Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Soraya. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Soraya. Pokaż wszystkie posty

marca 01, 2020

ZUŻYCIA LUTEGO 2020

ZUŻYCIA LUTEGO 2020

Upss.. wkradł się jakiś Error! Pomimo chęci nie wyrobiłam się jak należy ze zużyciami na ostatni dzień miesiąca. Chociaż podejrzewam, że znaczenie ma to tylko dla mnie 😅 Właśnie rozstałam się z kilkoma naprawdę fajnymi produktami, ale nie ma się co mazać.. w końcu czekają kolejne przygody, a do ulubionych zawsze mogę wrócić.


TULUA - PIANKA OCZYSZCZAJĄCA DO TWARZY
Zdecydowanie brakowało mi pianek oczyszczających w pielęgnacji. Tulua okazała się wyjątkowo delikatna dla skóry ale jednocześnie wystarczająco skuteczna. Świetnie sprawdzała się w porannym oczyszczaniu skóry z nocnej pielęgnacji, a także przy wieczornym demakijażu. Nie jest to jednak produkt, który sam sobie poradzi z podkładem ale wcale tego nie oczekiwałam. Więcej o piance Tulua już na dniach.


BE THE SKY GIRL - PEEL ME TENDER
Na temat peelingu Be The Sky Girl nie zdążyłam jeszcze wyrobić sobie opinii. Z pewnością jest to wyjątkowy produkt. Proszek, który pod wpływem wody zmienia się w puszystą, gęstą pianę. Mam wrażenie, że konsystencja tego produktu zmienia się na każdym etapie i aż trudno skupić się na czymkolwiek innym. Na szczęście w zapasie jeszcze dwie saszetki więc jest szansa, że ogarnę coś więcej niż zaskakująca konsystencja.


NOWA KOSMETYKA - TONIK Z KTÓRYM IDZIE GŁADKO
Odbiło mi się o uszy, że tonik zmienił nazwę.. ale nie nazwa jest tu najważniejsza. Tonik na bazie kwasów co oznacza, że należy uważnie z nim postępować i nie używać jak zwykłego. U mnie spisał się dobrze, chociaż warto przy nim obserwować potrzeby skóry nieco uważniej. Przy częstym stosowaniu musiałam robić przerwy, chociaż nie określiłabym go jako bardzo mocny. Cóż.. może więcej szczegółów opiszę w odrębnym poście 😉


TULUA - KREM ODŻYWCZY Z EFEKTEM "WOW" 
Mini wersję kremu znalazłam w  boxie Terra Botanica i szybko się zakochałam. Wersję 30 ml odziedziczyłam od Anuli z bloga Co kręci Anulę, a przecież na Wow zawsze znajdzie się miejsce w mojej pielęgnacji. Nie jest to krem super lekki. Jak nazwa wskazuje jest to wersja odżywcza. W teorii krem powinien być da mojej skóry za ciężki ale nie jest. Przy wieczornej pielęgnacji aplikuję typową dla mnie ilość i nie czuję dyskomfortu, chociaż krem potrzebuje chwili aby się wchłonąć. W dzień warstwa jest już znacznie uboższa ale również nie mam z nią problemu. Natomiast krem cudownie łagodzi moją skórę, nawilża, odżywia, sprawia, że jest ładniejsza. To krem do którego będę z wielką przyjemnością wracać.


UNI TOUCH - MASKA W PŁACIE HYDRATING MASK
Ultra cienka i delikatna tkanina. Bardzo fajnie skrojona na moje potrzeby, a to dość rzadkie. Obiło mi się o uszy, że maseczki są bardzo dobre ale nie jestem w stanie tego potwierdzić. Zwykłe maseczki na płacie bawełny pojawiają się u mnie sporadycznie i nie wiem do końca czego się po nich spodziewać. Ta była na pewno przyjemna ale nie zapadła mi w pamięć jako coś co odmieniło moją pielęgnację.


YASUMI - NAWILŻAJĄCA MASKA BIOCELULOZOWA Z ZIELONYM KAWIOREM I KWASEM HISLURONOWYM
Właśnie wykończyłam ostatnią z moich zapasów maseczkę nawilżającą z kawiorem od Yasumi. Pierwsze wrażenia mnie zachwyciły ale podczas używania kolejnych masek wcale nie słabły. Nieustannie podtrzymuję, że jest to jedna z najlepszych masek w płacie jakie kiedykolwiek miałam. Efekt jest wyraźnie odczuwalny jeszcze następnego dnia. Żałuję jedynie, że skład nie powala, bo zdecydowanie jestem zwolenniczką natury. 


YASUMI - MASKA BIOCELULOZOWA OCZYSZCZAJĄCA ORAZ MASKA BIOCELULOZOWA Z KOMÓRKAMI MACIERZYSTYMI
Na fali uwielbienia do wersji nawilżającej skusiłam się o przetestowanie innych wersji masek Yasumi na bazie biocelulozy. Chociaż obie maseczki były dość fajne i wyróżniają się na tle zwykłych, to jednak dość daleko im do mojego ulubieńca. Bioceluloza okazała się znacznie cieńsza, a efekty mniej efektowne. Jak widać królowa jest tylko jedna.


MIMOTO -  MASECZKA Z KWASEM HIALURONOWYM
Przyznaję, że ta maseczka przeszła całkowicie bez echa. Znalazła się w koszyczku denkowym i to jedyne co wskazuje, że była używana w lutym. Nie pamiętam materiału, kroju, efektów. Ewidentnie musiałam być bardzo zmęczona, kiedy po nią sięgałam. Z drugiej strony nie kojarzę problemów skórnych ani tym bardziej zachwytów.. po prostu przeminęła z wiatrem.


ALTERRA - MASECZKA MANUKA HONIG
Dwie kremowe maseczki marki Alterra. Nie szukaj ich w polskim Rossmannie. To akurat prezent od Anuli pochodzący z zagranicznej wizyty. Marka Alterra w naszym Rossmannie jakoś nie zwraca mojej uwagi ale te zagraniczne twory ciekawią o wiele bardziej. Maseczki na bazie miodu manuka bardzo mnie ciekawią i ze dwie mam na oku od jakiegoś czasu. Dlatego ta saszetka niesamowicie mnie ucieszyła. Skład jest bardzo ciekawy ale.. na drugim miejscu w składzie znalazł się alkohol (alkohol denat.) i rzeczywiście był dla mnie odczuwalny. Przy częstym stosowaniu mogłoby się skończyć różnie ale przy jednorazowym podejściu maseczka spisała się dość.. dobrze, jednak nie na tyle abym chciała do niej wracać.


FROM A FRIEND - KREM DO TWARZY CYTRYNA, PIETRUSZKA I BAMBUS
O genialnych właściwościach pietruszki w pielęgnacji twarzy słyszałam już dawno, jednak produktów z tym składnikiem jak na lekarstwo. W momencie kiedy poznałam markę From a Friend ten krem zwrócił moją uwagę na tyle, że wisi na mojej liście chciejstw i czeka aż ogarnę zapasy. Międzyczasie wraz z zamówieniem hydrolatów Ania z From a Friend podesłała mi próbkę kremu. To tylko podkręciło moje chciejstwo! Wstępnie odpowiada mi konsystencja, wchłanianie, zapach.. chę go poznać bliżej! Nnatomiast jeśli jesteś ciekawa konkretnej recenzji kremu to odsyłam do Moniki z bloga Mama z różową torebką i posta Form a Friend - Krem do twarzy Cytryna, Pietruszka & Bambus.

Jeśli nie znasz marki to odsyłam na stronę sklepu: From a Friend  (obecnie kremik z pietruszką jest na promocji!)


ZESTAW PRÓBEK MARKI POLEMIKA
Zestaw próbek marki Polemika znalazłam w ostatnim boxie Terra Botanica ze sklepu Lost Alchemy. Dobranie próbek tak aby tworzyły kompletną pielęgnację bardzo mi się podoba i tak właśnie to trio zużyłam. 
Hydrofilne masło oczyszczające. Masełko jest gęste ale błyskawicznie zamienia konsystencję na olejową, dzięki temu nie ciągnie skóry. Hasło "hydrofilowe" oznacza, że produkt łączy się z wodą i rzeczywiście to robi. Zmienia się wówczas w delikatną emulsję i bardzo łatwo zmywa. Mimo wszystko zawsze po takich produktach używam dodatkowo pianki lub żelu aby zmyć resztki produktu, bo jednak jakąś minimalną warstewkę na skórze wyczuwam. Wstępnie masełko wydaje się ciekawe.
Peeling-maska oczyszczająco-rozświetlająca. Z racji tego, że lubię tego typu produkty to właśnie ta próbka ciekawiła mnie najbardziej. Funkcja peelingu jest tu na wyjątkowo łagodnym i delikatnym poziomie.. nie tego się spodziewałam. Trudno mi tu odszukać funkcji peelingu chociaż bardzo delikatne drobinki są. Za to funkcja maseczki spisuje się fajnie. Całość trzyma się skóry, nie kapie, nie zjeżdża. Z łatwością mogę wytrzymać 15 minut. Delikatne mrowienie odczułam jedynie w dwóch bardziej wrażliwych miejscach. Peeling-maskę zmywam przy użyciu gąbki, bo tak jest łatwiej i szybciej. Skóra nie jest przesuszona, rozdrażniona.. ale odświeżona, nawilżona i ukojona. Nie jest to efekt wow ale produkt można używać 2-3 razy w tygodniu więc przy takiej częstotliwości efekty mogą być bardzo fajne. Wstępnie podoba nie się ten produkt i wpisuję na listę chciejstw.
Antyoksydacyjny krem - lekka konsystencja, która ładnie się wchłania pozostawiając skórę komfortową i niemal matową. Podejrzewam, że spisałby się w okresie letnim ale obecnie mam taki zapas, że nawet nie myślę o zakupie nowego kremu.


FULL MELLOW - MUS POD PRYSZNIC CHRISTMAS ORANGE
Naprawdę polubiłam ten mus. Innowacyjna formuła do kąpieli, świetny zapach i całkiem dobre działanie myjące. O dziwo podczas kąpieli nie sprawiał problemów. Nie przyklejał się do skóry, za to bez problemy tworzył pianę. Używałam z ogromną przyjemnością i nie czułam potrzeby wprowadzać nic więcej. Mus trafił już do ulubieńców. Gdyby nie świąteczne opakowanie nie kojarzyłabym go z okresem świątecznym, chociaż nuty pomarańczy z wyraźną skórką idealnie wpisywały się w klimat. Mus doczekał się recenzji: Christmas Orange Shower Mousse od Full Mellow, zupełnie nowa formuła produktów pod prysznic


FRESH&NATURAL - MALINOWY CUKROWY PEELING DO CIAŁA
To nie było moje pierwsze spotkanie z tym peelingiem.. ale raczej ostatnie. Z tym, że nie mam tu nic złego na myśli. Pierwszy peeling w ogromnej wersji 550ml kupiłam sama, a jakiś czas później dokładnie taką samą wersję dostałam w prezencie. Za każdym razem sprawdzał się super ale te duże pojemności wiążą się z dłuższymi spotkaniami. Do peelingów Fresh&Natural z chęcią będę jeszcze wracać.. ale do innych wersji i zdecydowanie do mniejszych opakowań.


BLANK - PEELING MYJĄCY DO CIAŁA MANDARYNKA
Peeling znalazłam w boxie Terra Botanica ze sklepu Lost Alchemy. Szybko dobiegły mnie głosy, że jest okropny 😂 zajrzałam na stronę producenta, aby sprawdzić skład i wskazówki. Okazało się, że jest to peeling na bazie czarnego mydła, czyli specyficznego brązowego lub zielono-brązowego glutka. Cóż.. to robi różnicę 😅 Miałam już styczność z takim mydłem i nie szczególnie się lubimy, jednak jest to wyłącznie kwestia osobistych preferencji. Aby spotkanie przebiegło w pomyślnej atmosferze do peelingu dołączyła rękawice.. i to pomogło! Tak po prawdzie, spodziewałam się czegoś dużo gorszego. Peeling pachnie cynamonem z pomarańczą i oczywiście posiada specyficzny zapach mydła czarnego ale nie odbieram go jako coś złego. Konsystencja lżejsza niż typowe czarne mydło.. łatwo się rozprowadza, dobrze myje, opcja złuszczania zdecydowanie z tych lżejszych ale rękawica to podkręca. Może nie był to mój kąpielowy ulubieniec.. ale ze wszystkich czarnych mydeł zdecydowanie najprzyjemniejszy!


SORAYA - ŁAGODZĄCA PIANKA DO HIGIENY INTYMNEJ
Kupiłam z ciekawości. Nie jestem szczególną fanką marki ale pojawienie się serii "plante" wprowadziło trochę zamieszania. Nie śledzę szczególnie opinii na temat serii ale z kilkoma się minęłam i nie kojarzę zachwytów.. chociaż wyjątkowego narzekania również nie. Pianka do higieny intymnej sprawdziła się u mnie dość przeciętnie. Myła, oczyszczała, odświeżała.. ale nieustannie miałam wrażenie, że jest zbyt mocna. Nie powodowała dyskomfortu ale niczego pozytywnego o niej powiedzieć nie mogę. Nie planuję powrotu.


ECO LIFE CANDLES -  ŚWIECA DO MASAŻU
Dla mnie to fajny patent na dłuższe weekendowe spa. Świeca podczas palenia wypełnia łazienkę delikatnym aromatem, który później jestem w stanie przenieść bezpośrednio na skórę. To zdecydowanie wyjątkowo przyjemny rytuał ale również taki na który należy mieć czas. Taka pielęgnacji jest dość specyficzna i wymaga pewnej wprawy. Zbyt duża ilość wosku może sprawić problemy w rozprowadzeniu i dodatkowo skończyć się może wyczuwalną warstwą na skórze. Dlatego warto poświęcić temu nieco więcej czasu i dokładności, aby efekt był naprawdę fajny i dał realne poczucie rozpieszczenia skóry i zmysłów.

O świecy i jej zastosowaniu pisałam w poście: Aromaterapia świecami, czyli świece do masażu marki Eco Life Candles


TAHE - SZAMPON DO WŁOSÓW GRUBYCH I SUCHYCH
Zawartość Cocamidopropyl Betainy nie wróżyła sukcesu. Jednak szampon miał śliczny zapach i naprawdę fajnie oczyszczał skórę głowy i włosy. Nie mogłam go używać przy każdym myciu ale skojarzenia mam dość przyjemne. Za to mój mąż poprosił mnie o zakup pełnowymiarowej wersji!


TAHE - MASKA DO WŁOSÓW
Zapach maski mnie nie powala. Co więcej mam z nim problem, bo to moja "ukochana" trawa. Nie trawa cytrynowa, tylko zwykła trawa. Natomiast sama maska okazała się świetna dla moich włosów. Bardzo ładnie je wygładzała i odżywiała. Jedynie końcówki potrzebowały jeszcze czegoś ekstra ale w ogólnym rozrachunku muszę jej przyznać miano jednej z lepszych masek jakie stosowałam. Chwilowo nie wiem czy do niej wrócę. Już zrobiłam zamówienie na maski marki Bema, a w zapasach czeka maska z olejem marula marki Andalou.


IT COSMETICS - CC+ YOUR SKIN BUT BETTER (w odcieniu Fair)
Słynny podkład marki It Cosmetics. Długo chodził mi po głowie z uwagi na genialne recenzje. Z racji problemów z dostępnością miałam sporo czasu na to aby przemyśleć zakup. Dzięki pomocy jednej z użytkowniczek Instagrama udało mi się dobrać odcień (Fair) i ostatecznie zamówić. Odcień jednak okazał się ciut za jasny.. ale łatwiej ogarnąć za jasny niż za ciemny. Ogólny stosunek do tego podkładu miałam.. różny. Raz byłam z niego niesamowicie zadowolona, a innym razem go nienawidziłam. Jednym z gorszych zarzutów jakie mam do niego to trudna sprawa ogarnięcia go na tyle aby nie był widoczny. Szersza opinia pojawi się na dniach na blogu.


YVES ROCHER - WERBENA
Jakiś czas temu przeżywałam ogromną fascynację i uwielbienie dla zapachu werbeny w kosmetykach. Dlatego gdy wpadłam na zapach wody toaletowej werbeny od Yves Rocher, zwyczajnie musiała być moja. Zapach lekki, orzeźwiający, zbliżony do cytrusów.. typowa werbena. Niestety nie okazał się szczególnie trwały, a pod koniec zaczął mi się nudzić więc towarzyszył mi tylko z doskoku. Nie planuję wracać.. co z resztą może okazać się trudne, bo z tego co kojarzę marka często wymienia swój asortyment.

lutego 02, 2020

NOWOŚCI STYCZNIA 2020

NOWOŚCI STYCZNIA 2020

Styczeń to totalny brak zakupów z mojej strony.. co nie znaczy, że nic nowego się nie pojawiło. Pięknymi podarkami obsypały mnie dziewczyny z okazji moich imienin chociaż zupełnie niczego się nie spodziewałam to tak ogromnej dawce prezentów urodzinowych w grudniu. Ostatecznie nie wiem czy udusić czy jednak przytulić 😅


SPIŻARNIA ANULI - PYSZNOŚCI
Ta niewielka manufaktura Anulowych specjałów otwarta jest tylko dla wyjątkowych osób. Dlatego z góry przepraszam.. tych smakołyków nigdzie nie kupisz ale może kolejne zdjęcia jakoś Ci to wynagrodzą. W ostateczności odsyłam bezpośrednio do Anuli.. można ją męczyć o przepisy, chociaż podejrzewam, że wszystko powstało pod wpływem chwili i weny.. bez przepisu.

Prażone jabłuszka z cynamonem, to pierwszy słoik do którego się dorwałam. Warstwa jabłuszek na pierzynce z białego twarożku, do tego ciepła herbata lub kawa z mlekiem o poranku.. takie chwile warto celebrować. Oczywiście, nie muszę dodawać, że takie śniadania są wyjątkowo smakowite?

Warzywa w zalewie musztardowej, to coś zupełnie innego! Pierwszy raz jem takie cuda. Zdecydowanie ciekawa opcja dla tych co lubią wszelkiego typu kiszonki. Znikło migiem przy jednym z obiadów.. mąż pomógł.. chociaż kalafiora nie tknął 😂

Sałatka a'la chińczyk, to prezent bardziej dla męża niż dla mnie. Przekazałam do rąk własnych. W efekcie słoik nawet nie otwarty, bo czeka na jakąś wyjątkową chwilę. Ehh.. ci faceci.. wszystko wiecznie odkładają i na wszystko mają czas 😜


DELPHI - ZIELONE OLIWKI NADZIEWANE MIGDAŁAMI
Jeśli tak jak mój mąż nie jesteś szczególną fanką zielonych oliwek to jest spora szansa, że te to zmienią. Naprawdę wyjątkowe i inne. Kluczem są tu migdały, które przełamują smak oliwek, a przy okazji są jednocześnie kruche.. i delikatne. Za tym rarytasem chodziłam dość długo ale nigdzie nie mogłam znaleźć. W końcu trafiły na moją listę chciejstw kosmetycznych 😂 Oliwki wciągnęłam w ciągu dwóch wieczorów.. zwyczajnie.. prosto ze słoika! 

Uwaga: znalazłam oliwki z migdałami w Lidlu! (mogą być wymieszane z oliwkami nadziewanymi ząbkami czosnku.. także sprawdzaj uważnie co bierzesz)


LEO - MANGO SUSZONE
Razem z Anulą zdecydowanie należymy do #teammango 😂 Czy komukolwiek trzeba tłumaczyć dlaczego? W chwili kiedy owoców mango próżno szukać na półkach sklepowych wybawieniem są wersje suszone. Uwielbiam!.. i patrząc po zdjęciach znów mam na nie ochotę.


M.PELCZAR - CZEKOLADA RÓŻOWA RUBY Z MIGDAŁAMI I ŻURAWINĄ
Jest na tyle ładna, że szkoda jeść.. ale jednak pokusa była stanowczo silniejsza. Dawno nie jadłam tak dobrej czekolady. Już nie pamiętam kiedy miałam ochotę na więcej niż dwie kostki.. a w przypadku tej.. cóż.. zniknęła zaskakująco szybko. Lubię słodycze ale wystarczy mi niewiele abym poczuła przesyt, a do tej z wielką przyjemnością wrócę! Co więcej z chęcią poznam inne, bo zdecydowanie jest to wysoka półka pod względem jakości i smaku.


Kompozycja migdałów i żurawiny sprawdza się wyśmienicie. Do tego zupełnie dla mnie nowa odmiana różowej czekolady stworzona bez barwników, z wyjątkowej odmiany ziaren kakao. Wygląda wspaniale.. i tak samo smakuje.


Ehh.. ślinka mi cieknie na sam widok tych zdjęć, także nie jesteś sama 😅 Mi pozostało już tylko wspomnienie.



PASIEKA RODZINY SADOWSKICH - MIÓD Z MALINĄ I Z CYNAMONEM
Lubię miód ale wersje smakowe są moim totalnym odkryciem. Smakują niesamowicie i genialnie. Taka wersja miodu nie znudzi się szybko, a co więcej prędzej zaskoczy Cię widok denka. Nie mam jeszcze szczególnego rozeznania w miodowych smakołykach ale wersję z maliną już kiedyś próbowałam (innej firmy) i była genialna. Za to cynamon to zdecydowanie mój klimat, szczególnie na obecną aurę pogodową.


Miodki chwilowo schowane i czekają na opróżnienie słoików z pierwszego zdjęcia.

Link do sklepu manufaktury: Pasieka rodziny Sadowskich


SORAYA - MASECZKI NA TKANINIE
Nawet nie wiedziałam, że Soraya wypuściła takie maseczki! To dla mnie zupełna nowość. Jak na markę składy są dość ładne, a kombinacja składników całkiem zaskakująca. Wersja oczyszczająca to połączenie różowego grejpfruta z imbirem. Wersja nawilżająca to niebieska agawa z aloesem. Wersja ujędrniająca to woda neroli z herbatą. To brzmi naprawdę fajnie!

CLOCHEE - PEELING ENZYMATYCZNY I MASECZKA
Z marką Clochee nigdy mi nie po drodze, chociaż zdaję sobie sprawę z pozytywnych opinii o niektórych produktach. Peeling enzymatyczny oraz detoksykująca maska z białą glinką to zdecydowanie produkty na które skusiłabym się w pierwszej kolejności. Możliwość przetestowania obu produktów w mini wersji naprawdę mnie cieszy!


DOLINA CZEREMCHY - SZAMPONY W KOSTCE
Szampony w kostce szturmem wchodzą w mój świat pielęgnacji włosów. W dodatku cieszą się coraz większym zainteresowaniem, a kolejne marki wprowadzają swoje wyroby. Aktualnie w mojej łazience jeden z nich jest w użyciu (odsyłam do działu "w użyciu"). Aby nie komplikować sobie życia Dolina Czeremchy chwilę poczeka.. ale już dobiegły mnie słuchy, że szampony są fenomenalne. Anula podzieliła się ze mną "próbkami".. ale tego typu szampony są na tyle wydajne, że trudno mówić o próbkach.

ANDALOU - MASKA DO WŁOSÓW Z OLEJEM MARULA
Maska do włosów marki Andalou to mój hit! Pisałam o niej w poście "Silnie regenerująca maska z kompleksem komórek macierzystych owoców i olejem marula". Marzył mi się do niej powrót ale albo była wyprzedana, albo nie miałam innych potrzeba zakupowych. Genialnie regeneruje włosy! Warto w niej trochę posiedzieć aby wzmocnić efekt. To zdecydowanie jedna z najlepszych masek jakie miałam. Bardzo się cieszę z ponownego spotkania!


DOLINA CZEREMCHY - MYDŁO UNIWERSALNE
Zapach mojej paczuszki należał właśnie do tego mydełka. Piękny zielony kolor to zasługa zielonej glinki. Dolina Czeremchy to dla mnie zupełna nowość i z przyjemnością zapoznam się z pozostałym asortymentem.

DIY ANULA - PEELING DO CIAŁA I BABECZKA DO KĄPIELI
Kolejne Anulowe DIY ale w wydaniu pielęgnacji ciała. Peelingi to moja miłość. W hierarchii stoją kilka poziomów wyżej niż balsamy do ciała. Tutaj wersja kawowa.. ale wciąż czeka na swoją kolej. Zawzięłam się zużyć wielkie opakowanie peelingu malinowego Fresh&Natural. Natomiast babeczka musi poczekać na możliwość skorzystania z dobrodziejstwa wanny. Jednak nie będę tego przedłużać w nieskończoność.. ostatecznie posłuży do moczenia stópek.

COSLYS - ŻEL POD PRYSZNIC Z MIGDAŁEM
Dawno dawno temu.. byłam ogromną fanką olejku migdałowego do kąpieli marki L'Occitane. Pasowało mi tam wszystko, a kąpiel to prawdziwa radość i relaks.. tylko ta cena.. i skład.. Na oku w zastępstwie mam już inne produkty (wish list) ale mojej uwadze zupełnie umknęła marka Coslys  i ich żel migdałowy!

PS. Ta piękna ceramika to ręczna robota Pauliny z Planeta P Ceramika, a moje kochane drewniane deski to rękodzieło Tomasza z DMP Wood.

Druga paczka dobroci to konspiracja Gosi czyli Krytyk Kosmetyczny (blog, instagram). Serdecznie polecam odwiedzić Gosię i jej twory. Nie brakuje tam poczucia humoru i dystansu. W końcu o kosmetykach można pisać lekkim piórem 😘


ANDALOU - ROZŚWIETLAJĄCA MASKA Z DYNIĄ I KWASEM GLIKOLOWYM
Miała już z nią styczność w formie próbki.. jeśli dobrze pamiętam to za sprawą Anuli. Spisała się fenomenalnie, chociaż pamiętam, że bardzo lekko podeszłam do jej mocy.. stanowczo za lekko. Buraczek spalony ale to, że dała mi popalić wcale nie wzbudziło mojej niechęci, wręcz przeciwnie! Maseczkę wpisałam na listę chciejstw i stała się jedną z podstawowych chciejstw na mojej liście maseczkowej. Mega się cieszę z tego, że jest już ze mną. 

Link do maseczki w sklepie Iwos: Andalou - Rozświetlająca maska z dynią
 

LILY LOLO - BŁYSZCZYK W ODCIENIU WHISPER
Nie mam bzika na punkcie błyszczyków. Może kiedyś bardziej mnie do nich ciągnęła, a obecnie bliżej mi do pomadek. Jednak ten konkretny błyszczyk marki Lily Lolo w odcieniu Whisper to prawdziwy wyjątek. Z całej gamy kolorystycznej jest dla mnie najładniejszy. Kilka dziewczyn (w tym również Gosia) bardzo go chwaliła za.. za wszystko. Jest spora szansa, że po nim przytulę kolejne kolory.. ale staram się obecnie ograniczyć obecną kolekcję mazideł do ust.

Link do producenta: Lily Lolo - Błyszczyk Whisper


MIODY KALINA - MIÓD Z WIŚNIĄ I NUTĄ KAKAO + PRALINY
Moje dziewczyny wiedzą co lubię! Kolejny miodzik do mojej miodowej kolekcji. Gosia wyhaczyła dla mnie manufakturę Kalina, gdzie odnalazła bardzo pysznie brzmiącą kombinację miodku z wiśnią i kakao. Ślinka cieknie na samą myśl. Jednak myślę, że cynamonowy miodek od Anuli będzie pierwszy z uwagi na korzenny smak, który w okresie zimowym niezwykle lubię. 

Link do manufaktury: Miody Kalina

Pięknie wam dziękuję za pamięć oraz wspaniałe prezenty.. nawet jeśli przez nie tyłek będzie mi rosnąć 😂 Dziękuję również Moni oraz Aneczce, które pięknie obdarowały mnie w grudniu prezentami urodzinowo-imieninowymi. Kochane jesteście! Bardzo się cieszę, że miałam to szczęście Was poznać.


Na koniec tak jak obiecałam wrzucam zdjęcie ozdób do paznokci i nie tylko (wszystko nie było otwierane) do oddania. Proszę osobę zainteresowaną o napisanie w komentarzu, że chce przejąć ode mnie ten zestaw. Obowiązuje zasada kto pierwszy ten lepszy. (Wysyłka na terenie Polski)

grudnia 08, 2019

NOWOŚCI LISTOPADA 2019

NOWOŚCI LISTOPADA 2019

Nie ma co marudzić.. listopad nam się udał. Pogoda była wyjątkowo łaskawa. Ze "starych" lat pamiętam taką jesień, która dosłownie wprowadziła mnie w depresyjny nastrój, który utrzymał się aż do wiosny (!).. od tamtej pory na okres jesienny staram się kumulować w sobie pozytywną energię, aby móc cieszyć się zimą i świętami, które już czuć w powietrzu. 

Tymczasem listopad to sporo dobrych wieści, masa wspaniałych ludzi.. i ciut przyjemności dla siebie.


BIOANA - MARKA LOVELY DAY
Tu niestety wielki smutek.. kiedy Pani Ania ze sklepu Bioana ogłosiła, że marka Lovely Day odchodzi i już nie wróci poczułam, że moja kosmetyczna strona mnie cierpi. Przecież tyle produktów chciałam przetestować, a zakup ciągle przekładałam w czasie i teraz co..? A co z moją listą życzeń gdzie od jakiegoś czasu widnieją maseczki Lovely Day?! Nie mogłam tak tego pozostawić!


LOVELY DAY - MASECZKA HYALURON + BLOOM
Maseczkę w wersji Charcoal manuka udało mi się wylicytować na aukcji.. ale przeboleć braku możliwości przetestowania drugiej nie mogłam. Bez zastanowienia trafiła do koszyka i z uśmiechem na twarzy mogłam ją skreślić z wish listy. 
Maseczka z jednej strony ma działanie niwelujące zanieczyszczenia skóry, a z drugiej strony nawilżające. Do tego dochodzi opcja trzymania 25minut lub w razie potrzeby przez całą noc. Takie rzeczy zawsze do mnie przemawiają. Opcja domowego spa, które będzie trwać cały weekend.. urlop.. święta. Dwa razy kusić mnie nie trzeba.

"Niestety" wyzerowałam stanu magazynowe jeśli chodzi o tę maseczkę ale jeszcze kilka ciekawych produktów marki Lovely Day pozostało. Wszystko jest w cenach promocyjnych i jest to ostatnia szansa na dorwanie czegokolwiek. W związku z czym polecam zajrzeć do sklepu Bioana.


PONY HUTCHEN - LIP BUTTER OH LA LA!
Na ukojenie serc po pustce jaką zostawi Lovely Day Pani Ania ściąga do sklepiku nowości marki Pony Hutchen. Tutaj mamy uroczy balsamik do ust, który nada delikatny jagodowy ton i przyjemny owocowy zapach naszym ustom.

Z okazji świąt pojawiła się limitowana kolekcja Winterzauber, a także nowości marki takie jak żele pod prysznic czy balsamy. Pokusa jest ogromna, tym bardziej, że na zapachach marki ani razu się nie zawiodłam.. tam wszystko pachnie oryginalnie i pięknie.

Poznaj nowości marki Pony Hutchen w sklepie Bioana


SORAYA PLANTE - ŁAGODZĄCA PIANKA DO HIGIENY INTYMNEJ
Ostatnio królują u mnie mydła. Niemal po jednym w ruch idzie kolejne ale nie każde mydło jestem s tanie użyć wszędzie. Mydła z funkcją peelingu w niektórych partiach ciała są zbyt ostre. W zapasach wykończyłam żele, a z uwagi na postanowienie że muszę ograniczyć ilość mydeł staram się nowych żeli nie kupować. W związku z czym pobiegłam do drogerii i chwyciłam piankę. Zazwyczaj markę omijam ale seria plante rzeczywiście ma łagodniejsze detergenty w związku z czym dałam jej szansę.


Mikołaj potrafi zaskoczyć prezentami już w listopadzie. Tym razem pod postacią kochanej Anuli z bloga Co kręci Anulę. Chociaż? Przyznam, że już się gubię w tym wszystkim, bo dziewczyny potrafią mnie zaskoczyć zupełnie bez okazji. Natomiast to nie wszystko wciąż otwieram niemal codziennie kolejne zawiniątka mikołajowo-urodzinowe dlatego zapraszam na mój Instargam aby być ze wszystkim na bieżąco!


XITIAN - MASECZKI SKOMPRESOWANE
Najlepsze maseczki w płacie.. ale na zasadzie zrób sobie sama. Są to dokładnie takie płaty masek jakie dostaniemy w sklepach z tym, że tamte są już nasączone esencjami, a tu esencję tworzę sama. Jeśli masz swoje ulubione składniki, oleje, esencje, sera czy hydrolaty wystarczy, że użyjesz ich do nasączenia maseczki i możesz się cieszyć wyjątkową pielęgnacją. Przez jakiś czas szukałam odpowiednio skrojonych form, a te odnalezione przez Anukę nie mają sobie równych. Jeśli najdzie cię ochota na takie zabawy to celuj w markę Xitian.


ALTERRA - MASECZKA MANUKA-HONIG
Produkty Alterra można znaleźć stacjonarnie w Rossmanie ale nie wszystkie i nie tę maseczkę! Dodatkowo jest to limitowana edycja.. i przede wszystkim maseczka! Czyli moja ulubiona forma pielęgnacji. Miód manuka słynie ze swoich właściwości pielęgnacyjnych. Nieraz chodziła mi po głowie maseczka z jego udziałem ale ostatecznie nic z tego nie wychodziło.. do teraz! Radość wielka i na dniach z pewnością pójdzie do użytku.


DRESDEN ESSENZ - PAN CIASTECZKO
Pan ciasteczko to nie pierniczek do schrupania.. to umilacz kąpielowy. Miałam w weekend możliwość go przetestować ale wybrałam coś innego. W końcu taki słodki pierniczek pasuje mi bardziej na okres świąteczny, a jest spora szansa na to, że będę mogła dorwać się do wanny rodziców. Jeżeli Pan ciasteczko pachnie jak świąteczny pierniczek.. na co wstępnie wszystko wskazuje to nic mi więcej do szczęścia nie będzie potrzebne. Oby zapach był tak intensywny, że sąsiedzi poczują!


ANULA - ROBÓTKI RĘCZNE, CZYLI DIY BY ANULA
O Anulowym DIY krążą legendy i nie bez powodu. Anula ma talent pod tym względem. Wszelkie przetwory i mieszanki są przemyślane i świetnie skomponowane. Na tym zestawianiu jednak czegoś brakuje. Trafił do mnie piękny słoik z mieszanką pomarańczy i cytryn zalany miodem w towarzystwie cynamonu, goździków i imbiru. Zniknął migiem! Codziennie towarzyszył mi przy herbatce.. każdej! Mąż w tym czasie łykał witaminę C, a ja piłam witaminki z Anulowego słoika.. i kto tu na tym lepiej wyszedł? 😂 W planach.. być może jeszcze dzisiaj.. zaraz.. własne cytrusy na zimowy okres. Tak mi ta mieszanka posmakowała, że muszę ją mieć na dłużej!


DIY BY ANULA - MIESZANKA HERBAT
Zimą najczęściej odstawiam kawę na rzecz aromatycznych herbat i soczków. W słodkim słoiczku przyozdobionym reniferem znajduje się herbaciana mieszanka. W środku cuda: zielona herbata, żurawina, słonecznik, suszone jabłka.. aż żal używać, bo tak ładnie prezentuje się na kuchennej półce.


DIY BY ANULA - ESENCJA DO MASECZEK
Gotowa esencja do maseczek! Tak! Są maseczki więc jest i esencja. Nie muszę kombinować.. zazwyczaj z moich kombinacji nie wychodzi zbyt wiele ciekawych połączeń za to Anulowe eksperymenty zawsze mają w sobie coś ciekawego. Tu mam mieszankę kojąco-nawilżajaco, czyli żel różany, kwas hialuronowy, serum nawilżające, fluid Nuit Caline z Douces Angevines oraz hydrolat lipowy. Brzmi jak coś czego moja skora potrzebuje.. zawsze!


DIY BY ANULA - MASECZKA Z GLINKĄ
To jednocześnie nowość i w tym przypadku również denko. Do tej maseczki dobrałam się w pierwszej kolejności. W środku mieszanka glinek, zielona herbata, korund, skwalen, żel różany i hydrolat ananasowy. Całość pachnie.. ananasem! Korund jest niemal niewyczuwalny w strukturze maski.. ale przy zmywaniu daje o sobie znać. Maseczka nie sprawia żadnych problemów, a z doświadczenia wiem, że stworzenie maseczki na bazie glinek nie jest w cale takie proste. Anuli udało się to świetnie. Maseczka nic złego mi nie zrobiła.. co więcej przyjemnie mi się już używało i chętnie po nią sięgałam. Ładnie oczyszczała skórę, koiła.. jednak wymagała zmycia czymś więcej niż wodą ale to nic nadzwyczajnego.


DIY BY ANULA - ESENCJA DO MASECZKI
Druga esencja stworzona przez Anulę to mieszanka serum z witaminą C, kwasem hialuronowym, olejem acai i hydrolatem lipowym. Tutaj również nawilżające i kojące cuda ale w towarzystwie witaminy C. Olej acai to również dla mnie nowość w pielęgnacji w związku z czym ta esencja wzbudza największe emocje.


Cannanea to marka kosmetyków naturalnych stworzona na bazie konopi siewnej. Głównym składnikiem aktywnym jest ekstrakt CBD + CBDA czyli tzw. kannabidiol. Składnik ten działa kojąco, przeciwzapalnie, reguluje sebum oraz pomaga w łagodzeniu swędzenia i zaczerwienienia. Marka mnie zauroczyła swoim nietypowym pomysłem na wykorzystanie konopi siewnej. Już gdzieś produkty z konopi mi mignęły ale Cannamea jest pierwszą marką, która ma tak fajne składy, a dodatkowo pochodzi z Lubelszczyzny!


CANNAMEA - OLEJEK DO DEMAKIJAŻU Z OLEJEM KONOPNYM I 200mg CBD
Ten olejek do demakijażu mnie intryguje. Zupełnie nie wiem czego się po nim spodziewać. Bazę stanowią oleje, brakuje emulgatora, który ułatwiałby zmywanie ale producent zapewnia, że produkt nie pozostawia tłustej warstwy na skórze. Skład jest na tyle ładny, że można by produkt uznać za serum olejowe, a nie produkt oczyszczający skórę. Myślę, że podczas oczyszczania skory warto dać mu trochę więcej czasu po to aby wykorzystać dobroczynne substancje które zawarte są w składzie.

Produkt znajdziesz na stronie producenta: Cannamea - Olejek do demakijażu z olejem konopnym i 200 mg CBD


CINNAMEA - GĄBKA KONJAC
Do zmycia olejku producent zaleca stosowanie delikatnej ściereczki lub gąbki konjac. Podoba mi się brak nachalnego podejścia w stylu.."olejek musisz zmyć przy użyciu naszej gąbki konjac!" 😅 Osobiście uwielbiam gąbki konjac ale nigdy nie pomyślałabym aby łączyć ją z olejkiem do demakijażu. Jestem niesamowicie ciekawa tego połączenia. Mam nadzieję, że gąbka nie zniszczy się szybko przez olejową mieszankę.

Produkt znajdziesz na stronie producenta: Cannamea - Gąbka konjac do mycia twarzy


CANNAMEA - NAWILŻAJĄCY KREM DO TWARZY Z OLEJEM KONOPNYM I 250mg CBD
Krem miał już swoją sesję zdjęciową i niesamowicie mnie zaskoczył. Spodziewałam się bardzo odżywczej i cięższej konsystencji, a zastałam lekką formułą co podoba mi się niesamowicie! Skład jest bogaty, a mimo to powinien odpowiadać każdej skórze, także wrażliwej, suchej i trądzikowej. Mam niesamowitą ochotę na to oby wszystkie produkty włączyć jednocześnie do pielęgnacji ale logistycznie może to okazać się bardzo trudne.. zobaczymy.



CANNAMEA - OCHRONNA POMADKA DO UST Z OLEJEM KONOPNYM I 25mg CBD
Bardzo lubię tego typu rozwiązania. Słoiczki zazwyczaj zostawiam sobie przy łóżku, a sztyfty lądują w torebce lub kieszeni kurtki. Pomadka ma lekko żółtawe zabarwienie więc powinna pozostać bezbarwna na ustach. Skład jak zwykle bardzo ciekawy, chociaż w tym przypadku tytułowa "Cannabis" znajduje się na pierwszym miejscu!

Produkt znajdziesz na stronie producenta: Cannamea - Ochronna pomadka do ust z olejem konopnym i 25mg CBD


Shy Deer, czyli marka pieszczotliwie nazywana kochanymi jelonkami. Dziewczyny zaskoczyły mnie niesamowitą paczką! Nie dość, że znalazłam w przesyłce nowość marki to jeszcze.. mango! Jako mangomaniaczka jestem zwyczajnie wniebowzięta, a na samą myśl o tym pomyślę zwyczajnie na twarzy rysuje się uśmiech. Jak tu nie kochać jelonków?!


SHY DEER - NATURALNE MASŁO DO CIAŁA TROPIKALNE 
Masło do ciała o soczystym aromacie mango i papaji.. jest niesamowicie aromatyczne i soczyste! Ślinotok mam już na samą myśl o nim. W dodatku masełko ma bardzo ciekawą konsystencję. Początkowo jego struktura jest gładka, a przy rozsmarowywaniu pojawiają się mikrogranulki po czym pod wpływem ciepła całkowicie się rozpuszczają tworząc bogaty olejek. Jednak cokolwiek by o nim nie mówić to na pierwszy plan i tak wychodzi jego zapach. Zwyczajnie nie da się przejść obok niego obojętnie. 

Produkt znajdziesz na stronie producenta: Shy Deer - Naturalne masło do ciała tropikalne


SHY DEER - NATURALNY PEELING ENZYMATYCZNY
Peeling enzymatyczny od Jelonków cieszy się sporym uznaniem. Trafił na moją listę chciejstw ale w planach miałam zakup w okolicach wiosny.. oczywiście jelonki uprzedziły mnie! Cieszę się niesamowicie i już kombinuję aby jak najszybciej wprowadzić go do pielęgnacyjnego obiegu. Zdecydowanie jestem fanką enzymatycznego.. wszystkiego 😅 Delikatne traktowanie skorzy sprzyja jej komfortowi, a dzięki temu łatwiej utrzymać ją w lepszej kondycji.

Produkt znajdziesz w producenta: Shy Deer - Naturalny peeling enzymatyczny


SHY DEER - SZKLANE SZPATUŁKI DO APLIKACJI KREMÓW
Uwielbiam je! Miałam już takie i zaginęły w akcji, a później nigdzie nie mogłam kupić. Doskonale sprawdzają się do wyciągania ze słoiczków kremów wszelakich, czy to pod oczy czy to twarzy. Chronią produkty przed dostaniem się bakterii z rąk, a im aplikacja bardziej higieniczna tym lepiej dla nas. Polecam każdemu!

Szpatułki znajdziesz na stronie producenta: Shy Deer - Szklane szpatułki do higienicznej aplikacji kremów


Tak.. to było lajtowe nowości. Za to grudniowe chyba podzielę na pół, bo nikt nie przetrwa tak długiego postu 😂

Przy okazji przypominam, że dziś ostatni dzień aby zgłosić się do rozdania na blogu 😍

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger