Sierpień miałam naprawdę udany pod względem blogowym. Chciało mi się pisać, miałam pełno inspiracji i weny. Zaglądałam tu z wielką przyjemnością ale tak w życiu codziennym czuję ulgę, że sierpień się już skończył. Nie pamiętam aby jakiś inny miesiąc w tym roku tak dał mi w kość.. oczywiście wszystko jest i było w porządku ale tak bardzo zmęczona dzień w dzień nie chodziłam już dawno. Jeszcze tak nie miałam abym zaraz po wstaniu z łóżka marzyła aby do niego wrócić. Liczę, że pod tym względem we wrześniu będę miała więcej energii.. a może witamin mi brakuje?
LUSH - ŚWIEŻE MASECZKI
Maseczki Lush pojawiły się u mnie dzięki uprzejmości Mariki z bloga Porcelanowe Włosy. Wszystkimi podzieliłam się z Moniką z bloga Mama z różową torebką i dzięki temu na naszych blogach co tydzień pojawiają się niekonsultowane recenzje o danej maseczce. Sam fakt, że mogę je przetestować sprawiał mi w sierpniu ogromną radość, choć nie z każdą maską się polubiłam. Z resztą sama wiesz jak to jest dorwać coś na co od dawna miałaś chęć.
DAISO JAPAN - SILIKON MOISTURIZING MASK
Ok. Wiem, że ta maska wygląda dziwnie. W dodatku założona na twarz sprawia, że wyglądamy niczym z horroru. Mojemu mężowi ciężko się oswoić wizualnie z moim wyglądem gdy zakładam tego potworka.. nawet odnoszę wrażenie, że się wzdryga za każdym razem gdy mu wyskoczę niespodziewanie zza rogu 😂 Alee.. coś za coś.. Maska stworzona jest z miękkiego silikonu. Nakładam ją na maseczkę w płacie. Dzięki niej maseczki w płacie nie wysychają tak szybko przez co mogę cieszyć się dobroczynną esencją znacznie dłużej. Maseczka ma jednak wadę.. jest wyjątkowo mała.. jak dla dziecka, a nie dorosłej osoby. Na opakowaniu był dodatkowo opis co zrobić aby maseczkę zmniejszyć.. taaaa... Chętnie zaopatrzyłabym się w większą wersję tej maski, bo sprawdza się rewelacyjnie! Chociaż jest niewygodna i nie do końca przylega tak jak powinna. Maseczkę dostałam od Moniki z bloga Mama z różową torebką.. ciekaw czy Monia wiedziała jaki rarytas mi oddaje 😜
ACHAE - PEELINGI DO CIAŁA
Cudownie umilały mi sierpniowe prysznice. Pokochałam je za to, że są w pełni naturalne, ręcznie robione, niesamowicie nasączone olejkami i do tego cudownie zapachy bez grama sztuczności. W sierpniu na ich temat rozpisałam się dwa razu: w porównaniu różnych marek trzech peelingów oraz przy analizie szóstki peelingów Achae. Z wielką przyjemnością jeszcze do nich wrócę, a okazje do ich poznania zawdzięczam Anuli z bloga Co kręci Anulę.
L'OREAL - MASKARA VOLUME MILLION LASHES SO COUTURE SO BLACK
Nie byłam do niej przekonana na początku ale z czasem zaczęłam ją doceniać, aż w końcu zasłużyła sobie na miano ulubieńca. Na ogół tusze do rzęs nie robią na mnie specjalnego wrażenia ale ten Volume Million Lashes, bardzo ładnie podkreśla moje rzęsy. Samo podkreślenie to jednak dla mnie za mało aby zajść aż tak wysoko. Moje rzęsy z natury są proste i aby w ogóle były widoczne muszę podkręcać je zalotką. To rytuał który wykonuję przed każdym tuszowaniem rzęs. W przypadku maskary L'Oreal jest tak samo ale to jedna z niewielu maskar, która potrafi ten efekt utrzymać. Spora część tuszów zaraz po nałożeniu prostuje moje rzęsy, za to ten tusz tego nie robi i to od samego początku.
PACHNĄCA SZAFA - MGIEŁKA DO POMIESZCZEŃ WERSJA PASSION
Chodzę i psikam. psikam.. psikam.. psikam.. psikam.. psikam.. nawet widać już zużycie 😀 W letnim okresie okrutnie brakowało mi palenia wosków ale jak się już za jakiś zabierałam to efekt bym mdły, zbyt ciepły, duszący.. lato zdecydowanie nie sprzyja paleniu ściec. Mgiełka okazała się idealnym rozwiązaniem na moje zapachowe rozterki.. w końcu jak dużo można wlewać do pralki płynu do płukania aby w domu ładnie pachniało? Mgiełka jest wzorowana na zapachu luksusowych perfum.. nie wiem czy dokładnie takie perfumy chciałabym na sobie nosić ale jako zapach do pomieszczeń jest świetna. Lekka ale dobrze wyczuwalna, pełna świeżości ale w wyrafinowany sposób. To taki zapach, który od razu kojarzy się z nienaganną czystością. Z resztą mój mąż też uwielbia tę mgiełkę.. chociaż może bardziej cieszy się, że jego skarpety przestaną mieć kwiatowy zapach płynu do płukania..
SERIAL STALKER
Pod względem kulturalnym ostatnio leżę.. dosłownie. Nawet do kina nie miałam siły pójść. Na szczęście w takich sytuacjach najlepszym dla mnie rozwiązaniem jest Internet i jego bezkresne możliwości serialowe. Skacząc po kanałach tv wpadliśmy na jeden z odcinków serialu Stalker. W ciągu kolejnych 3-4 wieczorów obejrzeliśmy cały sezon. Nie jest to serial wysokich lotów ale z pewnością może zaciekawić. Każdy odcinek to inna historia osoby nękanej przez stalkera. Jednak od samego początku do końca rozwija się wątek poboczny, który sprawia, że chce się zobaczyć kolejny.. kolejny i kolejny odcinek. Niestety powstał tylko pierwszy sezon.
Znasz moich ulubieńców?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz