Uuu.. nie jest lekko. Blog spadł w hierarchii spraw codziennych i coraz trudniej mi organizować publikację postów. Wciąż mam jednak nadzieję, że to tylko chwilowe zawirowania. Tymczasem zaległości rosną nieubłaganie, a korzystając z luźniejszego weekendu staram się nadrobić co się da. Nowości jeszcze nigdy nie pojawiły się z takim opóźnieniem.. ale lepiej późno niż wcale 😅
Świece z Dzikiego Lasu pojawiają się tu sporadycznie.. znacznie częściej pokazuję je na Instagramie na który zapraszam. Moja miłość do świeć z biegiem czasu rośnie ale proporcjonalnie do jakości świec.. a te bez wątpienia są genialne. Jeśli wiecznie jest Ci żal odpalić świecę, to Dziki Las jest dla Ciebie. Dokładnie tak! Wystarczy, że zdejmę drewniane wiek, a zapach świecy rozchodzi się po pomieszczeniu.. bez palenia!
DZIKI LAS - RESET RESET
Świecowy Reset w interpretacji Dzikiego Lasu to mieszanka melisy z lawendą. Patrząc na moje osobiste preferencje to dość nietypowy dla mnie wybór, jednak z racji tego, że wersja mango oraz w dzikie wino zaplątani całkowicie zawładnęły moim sercem to jestem w stanie zaryzykować z każdą wersją zapachową. Nie wiem jak oni w tym Dzikim Lasku to robią ale robią to niezwykle dobrze! Chociaż czy w tym przypadku warto mówić o samym zapachu? Drewniane wieczka, ceramiczne naczynka.. wszystko produkowane w kraju i starannie kontrolowane. Etykiety z możliwością oderwania i wykorzystania całego pojemniczka. Już mam tysiące pomysłów.. ale do tego potrzeba mi więcej.. więcej i jeszcze więcej świeczuszek 😍
Link do produktu: Dziki Las - Reset reset
Ludzie z Dzikiego Lasu do przetestowania podesłali mi tealighty abym mogła sprawdzić inne zapachy:
- Kąpiel z pianą, czyli kokos i wanilia - pachnie dokładnie tak jak brzmi, to opcja dla tych co kochają się w słodkich i otulających zapachach.
- Joga dla początkujących, czyli mandarynka z zieloną herbatą - ta wersja zdecydowanie trafi do mnie w następnej kolejności. Idealnie wpisze się w wiosenno-letnie wieczory. Zapach jest lekki, odświeżający z nutą słodkiej mandarynki.
- Chodź na kawęęę..., czyli kawa i wanilia - tu poczułam się zaskoczona, zdecydowanie trumf wiedzie kawa.. mocna konkretna kawa świeżo zmielona, a wanilia to tylko lekkie przełamanie goryczki. Żadna tam late, czy kawa ze słodkim syropem..
Ostatni z trzymiesięcznej subskrypcji box Terra Botanica ze sklepu Lost Alchemy. Wciąż jestem pod wrażeniem doboru produktów. Bez dwóch zdań zestawy są niesamowicie uniwersalne. Nie ma tu produktu wepchanego na siłę. Z każdego pudełka jestem niesamowicie zadowolona.. chociaż na chwilę planuję przerwę wyłącznie z myślą o tym aby zmniejszyć zapasy kosmetyczne.
VEOLI BOTANICA - MAKE IT CLEAR
Czyli połączenie mleczka z żele.. tak wstępnie określają konsystencję dziewczyny, które już się do niej dobrały. Marka wielokrotnie wpadała mi w oko ale dopiero przy boxie w końcu zajrzałam na stronę sklepu aby sprawdzić co jeszcze ma w swoim asortymencie.. i te produkty robią wrażenie. Z przyjemnością sięgnę po kojącą mgiełkę-tonik, wygładzający peeling z pestek owoców chociaż zazwyczaj jestem fanką złuszczania enzymatycznego więc bardziej maseczka gommage z efektem rozświetlenia.. trudne wybory.. ale najpierw.. ogarniam zapasy
Link do produktu: Veoli Botanica - Make It Clear
A JEDEN - HYDROLAT BŁAWATKOWY
Hydrolaty to moja miłość. Z wersją bławatkową miałam styczność jeden raz i całkowicie przepadałam. Bławatek słynie z niesamowitych właściwości łagodzących, i kojących skórę. Do tego hydrolatu jeszcze się nie dobrałam i grzecznie czeka w kolejce.
Link do produktu: A jeden - Hydrolat bławatkowy
BIOUP - ELIKSIR REWITALIZUJĄCY MANGO
Uwielbiam mango! Od samego początku gdy Wiola zdradziła markę BioUp liczyłam, że to właśnie żółciutki eliksir pojawi się w kolejnej edycji boxa. Obecnie na brak produktów do pielęgnacji twarzy narzekać nie mogę, dlatego trudno by mi było ogarnąć pełnowymiarową wersję tego serum. Na szczęście w boxach terra Botanica mamy często styczność z wyjątkowymi zmniejszonymi wersjami produktów, a to mi niesamowicie odpowiada!
Link do produktu - BioUp - Eliksir rewitalizujący
RESIBO - MULTIFUNKCYJNY PEELING DO TWARZY I KREM LIFTINGUJĄCY
Jakiś czas temu byłam ogromną fanką olejku do demakijażu marki Resibo. na tamten okres nie miał sobie równych. Trafiały do mnie przy okazji różnych zakupów inne produkty marki i tu już takiego zachwytu nie było. Z pojawianiem się nowych produktów wolałam poczekać na opinię innych.. i efekt jest taki, że wciąż nic do mnie nie trafiło w pełnowymiarowym opakowaniu. W końcu markę przestałam śledzić.. aż tu w boxie znalazłam peeling! Peelingi uwielbiam więc odsunęłam od siebie wszelkie opinie aby mieć swój własny, świeży pogląd i radość z poznania zupełnie dla mnie nowego produktu.
Link do produktu: Resibo - Multifunkcyjny peeling do twarzy
IOSSI - MORELA AKSAMITNA KURACJA DO RĄK
Ten krem do rąk zrobił nie mało szumu jeszcze zanim się pojawił. Wiadomo było, że Iossi wypuszcza nowość która jednocześnie trafi do boxa Terra Botanica. Nowością okazał się produkt do rąk, którego skład został skomponowany na ideał. Wyobraźnia maniaczek kremów do rąk z miejsca została pobudzona. Za to ostudzeniem zapałów okazała się wysoka cena. Krem mojej szczególnej ciekawości nie wzbudził ale jak to w przypadku kremów do rąk.. gdyby nie box zapewne spotkania by nie było. Mimo wszystko cieszę się, że do mnie trafił, bo pierwsze wrażenia dziewczyn są bardzo dobre, a mnie w tym roku czeka wyjątkowo dużo pracy fizycznej.
Paczka ambasadorska od marki Tulua. Niesamowicie się cieszę, że jestem w gronie ambasadorek, gdyż marka ma niesamowite podejście do pielęgnacji, do klientów i do jakiejkolwiek krytyki. Absolutnie najmniejsze uwagi bierze sobie do serca. Niesamowicie się zmienia, rozwija i dąży ku jeszcze lepszej wersji samej siebie, chociaż momentami uważam, że lepiej się już nie da.
TULUA - SERUM POD OCZY ORAZ NOWOŚĆ NR 1
Zdecydowanie jestem fanką tego serum pod oczy! Ponieważ jedno mam w użyciu to, to powędrowało do mojej kochanej Aneczki! Trudno opisać to serum, bo jest zupełnie inne od wszelkich produktów pod oczy, a do tego działanie w pełni mnie satysfakcjonuje. Za to drugi produkt to.. tajemnica. Jako ambasadorka marki Tulua do testo dostałam nowość, która być może w takiej wersji lub udoskonalonej trafi za jakoś czas do sprzedaży. Już teraz mogę zdradzić, że produkt bardzo przypadł mi do gustu i sięgną denka.. nie mogę się doczekać jego premiery!
Link do produktu: Tulua - Serum pod oczy
TULUA - KREM DO RĄK
Nie jestem maniaczką kremów do rąk, jednak w obecnej sytuacji bardzo częste mycie oraz środki do dezynfekcji wyraźnie dają mi popalić. Dlatego kremik do rąk mnie ucieszył i z miejsca trafił do użytku. Ogrom dobroczynnych składników jest tu godna podziwu ale dla mnie najważniejsze jest w kremach do rąk to aby mi nie przeszkadzały. Nie znoszę czuć tłustej warstwy.. a krem Tulua jej nie pozostawia. Chociaż nie mam w zwyczaju nosić w torebce kremu to obecnie towarzyszy mi codziennie.. łącznie z żelem do dezynfekcji. Wstępnie kremik zapowiada się bardzo dobrze.. ale przed nim wyjątkowo trudny test.
Link do produktu: Tulua - Krem do rąk
Ściskam! Uważajcie na siebie i chrońcie bliskich! 💗😷
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz