukowany w Japonii. Jednak sklepy opisują go jako krem przeciwzmarszczkowy, który należy używać miejscowo, tam gdzie widoczne są zmarszczki. Powinien napinać skórę, przez co jest ona sprężysta oraz elastyczna.
I
teraz jak znam życie, to połowę przeraziłam, a druga połowa zastanawia
się ile mam lat, że sięgam po krem, który należy stosować miejscowo
tylko na zmarszczki. Chociaż część czytelników do tego miejsca zapewne wykruszyła się, to muszę napisać, że wcale nie jest tak
drastycznie jak opisuje to producent. Jest za to rewelacyjnie.. więc zostań jeszcze chwilkę.
Wizualnie
opakowanie mnie nie zachwyca, ale ze strony praktycznej jest całkiem
fajne. Tubka jest miękka dzięki czemu łatwo wydobywa się produkt, a
cienka końcówka aplikatora jest bardzo precyzyjna. Sam
produkt jest zupełnie bezzapachowy co często przy kremach pod oczy jest
dużą zaletą. Konsystencja jest gęsta i wyraźnie bogata.
Do kremu podchodziłam na różne sposoby. Stosowałam na dzień w minimalnej ilości, na noc w nieco większej lub całkiem na bogato. Wklepywałam, wmasowywałam, lekko rozcierałam i zostawiałam. Nie ważne co i jak robiłam ten krem nigdy nie spowodował u mnie łzawienia, podrażnienia, ani nigdy nie migrował do oczu. To tak naprawdę chyba jedyny krem, który nie robi mi nic złego czy irytującego. Już za sam fakt należy mu się gwiazdka.
Krem przede wszystkim rewelacyjnie nawilża i odżywia skórę. Nie robi tego jedynie powierzchniowo ale dogłębnie. Już wielokrotnie zdarzyło mi się zapomnieć o kremie.. przez kilka dni! W tym czasie nie miałam do czynienia z sucharem, a jeśli nawet skóra domagała się nawilżenia to jedna porcja kremu na noc zupełnie wystarczyła aby uzupełnić wszelkie straty, a rano cieszyć się odżywioną i wypielęgnowaną skórą. Krem dodatkowo jest bardzo wydajny, chociaż specjalnie systematyczna w jego używaniu nie jestem. Mimo to on mi wszystko wybacza. Zapomniałam jak to jest mieć problem z okolicą wokół oczu, a przecież przez lata miałam z tym duży problem. Co więcej pamiętam bardzo dobrze kiedy pod zewnętrznymi kącikami oczu ujrzałam mikroskopijną siateczkę.. pamiętam, bo pomyślałam sobie wówczas: "Doigrałaś się głupia! Teraz będzie już tylko gorzej.. " Tylko, że jest lepiej! Nie widzę już tej pajęczynki.. przyglądam się i nie widzę. Nie oczekiwałam tego ani trochę, chciałam tylko zaznać obcowania z kremem po którym rano będę mogła otworzyć oczy bez bluzgania.
Skład (INCI): Water, Butylene Glycol, Glycerin, Squalane,
Octyldodecyl Myristate, Batyl Alcohol, Dipentaerythrityl
Tetrahydroxystearate / Tetraisostearate, Stearic Acid, Polygleceryl-10
Distearate, Glyceryl Stearate, Behenyl Alcohol, Dimethicone,
Lactobacillus / Soymilk Ferment Filtrate, Soybean Extaract, Soy Protein,
Retinyl Palmitate, Ceramide 2, Tocopherol, PEG-60 Hydrogenated Castrol
Oil, Alcohol Denat., Carbomer, Xanthan Gum, Cyclopentasiloxane, Glycine
Soja Sterols, Elaeis Guineensis Kernel Oil, Palm Oil, Betaine,
Polyglyceryl-10 Myristate, Rutin, Potassium Hydroxide, Sodium Hydroxide,
Hydrogenated Palm Kernel Oil, Hydrogenated Lecithin, Phenoxyethanol,
Methylparaben.
Co jednak mamy ciekawego w składzie?
Ciekawostką może być wyciąg z fermentacji bakterii Lactobacillus, czyli ładniej ujmując z mleka sojowego. Jego zadaniem jest m.in poprawa ukrwienia skóry. Wyciąg z kiełków soi o działaniu wygładzającym drobne zmarszczki. Proteiny soi o działaniu nawilżającym i zmiękczającym. Retinyl Palmitate, czyli powszechnie znany składnik jako retinol (witamina A w jednaj z najłagodniejszych form), który odpowiada za wytwarzanie kolagenu. Ponadto ceramidy, witaminę E, sterole sojowe, olej palmowy, rutyna, betaine składnik mogący zatrzymać kilkukrotnie więcej wilgoci w skórze niż gliceryna. Niestety idealnie nie jest, bo kilku składników wolałabym nie widzieć, ale tych dobrych i działających jest tu naprawdę sporo.
Czy ma jakieś wady? Owszem! Jest treściwy przez co nawet cienka warstwa potrzebuje chwili na wchłonięcie. Nie zawsze dogaduje się z podkładem czy korektorem.. ma swoje gorsze dni ale wówczas najlepiej sprawdza się aplikacja przy użyciu gąbki.. po prostu wklepać. Jest to jednak w moim odczuciu krem na noc, tu wówczas spisuje się najlepiej, a rano często odpuszczam sobie stosowanie w te okolice czegokolwiek.
Zdecydowanie najlepszy krem z jakim miałam do czynienia. Nie migruje, nie podrażnia, skóra jest elastyczna, nawilżona, odżywiona i po prostu w lepszej kondycji do tego z czasem potrafi cofnąć to czego nie chcemy widzieć w okolicy oczu. Jego opis może odstraszać ale w najmniejszym stopniu krem nie jest agresywny i spokojnie może być stosowany codziennie. Jednak jeśli z okolicą oczu nie masz najmniejszych problemów to możesz go sobie jeszcze odpuścić. Krem zdecydowanie polecam osobom które widzą, że coś zaczyna się dziać lub jeśli zwykłe kremy są niewystarczające.
Masz swój idealny krem pod oczy?
Zdecydowanie najlepszy krem z jakim miałam do czynienia. Nie migruje, nie podrażnia, skóra jest elastyczna, nawilżona, odżywiona i po prostu w lepszej kondycji do tego z czasem potrafi cofnąć to czego nie chcemy widzieć w okolicy oczu. Jego opis może odstraszać ale w najmniejszym stopniu krem nie jest agresywny i spokojnie może być stosowany codziennie. Jednak jeśli z okolicą oczu nie masz najmniejszych problemów to możesz go sobie jeszcze odpuścić. Krem zdecydowanie polecam osobom które widzą, że coś zaczyna się dziać lub jeśli zwykłe kremy są niewystarczające.
Masz swój idealny krem pod oczy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz