Nie jestem marudą. Narzekanie też nie jest w moim stylu. Czasem wolę coś przemilczeć niż robić komukolwiek przykrość. Jednak kosmetyczne buble mają swoją pierwszą odsłonę! W końcu to dość osobista sprawa, bo coś co u mnie nie gra u innych może okazać się hitem.
Jednak w przypadku gdy jesteś w jakimś stopniu kompatybilna z moimi ulubieńcami to jest szansa, że z bublami również. Kto trafił na niechlubną listę?
MYDŁO STACJA - PEEL-MASECZKA OWOCOWE PODRÓŻE
Maseczkę kupiłam
na fali pierwszych zachwytów. Byłam na tyle przekonana, że to będzie hit
również u mnie, że obdarowałam kolejne osoby. No i klapa.. maseczka
zupełnie nie robi na mnie wrażenia. Najbardziej rozczarowała mnie
funkcja peelingu, która jest tak znikoma, że jej nie zauważam. W dodatku
okrutnie ciężko ją zmyć.. okrutnie. Początkowo używałam gąbki Gessie, która jest
moim hitem ale maseczka już mi jedną zniszczyła. Nie dość, że trudno ją
usunąć z twarzy, z rąk, to dodatkowo nie sposób domyć gąbki. Jej
plusem z pewnością jest to, że nie robi krzywdy (pomimo zawartości
silnie komedogennych olejów wysoko w składzie), nie zastyga, przyjemnie
pachnie i po 5 godzinach noszenia.. delikatnie odżywia. Naprawdę staram się zrozumieć zachwyty nad nią.. ale nie potrafię.
BIOLIQ - AKTYWNA KURACJA STYMULUJĄCA
Poddaję się! Męczyło mnie to coś i choćbym chciała to nie chciałam i nie lubiłam
tego używać. Produkt przeznaczony do pielęgnacji twarzy i szyi. Do
twarzy tego nigdy nie używałam ale szyja i dekolt miały kilka razy nikłą
przyjemność. Niby serum.. z pędzelkiem, który kiepsko rozprowadza
produkt (lepiej dłonią), niby lekkie.. ale ta lepka powłoka pod którą
skóra się dusi.. a po kilku użyciach wysyp na dekolcie. Nie dziękuję! Dramat.
MAKEUP UEASER - MINI SZMATKA DO USUWANIA MAKIJAŻU SAMĄ WODĄ
Robiłam
do niej kilka podejść, bo jednak przyzwyczajona jestem do innego typu
szmatek.. a już na pewno większych. Niestety zupełnie się u mnie nie
sprawdziła i to z trzech powodów. Pierwszy: niedorzeczna wielkość do
demakijażu całej twarzy. W końcu przeznaczyłam ją tylko do demakijażu
oczu ale wówczas zupełnie o niej zapominałam. Drugi: materiał, woda po
nim spływała. Oczywiście jest milusi i puszysty ale to opcja na
przytulankę. Miałam wrażenie, że po mojej skórze się ślizga, a nie
czyści.
Trzeci: po jej użyciu wciąż miałam tusz na rzęsach i podkład na twarzy.
Pomysł fajny, bo jednak lubię takie wynalazki.. tylko przydałoby się
zmienić materiał.. a najlepiej wszystko.
BENTLEY ORGANIC - ŁAGODZACY I NAWILŻAJĄCY ŻEL POD PRYSZNIC Z LAWENDĄ, ALOESEM I OLEJEM JOJOBA
Spotkanie z marką Bentley Organic zaczęłam od szamponów. W efekcie jedyny o którym mogę powiedzieć coś miłego to wersja z pomarańczą. Pozostałe to takie mehh.. ale.. ich żele to katastrofa. Jak można tak bardzo skopać żel? Przecież wydaje się jednym z najłatwiejszych produktów do wykonania 🤯 jak widać można. Żele z Bentley Organic okrutnie wysuszają mi skórę, do tego jeśli mam jakieś mikroskopijne ranki to żel odnajduje je z łatwością i pali jakbym wysypała na każdą kilogram soli. Fatalny wybór dla siebie.. dla kogokolwiek.. ale jeśli bardzo kusi Cię sprawdzenie to polecam sięgnąć po miniaturki 😉
BEAUTE MARRAKESH - NATURALNY DEZODORANT ALUM & ROSA DAMASCENA WATER
O
tym dezodorancie również muszę wspomnieć. W zasadzie tolerowałam go
stanowczo za długo i zbyt wiele szans mu dawałam. Przygoda zaczęła się
od wyjazdu w Tatry, gdzie ochronę przed potem zapewnił mi zerową.. ale
nie tylko przed potem 🤢 ok.. stwierdziłam, że to jednak za wysokie
wymagania jak dla niego. Po powrocie niestety nic się nie zmieniło.
Mogłam wieczorem wziąć prysznic, a rano budziłem się z mało ciekawym
zapachem spod pach. Noo.. nie, to już przegięcie. Dezodorant działa
dokładnie odwrotnie niż powinien. Zamiast chronić to przyspiesza
namnażanie bakterii, które odpowiadają za przykry zapach potu. Nie byłam
w stanie go zużyć.. Chociaż zużyłam stanowczo za dużo.
Ps. Tak..
deo był w terminie ważność i zgodnie z zaleceniem producenta przed
użyciem wstrząsałam butelką.. czasami miałam chęć walić o ściany ale
bałam się, że glazurę uszkodzę 😂
Link do recenzji: Beaute Marrakesh - Naturalny dezodorant Alum & Rosa Damascena Water
ANWEN - ZESTAW ODŻYWEK DO WŁOSÓW ŚREDNIOPOROWATYCH
Bez jaj.. 🤦♀️ Odżywka "Nawilżający Bez"w ciągu roku zawitała do mnie aż dwa razy.. aż DWA razy. Nie sprawdziła się za pierwszym razem i nie wiem co mnie podkusiło aby robić moim włosom to samo ponownie.. to już podchodzi pod seryjne morderstwo. Ale do rzeczy.. za pierwszym razem odżywka towarzyszyła mi w okresie zimowym i na długich niepodcinanych włosach. Za drugim razem w okresie letnim na świeżo obciętych (około 10cm) włosach. Za każdym razem.. z perspektywy czasu mogę to powiedzieć.. zniszczyła mi włosy 🙀
Włosy stają się po niej szorstkie i matowe, a do tego ich rozczesanie to koszmar. Mniej szkód wyrządziłabym dbając o włosy samym szamponem.. przez miesiąc! Co więcej przy drugim podejściu wersji z Bzem towarzyszyły dwie inne Zieloną herbata i Irys.. nie zapobiegły katastrofie, nie polepszyły niczego. Wyjątkowo źle wspominam te spotkania.
Link do recenzji: Anwen - Odżywki do włosów średnioporowatych
DR.ORGANIC - ORGANIC CONDITIONER POMEGRANATE
Nie. Po prostu.. NIE! Odżywka zupełnie nic dobrego z moimi włosami nie
robiła. Nawet nie byłam w stanie używać jej przy każdym myciu, bo wówczas
moje włosy zaczynały się puszyć i elektryzować jak szalone. Nawet zapach
granatu jakiś mało powiązany z granatem. Oczekiwania miałam spore, bo
podobno to bardzo fajna marka ale pierwsze spotkanie raczej tego nie
potwierdza. Wspominam fatalnie.. ale czy gorzej niż odzywki Anwen?
L.A.GIRL - MATTE FLAT FINISH PIGMENT GLOSS
Makijażowy dramat.. chociaż w tym przypadku to wręcz tragedia. Dwie pomadki o totalnie matowym wykończeniu, czyli
coś co lubię szczególnie w okresie jesienno-zimowym. Wszystko pięknie..
ładne, twarzowe kolory, mocny pigment. Wszystko do czasu aż zastygną..
.. wówczas usta wyglądają jakbym pół roku spędziła na bezludnej wyspie
bez wody do picia. Usta to jeden wielki suchar! W dodatku wciąż wargi
potrafią się ze sobą kleić. Pomadki okropnie schodzą przy jedzeniu.
Wyraźnie się łuszczą w wewnętrznej stronie i nie ma absolutnie żadnej
możliwości aby zrobić poprawkę. Trzeba je zmyć i nakładać na nowo.
Tylko żeby to zmywanie było takie proste. Wacik i płyn micelarny to za
mało! Ba! Nawet peeling sobie z nimi nie radzi tak łatwo! Oczywiście
można poudawać, że wszytko jest ok.. i tak to powinno wyglądać ale nawet
jeśli nic nie jem to i tam potrafią się ukruszyć i spaść na brodę.. jak
na załączonym obrazku..
Nie byłam w stanie ich używać.. a naprawdę się starałam.
SENSIQUE - CREATIVE EYESHADOWS
Podobna historia.. kolory wyglądają świetnie! Co więcej w teorii jest to dla mnie podstawowy zestaw, który jestem zużyć.. gdyby tylko jakość była jakaś przeciętna. Tymczasem od początku nie ogarniam tych cieni. To
chyba jakiś odpad fabryczny, bo wierzyć mi się nie chce, że ktoś
prowadził nad nimi jakąkolwiek kontrolę jakości.
Jasny
cień to skorupa. Nie jestem w stanie go wydobyć na pędzel.. nawet taki
do malowania ścian! Ba! Ledwo jestem w stanie go wydrapać paznokciem
🤯
Za to najciemniejsze cień.. ten
śliczny ciemny brąz.. jest czerwony. Autentycznie staje się totalna
czerwienią na powiekach. Po jego użyciu czerwone mam nawet pędzle. Być może część
osób byłaby zachwycona tak wyjątkowym cieniem.. ale nie ja. Co to za
paletka ze skamieniałym cielakiem, czerwonym brązem i tyle szczęścia
normalnym mlecznym beżem. Jednak dla jednego cienie nie będę trzymać minipaletki, bo wiem że nawet nie będzie chciało mi się po nią sięgać
I niech cię nie zwiodą te piękne swache.. to tylko tutaj tak ładnie i kusząco się prezentuje. Jakość jest fatalna.. i nie wiadomo czego się finalnie po nich spodziewać
INDIGO - PROTEIN BASE
Opinie tu mogą być podzielone ale to również kwestia oczekiwań. Ja od lakierów hybrydowych oczekuję trwałości, a ta baza temu przeczy. Robiłam test porównawczy tej bazy w różnych kombinacjach i możliwościach.. wypadła fatalnie. Natomiast jeśli lubisz często zmieniać swoje mani to zapewne będziesz zadowolona, bo bardzo szybko odchodzi z paznokci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz