lipca 21, 2019

SIEDEM CUDÓW BODY BOOM, PRZEGLĄD PODSTAWOWEJ REPREZANTACJI BODY BOOM


Kawowe peelingi Body Boom należą do mojej pierwszej ligi kawowych zdzieraków. Zakochałam się w kokosowe który był moim pierwszym bombowym peelingiem i od tamtej pory wiedziałam, że chcę poznać je wszystkie! Jest jednak pewien problem.. jeden peeling w oryginalnym opakowaniu jest w stanie mi służyć nawet cztery miesiące więc poznanie ich wszystkich zajmie mi strasznie dużo czasu 😂 Szukałam na blogach informacji o poszczególnych aromatach ale takiej zbiorczej recenzji odnoście wszystkich.. brak. Na szczęście Body Boom wyszło na przeciw tym mniej zdecydowanym oferując zestaw miniatur tytułując "7 Cudów Body Boom".. i o tych 7 cudach dziś podejmę temat, głównie w kontekście zapachów.


BODY BOOM PEELING KAWOWY WERSJA: BANAN

Wersja bananowa zaskakuje.. i to wcale nie trochę. Obawiam się, że to może być najsłodsza wersja ze wszystkich peelingów. Tak.. nawet od kokosa! Banan bez wstydu wychodzi przed szereg zostawiając gdzieś w tyle kawowy aromat. Jest słodko, dojrzale i aromatycznie. Dopiero po kolejnym podejściu zaczyna do głosu dochodzić kawa, która zmienia banana. Nagle wyczuwać zaczynam bananową skórkę.. co wprawia mnie w niemałą konsternację!


Czy lubię ten zapach? Tak.. ale czy na tyle aby być z nim dłużej? Hmm.. chyba jednak na tę chwilę jest za ciepło abym chciała się otulać słodyczą. Banana zdecydowanie widzę w opcji na jesień i zimę. Poza tym odkryłam tyle fascynujących i zaskakujących aromatów, że banan spadł nieco w hierarchii mojej bombowej listy.



BODY BOOM PEELING KAWOWY WERSJA: ENERGETYCZNY GRAPEFRUIT

Uwielbiam cytrusy! W kosmetykach to zawsze najbezpieczniejsza dla mnie opcja.. ale żeby tak sam grapefruit? No nie wiem. Bywało, że gorzki aromat mnie zauroczył ale jest to na tyle rzadkie, że na szybko trudno wymienić mi przykład. W dodatku połączenie kawy z grejpfrutem jakoś mi nie grało.. do teraz!

Grejpfrutowy Body Boom to połączenie kawy (raczej oczywiste) z.. soczystym miąższem grejpfruta. Kwaśna skórka? Może gdzieś przy pierwszym wdechu.. ale im dłużej zapach mi towarzyszy tym więcej ślinki cieknie. Nie spodziewałam się tak udanego zestawienia!


Jest niezwykle radosny i pobudzający. W dniu kiedy po niego sięgnęłam czułam się fatalnie. Plany na wieczór? Prysznic, zjeść cokolwiek, prochy i kocyk. Zaczęło się na prysznicu i na nim się zakończyło. Peeling wprawił mnie w tak dobry nastrój, że wszelkie zmęczenie i ból głowy przeszedł. Sam zapach kojarzy mi się z latem i do tego okresu pasuje mi ten aromat.. chociaż dla pobudzenia organizmu i zmysłów świetnie sprawdzi się w pochmurne i deszczowe dni. To jak słoneczko zamknięte w opakowaniu!



BODY BOOM PEELING KAWOWY WERSJA: KOKOS

Zapach kawy w połączeniu ze słodkim kokosem.. to połączenie może wydać się typowe, a dla niektórych tandetne. Tylu ilu jest wielbicieli aromatu kokosa, tylu jest jego przeciwników. Mam wrażenie, że w przypadku Imprezowego Kokosa jest nieco inaczej. To taka gałązka oliwna pomiędzy przeciwnikami, a zwolennikami kokosa. Ani kawa ani kokos nie grają tu głównych ról. Oba ze sobą bardzo dobrze harmonizują i się wspierają. Kawa z kokosem genialnie się przenikają tworząc spójną całość.


Nie jest ani za słodko.. ani zbyt kawowo. Sam kokos nie jest przesłodzony, pachnie dość naturalnie chociaż słodko i aromatycznie. To właśnie na tę wersję peelingu w dużej wersji się zdecydowałam i ani razu nie czułam się znudzona czy zawiedziona.



BODY BOOM PEELING KAWOWY WERSJA:  BOSKIE MANGO

Zapach mango zazwyczaj jest moim faworytem. Uwielbiam mango w kosmetykach i nawet jeśli jest o wiele bardziej intensywne niż w rzeczywistości może być owoc to wcale mi to nie przeszkadza. Być może dlatego mango w wydaniu Body Boom sprawiło, że poczułam niedosyt. Nie jest to mocno intensywny zapach do którego przywykłam. Tu mango miesza się z aromatem kawy pół na pół.. albo mniej.


W efekcie dostaję.. nawet nie wiem co. Nie pachnie to ani kawą ani mango. Ten zapach trochę tłamsi kawę.. a może to po prostu niedojrzałe mango? W tym przypadku zwyczajnie zgłupiałam. Być może to moje przyzwyczajenie do intensywnego, słodkiego i soczystego aromatu w innych kosmetykach do których się już przyzwyczaiłam ale to mango zupełnie do mnie nie przemawia. Może jest ktoś, kto ma inne odczucia? Będę wdzięczna za informację w komentarzu.. bo ja jestem totalnie na "nie".



BODY BOOM PEELING KAWOWY WERSJA: RZEŚKA MIĘTA

Nie sądziłam, że mięta zaskoczy mnie zapachem. Spodziewałam się czegoś orzeźwiającego ale z nutą słodyczy.. słowem ugłaskaną miętę, a tu.. totalna.. mocna mięta! Niemal całkowicie zdusiła aromat kawy! W mięcie czuję jednak coś jeszcze.. jakiś przyjemny ziołowy aromat, który nadaje pewnej niepowtarzalności i dodatkowego wymiaru. Jednak zapach jest na tyle mocny, że w pewnej chwili miałam wrażenie jakbym właśnie żuła miętową gumę.. aromat dotarł przez nozdrza i poruszył moje kubki smakowe, a przy okazji je oszukał.


Dodatkowo na skórze wyraźnie czuć cudownie przyjemny chłodek i towarzyszy jeszcze chwilę po kąpieli. W pewnym momencie zrobiło mi się dosłownie zimno! Takich atrakcji po rzęskiej miecie się nie spodziewałam. Pomyśleć, że wśród wszystkich peelingów Body Boom była gdzieś na końcu mojej listy.. co za błąd! Mięta okazała się fenomenalnym wyborem na lato! Żaden upał nie będzie z nią straszny.



BODY BOOM PEELING KAWOWY WERSJA:  UWODZICIELSKI ORYGINAŁ

Najbardziej podstawowa wersja peelingu kawowego, czyli Uwodzicielki Oryginał. Podobno pachnie kawą i tylko kawą. Co w tym niespotykanego? Chyba to, że czuję tu jednocześnie czysty aromat czarnej kawy ale zdarza mi się poczuć nutę kakao. Balans pomiędzy jednym i drugim gdzieś momentami się zaciera.. ale z pewnością nie jest nudno. W rodzinie mam ogromną fankę tej wersji peelingu Body Boom i nawet nie chce słyszeć o innej.. kiedy robię zakupy.. to z roczny zapas tego peelingu, bo leci prosto do Londynu! Cóż.. rozumiem, chociaż uważam, że pozostałe wersje również są godne uwagi.


Z drugiej strony mi samem bliżej do wersji zapachowych więc w pewnym sensie Uwodziciela trochę nie doceniałam. Nie spodziewałam się tu niczego nadzwyczajnego. Tym bardziej, że mogę pójść do kuchni po kawę.. żadna filozofia. Tu jednak muszę oddać honor Uwodzicielowi.. on naprawdę ma w sobie "to coś".. a nawet trochę więcej.

Link do produktu: Body Boom - Peeling kawowy: Uwodzicielski Oryginał


BODY BOOM PEELING KAWOWY WERSJA: ZMYSŁOWA TRUSKAWKA

Produktów o zapachu truskawek mamy na pęczki. Większość z nich przypomina albo przesłodzone desery albo sorbetowe lody. Osobiście skłaniam się ku tym mniej słodszym wariantom ale dość często mam wrażenie, że jednak fantazja producentów nieco ponosi i za bardzo podkręcają zapach. Wersja kawowej truskawki wydaje się dość ciekawa.. ale czy na pewno?


Cieszę się, że Body Boom poszedł w tą drugą stronę niż większość producentów, bo to nie jest przesłodzona truskawka.. jeśli tego oczekujesz to przestań. Chociaż zazwyczaj peelingi kawowe w pierwszej kolejności mają zapach kawy, to tu jest on na drugim miejscu. Peeling truskawkowy nie pachnie truskawką z krzaczka.. to zapach umytej i świeżo przeciętnej lub zmiażdżonej na mus soczystej truskawy, zerwanej w chwili jej najlepszej soczystości i to bez jakichkolwiek dodatków. Taka truskawka świetnie się broni sama.

Link do produktu: Body Boom - Peeling kawowy: Zmysłowa Truskawka


Uff.. przebrnęliśmy! Mam nadzieję, że rozjaśniłam nieco sprawę zapachów, bo jednak bardzo takiej informacji mi brakowało. Oczywiście jest to jedynie moje osobiste podejście i odbiór, a wiadomo, że może on się różnić w zależności od nosa.. ale chyba nie tak drastycznie!

O tym, że peelingi Body Boom są jednymi z moich ulubionych pisałam porównując trzy kawowe peelingi. Body Boom urzekł mnie nie tylko działaniem ale również aromatem i przede wszystkim moja skóra nie śmierdzi po tym spotkaniu popielniczką i nie mam urypanych ręczników pomarańczowym kolorem. Efekt wygładzenia skóry jest genialny, a wydajność z całą pewnością zaskoczy niejednego. 

Międzyczasie trwa wyprzedaż bombowych peelingów. Wszystkie są w cenie 39 zł.. i ja już z niej skorzystałam. Zaglądaj na profile marki, bo często mają fajne promocje i rozdania!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger