Pokazywanie postów oznaczonych etykietą manicure hybrydowy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą manicure hybrydowy. Pokaż wszystkie posty

stycznia 31, 2020

ZUŻYCIA STYCZNIA 2020

ZUŻYCIA STYCZNIA 2020

Pierwsze denko stycznia.. i jak co roku obfite nie jest. To efekt grudniowych porządków, które zostały skrupulatnie przeprowadzone. Mimo to coś tam jednak się znalazło z serii zużyć tradycyjnych ale pojawiły się i takie produkty, którym dałam ostatnią (miesięczną) szansę sprawdzenia się.. i dały ciała.. chociaż to zależy od punktu widzenia, bo równie dobrze to ja mogłam dać ciała 😅


BE THE SKY GIRL - PEEL ME TENDER
To podobno jeden z mocniejszych peelingów enzymatycznych, a ja siedziałam sobie z nim nawet 15 minut i żadnego podrażnienia nie odczułam. Co więcej wstępnie po tym pierwszym spotkaniu nawet mi się podoba, bo efekt jak najbardziej mnie zadowolił. W lutym powinien doczekać się swoich pięciu minut na blogu.


A JEDEN - HYDROLAT KOKOSOWY
Dopiero zaczynam odchodzić od ulubionej wersji z różą damasceńską, a wersja z kokosem to zdecydowany krok w inną stronę. Hydrolat znalazłam z bocie Terra Botanica, które w sklepie Lost Alchemy rozchodzą się niczym świeże bułeczki w ciągu 2-3 minut od pojawienia. Ale jeśli chodzi o sam hydrolat.. cóż.. był ok.


UNI TOUCH - HYDRATING MASK
Maseczka Uni Touch pochodzi ze spotkania blogerskiego. Otrzymałam dwie maseczki oraz genialną opaskę! W planie miałam zużycie maseczki jedna po drugiej ale stało się coś nieoczekiwanego. Nie chcę oskarżać o nic maseczki, dlatego chwilowo mam małą kwarantannę. Gdy skóra dojdzie do ładu ponownie użyję maseczki, a post powinien pojawić się w lutym.


DRESDEN ESSENZ - ŻEL POD PRYSZNIC Z POMELO
Niezwykle przyjemny i orzeźwiający zapach. Takie świeże zapachy wybieram najczęściej na okres letni ale nie mogłam tak długo przekładać tego spotkania. Używałam nałogowo, chociaż mam na ten rok silne postanowienie zmniejszenia do minimum zapasów mich mydeł w kostkach.. przy tym żelu nie było to możliwe. Pomimo tego, że moja skóra w okresie jesienno-zimowym o wiele łatwiej się przesusza to żel zupełnie nie pogłębiał tego stanu. Dzięki temu mogłam się cieszyć od początku do końca z jego obecności, a radość była tym większa, że był prezentem od Anuli z bloga Co kręci Anulę. Dziekuję



DESERT ESSENCE - ODŻYWKA Z MANGO
Nic się nie zmieniło.. wciąż ubolewam nad brakiem tej marki na naszym rynku. Szampony spisywały się u mnie genialnie i były niesamowicie wydajne. Z odzywkami miałam jednak nieco mniej wspólnego ale rewelacyjnie wspominam wersję kokosową. Tu natomiast mamy mango.. a mango kocham! Natomiast sama nie dała mi efektu wow.. była naprawdę dobra ale chyba okres zimowy jest dla moich włosów zbyt dramatyczny aby odżywka mogła sprostać tym wymaganiom. Miałam jednak na nią swój sposób. Wystarczyło na wypaciane odżywką włosy nałożyć czepek.. im więcej czasu dałam odżywce tym efekt był o wiele fajniejszy. Zdecydowanie lepiej sprawdzała mi się w roki 15-20 minutowej maski na włosy.. ale o tym więcej w lutowym poście.


SENSIQUE - CREATIVE EYESHADOWS ODCIEŃ 144 CHOCHLATE TRIO
Na pierwszy rzut oka.. genialna bazowa paletka neutralnych kolorów o wykończeniu matowym. Pierwsze macanie "palucham" pełen zachwyt nad pigmentacją. jednak kiedy pierwsza powłoczka została starta zaczęła się historia pełna rozczarowań i przekleństw. Najjaśniejszy cień okazał się tak twardy, że musiałam go zeskrobywać aby pędzel mógł cokolwiek nabrać. Równie dobrze mogłabym próbować na pędzel nabrać farbę ze ściany.. efekt ten sam. Najciemnijszy czekoladowy brąz po roztarciu okazywał się bordowy. Niby fajna magia ale osobiście oczekuję jakiejś podstawowej stabilności koloru. Jedynie na ciemny beż nie jestem w stanie narzekać.. ale mam już podobny w innych paletach, a dla dwóch beznadziejnych cieni z trzech nie opłaca mi się tej paletki trzymać. Prawdę mówiąc nawet nie jestem w stanie jej komukolwiek przekazać, bo jest aż tak zła. Pa maszkaro!

 
INGRID - SMOKY EYES SHADOW NR 118
W przeciwieństwie do zestawu cieni z Sensique ten jest w wiele bardziej godniejszy polecenia. Ponownie neutralne kolory. Same cienie są miękkie i niestety znacznie mniej napigmentowane. To opcja dla kogoś kto oczekuje lekkiego koloru. Osobiście jestem już przyzwyczajona do mocnej pigmentacji i lubię patrzeć jak cienie nabierają głębi na mojej powiece z każdym kolejnym muśnięciem. W tym przypadku tego nie ma. Paletka jednak nie jest zła na tyle abym miała ją wyrzucać do śmietnika.. powędrowała do siostry. 


CONSTANCE CARROLL - KOHL EYELINER ODCIEŃ 14 CREAMY
Mam identyczną kredkę innej marki. Nie widzę zupełnie różnicy w kolorze ale w twardości owszem. Kredka marki Constance Carroll jest o wiele twardsza przez co trudniej się nią pracuje. Zaznaczenie linii wodnej o wiele przyjemniej wykonać miękką kredką. Zapewne mogłabym znaleźć jej inne przeznaczenie np. podkreślić łuk brwiowy.. ale nie będę się oszukiwać, jeśli uda mi się sięgnąć po taką kredkę pięć razy w roku to będzie istne szaleństwo. Rzadko sięgam po taką kredkę.. może jeszcze nie doceniłam jej wystarczająco.. może to przyjdzie z czasem.. ale teraz i w najbliższym czasie nie widzę sensu aby walały się aż dwie.


INDIGO - PROTEIN BASE
Po tę bazę przestałam sięgać, a powód jest jeden.. trwałość. Robiła jakiś czas temu test porównawczy tej bazy z inną i wypadła niezwykle mizernie. Kiedy już robię manicure hybrydwy to oczekuję, że przetrwa minimum tydzień w dobrym stanie.. ale żeby nie było tak gorzko, to muszę przyznać, że baza ma jeden plus.. niezwykle łatwo ściąga się hybrydy.
Do testu bazy odsyłam do posta: Porównanie bazy Indigo i NeoNail


INDIGO - LAKIERPIJAMA PARTY
Z pozoru śliczny neutralny kolor odpowiedni na każdą okazję i świetnie łączący się z każdym innym kolorem. Problem mam z nim taki, że ciężko mi uzyskać jednolitą strukturę i krycie. Zawsze wychodzą jakieś prześwity. W zasadzie można by zadowolić się jedną warstwą która będzie wyraźnie przebijać.. ale i tak nigdy równa mi nie wyszła. Aby ogarnąć krycie tego lakieru muszę nałożyć minimum cztery warstwy.. to stanowczo za dużo zabawy, a do tego nigdy nie wiem czy efekt mnie zadowoli. To ostatnie moje spotkanie z marką.. sorry.

Przy okazji porządków w dziale mani będę miała do oddania trochę ozdób do paznokci. Jutro (sobota) lub najpóźniej pojutrze (niedziela) pojawi się nowy post, a na jego końcu będę ów drobiazgi. Wystarczy, że w komentarzu napiszesz, że chętnie je przygarniesz, a ja wyślę je do Ciebie (na terenie Polski) Także kto pierwszy.. ten lepszy.

lutego 02, 2019

ULUBIEŃCY STYCZNIA 2018

ULUBIEŃCY STYCZNIA 2018

W pierwsze dni każdego miesiąca witam się z Tobą postem z nowościami. Wyjątkowo dzisiaj pojawia się post z ulubieńcami, a to dlatego, że nastał historyczny moment kiedy to po raz pierwszy od powstania bloga nic nowego do mnie nie dotarło. Chciejstw i pokus tradycyjnie było dużo.. ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. W tej kwestii akurat czuję ulgę, a to za sprawą zapasów, które wczoraj porządkowałam. Nie napawają mnie dumą ale na szczęście niemal każdy produkt cieszy i nie mogę się doczekać kiedy wprowadzę do użytku.. więc wcale tak najgorzej nie jest 😅
Przechodząc do tematu właściwego.. dopiero co pojawili się ulubieńcy roku więc bez sensu powtarzać to co było i wciąż mieści się w gronie ulubionych produktów. Z drugiej strony nie zdążyłam sobie wyrobić opinii o produktach, które niedawno wprowadziłam do użytku w związku z czym będzie raczej skromnie ale przy okazji konkretnie.


AVALON ORGANICS - BALANCING TONER INTENSE DEFENSE WITH VITAMIN C
Ten tonik już trochę ze mną jest.. i wciąż wyrabiam sobie na jego temat zdanie, chociaż jestem już po połowie zużytego opakowania. Trafił tu głównie dlatego, że to chyba pierwszy tonik, którego działanie wyraźnie zauważam. Przede wszystkim ma niesamowite działanie wyrównujące koloryt skóry. Dość szybko zmniejsza zaczerwieniania i przebarwienia cery, a z czasem rozjaśnia skórę. Aplikuję go w formie atomizera.. tu niestety trochę przytyka nozdrza ale w całkiem akceptowalny dla mnie sposób. Wciąż staram się z jego użytkowania wyciągnąć jak najwięcej informacji ale i tak mogę go zaliczyć do jednego z najlepszych toników jakie używałam.

Tonik kupiłam w sklepie Iwos: Avalon Organics - Balancing Toner

O toniku oraz moim wielkim ulubieńcu, czyli żelu z Avalon pisała Magda z Na Tropie Piękna: Cytrusowy zestaw z Avalon Organics do walki z przebarwieniami


MINISTERSTWO DOBREGO MYDŁA - ODŻYWCZY PEELING CUKROWY ŚLIWKA
Peeling cieszy się raczej pozytywną opinią ale nie brak takich, które twierdzą, że nie jest wart swojej ceny, nie jest tak cudownie aromatyczny, a także, że to straszny tłuścioch. Osobiście lubię cukrowe peelingi chociaż są zaraz po peelingach kawowych z uwagi na efekt wygładzenia i złuszczenia skóry. Jednak nie zawsze mam ochotę na silne złuszczenie. Wówczas najlepszym wyborem jest peeling cukrowy, który najczęściej dodatkowo pełni funkcję odżywczego balsamu. Dla mnie słynna "Śliwka" jest bardzo dobrze wyważona: dobrze złuszcza, nie osypuje się przesadnie, ma ładny zapach marcepanu oraz pozostawia warstewkę, która nie jest przesadnie gruba czy tłusta. Peeling sprawdza mi się świetnie, a dodatkowo był prezentem od kochanej Aneczki.


polecam post Ani o peelingu: Aneczkablog: Odżywczy peeling cukrowy Śliwka - Ministerstwo Dobrego Mydła


SZMARAGDOWE ŻUKI - HYPERICUM KREM DO DŁONI I STÓP
Nie spodziewałam się, że tak bardzo polubię krem do rąk.. w sensie.. kiedykolwiek i jakikolwiek krem do rąk. Na ogół ich nie lubię i już! Dlaczego ten jest inny? Bo nie muszę o nim pamiętać. Wystarczy, że stoi zaraz przy łóżku i co drugi dzień zaaplikuję go przed snem. Na początku wyczuwam warstewkę, która zazwyczaj zawsze mi przeszkadza w kremach do rąk.. ale Hypericum ma tak przyjemny delikatnie ziołowy zapach, który z czasem ewoluuje w ciepłe nuty bergamotki, że zwyczajnie obserwacja tego sprawia mi radość. Wraz ze zmianą nut zapachowych zmienia się powłoczka na dłoniach, która przestaje mi zawadzać. Dłonie stają się miękkie, gładkie, odżywione. Zazwyczaj przy kremach do rąk preferowałam nakładanie grubej warstwy i do tego rękawiczki dzięki czemu tłustość kremów mi nie przeszkadzała.. ale Hipericum i rękawiczki to istna zbrodnia! Kremiś sam sobie świetnie radzi, a sięgam po niego z wielką przyjemnością.

Krem Hypericum dostępny u producenta: Szmaragdowe Żuki - Hypericum krem do dłoni i stóp

polecam również recenzję Mariki: Le Bleuet: Szmaragdowe Żuki - Hypericum!


BEMA - REGENERUJĄCA MASKA DO WŁOSÓW
Ta maska ma niezły potencjał. Używam jej zazwyczaj w czasie kiedy mam więcej czasu, bo im dłużej siedzi na moich włosach tym lepszy efekt widzę. Pięknie nawilża, wygładza i dociąża włosy ale bez przesadnego obciążenia. Włosy są genialnie miękkie i gładkie. Maskę zazwyczaj nakładam na mocno odciśnięte włosy, które przykrywam czepkiem oraz dodatkowo ręcznikiem. Taki kompres dodatkowo wzmacnia jej działanie.Na chwilę obecną jestem pod takim wrażeniem, że musiała tu wylądować. Liczę, że wraz z dalszym użytkowaniem będzie tylko lepiej!

Maska dostępna w sklepie Ekozuzu: Bema - Regenerująca maska do włosów


MANICURE HYBRYDOWY
Na nowo poczułam miłość do hybryd. Tak.. nie zawsze mi się chce ale ostatnio mogę je robić na nowo niemal co tydzień, chociaż nie mam takiej potrzeby wizualnej. To częściowo zasługa lakierów Vasco, które do mnie ostatnio dotarły. Zakochałam się w kolekcji Wonderland, która w pełni do mnie przemawia. Ten prosty manicure na Instagramie zrobił furorę. Przy okazji okazuje się, że wcale nie trzeba siedzieć i wymyślać nieludzkie zdobienia aby manicure wyglądał estetycznie i elegancko. Na wszystkich paznokciach znajduje się lakier w odcieniu 331 Apple Blossom, a do tego zdobienie w postaci naklejek z aliexpress

Lakiery dostępne u producenta: Vasco (przy okazji zauważyłam, że z okazji Walentynek jest promocja -20%


Link do naklejek: aliexpress, szablon nr #16

Co aktualnie używam? Zapraszam do zakładki "w użyciu", a w zakładce "w zapasach" znajdziesz całkiem sporo powodów dla których nie robię zakupów 😅

stycznia 06, 2019

ULUBIEŃCY ROKU 2018: MAKIJAŻ

ULUBIEŃCY ROKU 2018: MAKIJAŻ

W momencie kiedy ograniczyłam swój zbiór kosmetyków do makijażu do tego co jest mi niezbędne o wiele chętnie wykonuję makijaż, łatwiej jest mi wszystko utrzymać w czystości i przede wszystkim widzę, że zużywam. Dzięki temu wybór ulubieńców wśród produktów do makijażu był niezwykle prosty.


CHARLOTTE TILBURY - AIRBRUSH FLAWLESS FINISH W ODCIENIU MEDIUM 
Puder, który niesamowicie wygładza powierzchnię skóry.. niemal z automatu robi na mojej skórze magię! Uwielbiam go na tyle, iż wiem, że kupię kolejne.. i kolejne opakowanie. Nie jest to puder który ma utrwalać makijaż, a jedynie go wykańczać. To dość mocna różnica i niektórzy krytykują go za to , że słabo utrwala.. nie takie jest jego zadania. Puder na skórze pozostawia lekko świetlistą powłokę, dzięki czemu skóra wygląda jak po filtrach w photoshopie! Niweluje widoczność porów i zmarszczek, nie wchodzi w pory, nie waży się, dobrze pracuje ze wszystkimi podkładami i pudrami. Jedyną wadą jest cena.. a ponieważ u siebie mam już całkiem spore denko to podejrzewam, że przy systematycznym użytkowaniu okaże się jeszcze bardziej niewydajny.. a ja przecież do takich produktów mam bardzo lekką rękę.. ale i tak kupię kolejne opakowania!

Dostępność: W Polsce dostępny m.in. w Hause Of Beauty, ale mój został kupiony stacjonarnie w Selfridges w Londynie


PHYSICIANS FORMULA - BUTTER BRONZER MURUMURU
Bronzer, który mi się od dawna marzył, a odziedziczyłam go niemal w nienaruszonym stanie po Monice z bloga Mama z różową torebką. To pierwszy bronzer, który uwielbiam! Korzystam z niego z ogromną przyjemnością. Ma bardzo uniwersalny ciepły kolor, który nie wpada w pomarańczę. Bez problemu mogę efekt stopniować, bez ryzyka zrobienia sobie plam. Efekt jaki daje nie jest w pełni matowy.. niby widzę jakąś satynowość na skórze ale to tylko dodaje uroku. Całości towarzyszy cudowny zapach masła murumuru.

Produkty Physicians Formula od niedawna dostępne są w drogeriach Hebe w rozsądnych cenach


ZOEVA - BAMBOO 121 / KABUKI
Nie spodziewałam się, że w rzeczywistości okaże się taki śliczny! Kiedy pokazałam go na instastory dostałam lawinę pytań! Jest niesamowicie milutki i puchaty. Kupiłam go specjalnie do podkładów mineralnych.. do których wciąż dojrzewam 😅 Jednak jako pędzel do pudru oraz ewentualnie do torebki spisuje się fenomenalnie. Żałuję, że nie jest w wersji chowanej z zatyczką.. ale z drugiej strony mogłoby to wpłynąć na gęstość włosia, a to byłaby zbrodnia. Nie szanuję go za specjalnie, bo zdarza się, że brutalnie targam w torebce, a on wciąż wygląda ładnie i nic złego nie dzieje się z włosiem. Dzięki niemu zapragnęłam poznać bliżej pędzle Zoeva.. ale to nic pilnego.

Mój pędzel pochodzi ze sklepu Mintishop ale jak wiadomo licencję na sprzedaż marki Zoeva wykupiła Sephora, niestety wybór jest tak ograniczony, że osobiście uważam to za błąd.


LILY LOLO - NATURAL LIPSTICK (w odcieniu Nude Allure)
Niesamowicie neutralna pomadka wpisująca się na każdą okazję. Przy obecnym asortymencie palet cieni trudno mi powstrzymać się od tego aby zrobić delikatny makijaż oka.. chociaż często miewam takie pierwotne założenia. Przy mocniejszym oku drży mi ręka aby na usta nałożyć wyrazisty kolor, a Nude Allure zwyczajnie zawsze pasuje perfekcyjnie! Uwielbiam ją za to, że nie podkreśla suchych skórek do których mam spora tendencję, że daje ładny blask ustom i kolor, że bardzo subtelnie schodzi.. i okazała się niesamowicie udanym prezentem urodzinowym od Mariki z bloga Le Bleuet.

Dostępność: Kosmetyki do makijażu Lily Lolo dostępne są w sklepie Costasy


COULEUR CARAMEL - MASKARA BACKSTAGE
Kupiona drugi raz z rzędu mascara Beckstage musi oznaczać miłość.Uwielbiam za silikonową szczoteczkę, która chwyta włoski tuż u nasady, za to, że jedno pociągnięcie wystarczy aby uzyskać fajny efekt, że się nie kruszy, łatwo i szybko zmywa oraz za przyjazny oku skład. Przy moich płaskich rzęsach konieczne jest użycie zalotki aby w ogóle było je widać, a niektóre maskary ten efekt całkowicie niszczyły prostując rzęsy.. backstage tego nie robi, trzyma skręt! Nie jest to maskara wodoodporna więc woda i śnieg mogą na oku wprowadzić nieco zamieszania ale biorę to na klatę. Niedawno maskara doczekała się nowej wersji ale nie widzę specjalnej różnicy.. za to do wyboru mamy obecnie wersję czarną, subtelnie bordową i brązową.

Dostępność: Maskary Couleur Caramel kupiłam w sklepie Ekozuzu



NABLA - DREAMY EYESHADOW PALETTE
Pierwszą na rynku paletę od Nabli zafundował mi mąż w zeszłym roku. Genialna jakość! Wciąż jestem pod ogromnym wrażeniem, a z palety korzystam przy każdym makijażu oczu. Wystarczy lekko musnąć cień pędzlem aby nabrać pigment. Dla jednych może być to wadą.. dla drugich zaletą. Ja cenię sobie tak mocno napigmentowane cienie, to właśnie to dla mnie powinno świadczyć o cenie cieni. Paleta która kosztuje ponad 100zł i jej "zaletą" jest to, że trudno zrobić sobie nią krzywdę.. to do mnie nie przemawia. Sama kolorystyka palety jest ładna, cienie fajnie się ze sobą łączą, przyjemnie blendują. Jednak do pełni szczęścia czekam, aż Nabla wypuści mega nudną brązowo beżową paletę.. taką totalnie podstawową i strasznie nuuuudną. Jeśli nie.. to być może posunę się do zakupu pojedynczych cieni.. o ile kiedykolwiek rozprawię się z moim nudnym ulubieńcem czyli..



LORAC - LORAC PRO 3
O kolorystykach różnych paletach można powiedzieć wiele ale często brakuje w nich jakiś podstawowych i bazowych kolorów.. oprócz tej. Długo szukałam palety cieni, która spełniłaby moje oczekiwania pod takim podstawowym względem. W Lorac Pro 3 znalazłam wszystko czego potrzebuję od matowych beżowych kolorów po brązy oraz fajnie komponujące się błyszczące złota w nieco chłodnym i ciepłym wydaniu. Pod względem kolorystycznym to mój bazowy ideał.. ale czy jest warta swojej ceny? Nie. Paleta nie jest pozbawiona wad, chociaż jeszcze rok temu nawet nie śniło mi się, że mogłabym o niej tak pomyśleć.. mimo wszystko wciąż zasługuje na miano ulubieńca, bo korzystam z niej z wielką przyjemnością. Jednak gdyby była w cenie palety Nabla to być może rozważyłabym jej ponowny zakup.. na chwilę obecną liczę, że Nabla w przyszłości wysłucha moje modły.. chyba, że będę już na tyle stara, że przestanę zawracać sobie głowę jakimkolwiek makijażem.

Dostępność: Moja paleta pochodzi ze sklepu: Looktop



M-BRUSH - PĘDZLE DO MAKIJAŻU OCZU
Moje stare pędzle zaczęłam stopniowo wymieniać ale zakup nowych był poprzedzony badaniem rynku. Nie zależało mi na tm aby zwyczajnie wyrzucić pędzle i kupić coś nowego. Chciałam aby tym razem w parze szła jakość. Zdecydowałam się na MBrush i chociaż minął już rok to wciąż nie żałuję tej decyzji. Pędzlami cudownie mi się pracuje, chociaż niektóre z nich wymagają pewnego przyzwyczajenia. Nie każdy jest tak cudownie mięciutki i delikatny jak 05 ale gdy chcę osiągnąć jakąś precyzję to pędzel musi być nieco sztywniejszy. Dzięki pędzlom MBrush mój makijaż wszedł na wyższy poziom ale trochę rozczarowuje mnie to, że nie pojawiają się nowe modele, ani promocje. W końcu pędzle do tanich nie należą, a wybór stanął w miejscu. 

Dostępność: Pędzle MBrush dostępne są w sklepie Mintishop


GOLDEN ROSE - LONGSTAY BROW STYLING GEL
Prezent od Gosi Krytyk Kosmetyczny, który stał się u mnie hitem. Nie jest pozbawiony wad ale używam go namiętnie odkąd pierwszy raz się poznaliśmy. Jest to lekki żel z dodatkiem pigmentu, który nie jest nachalny ani mocny. Żel występuje jednak tylko w jednym odcieniu więc jasnym blondynkom raczej nie będzie odpowiadać. Podkreślenie nie jest mocne ale zauważalne. Trzeba mieć z nim trochę wprawy, bo potrafi miejscami zostawić nieco więcej produktu.. a to już widać. W jego przypadku najchętniej pomagam sobie szczoteczkami.. szczególnie gdy przed chwilą bawiłam się w misterne łączenie kolorów na powiekach i nie mam już czasu na żadne poprawki. Na tę chwilę wiem na pewno, że tego typu produkty są mi przeznaczone. Żadne kredki, pomady, ani tym bardziej malowanie od podstaw brwi nie jest i nigdy nie będzie w mojej rutynie makijażowej mile widziane. Czy wrócę do tego produktu? Jest na to spora szansa.. z drugiej strony mam chęć sprawdzić coś innego.. ale nie wiem co. Nie mam jeszcze sprecyzowanych wymagań ani nie przeglądałam rynku.. będę się martwić gdy Longstay Brow Styling Gel mi się skończy.

Dostępność: W sklepach internetowych oraz na wyspach Golden Rose i w sklepie producenta


MANICURE HYBRYDOWY
Kolejny rok z hybrydami i wciąż nie mam ich dość. Zdarzają mi się dłuższe przerwy ale trudno mnie namówić abym skusiła się na zwykły manicure.. już prędzej zarwę nockę i zrobię hybrydę. Do niedawna moją perełką wśród marek była firma NeoNail ale moje całkiem niedawne spotkanie z lakierami Vasco może jej znacząco zagrozić. Obiecywałam sobie, że nie przekroczę magicznej liczby 10 kolorów lakierów hybrydowych ale jedynie jestem z siebie dumna, że Ta porażka dopadła mnie niemal po dwóch latach!

Jeśli Ci umknęły poprzedni ulubieńcy to zapraszam:

grudnia 20, 2018

LAKIERY HYBRYDOWE VASCO Z KOLEKCJI WONDERLAND BY KATARZYNA WOLNY ORAZ ŚWIĄTECZNY MANICURE

LAKIERY HYBRYDOWE VASCO Z KOLEKCJI WONDERLAND BY KATARZYNA WOLNY ORAZ ŚWIĄTECZNY MANICURE

Trudno oprzeć się obietnicy trwałego manicure, który przetrwa coś więcej niż jedno mycie garów. Lakiery hybrydowe zagościły u mnie na stałe, chociaż staram się ich nie nadużywać. To moje prywatne widzimisię, bo gdzieś z tyłu głowy tli mi się myśl, że paznokciom też należy się chwila wytchnienia. Jednak okres świąteczny to wspaniała okazja aby pobawić się w nowy manicure.. w końcu styrane sprzątaniem dłonie zasługują na to aby w końcu przyodziać świąteczny czar.



Niemal od początku mojej przygody z lakierami hybrydowymi jestem zawieszona na jednej marce. Zdarza mi się mieć krótkie spotkania z innymi ale są one najczęściej jednorazowe, a zakup nowych buteleczek, choćby nie wiem jak ślicznych kolorów i wykończeń, zupełnie mnie nie rusza. To oczywiście wszystko do czasu maila od Pana Roberta z Vasco (pozdrawiam!). 

Niby już mam swoich ulubieńców.. niby staram się usilnie dążyć do tego aby nie dorobić się gigantycznej kolekcji lakierów.. niby i tak nie będę w stanie zużyć tego co już posiadam.. ale na choinkę (!) nowa linia kolorów z kolekcji Wonderland by Katarzyna Wolny jest TAKA ŚLICZNA! Do tego taka moja.. 😍 i tak pięknie ze sobą harmonizuje.. i współgra.. i uzupełnia..


Kolekcja Wonderland by Katarzyna Wolny to obecnie osiemnaście kolorów lakierów z czego prezentowana szóstka stanowi nową rodzinę. Chociaż nowe kolory pojawiły się niedawno i aż proszą się o nazwanie ich świąteczną kolekcją, to tak naprawdę są wyjątkowo uniwersalne.


W zdobieniach i kolorach na paznokciach jestem raczej typową nudziarą. Chociaż szałowe zdobienia u innych bardzo mi się podobają to u siebie włącza mi się hamulec. Źle się czuję z nadmierną ilością zdobień i kolorów. Co więcej różowe paznokcie to również nie do końca jest coś co byłoby moim wyborem. Róż podobnie jak odcień beżu należy dobrać do odcienia karnacji skóry.. i teoretycznie najlepiej robić to na gotowych zwornikach. Chociaż różowe lakiery Vasco zza szklanego okienka wyglądały bardzo obiecująco to nie nastawiałam się na to, że będą dobrze współgrały z odcieniem mojej skóry.. a typowo księżniczkowy róż to nie moja bajka.. hmm.. a jak wypadły w rzeczywistości?
 

VASCO - LAKIER HYBRYDOWY 330 DESERT FLOWER
Pierwszy kolor z nowej kolekcji Wonderland to delikatny róż o ciepłych tonach. Wspaniale współgra z beżami, brązem i złotem ale równie dobrze będzie łączyć się z chłodniejszymi kolorami dodając im nieco ciepłego tonu. Z całą pewnością pięknie zaprezentuje się na muśniętych słońcem dłoniach w wersji solo.



VASCO - LAKIER HYBRYDOWY 331 APPLE BLOSSOM
To dla mnie typowo księżniczkowy kolor.. z początku wydawał się przesłodzony i zbyt infantylny ale wystarczyło pierwsze pociągnięcie pędzlem po próbniku aby się zakochać. To raczej chłodny odcień, który ma w sobie jakąś nutę ciepła, dzięki czemu wspaniale współgra z moją skórą. Nadaje jej świeżości i lekkości, a przy okazji dziewczęcego uroku ale w bardzo klasycznym i gustownym wydaniu. Cudownie współgra niemal z każdym kolorem lakieru który posiadam! Pięknie łączy się z chłodnymi kolorami, a tym ciepłym dodaje nieco chłodu.



VASCO - LAKIER HYBRYDOWY 332 PINK LOTUS
To dla mnie był jeden z najciekawszych lakierów z nowej linii. Brokatowe lakiery potrafią być trudne. Można tu popełnić wiele błędów: za gęsty, za mało kryjący, za bardzo kryjący, za mało brokatu.. za dużo.. ale Pink Lotus jest dopracowany perfekcyjnie! W wersji solo czyli bez podkładu można uzyskać efekt kryjący ale z delikatnym prześwitem już przy jednej warstwie! Różowa baza idealnie łączy się z lakierem Apple Blossom. Bardzo cienka warstwa Apple Blossom i równie cienka warstwa Pink Lotus daje całkowite krycie. Takie rozwiązanie to dla mnie ogromny plus, bo lakiery brokatowe zazwyczaj mają tę wadę, że aby uzyskać jednolitość muszę zaaplikować dwie lub niekiedy trzy warstwy, a to kończy się wielką bułą na paznokciu co specjalnie atrakcyjne nie jest. Na szczęście Pink Lotus jest świetnie dopracowanym lakierem, a na paznokciach wygląda magicznie.



Zazwyczaj stronię od ciemnych kolorów lakierów hybrydowych, bo o ile na wzorniku mogą wyglądać ciekawie to na dłoni potrafią zatracić kolor i stać się bliżej niezidentyfikowaną ciemną plamą.. najczęściej czarną. Ciemne kolory najczęściej towarzyszą mi w formie akcentu lub zdobień.. bo zwyczajnie sprawiają mi trudność.. ale tu widzę światełko.


VASCO - LAKIER HYBRYDOWY 333 DARK ORCHID
Fiolety są dla mnie nowością. Lubię sam kolor ale do jasnych mnie nie ciągnie, a te ciemne zazwyczaj są zbyt ciepłe. Niby mam.. niby staram się dać im szansę wykazania się ale ostatecznie jeszcze żaden fiolet nie zagościł na mojej dłoni.. nawet w formie akcentu. Dark Orchid właśnie przełamuje złą passę fioletów. Chociaż to mocny i stanowczy fiolet to jego chłodne tony nadają skórze świeżości i elegancji. To kolor, który mogę nosić w wersji bez dodatków.. ale tak ślicznie łączy się z różami z kolekcji Wonderland, że trudno się oprzeć.



VASCO - LAKIER HYBRYDOWY 334 BLACK GARDEN
W przypadku Black Garden nieco się rozczarowałam. Spodziewałam się, że bardziej wpada w fiolet, a efektem przypomina różowy Pink Lotus. W rzeczywistości jest to bardziej fiolet z dużą dozą brązu i delikatnym srebrnym brokatem. Jednak dopatruję się w nim czegoś ciekawego. W towarzystwie różanych kolorów i fioletu bardziej wydobywa się jego fioletowa barwa, za to w towarzystwie brązu.. brązowa. Trudno jednoznacznie ten kolor określić, bo mam wrażenie, że potrafi się zmieniać i dopasowywać do innych. Za to jakościowo, podobnie jak Pink Lotus jest to lakier o bardzo dobrym kryciu i mocnej pigmentacji.. i absolutnie nie do uchwycenia aparatem! Ani trochę nie daje się wydobyć na zdjęciu jego fioletowej barwy.. tu jest niemal brązowy, a wcale taki nie jest!



VASCO - LAKIER HYBRYDOWY 335 PINE CONE
Pine Cone jest w rzeczywistości ciemniejszy niż na stronie producenta.. ale to być może kwestia ustawień monitora. Nie wyobrażam sobie tej kolekcji bez brązu. Pine Cone to ciepły brąz, który na paznokciach nie zmienia się w bliżej nieokreśloną czerń. To zwyczajny ciepły brąz, który dopełnia kolekcję i bardzo fajnie łączy się z pozostałymi kolorami. Osobiście lubię beże i lekkie brązy.. ale Pine Cone jest na tyle bazowym brązem, że bez trudu znajdę na niego mnóstwo pomysłów.



Zachwyciła mnie nowa kolekcja Wonderland by Katarzyna Wolny. Kolorystyka jest tu wspaniale dobrana i genialnie się uzupełnia. Jestem w stanie bez trudu połączyć ze sobą każdy z kolorów. Same lakiery pod względem jakościowym również robią dobre wrażenie, a byłam przekonana, że w tym temacie raczej nic mnie nie zaskoczy.


Chociaż na chwilę obecną mam dość marne doświadczenie z lakierami hybrydowymi.. i specjalistką nazwać się nie mogę. To jest jednak w lakierach coś co sprawia, że potrafią być łatwiejsze w obsłudze, niezależnie od tego czy mówimy o lakierach hybrydowych czy tradycyjnych, a jest to.. pędzelek!

Tak! Pędzelek! To coś co naprawdę może mieć.. a w moim przypadku ma ogromne znaczenie. W tradycyjnych lakierach jedyną marką ze wszystkich mi znanych najlepsze pędzelki ma marka Rimmel.. i to do tych lakierów najchętniej wracałam. Za to w przypadku lakierów hybrydowych w pewnym momencie zaczęłam czuć irytację, że nikt jeszcze nie wpadł na pomysł aby przestać w końcu produkować kanciaste pędzelki! Przecież nikt nie ma kwadratowych paznokci.. szczególnie przy skórkach! Dla mnie jest logiczne, że łatwiej jest "podjechać" pod skórki pędzelkiem o lekko wyokrąglonym kształcie.


Różnicę w wyglądzie widać i nawet nie trzeba tego opisywać. Niby taki banał, a różnica w obsłudze jest ogromna. Precyzja z jaką używa się pędzelków Vasco jest o kilka poziomów wyższa! Nie zawsze mam czas spędzać przy manicure godziny czy dwóch. Najczęściej zależy mi na tym aby paznokcie pomalować szybko, a ewentualne zdobienie to czas w którym mogę się pobawić o ile go mam. Podstawą jest jednak nadanie bazowego koloru, a jeżeli do wyboru mam dodatkowe kilkanaście minut lub zalane skórki.. to wolę sobie zupełnie odpuścić i poczekać na weekend. 

W samym użytkowaniu lekko wyokrąglony pędzelek lakierów Vasco jest niesamowicie wygodny w użyciu. Nie muszę się tak mocno skupiać.. mam większą kontrolę.. zwyczajnie czuję ulgę i biję pokłony, że w końcu ktoś się zlitował.


Wraz z kolekcją lakierów z nowej linii Wonderland otrzymałam bazę i top. Tu chwilowo nie będę się wypowiadać odnoście trwałości, bo wymaga to testów porównawczych, a one z całą pewnością się pojawią. Natomiast jeśli chodzi o pierwsze wrażenia to są całkiem pozytywne. Baza nie ma zdolności do cofania się, co znacznie ułatwia pracę, a top nadaje ładny blask.. resztę sprawdzimy w bojowych testach.


Jeśli chodzi o wygląd lakierów.. to ja proszę! Jeśli jest taka możliwość to niech wszystkie opakowania lakierów wyglądają właśnie tak! Białe buteleczki ze srebrną nakrętką wyglądają prześlicznie i wyróżniają się na tle innych marek. Efekt jest cudowny i niezwykle elegancki!

A co wyczarowałam na święta?




Oczywiście nie mogłam oprzeć się sprawdzeniu w rzeczywistości księżniczkowego różu 331 Apple Blossom w połączeniu z brokatowym 332 Pink Lotus (palec serdeczny). Aby zadziało się coś więcej dodałam fiolet 333 Dark Orchid (mały palec), który wspaniale łączy się z delikatnym różem ale go nie przygasza. Do całości delikatne zdobienie w formie roślinki, gdzie łodyga to kolor 335 Pine Cone, a listki to srebrne blaszki.

Tak na lakierowym marginesie 💅 do 31.12.2018 w Vasco jest promocja -20% na wszystkie lakiery hybrydowe i żele..

Chyba nie dam rady się oprzeć.. zwyczajnie mam chęć na więcej!

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger