Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Iossi. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Iossi. Pokaż wszystkie posty

lipca 13, 2020

IOSSI - OCZYSZCZAJACY WĘGIEL PASTA DO MYCIA TWARZY

IOSSI - OCZYSZCZAJACY WĘGIEL PASTA DO MYCIA TWARZY

Pasta myjąca to nowość w mojej pielęgnacji. Nie do końca widziałam sens wprowadzania takiego produktu.. jeśli już, to wyłącznie z blogerskiej i kobiecej ciekawości do nowości, a ta jest zawsze bardzo duża. Początkowo sądziłam, że pasta wpisze się gdzieś pomiędzy żelem, a peelingiem ale w trakcie użytkowania bardziej zaczęły wpasowywać się w lukę pomiędzy peelingiem, a maseczką. Ciekawy obrót sprawy.. tylko czy tak luka faktycznie potrzebuje wypełnienia? Czy to jednak zbędny wydatek?


Od producenta:
Delikatna pasta do mycia twarzy. Ma działanie głęboko oczyszczające i nawilżające. Stosując ją zapominasz o uczuciu suchej i ściągniętej skóry - teraz po umyciu Twoja twarz będzie czysta, miękka i nawilżona.
Pasta składa się w 100% z naturalnych składników, takich jak głęboko oczyszczający węgiel aktywny, łagodzący podrażnienia i działający przeciwrodnikowo ekstrakt z zielonej herbaty, zmiękczający skórę olej babassu i lekki skwalen z trzcicy cukrowej. Składnikiem pasty wspomagającym regenerację naskórka jest alginat - naturalny polisacharyd pozyskiwany z algi brunatnej. Za nawilżające działanie pasty odpowiadają fermenty z kokosa i rzodkiewki.

Nasze ulubione składniki aktywne: węgiel, olej babassu, ferment rzodkiewki.

Działanie: głębokie oczyszczenie, nawilżenie. Po użyciu skóra jest czysta i aksamitnie gładka. Pasta jest odpowiednia dla każdego rodzaju cery. Została też przebadana pod kątem cery wrażliwej.

Stosowanie: niewielką ilość pasty rozetrzyj w mokrych dłoniach, a następnie delikatnie wykonaj masaż twarzy. Zmyj twarz ciepłą wodą. Omijaj okolice oczu. Stosuj 2-3 razy w tygodniu.

Konsystencja: żelowa pasta o konsystencji plasteliny.

Zapach: intensywny, ziołowy, z nuta rozmarynu

Pojemność: 120 ml


Czarna jak asfalt pasta ma bardzo przyjemny ziołowy aromat, w którym pierwsze skrzypce gra rozmaryn. O dziwo kiedyś omijałabym go szerokim łukiem w kosmetykach ale przez przypadek trafił do mnie jeden produkt, potem drugi.. i ostatecznie zapach bardzo polubiłam. W przypadku pasty Iossi dodatkowo wyczuwam lawendę, która pięknie komponuje się z rozmarynem. Taka kombinacja relaksuje mnie i uspokaja.

Pasta ma przyjemną, puszystą konsystencję. W tej kwestii producent opisał ją jako: "żelowa pasta o konsystencji plasteliny" i lepiej tego określić nie można. Dosłownie taka jest konsystencja. Nie zmienia to jednak faktu, że spodziewałam się problemów przy aplikacji ale myliłam się. Wystarczy, że skóra twarzy zostanie lekko zwilżona, a pasta bez problemu sunie po skórze zostawiając jednolitą warstwę. Przez chwilę rozważałam sposób aplikacji sugerowany przez producenta, czyli roztarcie pasty w mokrych dłoniach ale pasta świetnie rozprowadza się rozprowadzana bezpośrednio na mokrej skórze twarzy.. także.. wygoda wygrała.


Po pastę sięgam zawsze wieczorami, gdyż mam wówczas więcej czasu. Aplikuję na mokrą skórę, która wcześniej została oczyszczona. Jest to o tyle wygodne, że zaraz po użyciu pianki czy żelu mogę aplikować pastę. Skóra jest mokra i nie ma potrzeby wycierać nadmiaru wody. Im bardziej mokra skóry tym łatwiej rozprowadzić pastę. Jeśli jednak jakimś cudem moja czarna plastelina zacznie ciągnąć skórę wystarczy, że zamoczę dłoń z pastą i problem się rozwiązuje. To wyjątkowa konsystencja, która zaskoczyła mnie pod wieloma względami i pomimo przejścia przez ponad połowę słoiczka wciąż nie doszukałam się tu ani jednej wady. 

Pod palcami łatwo wyczuć drobinki (puder z ziaren owsa, glinka, puder ryżowy) ale nie są ostre więc zabieg trudno określić jako nieprzyjemny. Świeżo rozprowadzoną pastę w takim stanie pozostawiam na chwilę na skórze aby mogła wykazać swoje działanie.. i tu mała konsternacja. Jest to pasta oczyszczająca, gdzie zgodnie z zastosowaniem powinnam nałożyć, chwilę pomasować i zmyć.. a ja po części traktuję produkt jako maseczkę. Z drugiej strony w składzie mamy tylko jeden składnik powierzchniowo czynny (detergent) i to w bardzo delikatnej formie. Bogactwo składu oraz właściwości oczyszczające, tonizujące, odkażające, przeciwzapalne sprawia, że trudno przeskoczyć mi psychiczną barierę aby zmyć produkt zanim realnie zacznie działać. 


Pasty staram się nie trzymać długo. Ma ona jednak właściwości, które mogłaby skórę wysuszyć, a moja skóra takie działania bardzo źle znosi. Mimo wszystko pasta przez cały na skórze czas jest komfortowa. 

Zanim całkowicie pozbędę się pasty, najpierw ją moczę i delikatnie masuję. Skóra na tym etapie jest już odpowiednio zmiękczona więc usunięcie suchych skórek i odświeżenie cery to tylko formalność. Nie potrzebuję silnego nacisku czy mocnego tarcia. Wystarczy chwila masażu. 

Czarna pasta ma to do siebie, że robi sporo bałaganu w zlewie. W zasadzie każda pasta robi niezły bałagan ale akurat czarną widać. Podobny bałagan robi się na twarzy. Kilka razy próbowałam zmyć resztki pasty przy użyciu wody i dłoni ale to syzyfowa praca. Dlatego zaraz po masażu sięgam po gąbkę, a resztki zmywam dodatkowo pianką lub żelem. W moim przypadku okazało się to konieczne, gdyż pomimo zmycia pasty gąbką wciąż wyczuwałam na powierzchni skóry drobinki, a skóra wydawała się delikatnie szarawa. Na szczęście gąbka i żel (lub pianka) rozwiązują problem.



Skład (INCI): Glycerin, Avena Sativa (Oat) Kernel Powder, Babassu Oil Polyglyceryl-4 Esters, Oryza Sativa Powder, Kaolin, Coco-Glucoside , Leuconostoc/Radish Root Ferment Filtrate, Hydrogenated Farnesene, Cocos Nucifera Fruit Extract, Sodium Alginate, Copaifera Reticulata Balsam Oil,  Camellia Sinensis Leaf Extract, Rosmarinus Officinalis Leaf Oil, Lavandula Angustifolia Oil,  Citrus Limon Peel Oil, Linalool, Limonene, Geraniol, Citral.

  • Glycerin (gliceryna) - silnie hydrofilowa i higroskopijna substancja nawilżająca. Ma zdolność przenikania przez warstwę rogową naskórka, pomaga substancjom aktywnym przedostać się w głąb skóry. Skuteczna zwłaszcza w kosmetykach z dużą ilością wody. Łagodzi podrażnienia, przyśpiesza regenerację uszkodzonej skóry, wygładza zmarszczki, zmiękcza naskórek, likwiduje zrogowacenia. Kosmetyki z dużą zawartością gliceryny są zwykle nieco lepkie na skórze. (Komedogenność: skala 1 na 5. Alergia: skala 1 na 5)
  • Avena Sativa (Oat) Kernel Powder (puder z ziaren owsa) - pozyskiwany w wyniku zmielenia nasion owsa. Stosowany do pocierania naskórka w celu usunięcia jego zewnętrznej, zrogowaciałej warstwy. Wspomaga naturalny proces złuszczania warstwy rogowej, a dzięki wykonywanemu mini masażowi pobudza mikrokrążenie skórne, dotlenia skórę oraz pobudza do wzrostu komórki warstw głębszych. W efekcie skóra staje się bardziej elastyczna i gładka
  • Babassu Oil Polyglyceryl-4 Ester - są naturalnie odtłuszczającym środkiem powierzchniowo czynnym otrzymanym przez transestryfikację oleju roślinnego i poligliceroli. Stosowane w szamponach i innych formułach czyszczących, aby zrównoważyć działanie innych środków powierzchniowo czynnych. Jest bezpieczny w użyciu
  • Oryza Sativa Powder (puder ryżowy) - silnie absorbuje sebum, zmiękcza skórę. Ma silne działanie matujące
  • Kaolin Clay (biała glinka) - w kosmetykach kolorowych pełni funkcję rozjaśniacza, rozbiela produkty kolorowe i zapobiega ich zbrylaniu. Stosowana w pudrach na właściwości pochłaniające sebum i matujące. Może lekko bielić skórę. W kosmetykach pielęgnacyjnych stosowany jest w produktach myjących do twarzy, ciała, włosów, do tłustej skóry głowy - bardzo dobrze oczyszcza i dodaje objętości włosom. W maseczkach i peelingach do cery trądzikowej, tłustej i mieszanej - oczyszcza, podsusza, wygładza, ściąga pory, wyrównuje koloryt, ujędrnia i mineralizuje, lekko poleruje powierzchnie i działa przeciwzapalnie. Spotykana także w kremach, tonikach i pastach do zębów. Znajduje zastosowanie również w kosmetykach antycellulitowych, pomaga w spalaniu tłuszczu, wyciąga toksyny. Polecana do skóry suchej, naczynkowej i z trądzikiem różowatym, ponieważ jest najłagodniejszą z glinek i ma właściwości łagodzące. Jednak zbyt częste stosowanie dużych stężeń prowadzi do wysuszenia skóry i włosów. (Alergia: skala 1 na 5)
  • Coco-Glucoside (glukozyd kokosowy) -  naturalna substancja myjąca. Jest stosowana w produktach organicznych, ponieważ jest wyjątkowo łagodna dla skóry. Wzmacnia pianę w produktach pieniących. Poprawia konsystencję. Umożliwia połączenie z wodą substancji nierozpuszczalnych lub trudno rozpuszczalnych w wodzie. (Alergia: skala 1 na 5)
  • Leuconostoc/Radish Root Ferment Filtrate - konserwant naturalny pochodzenia roślinnego, rozpuszczalny w wodzie
  • Hydrogenated Farnesene - lekki skwalen z trzciny cukrowej
  • Cocos Nucifera Fruit Extract (ekstrakt z kokosa) - preparat natłuszczający skórę. Wytwarza na jej powierzchni warstwę umożliwiającą zatrzymanie nawilżenia. Po wchłonięciu do głębi skory zatrzymuje wodę poprzez zablokowanie kanałów, którymi jest ona normalnie wydzielana na zewnątrz
  • Sodium Alginate (alginian sodu) - składnik wiążący wodę w naskórku, higroskopijny. W lekko kwaśnym pH zagęszcza formuły. Zapobiega rozwarstwianiu warstw i zmniejsza lepkość formuł. (Komedogenność: skala 4 na 5. Alergia: skala 2 na 5)
  • Copaifera Reticulata Balsam Oil (balsam kopaiwa) - wykazuje właściwości przeciwzapalne i przeciwbólowe. Hamuje wzrost grzybów i bakterii. Jest naturalnym środkiem utrwalającym zapachy
  • Camellia Sinensis (White Tea) Leaf Extract (wyciąg z zielonej herbaty) - wykazuje działanie bakteriobójcze, ściągające, odkażające, oczyszczające, odświeżające, chłodzące, łagodzące i ochronne. nawilża i tonizuje. Wskazany do pielęgnacji cery zanieczyszczonej, tłustej i trądzikowej, ale również suchej lub odwodnionej czy wrażliwej ze skłonnością do pękania naczyń krwionośnych, podrażnieniami. Łagodzi poparzenia, regeneruje, hamuje rozwój stanów zapalnych i normalizuje pracę gruczołów łojowych. Jest silnym antyoksydantem. (Alergia: skala 1 na 5)
  • Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Oil (olejek rozmarynowy) - działa antyseptycznie, antybakteryjnie i przeciwgrzybicznie. Pobudza wzrost włosów i ujędrnia skórę. Może łagodzić objawy alergii. Jest silnym antyutleniaczem, zapobiega starzeniu skóry, przyśpiesza proces regeneracji, likwiduje łupież, zmniejsza łojotok, a także oczyszcza. Nie należy nakładać na skórę bez rozcieńczenia
  • Lavandula Angustifolia Oil (olejek lawendowy) - stosowany w aromaterapii i przemyśle perfumeryjnym. ma kojący, relaksujący aromat. Działa rozkurczająco i antyseptycznie. Przyśpiesza regenerację naskórka, łagodzi i nadaje naturalny zapach który działa uspokajająco i nasennie (Alergia: skala 2 na 5)
  • Citrus Limon Peel Oil (olejek cytrynowy) - pozyskiwany ze skórki cytryny. Wykazuje właściwości antyseptyczne i ściągające. Rozjaśnia przebarwienia, zwęża pory, a także złuszcza martwy naskórek.
  • Linalool (linalol)- substancja zapachowa lub składnik kompozycji zapachowej. Ma właściwości bakteriobójcze, przeciwdziała nieprzyjemnym zapachom. Jako dodatek do kosmetyków może wywoływać reakcje alergiczne. Uważany za groźny alergen. (Komedogenność: skala 1 na 5. Alergia: skala 4 na 5)
  • Limonene (limonen) - substancja zapachowa lub składnik kompozycji zapachowej. Znajduje się na liście groźnych alergenów. Obecność tej substancji musi być uwzględniona w wykazie składników INCI, gdy jej stężenie przekracza 0,001% w produkcie niespłukiwanym lub 0,01% w produkcie spłukiwanym (Alergia: skala 5 na 5)
  • Geraniol (Geraniol) - składnik kompozycji zapachowej. Substancja wpisana na oficjalną listę potencjalnych alergenów. Sklasyfikowana jako groźny alergen. (Alergia: skala 4 na 5)
  • Citral (Cytral) - składnik kompozycji zapachowej. Składnik sklasyfikowany jako potencjalny, groźny alergen. (Alergia: skala 4 na 5)


Po takim zabiegu moja skóra jest pięknie oczyszczona i odświeżona. Po pastę sięgam najczęściej kiedy zaczynają pojawiać się zmiany, które chcę szybko wyciszyć, a pasta Iossi spisuje się w tym temacie naprawdę bardzo fajnie. Jest jednak pewne ale.. przy takim stosowaniu nie ma opcji aby moja pielęgnacja ograniczona była do minimum. Po paście zawsze w ruch idą przynajmniej dwie maseczki, a następnie wieloetapowa pielęgnacji. 

Nie wykluczam, że przy stosowaniu się do rad producenta takie zabiegi nie będą koniczne ale ja dla mojej pasty znalazła taką niszę w mojej pielęgnacji i jestem zadowolona z jej działania. Borykam się wówczas tylko z jednym problemem.. samego zużycia. Przy takiem stosowaniu termin czterech miesięcy od otwarcia jest dla mnie trudny do przeskoczenia. Biorę to jednak na klatę, a przez cały okres użytkowania dbam aby do słoika trafiały wyłącznie oczyszczone szpatułki.. żadnych paluchów ani tym bardziej kropelki wody. 


Pasta spisała się u mnie bardzo fajnie. Pod względem działania i samego użytkowania nie mam się czego przyczepić. Jednak w kwestii bardziej formalnej czyli, czy rzeczywiście jest to produkt niezbędny w mojej pielęgnacji.. to nie wiem. Z pewnością świetnie wpisuje się w czas kiedy moja skóra wymaga wyhamowania i pogrożenia paluszkiem. Przy stosowaniu 2-3 razy w tygodniu jako zwykłego produktu do oczyszczania skóry byłoby mi szkoda, a stosowanie w formie kilkuminutowej maseczki z taką częstotliwością mogłoby przesadnie przesuszyć moją skórę. 

Hmm.. chyba powinnam zjeść ciastko bo niepotrzebnie marudzę. Tak naprawdę pasta spisuje się u mnie świetnie. Trudno mi wyobrazić sobie dla niej produkt zastępczy. Dla cer problematycznych może okazać się bardzo fajna.. a ja mam chęć na sprawdzenie jej siostrzanej wersji. Jednak nie wykluczam powrotu do czarnej Iossi.. ale to wyjdzie w praniu, kiedy sięgnie denka, a moja skóra będzie potrzebować kopniaka. Ciekawe po co wówczas sięgnę?

marca 22, 2020

NOWOŚCI LUTEGO 2020

NOWOŚCI LUTEGO 2020

Uuu.. nie jest lekko. Blog spadł w hierarchii spraw codziennych i coraz trudniej mi organizować publikację postów. Wciąż mam jednak nadzieję, że to tylko chwilowe zawirowania. Tymczasem zaległości rosną nieubłaganie, a korzystając z luźniejszego weekendu staram się nadrobić co się da. Nowości jeszcze nigdy nie pojawiły się z takim opóźnieniem.. ale lepiej późno niż wcale 😅

Świece z Dzikiego Lasu pojawiają się tu sporadycznie.. znacznie częściej pokazuję je na Instagramie na który zapraszam. Moja miłość do świeć z biegiem czasu rośnie ale proporcjonalnie do jakości świec.. a te bez wątpienia są genialne. Jeśli wiecznie jest Ci żal odpalić świecę, to Dziki Las jest dla Ciebie. Dokładnie tak! Wystarczy, że zdejmę drewniane wiek, a zapach świecy rozchodzi się po pomieszczeniu.. bez palenia!


DZIKI LAS - RESET RESET
Świecowy Reset w interpretacji Dzikiego Lasu to mieszanka melisy z lawendą. Patrząc na moje osobiste preferencje to dość nietypowy dla mnie wybór, jednak z racji tego, że wersja mango oraz w dzikie wino zaplątani całkowicie zawładnęły moim sercem to jestem w stanie zaryzykować z każdą wersją zapachową. Nie wiem jak oni w tym Dzikim Lasku to robią ale robią to niezwykle dobrze! Chociaż czy w tym przypadku warto mówić o samym zapachu? Drewniane wieczka, ceramiczne naczynka.. wszystko produkowane w kraju i starannie kontrolowane. Etykiety z możliwością oderwania i wykorzystania całego pojemniczka. Już mam tysiące pomysłów.. ale do tego potrzeba mi więcej.. więcej i jeszcze więcej świeczuszek 😍

Link do produktu: Dziki Las - Reset reset


Ludzie z Dzikiego Lasu do przetestowania podesłali mi tealighty abym mogła sprawdzić inne zapachy:
  • Kąpiel z pianą, czyli kokos i wanilia - pachnie dokładnie tak jak brzmi, to opcja dla tych co kochają się w słodkich i otulających zapachach.
  • Joga dla początkujących, czyli mandarynka z zieloną herbatą - ta wersja zdecydowanie trafi do mnie w następnej kolejności. Idealnie wpisze się w wiosenno-letnie wieczory. Zapach jest lekki, odświeżający z nutą słodkiej mandarynki. 
  • Chodź na kawęęę..., czyli kawa i wanilia - tu poczułam się zaskoczona, zdecydowanie trumf wiedzie kawa.. mocna konkretna kawa świeżo zmielona, a wanilia to tylko lekkie przełamanie goryczki. Żadna tam late, czy kawa ze słodkim syropem..


Ostatni z trzymiesięcznej subskrypcji box Terra Botanica ze sklepu Lost Alchemy. Wciąż jestem pod wrażeniem doboru produktów. Bez dwóch zdań zestawy są niesamowicie uniwersalne. Nie ma tu produktu wepchanego na siłę.  Z każdego pudełka jestem niesamowicie zadowolona.. chociaż na chwilę planuję przerwę wyłącznie z myślą o tym aby zmniejszyć zapasy kosmetyczne.


VEOLI BOTANICA - MAKE IT CLEAR
Czyli połączenie mleczka z żele.. tak wstępnie określają konsystencję dziewczyny, które już się do niej dobrały. Marka wielokrotnie wpadała mi w oko ale dopiero przy boxie w końcu zajrzałam na stronę sklepu aby sprawdzić co jeszcze ma w swoim asortymencie.. i te produkty robią wrażenie. Z przyjemnością sięgnę po kojącą mgiełkę-tonik, wygładzający peeling z pestek owoców chociaż zazwyczaj jestem fanką złuszczania enzymatycznego więc bardziej maseczka gommage z efektem rozświetlenia.. trudne wybory.. ale najpierw.. ogarniam zapasy



A JEDEN - HYDROLAT BŁAWATKOWY
Hydrolaty to moja miłość. Z wersją bławatkową miałam styczność jeden raz i całkowicie przepadałam. Bławatek słynie z niesamowitych właściwości łagodzących, i kojących skórę. Do tego hydrolatu jeszcze się nie dobrałam i grzecznie czeka w kolejce.



BIOUP - ELIKSIR REWITALIZUJĄCY MANGO
Uwielbiam mango! Od samego początku gdy Wiola zdradziła markę BioUp liczyłam, że to właśnie żółciutki eliksir pojawi się w kolejnej edycji boxa. Obecnie na brak produktów do pielęgnacji twarzy narzekać nie mogę, dlatego trudno by mi było ogarnąć pełnowymiarową wersję tego serum. Na szczęście w boxach terra Botanica mamy często styczność z wyjątkowymi zmniejszonymi wersjami produktów, a to mi niesamowicie odpowiada!

Link do produktu - BioUp - Eliksir rewitalizujący


RESIBO - MULTIFUNKCYJNY PEELING DO TWARZY I KREM LIFTINGUJĄCY
Jakiś czas temu byłam ogromną fanką olejku do demakijażu marki Resibo. na tamten okres nie miał sobie równych. Trafiały do mnie przy okazji różnych zakupów inne produkty marki i tu już takiego zachwytu nie było. Z pojawianiem się nowych produktów wolałam poczekać na opinię innych.. i efekt jest taki, że wciąż nic do mnie nie trafiło w pełnowymiarowym opakowaniu. W końcu markę przestałam śledzić.. aż tu w boxie znalazłam peeling! Peelingi uwielbiam więc odsunęłam od siebie wszelkie opinie aby mieć swój własny, świeży pogląd i radość z poznania zupełnie dla mnie nowego produktu.



IOSSI - MORELA AKSAMITNA KURACJA DO RĄK
Ten krem do rąk zrobił nie mało szumu jeszcze zanim się pojawił. Wiadomo było, że Iossi wypuszcza nowość która jednocześnie trafi do boxa Terra Botanica. Nowością okazał się produkt do rąk, którego skład został skomponowany na ideał. Wyobraźnia maniaczek kremów do rąk z miejsca została pobudzona. Za to ostudzeniem zapałów okazała się wysoka cena. Krem mojej szczególnej ciekawości nie wzbudził ale jak to w przypadku kremów do rąk.. gdyby nie box zapewne spotkania by nie było. Mimo wszystko cieszę się, że do mnie trafił, bo pierwsze wrażenia dziewczyn są bardzo dobre, a mnie w tym roku czeka wyjątkowo dużo pracy fizycznej.


Paczka ambasadorska od marki Tulua. Niesamowicie się cieszę, że jestem w gronie ambasadorek, gdyż marka ma niesamowite podejście do pielęgnacji, do klientów i do jakiejkolwiek krytyki. Absolutnie najmniejsze uwagi bierze sobie do serca. Niesamowicie się zmienia, rozwija i dąży ku jeszcze lepszej wersji samej siebie, chociaż momentami uważam, że lepiej się już nie da.


TULUA - SERUM POD OCZY ORAZ NOWOŚĆ NR 1
Zdecydowanie jestem fanką tego serum pod oczy! Ponieważ jedno mam w użyciu to, to powędrowało do mojej kochanej Aneczki! Trudno opisać to serum, bo jest zupełnie inne od wszelkich produktów pod oczy, a do tego działanie w pełni mnie satysfakcjonuje. Za to drugi produkt to.. tajemnica. Jako ambasadorka marki Tulua do testo dostałam nowość, która być może w takiej wersji lub udoskonalonej trafi za jakoś czas do sprzedaży. Już teraz mogę zdradzić, że produkt bardzo przypadł mi do gustu i sięgną denka.. nie mogę się doczekać jego premiery!

Link do produktu: Tulua - Serum pod oczy


TULUA - KREM DO RĄK
Nie jestem maniaczką kremów do rąk, jednak w obecnej sytuacji bardzo częste mycie oraz środki do dezynfekcji wyraźnie dają mi popalić. Dlatego kremik do rąk mnie ucieszył i z miejsca trafił do użytku. Ogrom dobroczynnych składników jest tu godna podziwu ale dla mnie najważniejsze jest w kremach do rąk to aby mi nie przeszkadzały. Nie znoszę czuć tłustej warstwy.. a krem Tulua jej nie pozostawia. Chociaż nie mam w zwyczaju nosić w torebce kremu to obecnie towarzyszy mi codziennie.. łącznie z żelem do dezynfekcji. Wstępnie kremik zapowiada się bardzo dobrze.. ale przed nim wyjątkowo trudny test.

Link do produktu: Tulua - Krem do rąk

Ściskam! Uważajcie na siebie i chrońcie bliskich! 💗😷

lutego 04, 2020

ULUBIEŃCY STYCZNIA 2020

ULUBIEŃCY STYCZNIA 2020


Na początku lutego zawsze mam problem w wyborze ulubieńców stycznia. Dopiero co pojawili się ulubieńcy minionego roku i wydaje się nielogiczne wracać do tych samych produktów. Dlatego w pierwszej kolejności odsyłam do ulubieńców roku 2019, ponieważ w tej kwestii nic nie zdążyło się zmienić:
W styczniu.. być może w nieco ograniczonej ilości pokażę Tobie to co przez ostatni okres mnie zaciekawiło na tyle, że ma szansę pojawić się w ulubieńcach 2020 roku ale było zbyt wcześnie na to aby okrzyknąć ulubieńcem roku minionego.. a są to...



TULUA - PIANKA DO TWARZY
Zdecydowanie brakowało mi w pielęgnacji pianek do oczyszczania twarzy. Przy ich zakupie mam zawsze sporo wątpliwości. Po pierwsze cena, która wydaje się stanowczo za wysoka. Po drugie.. Cocamidopropyl Betaine, czyli detergent na który moja skóra twarzy reaguje przesuszeniem i to dość szybko. Pianka marki Tulua ma i jedno i drugie.. więc dlaczego ulubieńcy?! Dwa powody: fajna promocja na Black Friday oraz hydrolar z geraniu, rumianku i z drzewa herbacianego poprzedzający nielubiany detergent. Postanowiłam dać szansę piance i sprawdziła się wyśmienicie. Pianka opatrzona jest hasłem "ultrałagodne oczyszczenie" i zgadzam się z tym całkowicie. Produkt nie usunie samodzielnie makijażu.. ale od tego mam olejki, żele i inne produkty. Pianka ma mi służyć do porannego oczyszczenia twarzy z wieczornej pielęgnacji oraz jako ostatni krok demakijażu wieczornego. Jest łagodna dla mojej skóry, nie wysusza jej, a dzięki temu mam o jeden problem mniej.. brak notorycznego przesuszenia skóry.

Link do producenta: Tulua



IOSSI - PASTA DO MYCIA TWARZY, OCZYSZCZAJĄCY WĘGIEL
Na ten produkt namówiła mnie jakiś czas temu Karola, właścicielka sklepu Trzy Zorze.. kupiłam! Trochę czasu minęło zanim się do niej dobrałam ale biję dla niej pokłony. Genialny zapach rozmarynu, który wprawia mnie w dobry nastrój, a przy okazji pobudza.. tak.. paty używam zawsze wieczorem 😅 Pasta świetnie oczyszcza skórę, nie jest drażniąca chociaż okolice oczy warto omijać. Używa się jej niesamowicie łatwo, nie sprawia żadnych problemów, a co najważniejsze pięknie odświeża cerę, zmiękcza i oczyszcza. Jednak to co najważniejsze przy produktach oczyszczających.. nie wysusza ani nie podrażnia mojej skóry! Usuwam ją przy użyciu gąbki, a później dodatkowo stosuję piankę, a skóra lśni!

Link do produktu w sklepie: Trzy Zorze



TULUA - KREM DO TWARZY Z EFEKTEM WOW
Tu małe szachrajstwo.. bo na zdjęciu serum pod oczy. Mowa jednak o kremie do twarzy z linii Fresh, czyli świeżej z krótkim terminem przydatności. Pierwszy raz z kremem spotkałam się w listopadzie ale w formie miniatury, która wystarczyła mi na całkiem spory okres czasu. Drugie spotkanie zawdzięczam Anuli, której krem nie do końca przypadł do gustu.. cóż.. każda z nas jest inna 😘 Przez chwilę zastanawiałam się czy rzeczywiście krem był tak dobry jak go wspominałam i to ponowne spotkanie utwierdziło mnie w przekonaniu, że TAK! Bardzo fajnie wpływa na moją skórę..i pomimo skłonności do niedoskonałości (szczególnie po zjedzeniu słodyczy) przy tym kremie mogę odpuścić sobie makijaż. Podejrzewam, że to nie będzie nasze ostatnie spotkanie..

Link do sklepu marki: Tulua



FULL MELLOW - CHRISTMAS ORANGE MUS POD PRYSZNIC
Dobrałam się do niego w okresie świątecznym i zupełnie oszalałam! Niezwykła konsystencja musu, która ku mojemu zaskoczeniu sprawdza się równie dobra co tradycyjny żel! Zupełnie nie mam problemów z użytkowaniem, a co więcej.. zapach.. pomarańczy! Typowo świąteczna grafika, świąteczny aromat i świąteczna niespodzianka odnośnie odkrywania nietypowej konsystencji. W dodatku mus okazał się niezwykle wydajny. W lutym sięgnie dna.. to nieuniknione.. ale wynik naprawdę robi wrażenie. Z przyjemnością taki mus widziałabym u siebie przez cały rok..

Link do sklepu producenta: Full Mellow



ECO LIFE CANDLES - SPACER PO LECIE
Ta świeca jest niesamowita! Towarzyszyła mi podczas pobytu choinki w moim mieszkaniu i każdy kto mnie w tym czasie odwiedzał zastanawiał się czy to tak pięknie pachnie choinka czy jednak świeca. Ja wiem, że to była świeca, bo głębia zapachu która rozchodziła się po całym mieszkaniu była magiczna. Osobiście daleko mi do leśnych aromatów ale Spacer po lesie zdecydowanie to zmienił. Świece Eco Life znajdziesz w sklepie Ekozuzu.. jestem ich ogromną fanką, a w zapasie mam już kolejne wersje zapachowe!

października 04, 2018

NOWOŚCI WRZEŚNIA 2018

NOWOŚCI WRZEŚNIA 2018

Jak co miesiąc.. "ble.. ble.. ble.. ja już nic nie kupuję.. nic mi nie trzeba.." ale jednak potrzeby w ciągu miesiąca same się weryfikują. No i wrzesień wyszedł jak zwykle, chociaż może nie najgorzej. Swoich zapasów jakoś dobitnie nie obciążyłam alee.. w październiku to już na pewno nic nie kupuję 😂


Republika Mydła rozkochała mnie swoim mydełkiem Lavender Lake na tyle, że zaraz po tym jak został mi w dłoni niewielki skrawek.. złożyłam zamówienie. na swoje usprawiedliwienie dodam, że była okazja, bo wszystkie produkty było w promocji 20%. Jednak nic straconego jeśli przegapiłaś to wydarzenie, bo na pierwsze zamówienie w Republice Mydła naliczany jest rabat 15% 😀


REPUBLIKA MYDŁA - LAVENDER LAKE
Nie toleruję nachalnej i sztucznej lawendy w kosmetykach.. dla mnie to zwyczajnie śmierdzi. Jednak Republika Mydła wyleczyła mnie z lawendowej fobii. Lavender Lake pachnie śliczną naturalną lawendą w kolaboracji z rumiankiem. To zdecydowanie najbardziej intensywne pod względem zapachu mydełko republiki ale ja je uwielbiam na tyle, że potrafię wyjmować je z zapasów tylko po to aby powąchać. Jednak nie tylko zapach sprawił, że trafiło do ulubieńców sierpnia.. a więcej o niem w poście: "Lawendowe uzależnienie z Republiką Mydła.. "


REPUBLIKA MYDŁA - SUNSET BOULEVARD
Bo.. masło mango, olej marchewkowy i bergamotka.. i jeszcze ten śliczny soczysty kolor. Więcej powodów nie potrzebowałam aby dodać mydełko do koszyka.


REPUBLIKA MYDŁA - SOFT SHEEP
O ile za poprzednikiem kryły się jakieś sensowne wartości dla których trafił do koszyka to w przypadku Soft Sheep.. yyy.. ten.. Co będę ściemniać, oto główny powód:


Pozamiatała mnie ta owieczka! Tak wiem, że to trochę głupie, bo kilka kąpieli i owieczka zniknie ale jak ona wygląda fajnie! Moje wewnętrzne dziecko ma taką radość, że ani przez chwilę miałam wątpliwości. Nawet patrząc na zdjęcie oczy robią mi się jak przecinki. Aby jednak nie było tak powierzchownie to dodam, że jest to mydełko hipoalergiczne, zawiera zawrotne 21% nierafinowanego masła Shea i bez obaw mogą używać je osoby z bardzo delikatną i wrażliwą skórą.. nawet najmłodsi członkowie rodzin.


REPUBLIKA MYDŁA - GRAPEFRUIT PLANET
Tu kryje się masująca kula do kąpieli o iście soczystym zapachu cytrusów. Miałam już okazję ją poznać i byłam totalnie zauroczona. Zapewne będę ją dodawać do koszyka przy każdej okazji. Kula nie doczekała się niestety recenzji, bo za pierwszym razem mój kurier dostarczył lekko zmiażdżoną paczkę.. i zamiast kuli dostałam proszek, co trochę trudno pokazać na zdjęciach.. a w tym przypadku niestety sytuacja się powtórzyła. Oczywiście można by kulę wysłać zabezpieczoną w odmęty foli bombelkowej ale o wiele bardziej doceniam wysyłkę pozbawioną plastiku.. a przecież przyjemność i radość z użytkowania w tym przypadku "proszku" mam identyczną! Więc nie stanowi to dla mnie żadnej specjalne wartość.. tylko pokazać nie za bardzo mam jak 😅



Kolejne zakupy to Chic Chiq i oczywiście słynne bambusowe maseczki!


CHIC CHIQ - MASECZKA DE LA MER
De la Mer zwyczajnie mi brakowało, bo bodajże w maju skończyłam opakowanie. Byłam przekonana, że do niej wrócę ale zakupy odkładałam w czasie. Ostatecznie postanowiłam kupić dwie! Z tym, że jedną się podzielę! Jedna de la Mer w tej chwili leci odłożona do koszyczka i czeka na rozdanie z okazji trzecich urodzin bloga!

Więcej o maseczce de la Mer przeczytasz w poście: "Chic Chiq - de la Mer..."


CHIC CHIQ - LA NOCE
To właśnie La Noce stała się impulsem do zakupów. Pod koniec września trafiła do denka i świadomość braku de la Mer oraz la Noce zwyczajnie mnie przygnębiła. Mam w zapasach spora ilość maseczek, jednak do tych ulubionych będę wracać niezależnie od zapasów. Recenzja la Noce miała się pojawić we wrześniu ale zabrakło mi czasu.. pojawi się za to w październiku nieodwołalnie.



W sklepie Iwos w zasadzie tylko uzupełniłam zapasy o produkty, które strasznie lubię i z wielkim sercem polecam!


DESERT ESSENCE - COCONUT SHAMPOO 
Dwa opakowania tego samego szamponu.. tak, dobrze widzisz. To znaczy, że już go miałam, został przetestowany i ekspresowo do niego wróciłam, bo do denka trafił z końcem sierpnia. Z tym, że jedno opakowanie właśnie dzisiaj pojechało z moim mężem! Tak! Mój mąż na tyle polubił ten szampon, że zażyczył sobie powtórki! Chociaż mamy zupełnie różne włosy to zarówno na jego krótkich, cienkich i delikatnych jak i na moich grubych i długich sprawdza się genialnie! Więcej o tym szamponie w poście: "Odżywczy szampon kokosowy Desert Essence.."


AVALON ORGANICS - INTENSE DEFENSE CLEANSING GEL WITH VITAMIN C
Jest taki sobie.. żarcik! To moja 4 z rzędu butla! Uwielbiam go za łagodność i delikatność, a jednocześnie skuteczność oczyszczania i świeży zapach. Zdążyłam już kilka osób zarazić swoją miłością.. i strasznie mnie to cieszy. Właśnie zdałam sobie sprawę, że to już rok od kiedy do mnie trafił przez rozdanie urodzinowe na blogu Co kręci Anulę! Anulka! Biję pokłony.. wielbię Cię za moją perełkę z którą nie chcę, nie potrafię i nie mogę się rozstać!

Do żelu wzdycham jeszcze więcej w poście "Avalon Organics - Intens Defense, czyli odświeżający żel.."


IWOS - PRÓBKI
Zostałam obsypana próbkami.. ale to chyba po części za uwielbienie do dwóch powyższych produktów, które tak chwalę w internetach więc jest opcja, że nie zawsze i nie każdy zostanie tak obsypany.. wybacz 😅

Yope - Yunnan chińska herbata żel pod prysznic
Lavera - Balsam do ciała z koenzymem Q10
Lavera - Krem nawilżający do twarzy
Resibo - Odżywczy balsam do ciała
Make Me Bio - Orange Energy nawilżający krem do skóry normalnej i wrażliwej
Make Me BioAnti-Aging Night krem na noc dla skory dojrzałej
Vianek - Odżywczy krem pod oczy z ekstraktem z chmielu



Rzadko bywam w Rossmannie, a jak już to głównie odwiedzam dział spożywczy, bo mają tam moją Super Krówkę! Czyli masełko orzechowe, które mogę jeść w dowolnej ilości i mnie nie wysypuje.. dzięki niemu jeszcze nie popełniłam Sepuku 😂 (Marzenka pozdrawiam!)


NOBLE HEALTH - MISIE NA ZDROWE WŁOSY
Drugie opakowanie dla mojego męża.. już otwarte. Żelki sprawdziły się u mnie super, a mąż chciał sprawdzić na sobie. Pierwsze opakowanie to strata czasu, bo głównie nie pamiętał o tym aby brać. Z tym opakowaniem ma być inaczej.. zobaczymy. Niemniej do efektów na mojej głowie odsyłam tutaj: "Noble Health - Misie na zdrowe włosy.." Jeśli się nie mylę Misie.. mają zniknąć z półek Rossmanna i są obecnie w bardzo korzystnej cenie więc jest możliwe, że to ostatnia szansa aby dorwać je łatwo stacjonarnie.


ISANA - PATYCZKI KOSMETYCZNE BIO
Moje ulubione jak do tej pory płatki kosmetyczne niebielone chlorem doczekały się rodzeństwa w postaci patyczków! W 100% biodegradalne! Wiedziałaś, że takie skarby kryje Rossmann?



Pierwszy raz marka zaskoczyła mnie przesyłką bez uprzedniego informowania o niej 😅 W zasadzie nie mam żadnej współpracy ani nie miałam z marką Noble Health, jedynie zastanawiam się czy zamawiałam od nich bezpośrednio kiedyś Misie.. ale też nie pamiętam 😂


NOBLE HEALTH - KOLAGEN + KERATYNA I CYNK W PROSZKU
W każdym razie obdarowana zostałam Kolagenem, a dokładniej jest to suplement diety w proszku. Produkt ma zadbać o keratynową odbudowę włosów, a przy okazji zadbać o skórę dzięki zawartości witaminy C oraz ogólne zdrowie dzięki dodatkowi cynku. Hmm.. planowałam na jesień kurację Misiami.. ale w takim wypadku w ruch pójdzie Kolagen.. tylko najpierw do fryzjera muszę się wybrać.



Zapasy kosmetyczne wciąż mnie meczą i chociaż międzyczasie poznaję nowe sklepy, a często przy tym również właścicielki i pomimo, że mam straszną chęć coś kupić to wiem, że będzie to stać i czekać na swoją kolej. Jednak siła przekonywania Pauliny ze sklepu Trzy Zorze jest wielka.. i oczywiście opcja darmowej dostawy 😅


WIELORAZÓWKA - WIELORAZOWE WACIKI Z FROTY BAMBUSOWEJ
paulina tak pięknie opowiadała na Instastory o tych wacikach, że totalnie mnie przekonała! Wacik uszyty jest z froty bambusowej, która ma naturalne właściwości antyseptyczne, antyalergiczne i antyodorowe, więc wacika używamy wielokrotnie zanim trafi do pralki! Oczywiście każdorazowo wacik myjemy pod bieżącą wodą i zostawiamy do wyschnięcia..


Waciki przyszły i SZAŁ! Jakie to jest mięciusie, milusie i delikatne! W dodatku dzisiaj widziałam na Instastory Martazerowaste jak tych wacików się używa.. i ponownie szczęka mi opadła!


IOSSI - OCZYSZCZAJĄCY WĘGIEL, PASTA DO MYCIA TWARZY
No jakoś głupio i smutno byłoby moim wacikom w pudełku więc dla towarzystwa dostały coś co mam na wish liście! Czyli trafia do mnie jedna z dwóch past do czyszczenia buziaka, a ja lubię bardzo takie wynalazki. Ponadto będzie to moje pierwsze spotkanie z marką Iossi!


TRZY ZORZE - PRÓBKI
Można się śmiać ale z marką Mokosh również nie miałam do tej pory styczności chociaż z przyjemnością ją obserwuję. Zdradziłam się ze swoimi żalami Pauli.. a w zamian obsypała mnie próbkami

Make Me Bio - Orange Energy nawilżający krem dla skóry normalnej i wrażliwej
Make Me Bio - Garden Rose nawilżający krem dla skóry suchej i wrażliwej
Mokosh - Korygujący krem pod oczy zielona herbata
Mokosh - Liposowe serum pod oczy ogórek x 2
Mokosh - wygładzający krem do twarzy figa
Mokosh - Brązujący balsam do ciała i twarzy x 2



Na aliexpress zamówienie składałam w połowie sierpnia i w większości były to przybory do paznokci.


Wszystkie powyższe przybory pochodzą od użytkownika Cosmetic Makeup Store. Nie będę przynudzać przydługimi opisami.. ale podlinkuję adresy do każdego z tych produktów.. może się przyda.


ALIEXPRESS - FOLIE DO ZDEJMOWANIA HYBRYD
Miałam je zamówić z allegro ale jakoś się nie złożyło. Potem zobaczyłam je stacjonarnie w Drogerii Natura.. ale cena 13 zł za 50 sztuk? Tutaj mam 200 sztuk za 16,50 zł! Kupiłam dwa opakowania ale jedno już jest w użyciu rozwalone.. Spojler -> sprawdzają się świetnie!

Link do produktu: Folie do zdejmowania hybryd


ALIEXPRESS - DREWNIANE PATYCZKI DO MANICURE
Kiedyś zupełnie zbędne ale gdy zaczęłam robić w domu hybrydy używam ich za każdym razem.



ALIEXPRESS - APLIKATORY
To również trafia do hybrydowego kuferka. Namnożyło mi się ostatnio różnych zdobień, foli i pyłków, które wymagają użycia aplikatora. 

Link do produktu: Aplikatory


ALIEXPRESS - KWARC DO SKÓREK
To dla mnie nowość, bo nie spotkałam się z takim produktem wcześniej. Jest to kawałek kamienia kwarcowego, który ma pomagać w usuwaniu skórek czy polerowaniu płytki paznokcia.


Skórki to zazwyczaj największy problem estetycznego manicure. Nie jestem jakąś szczególną fanką wycinania do zera skórek.. ale im mniejsze tym lepiej. Oby się sprawdził.. trzymaj kciuki.

Link do produktu: kwarc do skórek


ALIEXPRESS - PĘDZEL DO BABY BOOMER
Bardzo lubię efekt Baby Boomer na paznokciach i najlepiej wychodzi mi on przy użyciu pędzelka. Jedak aby uzyskać pożądany efekt trzeba się trochę namachać. Dlatego ten pędzelek bardzo mnie zaciekawił bo został teoretycznie stworzony do Baby Boomer.


Wygląda w zasadzie tak jak powinien wyglądać.. chociaż w rzeczywistości wydaje się dosyć sztywny, przez co mój zapał nieco osłabł, jednak mam nadzieję, że w kontakcie z lakierem czy przemyty odtłuszczaczem będzie spełniać swoje zadanie zawodowo.

Link do produktu: Pędzel do Baby Boomer




Druga paczka z Aliexpress pochodzi już z typowego sklepu z narzędziami do manicure. Nazwa użytkownika to YJ Nail Art Store.


ALIEXPRESS - PILNIKI
Ostatnio męczyłam się z wyjątkowo badziewnymi pilnikami, a międzyczasie poznałam kilka pojedynczych egzemplarzy i wiem już mniej więcej jakimi pracuje mi się najwygodniej. Ten zapas z pewnością wystarczy mi na bardzo długo.

Link do produktu: Pilniki prostokątne
Link do produktu: Pilniki "banany"
Link do produktu: Pilniki zaokrąglone


ALIEXPRESS - BLOCZKI POLERSKIE
Bloczki polerskie które aktualnie mam.. trudno nazwać polerskimi. Zajechałam je i zdecydowanie potrzebowałam nowych.

Link do produktu: Boczki polerskie


ALIEXPRESS - ZESTAW SOND
O sondach myślałam już podczas zakupu lampy hybrydowej ale wówczas wiedziałam, ze wszelkie zdobienia i zabawy wprowadzę dopiero kiedy nauczę się podstaw. Zestaw jest.. pora działać.. tylko coś ostatnio weny brakuje

Link do produktu: Zestaw sond


ALIEXPRESS - WZORNIKI
Lubię mieć porządek w kuferku co zapewniają mi wzornika, ale jednocześnie ich przygotowanie jest później szalenie wygodne jeśli mam chęć na połączenie kolorów. O wiele łatwiej jest to zrobić na wzornikach niż na własnych paznokciach.


Ponadto nowe wzory wolę testować na wzorniku.. w razie jakiegoś niewypału nie stoję przed koniecznością wyboru "zmywać czy zostawić?"

Link do produktu: wzorniki




ALIEXPRESS - CASE NA TELEFON
Zdecydowanie polecam te firmy Caseier, są świetnej jakości i do mojego telefonu niezwykle rzadka zdarza mi sie kupować coś innego. Wybór może nie jest gigantyczny ale każdy powinien trafić na coś dla siebie. Motyw lisków kojarzy mi się z motywem jesieni dlatego ten case już zdobi mój telefon. Za to czarny case pochodzi z kolekcji zimowej marki Caseier.. zwyczajnie jestem ich fanką

Link do produktu: Caseier motywy jesienne
Link do produktu: Caseier motywy zimowe




HAND MADE - KWIETNIK MAKRAMA
Makramy widzę we wnętrzach już od jakiegoś czasu. Początkowo nie do końca do mnie ten trend trafiał ale im moda na niego dłużej się przewija tym odnoszę wrażenie, że poprzeczka jest wyżej postawiona. To już przestały być zwykłe, poplątane sznurki.. tak fantazyjnych splotów nie każdy będzie wstanie sam zrobić! W makramach od użytkownika Pupsiki (dziwnie to brzmi 😂) z allegro jestem zauroczona!


Makrama chwilowo wciąż leży, bo:
a) wciąż rozważam czy przymocować go na wsporniku przymocowanym do ściany czy na haku z sufitu
b) w domu nie mam ani jednego zwisającego kwiatka, a właśnie taki chciałabym umieścić w makramie, myślę o Senecio Rowleyanus tzw. sznur pereł ewentualnie Dischidia okrąglolistna tzw. guzikowa roślina


Od jakiegoś czasu szukałam patery.. przeszłam domowy dział H&M, Home and You, TKMaxx.. i ceny mnie zaskoczyły. Być może były to ładne rzeczy ale często nie warte swojej ceny.. dlatego po moich buszowaniach wróciłam do domu i ponownie zasiadłam do profilu Planeta P Ceramika.


PLANETA P CERAMIKA - CERAMIKA
Czyli wciąż w temacie niekosmetycznym ale w dużej mierze jednak blogowym. Kocham naturalne kosmetyki jak i wyroby.. i przede wszystkim kocham w domu drewno, a od jakiegoś czasu również ceramikę. Ceramiczna manufaktura, którą prowadzi Pani Paulina zauroczyła mnie już jakiś czas temu i niektóre z tych produktów nie pozwoliły mi o sobie zapomnieć. Każdy z nich bez wątpienia będzie brał czynny udział w życiu bloga zdobiąc jego graficzną część ale takie produkty również nadają się do użytku codziennego.



Oba talerze to oczywiście moja najcenniejsza zdobyć. Pięknie się uzupełniają.. ale może nie będę się rozpływać, bo drugich takich nie ma.. ale są inne równie piękne i wyjątkowe. Cena dla każdego produktu jest ustalana oddzielnie więc najlepiej pytać.



Malutkie naczynka znajdą u mnie zastosowanie do rozrabiania maseczek. Maseczka z takiej miseczki może nie wpłynie na jej lepszą jakość ale już bardziej po królewsku chyba się nie da 😍



Niezwykłe są te połączenia i przejścia kolorów.. jak tu się nie zakochać?

Do Pauliny na Instagram serdecznie zapraszam, bo coraz tworzy nowe piękne rzeczy, a jeśli się nie mylę to niedługo pojawią się również ozdoby choinkowe.. i jeszcze więcej łyżeczek!

Czy ktoś pamięta co było w dziale kosmetycznym? Bo ja zapominam patrząc na to co się dzieje na końcu 😂

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger