listopada 19, 2016

HIMALAYA HERBAL - FOOT CARE CREAM

   Moje stopy to moja mała tragedia. Od zawsze cierpię na dość mocne przesuszenie stóp i mało jaki produkt jest w stanie zdziałać cokolwiek. Niedawno z zakamarków szafek wyciągnęłam krem do stóp o którym zwyczajnie zapomniałam, a ponieważ przedświąteczne porządki zobowiązują, to krem ostatnio jest intensywnie używany.
   I co?


   Od producenta:
   Intensywnie pielęgnujący krem do stóp. Głęboko nawilża skórę stóp, zapobiega jej wysuszeniu. Dzięki połączeniu wyciągu z drzewa sal oraz kozieradki krem skutecznie przeciwdziała rogowaceniu i pękaniu suchej skóry. Miód i kurkuma zapewniają działanie antybakteryjne.
   Regularne stosowanie sprawia, że skóra stóp staje się przyjemnie miękka i gładka w dotyku.
   Główne składniki: drzewo Sal, kozieradka, miód i kurkuma
   Sposób użycia: na umytą i osuszoną skórę stóp nałóż warstwę kremu, masuj aż do całkowitego wchłonięcia. Dla uzyskania lepszych rezultatów stosuj regularnie dwa razy dziennie.


   Opakowanie to miękka tubka o pojemności 75 g.. to może wydawać się mało ale  krem sam w sobie jest dość wydajny. Konsystencja jest bardzo treściwy ale nie na tyle aby powodował problemu przy rozcieraniu. Cienka warstwa kremu dość ładnie się wchłania ale moje stopy są na tyle wymagające, że o cienkiej warstwie nie ma mowy. Zapach kremu przypomina mi rozmiękłe w wodzie skorupki orzechów. Nieco słodko-gorzki zapach zaliczyłabym raczej do tych bardziej śmierdzących niż pachnących..  ale nie jest aż tak źle. Po prostu mi ten zapach nie odpowiada, przez co nie mam przyjemności ze stosowania tego produktu. To był jeden z powodów dla którego używanie kremu nagle się zakończyło. Krem produkowany jest w Indiach. Na opakowaniu widnieje znaczek "nie testowany na zwierzętach". Nie jest to typowe logo więc mam co do tego testowania pewne wątpliwości.   



   W ramach porządkowania kosmetyków powróciłam do jego używania. Zawsze po każdej kąpieli nakładam na stopy grubą warstwę kremu i zakładam bawełniane skarpetki. Raz lub dwa razy w tygodniu w takim wyszukanym outficie zasypiam. Niemal zawsze mam zimne stopy więc takie spanie w skarpetkach bawełnianych nie jest dla mnie straszną męczarnią. Nie jest to super wygodne ale do przejścia. Przez ostatnie trzy tygodnie takiej intensywnej kuracji moje stopy faktycznie wyładniały. Skóra zrobiła się miękka, łatwiej poddaje się ścieraniu i nie jest wysuszona na wiór. Aktualnie moje stopy wciąż nie wyglądają idealnie ale zdecydowanie lepiej.


   Jednak głównym powodem odstawienia kremu, był jego skład.

   Skład z opakowania
   Skład (INCI): (Each gm contains): Honey 12 mg, Ekst: Turmeric (Curcun longa) 11 mg, Fenugreek (Trigomella foenum-graeceum) 9 mg, Ginger (Zingiber officinale) 9 mg, Sal Tree (Shorea robusta) 9 mg.

   Pozostałe składniki (INCI): Aqua, Petrolatum, Liquid Paraffin, Cetyl Alcohol, Stearic Acid, Microcrystalline Wax, Lamolin Anhydrous, Glycerin, Glyceryl Stearate, Polysorbate 60, Triethanolamine, Cetearyl Alcohol, Fragrance, Cetearyl Octanoate, Methyl Paraben, Phenoxyethanol, Propyl Paraben.

   Taki podwójny opis składu sprawia, że nie mam pojęcia jak te bardzo dobre składniki mają się ilościowo do pozostałej chemii. Szukałam "normalnego" opisu składu na stronach sklepów ale znalazłam jedynie dwa zupełnie różne składy. Niestety każdy z nich zawierał w sobie parabeny, które staram się jak najmocniej ograniczyć. Nie wykluczam tego, że aktualny skład mógł ulec zmianie na plus i jeśli tak się stało to z przyjemnością powrócę do tego kremu jak i do peelingu do stóp, który kiedyś miałam i całkiem dobrze się spisywał.



   Kremu zostało mi maksymalnie na dwa użycia. Z pewnością przejdę się do drogerii aby sprawdzić czy skład uległ poprawie. Nie ukrywam, że taka wiadomość bardzo by mnie ucieszyła. Wówczas mimo kiepskiego zapachu z chęcią kupiłabym kolejne opakowanie, bo krem po prostu działa. Jeśli nie, będę zmuszona poszukać czegoś innego.


   Jeśli nie przejmujecie się specjalnie składami kosmetyków, to ten krem z pewnością wart jest uwagi. Mój ciężki przypadek wiecznie przesuszonych stóp, jak najbardziej to potwierdza. W dodatku jego cena to niecałe 8,50 zł. Dostępny jest w sieci drogerii Natura.

   Znacie produkty Himalaya Herbal?

17 komentarzy:

  1. Ciezko znalezc cos do stóp o dobrym składzie ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przyznam że jeszcze nie szukałam ale mam w planach.. a jak się uprę to coś znajdę ;-) oby tylko było skuteczne :-|

      Usuń
  2. A ja tak średnio ze systematycznością w tym temacie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze zapominam o takiej fest dokładnej pielęgnacji stóp :(
    Taki mój mały grzeszek urodowy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mieliśmy ich żel do kąpieli dla dzieci, po którym młody dostał uczulenia. Natychmiast przestałam się interesować tymi produktami, mimo, że intensywnie wchodzą na rynek.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kojarzę tą firmę, ale nigdy nic od nich nie miałam. Rzeczywiście skład nie fajny :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam tego kremu. U mnie najlepiej sprawdzaja sie kremy z duza zawartoscia mocznika

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja całe szczęście nie mam większych problemów ze stopami... Ale też niestety wiecznie je zaniedbuje i nie robię pielęgnacji regularnie. Przeglądałam się ostatnio kosmetykom himalaya i zrezygnowałam właśnie ze względu na składy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Stopy to nie moja bajka. Traktuję je mocno po macoszemu i pewnie gdyby mogły już dawno by się ode mnie wyprowadziły :/ Niestety krem widują ewentualnie latem lub tak jak tego roku tuż po wakacjach, bo od chodzenia w "kusych" butach zaczynają być mocno przesuszone i nie wyglądają atrakcyjnie. Za to w pozostałą część roku raczej się nie wysuszają. Może nie są nawilżone i miękkie jak pupcia niemowlaka, ale wizualnie wszystko jest ok, więc nie mam mobilizacji by coś tam przy nich "majstrować" :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja u Ciebie, albo u Moniki pisałam co robię z moimi stópkami... hmm... chyba u Moniki jednak. :D Przy okazji narzekania na skarpetki złuszczające. A właśnie próbowałaś?
    Ja ostatnio traktuję moje stopy balsamem który wcieram w resztę ciała. Nic się złego nie dzieje, więc odstawiłam krem do stóp.

    OdpowiedzUsuń
  10. A wypróbuję jak skończę z Isany:D
    Piękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubiłam Himalayę do czasu, kiedy zaczęłam analizować składy kosmetyków. Teraz nawet na nią nie spojrzę. Szkoda, że tak wielu z nas uważa, że są to bezpieczne i naturalne produkty.

    OdpowiedzUsuń
  12. Miałam jakiś krem od nich w takiej wąskiej tubie (coś na typ kremu pod oczy) całkiem był ok ;) natomiast po kremy do stóp rzadko sięgam bo większość wzmaga ich pocenie się :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Moja mama go miała i bardzo chwaliła - nie przywiązuje w ogóle wagi do składu :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja szczerze mówiąc bardzo rzadko pamietam o nakładaniu kremu na stopy ;( Ten pod względem działania wydaje się godny uwagi! Ale przy mojej regularności nie wiem czy by coś zdziałał ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. Mnie jakoś nigdy do tej marki nie ciągnie, zupełnie nie wiem dlaczego, może te opakowania jakoś mi się nie podobają i mnie nie kusi, nie mam pojęcia zielonego. Składy kosmetyków do stóp nie są dla mnie jakimś większym problemem :) ale jestem na bakier z dbaniem o nie :))

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger